Wicemistrzowie Polski przegrali w Zabrzu pierwszy raz w oficjalnym meczu od 14 maja. Górnik strzelił gola po rzucie rożnym, którego nie powinno być, bo piłka przed wyjściem na boisko dotknęła Mateusza Cholewiaka. Bramkę po tym kornerze zdobył Aleksander Paluszek. To było jedyne trafienie w tym spotkaniu.
Raków zagrał słabo. Trener częstochowian, Marek Papszun dokonał siedmiu zmian w stosunku do czwartkowego meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji ze Spartakiem Tranawa (2:0). Nominalni zmiennicy nie spisali się najlepiej i ekipa spod Jasnej Góry przerwała swoją serię ośmiu zwycięstw.
Górnik – Raków 1:0. Znów stracili gola po SFG
Raków trzeci raz w tym sezonie stracił gola po stałym fragmencie gry. W poprzedniej kolejce w taki sposób dwie bramki zdobyła w Częstochowie Stal Mielec. W całych poprzednich rozgrywkach częstochowianie dali sobie wbić sześć trafień po stałych fragmentach.
– Żarło, żarło i zdechło. Są momenty, że traci się gole po stałych fragmentów, są momenty, że po kontrach czy po ataku pozycyjnym. Zobaczymy czy z taki stałymi fragmentami będzie tak w dalszej perspektywie. Popełniamy błędy i to jest fakt. Górnik dobrze wykonał ten rzut rożny, po którym padł gol – mówił po meczu trener Rakowa Marek Papszun.
Trzeba odnotować, że w obronie częstochowskiego zespołu brakuje dwóch wież, czyli Tomasa Petraska (199 centymetrów) i Andrzeja Niewulisa (187). Obaj leczą kontuzje, a świetnie grają głową. Być może kogoś z tej dwójki brakuje obecnie w defensywie zdobywców Pucharu Polski i stąd częstsze straty bramek po stałych fragmentach gry rywali.
„Zagraliśmy zbyt emocjonalnie”
Trener Papszun mocno zarotował dziś składem. Zapewne było to spowodowane rewanżem ze Spartakiem Tranawa już w najbliższy czwartek. Wiktor Długosz to nie Fran Tudor, a słaby debiut zaliczył w Rakowie Gustav Berggen. Szwed kupiony za ok. 800 tys. euro z Hacken wyglądał w grze swojego zespołu jak ciało obce. Nie do końca wiedział jak się ustawić i jak odpowiednio zagrać piłkę. Najczęściej podawał do tyłu.
– Grał dość subtelnie. Może bez większych błędów – podsumował występ szwedzkiego pomocnik Papszun, który do boju posłał też dwóch napastników, a zazwyczaj w Rakowie gra jeden. Sebastian Musiolik i Fabian Piasecki zupełnie ze sobą nie współpracowali. Co więcej, ten drugi był jakby nieobecny. I dlatego na drugą połowę nie wyszedł. Po przerwie na boisku zaczęli pojawiać się nominalni podstawowi gracze wicemistrzów Polski. Fran Tudor, Ivi Lopez, Mateusz Wdowiak czy Vladislavs Gutkovskis nie mieli jednak swojego dnia. Inna sprawa, że Górnik świetnie się bronił. Kevin Broll pewnie interweniował, a kapitalnie wyglądał Richard Jensen. Fin w zasadzie zamknął swoją część boiska.
– Będę analizował czy nie za dużo było tych zmian. Pierwsza połowa była gorsza piłkarsko. W drugiej było lepiej. Zawodnicy, którzy weszli na boisko też nie kontrolowali jednak tego meczu. Mogło to pójść w pewnym momencie w dwie strony. Górnik miał jednak przewagę gola i ostatecznie wygrał. W drugiej połowie zagraliśmy zbyt emocjonalnie. Brakowało nam spokoju. Nie graliśmy tego, co byśmy chcieli. Pierwszy raz w tym sezonie przegrywaliśmy. Dlatego pewnie poszliśmy za bardzo w emocje, a tego chciał Górnik – dodał szkoleniowiec Rakowa.
Nowak ma wejść do składu szybciej
Zabrze z kontuzją opuszcza też Ben Lederman, który po starciu z Lukasem Podolski tak niefortunnie upadł, że doznał urazu barku.
– Nie wygląda to dobrze. Mam obawy, że będzie dłuższa przerwa. Pech znowu do nas wraca. To duże zmartwienie dla mnie – przyznał trener pokonanych.
W meczu z Górnikiem nie zagrał jeszcze Bartosz Nowak, który został kupiony w środę z zabrzańskiego klubu. Takie były ustalenia obu stron przy dopinaniu tego transferu. Informowaliśmy o tym dzisiaj na Weszło.
– Liczę na Bartka bardzo mocno. To jest transfer, na który bardzo naciskałem. On akurat nie będzie potrzebował długiego wejścia do zespołu, bo funkcjonował w podobnym systemie, co u nas w Górniku. Mam nadzieję, że szybko się wdroży i będzie nam pomagał, zwłaszcza biorąc pod uwagę nawał meczów jaki przed nami – zakończył Papszun.
Niewytłumaczalne zachowanie Włodarczyka
Górnik wygrał drugie spotkanie z rzędu. Widać, że zespół trenera Bartoscha Gaula zaczyna się zgrywać. Gospodarze powinni przed przerwą strzelić jeszcze jednego gola. Po błędzie Bogdana Racovitana Szymon Włodarczyk wyszedł sam przed Kacpra Trelowskiego. Biegł tak od połowy boiska. W międzyczasie dogonił go Podolski, do którego młody napastnik po prostu musiał podać. Niestety dla zabrzan nie dostrzegł go i uderzył tak, że Trelowski bez problemów odbił piłkę na korner. Jeżeli chodzi o Podolskiego, to wszystko, co dobre w ofensywie Górnika wiązało się z nim. Momentami miało się wrażenie, że były reprezentant Niemiec nie ma z kim pograć z przodu, bo zarówno Włodarczyk jak i jego partner z ataku Mateusz Cholewiak marnowali sporo sytuacji. Albo tracili piłkę w prosty sposób, albo podejmowali złe decyzje już w polu karnym Rakowa.
Odnotować trzeba też fakt, że zwycięskiego gola głową strzelił dla Górnika młodzieżowiec Aleksander Paluszek, który pokazał przy tym, że dysponuje potężnym wyskokiem. W całym spotkaniu 21-latek, podobnie jak cała linia obrony zabrzan, spisywał się bez zarzutu w destrukcji. I to było kluczem do zwycięstwa z Rakowem.
Jeżeli chodzi o błąd sędziów, jakim było niesłuszne podyktowanie kornera po starciu Racovitana z Cholewiakiem, trzeba pamiętać, że w takich sytuacjach nie może interweniować VAR, bo zabraniają tego przepisy.
WIĘCEJ O RAKOWIE I GÓRNIKU:
- Urban: Ogólnie w całej naszej piłce brakuje szacunku
- Papszun: Jesteśmy zadowoleni, ale dwumecz jeszcze się nie skończył
Fot. Newspix