Reklama

„Gradecki ma szansę, żeby być naprawdę wszechstronnym bramkarzem”

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

07 sierpnia 2022, 15:58 • 8 min czytania 7 komentarzy

Na początku sezonu awaryjnie zastępował Krzysztofa Kamińskiego. Podstawowemu bramkarzowi Nafciarzy przyplątała się drobna infekcja. Do bramki wskoczył niespełna 23-letni Bartłomiej Gradecki, który przed tym sezonem miał zaledwie cztery rozegrane spotkania w Ekstraklasie. Efekt? Wychowanek Wisły w trzech pierwszych meczach z Lechią (3:0), Wartą (4:0) i Lechem (3:1) puścił zaledwie jednego gola. Po występie z mistrzami Polski wiele gazet i serwisów wybrało go do jedenastki kolejki. Z Kolejorzem bronił naprawdę świetnie i przynajmniej dwukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola. Dziś Kamiński jest już zdrowy, ale przynajmniej na razie nic nie zapowiada, żeby w bramce płocczan doszło zmiany. Jakim bramkarzem jest Gradecki? Czy Wiśle wiązali z nim nadzieje, że stanie się kiedyś „jedynką”. Jaka była jego droga do Ekstraklasy? Wyjaśnienia w tekście.

„Gradecki ma szansę, żeby być naprawdę wszechstronnym bramkarzem”

Gradecki zaczynał treningi w GKS Góra. Seniorzy tego klubu w poprzednim sezonie wywalczyli awans do płockiej klasy okręgowej.

– To klub z miejscowości oddalonej od Płocka o 35 kilometrów. Później Bartek jeszcze przez chwilę był w innym płockim klubie – MDK Król Maciuś Club Płock. Tam pracują głównie z młodzieżą. Do Wisły trafił przed sezonem 2013/14. Miał więc 13-14 lat. Dlatego traktujemy go jak naszego wychowanka. Jest już w klubie prawie 10 lat – mówi prezes Wisły Płock, Tomasz Marzec.

Rósł z każdym treningiem

Obecny golkiper Nafciarzy nie zawsze uchodził za olbrzymi talent. Spory potencjał zaczął pokazywać dopiero w ostatnich latach. Do pierwszej drużyny przebijał się przez rezerwy. Jako nastolatek przegrywał rywalizację z Sewerynem Kiełpinem, Mateuszem Kryczką, Thomasem Dahne, Marcelem Zapytowskim czy Bartłomiejem Żynelem. Dlatego też wiosną 2019 roku został wypożyczony do Znicza Pruszków. Tam przez półtora roku zagrał w 23 meczach. Tylko trzykrotnie zachował czyste konto. Ale to po tym okresie zaczęły pojawiać się głosy, że Wisła Płock ma naprawdę ciekawego bramkarza.

Reklama

– Przyznam szczerze, że jeszcze tak z pięć lat temu nic nie zapowiadało tego, że Bartek tak mocno wystrzeli w górę, jeżeli chodzi o umiejętności. Przez ostatnie półtora roku wiedzieliśmy, że mamy bramkarza z bardzo dużymi możliwościami i sporym potencjałem. Znowu go wypożyczyliśmy. Ponownie do II ligi, ale tym razem do Wisły Puławy. Jemu brakowało tylko ogrania, a co za tym idzie większej pewności siebie. Świetnie zawsze grał nogami i na przedpolu. Pokazywał to na treningach z pierwszym zespołem. Sporo osób w klubie mówiło, że on z każdymi zajęciami „rośnie”. Zaufania nabrali do niego koledzy z zespołu. Był też coraz bardziej komunikatywny. Otworzył się na innych, co u młodych graczy jest bardzo ważne. To jak teraz gra w jakimś stopniu przewidzieliśmy – dodaje Marzec.

bartlomiej-gradecki-podczas-meczu-z-lechem-poznan

Raz już zastąpił Kamińskiego

Lata jednak mijały. Gradecki miał wiek młodzieżowca, ale przegrywał rywalizację i nie dostawał szans. Po powrocie z Pruszkowa wyżej w hierarchii bramkarzy byli Kamiński i Jakub Wrąbel. „Gradeś” się jednak nie zniechęcił i po wypożyczeniu Wrąbla do Stali Mielec został zmiennikiem Kamińskiego. W ostatniej kolejce sezonu 2020/21 szansę debiutu dał mu ówczesny trener Nafciarzy Maciej Bartoszek.

– W sezonie 2020/21, kiedy walczyliśmy o utrzymanie, nie było jak postawić na młodego chłopaka w bramce. To nie był odpowiedni moment. I tak wtedy zagrał w spotkaniu ostatniej kolejki z Zagłębiem Lubin (4:0 – przyp. red.). To był jego debiut. Później dostał szansę w trzech meczach na początku sezonu 2021/22 – wspomina szkoleniowiec.

Wisła na inaugurację poprzedniego sezonu przegrała na wyjeździe z grającą w rezerwowym składzie Legią Warszawa 0:1. Po tamtym spotkaniu trener Bartoszek zdecydował się dokonać kilku zmian w swoim zespole. Gradecki pierwszy raz zastąpił Kamińskiego.

– Wtedy byłem na etapie szukania nowych rozwiązań w Wiśle. Uznałem, że różne zmiany są konieczne. Dlatego doszło do roszady w bramce. Bartek swoją postawą zasłużył na to, żeby grać. W pewnym sensie mocno zdopingowało to Krzyśka Kamińskiego, który jak później wrócił do bramki, to nie oddał już miejsca do końca sezonu. „Kamyk” był za ostatni sezon nominowany do tytułu bramkarza sezonu, więc bronił się swoją dyspozycją. Dlatego zimą podjęliśmy decyzję o wypożyczeniu „Gradesia”. Trafił do 2. ligi, do Wisły Puławy i trenera Mariusza Pawlaka. Chcieliśmy, żeby łapał doświadczenie i minuty na centralnym poziomie. Widać teraz, że to był dobry pomysł. Latem wrócił do klubu, przytrafiła się drobna niedyspozycję „Kamyka” i teraz Bartek bardziej wykorzystał okazję, którą dał mu los. Uważam, że teraz jest lepszym bramkarzem niż chociażby rok temu. Ten czas spędzony w Puławach dużo mu dał – zaznacza Bartoszek.

Reklama

Świetny na przedpolu, rezerwy w grze nogami

Niemal równo rok temu Gradecki trzy razy z rzędu zagrał w wyjściowym składzie Nafciarzy. Bronił w spotkaniach z Lechią (0:1), Radomiakiem (1:0) i Piastem (3:4). Po tym ostatnim meczu poprzedni trener płocczan znów postawić na Kamińskiego.

– Zastanawiały mnie dość krzywdzące opinie na temat kadry Wisły. Mówiło się, że w klubie brakuje kogoś do rywalizacji z Kamińskim. Bartek teraz pokazuje, że jest naprawdę solidnym rywalem dla Krzyśka. Już ponad rok temu tak było. Naprawdę Gradecki mocno na niego naciskał. Bartek ma możliwości, żeby być dobrym golkiperem. Na pewno jednak najbardziej musi pracować nad grą nogami. Często bramkarze muszą nad tym pracować. W tym elemencie poprawia się systematycznie, ale na pewno ma jeszcze rezerwy. Jeżeli chodzi o grę na linii, to naprawdę jest szybki. Jego dużym atutem jest bardzo odważna gra na przedpolu. U Krzyśka Kamińskiego wygląda to nieco gorzej. Tutaj „Gradeś” ma nad nim lekką przewagę, bo jest wyższy – ma 194 centymetry (Kamiński – 191 – przyp. red.). Pamiętam jednak, że po tym zwariowanym meczu z Piastem sprzed roku miałem do niego pretensje, że nie wyszedł odważniej przy dośrodkowaniu i skończyło się tak, że straciliśmy gola na 3:4 w samej końcówce spotkania. Każdy młody zawodnik, w tym bramkarz, musi popełnić jakieś błędy, żeby wyciągać z nich wnioski. Wisła ma teraz z niego dużą pociechę. Cieszę się, że Bartek tak dobrze wygląda na początku tego sezonu. Fajnie, bo zobaczyłem w nim spory potencjał już jakiś czas temu i wychodzi na to, że miałem rację dając mu kiedyś szansę – cieszy się trener Bartoszek, który pracował w Wiśle Płock od kwietnia 2021 do 28 lutego tego roku.

W ostatnim meczu z Lechem niespełna 23-letni bramkarz należał do najlepszych graczy na boisku. W kapitalny sposób obronił między innymi strzał Kristoffera Velde w sytuacji sam na sam.

– Ta interwencja z Lechem przypomniała mi jego obronę takiego płaskiego uderzenia po krótkim rogu z Lechią Gdańsk (0:1 – przyp. red.) sprzed roku. W Poznaniu obronił podobnie. Pokazał świetny refleks i spore umiejętności. Jak ktoś wnikliwie oglądał pierwsze mecze Wisły w tym sezonie, to zobaczył, że naprawdę bardzo dobrze interweniował też na przedpolu. Widać po nim, że praca, która jest z nim wykonywana daje efekty. W Puławach zyskał też dużo pewności siebie – kończy Bartoszek.

Pracowity, sumienny i uczciwy

Tam Gradecki występował wiosną tego roku. Zagrał w dziesięciu meczach i trzy razy nie puścił gola. Pomógł tamtejszej Wiśle utrzymać się w 2. lidze. Trener Mariusz Pawlak chciał zatrzymać go w klubie na kolejny sezon, ale w Płocku nie zgodzili się na to.

– Szkoda, że z Lechem też nie zagrał na zero. Miałby już trzy spotkania bez straconego gola (śmiech). A tak poważnie, to dla mnie nie jest zaskoczeniem, że Bartek tak dobrze radzi sobie na początku tego sezonu. O tym, że jest bardzo dobrym bramkarzem, wiemy od momentu, kiedy do nas trafił – mówi Pawlak.

– Mamy bardzo dobry kontakt z Wisłą Płock. Dostaliśmy sygnał z tego klubu, że szukają miejsca, w którym Bartek mógłby regularnie bronić w trakcie wypożyczenia. Opinie na jego temat mieliśmy bardzo i to z różnych stron. Przez te kilka miesięcy jak był u nas, wszystko się potwierdziło. Ten chłopak ma bardzo duży potencjał na to, żeby stać się klasowym bramkarzem. Zdaję sobie sprawę, że wykorzystał trochę chorobę Kamińskiego. W Wiśle Płock nie widać teraz jednak różnicy czy broni Gradecki, czy Kamiński. Wysoki poziom jest utrzymany. Dla nas wszystkich w Puławach to spora nobilitacja, bo był u nas. „Gradeś” jest bardzo pracowity, sumienny i uczciwy, jeżeli chodzi o profesjonalne podejście do swoich obowiązków. Ja i wszyscy ludzie, których spotkał w Wiśle Puławy mocno trzymamy za niego kciuki. To jest fajna sprawa, kiedy widzi się, że zawodnik, który niedawno był u ciebie w klubie teraz świetnie pokazuje się w Ekstraklasie – dodaje szkoleniowiec Wisły Puławy.

bartlomiej-gradecki-w-wisle-pulawy

Musi wysłać kilka kilogramów cukru

Gradecki od początku tego sezonu wygląda bardzo pewnie. Zresztą jaka cała Wisła Płock, która po trzech kolejkach jest liderem z kompletem zwycięstw. Bramkarz płocczan wygląda, jakby w Ekstraklasie grał od dawna. Nawet gra nogami, o której wspominał trener Bartoszek, nie sprawia mu kłopotów. Pojawiają się opinie, że Bartek ma potencjał, żeby stać się kompletnym golkiperem.

– Kilka dni temu rozmawialiśmy w sztabie szkoleniowym Wisły Puławy o Bartku. Każdy piłkarz zawsze ma coś do poprawy. Nikt nie jest doskonały, ale Gradecki ma szansę, żeby być naprawdę wszechstronnym bramkarzem. Nie jest idealny, ale naprawdę nie ma jakiegoś takiego widocznego mankamentu, nad którym musi mocniej pracować. Dobrze broni na linii i bardzo odważnie gra na przedpolu. To jest jego bardzo duży plus. Jak nie jest w stanie złapać piłki, to piąstkuje. Ma też do takiej gry świetne warunki fizyczne. Gra nogami to w mojej ocenie nie jest u niego problem. Potrafi się odnaleźć w tym jak trzeba grać na krótko, ale również celnie zagra przy dłuższym podaniem. Na razie trudno powiedzieć, jaki będzie jego sufit. U Bartka fajne jest to, że on przy każdej straconej bramce najpierw szukał błędu u siebie i zastanawiał się, co mógł lepiej zrobić. Cukier idzie w górę, a ja mu tak posłodziłem, że „Gradeś” powinien parę kilo podesłać – żartuje Pawlak.

Nastroje nieco tonuje prezes Nafciarzy.

– To, co teraz pokazuje, jest dopiero obiecującym początkiem. Nie możemy go zagłaskać. Do gwiazdy drużyny jeszcze mu daleko. On też musi spokojnie podchodzić do tego wszystkiego. Wykorzystał swoją szansę i ma możliwość pokazania swoich umiejętności. Niech jak najdłużej utrzymuje taką formę jak w tych pierwszych meczach i niech się dalej rozwija. Jak to wszystko będzie na takim poziomie, to wszyscy w klubie będziemy mieli wiele radości z jego gry i interwencji – kończy Tomasz Marzec.

MACIEJ WĄSOWSKI

 

WIĘCEJ O WIŚLE PŁOCK:

Fot. 400mm.pl, Newspix

 

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

7 komentarzy

Loading...