Gdyby nie Pogoń Szczecin, w tę niedzielę nie obejrzelibyśmy żadnego meczu Ekstraklasy i mieli wolne popołudnie. To w sumie nie byłby najgorszy wariant przy słonecznej pogodzie, ale czulibyśmy się trochę dziwnie. „Portowcy” jednak nie zdecydowali się na przełożenie sobie 2. kolejki i normalnie zagrają we Wrocławiu.

Mamy tu pewien paradoks, bo z czwórki naszych pucharowiczów to właśnie Pogoń czeka najtrudniejsze zadanie przed rewanżem i to w jej przypadku odpuszczenie ligi w weekend byłoby teraz najbardziej uzasadnione. Domowy remis 1:1 z Broendby nie jest najgorszy, zwłaszcza biorąc pod uwagę totalną dominację szczecinian w drugiej połowie, ale w Kopenhadze będzie ciężko o awans. Duńczycy przed własną publicznością wiele zyskują i są inną, lepszą drużyną niż na wyjazdach.
Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin: zapowiedź meczu
Mimo to podopieczni Jensa Gustafssona najpierw wybiorą się na teren Śląska. Szwedzki szkoleniowiec w tygodniu z niekrytą satysfakcją podkreślał, że jego drużyna jest gotowa na granie co trzy dni i właśnie po to tak ciężko trenowała. Uznania dla takiej postawy nie krył także trener WKS-u, Ivan Djurdjević.
– Chciałbym zwrócić uwagę, że Pogoń jako jedyna z pucharowiczów nie przełożyła meczu i za to ogromny szacunek. Jeżeli mamy robić wyniki w europejskich pucharach, to jeśli odpoczywamy już na początku sezonu to nie jest dobre. To nie wychowuje zawodników, którzy mogą wtedy pokonywać własne słabości. Dla Pogoni ogromny szacunek i oby doszli w pucharach jak najdalej. W czwartek zagrała słabą pierwszą połowę, ale w drugiej wyglądało to już dobrze. Wiemy, że mają szeroką kadrę, zmiennicy dali im dodatkową jakość. Myślę, że nie ma jeszcze kumulacji zmęczenia i rywal podejdzie do niedzielnego meczu świeży – mówił Serb podczas konferencji prasowej przed niedzielnym starciem.
Pogoń wreszcie wygra we Wrocławiu? Kurs 2.15 w Fuksiarz.pl
Wizerunkowo wyszło więc znakomicie. Pytanie, czy praktyka potwierdzi słowa Gustafssona, że jego piłkarze nie tylko są gotowi na tak napięty terminarz, ale wręcz cieszy ich taka sytuacja. Szwed dotychczas – mimo szerokiej kadry, o której wspominał Djurdjević – gra praktycznie tym samym składem. Jedyna niewymuszona rotacja dotyczy prawego skrzydła: w pucharach od początku zawsze pojawiał się na nim Jean Carlos, a przeciwko Widzewowi szansę dostał Mariusz Fornalczyk. W obronie zmiana została przeprowadzona z konieczności. Gdyby Kostas Triantafyllopoulos był zdrowy, zapewne Mariusz Malec ciągle byłby rezerwowym.
Trudno przewidzieć, czy dziś Gustafsson mocniej sięgnie po zmienników (Fornalczyk, Biczachczjan, Almqvist, Kucharczyk, Stolarski), ale zakładamy, że zostanie po staremu, czyli w wyjściowej jedenastce znajdzie się tylko ten pierwszy.
Bez absencji w Śląsku Wrocław
W Śląsku bogactwo wyboru, przynajmniej jeśli chodzi o liczebność. Wszyscy zdrowi, nikt nie pauzuje. Djurdjević raczej nie będzie zbyt mocno majstrował przy składzie, zwłaszcza że postawę swojej drużyny w Lubinie odbierał pozytywnie. – Po tym wszystkim, co działo się w klubie ten mecz był jedną wielką niewiadomą. Udało nam się osiągnąć cel pod takim względem, że zobaczyliśmy w zawodnikach poprawę. Mieliśmy w tym spotkaniu więcej okazji od przeciwnika i nasze zwycięstwo byłoby sprawiedliwym rezultatem. Na pewno jest dużo plusów, zespół dawno nie zagrał na zero z tyłu. To początek i jeśli mamy coś budować, to nie możemy oczekiwać, że nagle wszystko będzie przychodzić łatwo. Daliśmy pewien znak i ten mecz jest wskazówką do tego, co mamy robić dalej – przekonywał.
Najprędzej zmiana mogłaby zajść w ataku. Caye Quintana może i ciężko pracuje na boisku, ale ciągle brakuje mu jakości i odpowiednich wyborów w decydujących momentach. Gdyby w optymalnej formie znajdował się Erik Exposito, większe rozterki by się nie pojawiały i to on byłby pewniakiem na „dziewiątce”. Dyspozycją w okresie przygotowawczym jednak nie imponował, dlatego zaczął na ławce. Nie jest tajemnicą, że Exposito nadal chętnie zmieniłby barwy. Zimą mu się nie udało, próba przejścia do Chin zakończyła się katastrofą, na której wszyscy po polskiej stronie stracili. Z tego, co słyszymy, Hiszpan mimo wszystko znalazł wspólny język z Djurdjeviciem i nie przebiera nogami, odliczając dni do ewentualnego transferu, dlatego nie zdziwimy się, jeśli dziś to on zagra od pierwszego gwizdka sędziego.
Ciekawi jesteśmy dyspozycji Piotra Samca-Talara. Chłopak jesienią tamtego sezonu nie przebił się na wypożyczeniu w pierwszoligowym GKS-ie Katowice (raptem 169 minut przez całą rundę, same wejścia z ławki), a wiosną występował jedynie w drugoligowych rezerwach. Niespodziewanie okazał się dużym wygranym letnich przygotowań w Śląsku. Z Zagłębiem dostał szansę i ją wykorzystał, będąc jednym z najlepszych we wrocławskiej drużynie. Czyżby ten bardzo utalentowany pomocnik miał wreszcie wystrzelić?
Ujmując rzecz historycznie, Pogoń nawet nie ma co myśleć o zwycięstwie. We Wrocławiu nie wygrała od października 2001 roku. Niemoc ta w praktyce trwa od sezonu 2012/13 i obejmuje już 13 meczów. Z drugiej strony, pięć ostatnich wyjazdów na stadion WKS-u to aż cztery remisy, więc patrząc z tego punktu widzenia, są realne szanse, żeby nie wrócić do domu z niczym.
Przewidywane składy na mecz Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin:
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Gruziński zaciąg nie pomógł Zagłębiu. Legia po dublecie Wszołka pokonuje Miedziowych
- Cracovia udzieliła Koronie lekcji, jak trzeba grać w Ekstraklasie
Fot. Newspix
Brawo Pogon,normalne podejście
Bo portowcy mają jaja. Nie ważne czy wygrają czy nie
Szacunek dla Pogoni za normalność i to jest przykre, że trzeba szanować coś co powinno być standardem.
To jest beka w chuj, że początek sezonu, 2 tygodnie grania, 6 meczów i Lech, Raków i Lechia już musi oszczędzać siły na mecze z ogórami w pierwszych rundach kwalifikacji i przekładać mecze w naszej gównolidze. Nie umiecie grać co 3 dni już od początku rozgrywek to na chuj się pchacie do tych pucharów? Nie dla psa kiełbasa.
A bierzesz pod uwagę, że Lech ma 7 piłkarzy kontuzjowanych, w tym w ostatnim meczu nie miał ANI JEDNEGO zdrowego środkowego obrońcy, czy wkracza to poza twój poziom rozumowania?
Ale kogo to obchodzi? Pretensje miej do sztabu trenerskiego czy medycznego, ze nie potrafia przygotowac pilkarzy.
Widze że co Pogon nie zrobi jest zle ….a kiedy znawcy swiata kibicowskiego napiszecie o bydle w postaci kibicow z Danii ??? bo jak by to zrobiła jakas Polska ekipa to by nawet w prognozie pogody o tym gadali , a tak cisza …
Co Ty taki smutny?
Dostaną wpierdol i do domu
Nikogo nie obchodza Twoje rodzinne sytuacje.
No i dostali wpierdol i do domu xDD
Na okoliczność meczu Śląsk- Pogoń przypomina mi się zdarzenie z 1995r. We wrześniu, w ramach 10 kolejki rozgrywek na Oporowską przyjeżdża Duma Pomorza z Majdanem, Dymkowskim, Stolarczykiem i Moskalewiczem na czele. Mecz, jak mecz – flaki z olejem. Najważniejsze rzeczy działy się jednak w drugiej połowie. Na Opprowskiej melduje się ok. 300 osobowa grupa najwierniejszych ze Szczecina. Klatka gości przylega bezpośrednio do trybuny zadaszonej umieszczonej pod nasypem kolejowym. Trybunę tę zajmują zazwyczaj pikniki z workami słonecznika. Ale nie w tym meczu. Około 70 minuty na murawie pod płotem oddzielającym kibiców gości ląduje świeca dymna, zasłaniając w całości sektor gości. Nagle spod kłębów dymu wyjawia się krępa postać biegnącą ile sił w nogach w stronę trybuny odkrytej, gdzie znajdował się tzw. Młyn kibiców Śląska. W ŕęcę krępego biegacza ciągnie się flaga Pogoni zerwana z płotu pod osłoną świecy dymnej. Na trybunach wrzawa i wsparcie dla śmiałka. Już był w ogródku, już witał się z gąską. Niestety, po tamtej stronie była bramka Pogoni, której pilnował Radek Majdan. Widząc sytuację przeskoczył przez bandę reklamową o nogą przydeptnął drugi koniec flagi ciągnącej się po murawie za biegaczem. W efekcie flaga wypadła mu z ręki, a Radosław odniósł ją do sektora gości. Do klatki wjechały pary i nieświadomi prowokacji wygnali Szczecinian z sektora. Mecz w końcówce rozstrzygnął Józef Kostek, 1:0 dla Śląska. Ostatecznie w tym sezonie Pogoń spadła z ligi po słynnym wydymaniu w Bełchatowie w ostatniej kolejce (do 87 minuty to Bełchatów był pod kreską). Ziomki ze Szczecina (jeździłem tam do Ciotki, mieszkala przy ul. Szafera, bardzo blisko obiektów Arkonii, gdzie popoerdalaliśmy na kąpielisko w przerwach na ganianie za gałą) opowiadały mi, że Majdan za swoją reakcję dostał od szalikowców całkiem zacny pucharek.
Tak samo robi rywal czyli Broendby, który ma dzisiaj ligowy mecz o godzinie 16:00. Z tą różnicą iż u siebie a nie jak Pogoń na wyjeździe.
Europa gra co 3 dni.
a najsmieszniejsze jest to ze Pogon do Wrocławia i Kopenhagi ma podobne kilometry do przebycia …tam chyba roznica 60 km 😀
myślę, że tak… pogoń szczecin jest gotowa do gry na trzy dni,
w założeniu (w teorii), bo dlaczego nie? skoro deklarują
chęć walki o podium i coś więcej to i wymagania muszą być
odpowiednie … w końcu majster jest dla majstra czyli najlepszego
a z pośród motłochu ligowego trzeba się wyróżnić
kto jeśli nie pogoń? no proszę Was… LECH? Lech jest nasycony,
ewentualnie Raków o ile taki żelazny dryl wytrzymają …
i de facto długo długo nic
Lechia i Cracovia czy Piast to okolice podium nie więcej niż czwarte miejsce
i długo, długo nic…
o kimś zapomniałem? ach, klub stołeczny … no ale to ze starą nigdy nie wiadomo
i pozdrawiam
Oczywiscie brawo Pogoń.Przede wszystkim nie poszła na ewidentną korupcję.Aby przełożyć mecz musi być zgoda dwóch klubów!I mamy dajemy punkty (dajemy punkty lub kase).Stawiam na punkty..I nie wiem czemu wygrywając 5:0 przekładamy mecze.Obawa że przegramy wyżej?Możliwe!
Jacku, w przepisach uregulowano możliwość przełożenia dwóch meczów pucharowiczow w sezonie. Twa teoria choć wielce pasjonującą legła niczym nasz były mistrz Polski w starciu z większością drużyn w zeszłym sezonie.
Ta bo Raków i Lech przełożył te mecze bo wygraniu 5:0
no i paprykarze obsrali zbroje 😀 reszta pucharowiczów śmieje się z tych szczecińskich śledzi 😀 2:1 😀 Malinowe nosy wykorzystały to, że mecz nie został przeniesiony.
Jaki to jest szok dla Polskich klubów grać co trzy dni! Już panika! bo zmęczenie, bo upały, bo daleko, bo za szybko, bo tak się nie da, bo będą zajechani. Brak słów ekstraklasa spada na łeb na szyje. Poziom jest coraz niższy. Co mają powiedzieć inne klubu które regularnie występują w takich rozgrywkach? Wyobrażacie sobie np. Man Utd. przekłada mecz z Arsenalem bo w środę ma ważny mecz z Legią albo Lechem? Co mają powiedzieć sędziowie co mają po 2 mecze w weekend i podczas jednego meczu przebiegają więcej kilometrów niż piłkarzyny i jeszcze w środę też jadą na LE lub LM? oni się nie męczą? Polska liga przypomina kabaret i te wywody „ekspertów” w canal+ i te analizy a tam więcej przypadku niż pomyślunku! Żenada i wstyd!