Reklama

Polska pokonała Włochów. Mamy 3. miejsce w Lidze Narodów siatkarzy

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

24 lipca 2022, 20:39 • 3 min czytania 6 komentarzy

Wczoraj z USA rozegrali bardzo słaby mecz, a w ostatnim secie – wręcz beznadziejny. Ekipa z Ameryki Północnej rozjechała naszych siatkarzy, nie dając im żadnych szans. Nie funkcjonowało przyjęcie, atak, a jeśli przeżywaliśmy zrywy, to i tak za chwilę oddawaliśmy zyskane punkty. Dziś było już jednak zupełnie inaczej i w spotkaniu o brąz Ligi Narodów Polacy w trzech szybkich setach pokonali Włochów, ekipę gospodarzy.

Polska pokonała Włochów. Mamy 3. miejsce w Lidze Narodów siatkarzy

Po wczorajszej bolesnej porażce z Amerykanami Nikola Grbić zareagował… nie reagując. W meczu z Włochami postawił na dokładnie taką samą szóstkę jak z Iranem (ćwierćfinał) i USA (półfinał). Jego decyzja się obroniła – bo z trzech spotkań w turnieju finałowym, to te dzisiejsze w wykonaniu Polaków było zdecydowanie najlepsze. A przecież przeciw sobie mieli nie tylko ekipę mistrzów Europy, ale też miejscowych fanów na trybunach, wspierających swoich rodaków.

Nasi siatkarze niespecjalnie się jednak tym wszystkim przejęli.

Pierwszy set początkowo był wyrównany, przez jakiś czas graliśmy punkt za punkt. Gdy jednak zaczynaliśmy pisać o tym, że stanęły naprzeciw siebie dwie wyrównane ekipy, Polacy odskoczyli, dzięki kilkupunktowym seriom, świetnej zagrywce i błędom rywali, którzy nagle zaczęli mylić się znacznie częściej niż wcześniej. Nasi siatkarze nie pozwolili im już odrobić strat, a partię wygrali do 16. I wyglądali, jakby tylko się nakręcali. Zwłaszcza Kamil Semeniuk, on w pierwszym secie grał fenomenalnie. Pięć punktów zanotował atakiem, dobrze pracował blokiem i dokładał do tego naprawdę solidne zagrywki.

Reklama

Druga partia była jednak najbardziej wyrównana. Początkowo to Włosi odskoczyli, nawet na cztery punkty. Polacy pokazali jednak coś, czego zdecydowanie zabrakło im w meczu z USA – że nie przejmują się nieudanymi zagraniami. Po każdym takim szybko przechodzili do porządku dziennego, w ogóle nie roztrząsając tego, co się wydarzyło. Włosi tym razem jednak się nie posypali i o każdy punkt trzeba było się solidnie napocić. I chyba tego potu nieco więcej wylali finalnie Polacy, którzy – po ataku Kurka, dziś znacznie lepszego niż wczoraj – wygrali i tego seta, 25:23.

Trzecia partia? Właściwie można by napisać, że wyglądał częściowo jak pierwsza, a częściowo jak druga. Nawet wynik plasuje ją niemalże idealnie pomiędzy – Polacy wygrali do 20. Do stanu 12:12 było jeszcze równo, wtedy jednak nasi zawodnicy zaczęli odskakiwać, w dużej mierze dzięki świetnej zagrywce, która dziś funkcjonowała naprawdę doskonale. Ale też jedno trzeba napisać – po tak bolesnej porażce jak wczoraj Biało-Czerwoni bardzo szybko stanęli na nogi i w trudnym meczu zagrali znakomicie. Tu wypada docenić zdolności motywacyjne Nikoli Grbicia. Bo zapewne w dużej mierze to właśnie dzięki nim mamy kolejny medal Ligi Narodów.

Orlen baner

Kolejny, bo odkąd rozgrywki te zastąpiły Ligę Światową, Polacy na cztery edycje trzykrotnie stali na podium. Tylko w pierwszej edycji, w 2018 roku, nas na nim zabrakło. Rok później zdobyliśmy brązowy medal, a w 2021 byliśmy srebrni. Teraz dołożyliśmy do tego kolejny brąz. I choć apetyty mieliśmy nawet na złoto, to jednak każdy krążek międzynarodowej imprezy wypada szanować.

Zwłaszcza, że to ekipa, która pod wodzą Nikoli Grbicia dopiero się buduje. I obyśmy na mistrzostwach świata zobaczyli już nie tylko fundamenty, ale pięknie wykończoną budowlę.

Włochy – Polska 0:3 (16:25, 23:25, 20:25)

Reklama

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
3
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Inne sporty

Polecane

Damian Wojtaszek: Nie jestem całkowicie spełniony. Marzyłem o igrzyskach [WYWIAD]

Jakub Radomski
1
Damian Wojtaszek: Nie jestem całkowicie spełniony. Marzyłem o igrzyskach [WYWIAD]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...