Zsyłka do Klubu Kokosa to doskonale nam znana praktyka, często wykorzystywana w Ekstraklasie. Okazuje się, że nie tylko. FC Barcelona zagroziła takim scenariuszem Frenkiemu de Jongowi.
Sytuacja jest patowa – Barcelona chce sprzedać Holendra, a Holender nigdzie nie zamierza się ruszać. To dość niecodzienny obrót spraw, bo na najwyższym poziomie częściej jest tak, że to zawodnik chce znaleźć sobie nowego pracodawcę, a jego klub nie zamierza go puszczać. Przykładów nie trzeba szukać daleko – przekonuje się o tym choćby Robert Lewandowski.
Według Ferrana Correasa, dziennikarza stacji RAC1, de Jong dostał wybór: albo odchodzi z klubu za grubą kasę, albo zostanie odsunięty od drużyny. Wiele wskazuje na to, że ten środek przymusu zadziała na piłkarza, który chce zostać w Barcelonie, ale jako pierwszoplanowy piłkarz, a nie gość od rozbierania choinek.
Barcelona, która chce grubo ruszyć na rynek transferowy, by przywrócić swój dawny blask, bardzo potrzebuje pieniędzy. A te można pozyskać właśnie z transferu de Jonga. To stąd tak duże naciski „Dumy Katalonii”. W najbliższych dniach zapewne się one zintensyfikują, bo dziś Barcelona dogadała się z Manchesterem United co do warunków transferowych. Na ewentualnej sprzedaży ma zarobić 75 milionów euro i dodatkowe dziesięć w bonusach.
Katalończycy muszą jeszcze przekonać do tego pomysłu samego de Jonga. I jak widać nie bawią się w tańcu.
CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:
- Poznajcie lepiej fenomen hiszpańskiego radia
- Do trzech razy sztuka. Girona wraca na salony
- Pacheta z coraz większymi sukcesami w Hiszpanii. „Był priorytetem dla Ronaldo w Valladolid”
- Jak FC Andorra zmienia się za sprawą Gerarda Pique?
- Andaluzyjska wersja demo Manchesteru City
Fot. newspix.pl