Reklama

Nowa Stal Mielec. Jak wygląda sytuacja kadrowa zespołu przed startem ligi?

Kacper Bagrowski

Autor:Kacper Bagrowski

04 lipca 2022, 13:48 • 8 min czytania 29 komentarzy

Już za niespełna dwa tygodnie – 16 lipca – Stal Mielec zagra swój pierwszy mecz w sezonie 2022/2023. Na inaugurację rozgrywek podopieczni Adama Majewskiego udadzą się do Poznania, na mecz z mistrzami Polski. Sytuacja kadrowa zespołu z Mielca jest jednak nie do pozazdroszczenia. Kim może zagrać Stal za kilkanaście dni? Sprawdzamy.

Nowa Stal Mielec. Jak wygląda sytuacja kadrowa zespołu przed startem ligi?

Już przed końcem minionego sezonu dużo mówiło się, że po zakończeniu rozgrywek w Stali po prostu nie będzie miał kto grać. I faktycznie, to lato jest w Mielcu naznaczone znakiem prawdziwej rewolucji kadrowej. Z podkarpackim zespołem pożegnało się łącznie aż osiemnastu piłkarzy! Są to:

  • Kais Al-Ani
  • Marcin Budziński
  • Bożidar Czorbadżijski
  • Albin Granlund
  • Wiktor Kłos
  • Dawid Kort
  • Damian Primel
  • Łukasz Seweryn
  • Maksymilian Sitek
  • Dominik Steczyk
  • Rafał Strączek
  • Adrian Szczutkowski
  • Grzegorz Tomasiewicz
  • Maciej Urbańczyk
  • Jakub Wawszczyk
  • Konrad Wrzesiński
  • Oskar Zawada
  • Mateusz Żyro

Lista jest więc naprawdę pokaźna. Zwłaszcza, gdy uświadomimy sobie, że przez cały sezon w barwach Stali wystąpiło 36 piłkarzy. Dziewięciu z nich (Gliwa, Kościelny, Wyjadłowski, Kolew, Jankowski, Piasecki, Hinokio, de Amo, Sadłocha) pożegnało się z Mielcem już zimą. Jaki z tego wniosek? A no taki, że z całej ekipy, którą oglądaliśmy w minionym sezonie w biało-niebieskich barwach, ostało się już tylko dziesięciu piłkarzy. Jakby tego było mało, w owej dziesiątce znajdziemy Bartosza Mrozka, który trafił do klubu przed 33. kolejką Ekstraklasy jako transfer medyczny.

Gdyby mielczanie nie dokonali w międzyczasie żadnych transferów do klubu, mieliby problem z uzbieraniem jedenastu chłopa potrafiących prosto kopnąć w piłkę, a na szpicy musiałby grać sam Adam Majewski, na zmianę z kitmanem. Kto wie, może udałoby się namówić legendę klubu, Grzegorza Lato, na wznowienie kariery. Na szczęście do takich ruchów nie będzie trzeba się posuwać, bo władze biało-niebieskich sprowadziły już do klubu dziesięciu wspaniałych. Pan Grzegorz może więc spokojnie znów odłożyć buty na półkę, rozsiąść się w fotelu i razem z nami patrzeć, co wydarzy się w nadchodzącym sezonie na Podkarpaciu.

Reklama

Przed nami więc zupełnie nowa Stal Mielec.

Bramkarze, czyli święty spokój

Obsada bramki to chyba jedyne, o co trener Adam Majewski przed startem sezonu martwić się już nie musi. Choć z klubu odeszła cała trójka, która przez zdecydowaną większość minionych rozgrywek zabezpieczała tę pozycję (Rafał Strączek, Damian Primel, Kais Al-Ani), zdaje się, że znalezione przez klub zastępstwa przynajmniej dorównują poziomem poprzedniej ekipie.

O bycie jedynką powalczą ze sobą dwaj bramkarze z rocznika 2000, Mateusz Kochalski i Bartosz Mrozek. Większe szanse dajemy mimo wszystko temu pierwszemu, z prostej przyczyny – przyszedł on do klubu w ramach transferu definitywnego, podpisując trzyletnią umowę. Mrozek zaś jest piłkarzem wypożyczonym.

Kochalski to wychowanek Akademii Legii Warszawa, która słynie z wypuszczania w świat zdolnych golkiperów. Taką łatkę otrzymał również Kochalski, co potwierdził na boisku w sezonie 2020/2021. Był wówczas jedną z najważniejszych postaci Radomiaka Radom, kiedy to klub z województwa mazowieckiego awansował do Ekstraklasy. W 34 występach w pierwszej lidze zachował 20 czystych kont. Miniony sezon już tak udany dla Kochalskiego nie był. Latem został ściągnięty z wypożyczenia, aby po 1,5 miesiąca, w sierpniu, znów trafić do Radomia. Tam jednak sytuacja zdążyła się dość mocno zmienić, a miejsce w bramce wywalczył sobie Filip Majchrowicz. Efektem tego był zaledwie jeden występ Kochalskiego w Ekstraklasie – w przegranym 0:1 meczu z Cracovią.

Mrozek trafił do Mielca przed 33. kolejką Ekstraklasy w ramach transferu medycznego. W zeszłym sezonie występował jednak głównie w drugoligowych rezerwach Lecha Poznań. Zagrał tam 21 meczów i zaliczył pięć czystych kont. Ponadto młody bramkarz dwukrotnie otrzymał od trenera Macieja Skorży szansę gry w Pucharze Polski, ale to tyle. W Poznaniu nigdy nie byli do końca przekonani co do umiejętności Mrozka, a dużo większe nadzieje wiążą z trzy lata młodszym Krzysztofem Bąkowskim. Pokazanie się na wypożyczeniu z dobrej strony może być dla pochodzącego z Katowic bramkarza ostatnią szansą, aby przekonać do siebie poznański klub.

Reklama

Jest jeszcze Mateusz Dudek, 19-latek powracający z wypożyczenia do Olimpii Elbląg. I choć z pozoru wygląda on na gościa, który ma pełnić rolę trzeciego bramkarza, może stać się inaczej. Dudek dostawał szanse w przedsezonowych sparingach i zbierał nienajgorsze recenzje. Ma też jeden niezwykle ważny atut – wiek młodzieżowca. W przypadku problemów z obsadą tej roli, 19-latek może wskoczyć do bramki Mielczan.

Obrońcy, czyli znane twarze

Jeżeli w kontekście Stali można mówić o jakiejkolwiek ciągłości, odnajdziemy ją właśnie w tej formacji. To tu znajdziemy najwięcej nazwisk, które przeciętny kibic Ekstraklasy ma prawo kojarzyć. W klubie zostali bowiem Krystian Gettinger, Arkadiusz Kasperkiewicz, Mateusz Matras i Marcin Flis.

Nowa-stara twarz w Mielcu to Leandro. 38-letni Brazylijczyk z polskim paszportem po spadku z Górnikiem Łęczna dostał jeszcze jedną szansę na pokazanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Lewy obrońca już trzeci raz jest bohaterem transakcji między Stalą a Górnikiem. Grając w Łęcznej trafił do Mielca w 2017 roku, wrócił na Lubelszczyznę dwa lata później, aby teraz jeszcze raz spróbować swoich sił w biało-niebieskich barwach. Jak do tej pory rozegrał w nich 48 spotkań.

Pozostałe dwa wzmocnienia dotyczą środka obrony, co może sugerować, że trener Majewski będzie nadal trzymał się systemu z trzema środkowymi obrońcami. Pierwszy z nich to 25-letni Litwin, Dominykas Barauskas. W formacji preferowanej przez Stal miałby zająć miejsce półlewego środkowego obrońcy, choć tak naprawdę na dziś niewiele o nim wiadomo. W sparingu z ŁKS-em można było dostrzec całkiem niezłe próby wyprowadzenia piłki, ale na tle bardzo przeciętnej ofensywy Łodzian nie można było w żaden sposób zweryfikować jego zdolności do gry w obronie. Specjaliści od bałtyckiego futbolu byli nieco zdziwieni tym ruchem Stali, bowiem ich zdaniem Barauskas jest piłkarzem maksymalnie na pierwszą ligę.

Pewniejszym ruchem jest Kamil Kruk, wypożyczony z Zagłębia Lubin. Wydaje się, że ten piłkarz nie powinien mieć problemów z regularną grą i przejmie rolę półprawego stopera. 22-latek podpisał niedawno nową umowę z Miedziowymi, ważną do 2024 roku. Zagłębie planuje więc go po prostu ograć i niewykluczone, że w umowie ze Stalą znajduje się klauzula, która umożliwi ekipie z Dolnego Śląska ściągnięcie go po rundzie jesiennej. Do zespołu z wypożyczenia wrócił jeszcze młody Adrian Skrzyniak, ale nie widzimy dla niego miejsca w podstawowej jedenastce.

Pomocnicy, czyli wciąż może być lepiej

Znane twarze, które zostały na Podkarpaciu? Cóż, nie ma ich w tej formacji zbyt wiele. Przede wszystkim są Mateusz Mak i Maciej Domański. Mamy także Davida Porebe, Michaela Wyparło i Przemysława Maja. Jeżeli pamiętacie tych trzech jegomości, możecie przykleić sobie wirtualny order prawdziwego fanatyka Ekstraklasy.

Wśród nowych twarzy wyróżnić można z pewnością Piotra Wlazło, jedną z najważniejszych postaci w najnowszej historii Bruk-Betu. W minionym sezonie defensywny pomocnik strzelił dla „Słoników” dziewięć goli, z czego sześć to trafienia z rzutów karnych. Co ciekawe, w Mielcu z jedenastu metrów nie udało mu się pokonać Rafała Strączka.

– Dobrze znam trenera Adama Majewskiego, dlatego też decyzja o dołączeniu do Stali była dla mnie łatwa. Celem na ten sezon jest utrzymanie – mówił Wlazło w pierwszej rozmowie przed kamerami klubowej telewizji

Kolejnym niezwykle istotnym wzmocnieniem będzie Bartłomiej Ciepiela. Na dziś wszystko wskazuje na to, że to właśnie wypożyczony z Legii pomocnik będzie „etatowym” młodzieżowcem w drużynie Adama Majewskiego. Umówmy się – konkurencji na tym polu zbyt dużej nie ma.

Z myślą o ofensywie ściągnięto jeszcze Pawła Żyrę z Bruk-Betu i Macieja Wolskiego z ŁKSu. I o ile transfer tego drugiego można jeszcze zrozumieć, o tyle Żyra to prawdziwa zagadka. 24-latek ostatni raz naprawdę błyszczał w sezonie 2017/2018, w trzecioligowych rezerwach Zagłębia Lubin. Nie udało mu się jednak przebić do pierwszego składu Miedziowych, więc sięgnął po niego Bruk-Bet. I o ile w Niecieczy w pierwszej lidze Żyra co nieco pograł, o tyle niemalże cały ekstraklasowy sezon przesiedział na ławce rezerwowych. We wspominanym już sparingu z Łódzkim Klubem Sportowym zagrał na pozycji, którą w poprzednim sezonie piastował Maksymilian Sitek i – delikatnie rzecz ujmując – nie zachwycił kibiców swoją postawą.

Napastnicy, czyli… kto tu ma w ogóle grać?!

Tu będzie krótko. Odeszli wszyscy. W składzie jest Kamil Duszkiewicz z rezerw, który nie ma jeszcze debiutu w oficjalnym meczu Stali, a także nowy nabytek, Mikołaj Lebedyński z Chrobrego Głogów.

To on w tym momencie jest jedynym nominalnym napastnikiem, który może gwarantować jakąkolwiek jakość w ofensywie zespołu z Mielca. Jego występy w sparingach mogły się podobać – dynamiczny, walczak, potrafił zrobić sobie dużo miejsca. Strzelił gola w wygranej, zamkniętej dla widzów grze testowej z Koroną Kielce. Skuteczność pokazywał też na poziomie pierwszej ligi, gdzie w Chrobrym strzelił 10 goli i zanotował trzy asysty. Warto dodać, że w zespole Ivana Djurdjevicia Lebedyński grywał także jako dziesiątka.

Poza tą dwójką nie ma tu jednak nikogo do grania. Pozycja napastnika jest tą, na którą Stal musi jak najszybciej znaleźć piłkarzy do gry. Sam Lebedyński nie jest w stanie pociągnąć Stali przez cały sezon, a Duszkiewicz nie gwarantuje jeszcze oczekiwanej jakości.

Podsumowując – na dziś skład Stali wygląda tak, jakby prosił się o spadek do pierwszej ligi. Poza bramką wzmocnień potrzeba w każdej formacji, bo nawet jeżeli klub robi transfery, to przynajmniej połowa z nich nie prezentuje jakości odpowiedniej na poziom Ekstraklasy. Oczywiście, okienko transferowe oficjalnie otworzyło się dopiero pierwszego lipca i kluby takie jak Stal Mielec będą musiały czekać na pojawiające się na rynku okazje. Niemniej jednak teraz wygląda to bardzo, bardzo źle.

Cała nadzieja w osobie Adama Majewskiego, który już w zeszłym roku z dość przeciętnej kadry wyczarował całkiem niezłą jesień. W meczach kontrolnych ustawiał zespół wysoko, a ten dobrze pressował rywala. Czy jednak trener ten drugi rok z rzędu będzie w stanie bohatersko utrzymać Stal? Bez kolejnych, jakościowych wzmocnień, będzie o to bardzo ciężko.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. Newspix

Rodem z Wągrowca, choć nigdy nie pokochał piłki ręcznej. Woli tą kopaną, w wydaniu polskim i chorwackim. Student dziennikarstwa, który lubuje się w felietonach i reportażach. Miłośnik absurdu i Roberta Makłowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

29 komentarzy

Loading...