Zarząd Wigier Suwałki poinformował, że klub nie przystąpi w kolejnym sezonie do rywalizacji w II lidze z powodu fatalnej sytuacji finansowej. To kolejna rozpoznawalna w Polsce marka, zaliczająca w ostatnich latach organizacyjny krach. Postanowiliśmy zatem z tej okazji zebrać w jednym miejscu historie mniej lub bardziej bolesnych upadków polskich klubów z ostatniego dziesięciolecia. Czasami bezpośrednią przyczyną katastrofy były długi i bankructwo. Niekiedy organizacyjna degrengolada prowadziła do pasma sportowych niepowodzeń. Bywało, że wsparcie wycofywali samorządowcy lub kluczowi sponsorzy. No i na ogół można było też mówić o nieudolności działaczy, albo wręcz zwykłym złodziejstwie. Efekt? Szybki zjazd o kilka klas rozgrywkowych i mozolna wspinaczka z powrotem na szczyt.
Braliśmy pod uwagę drużyny, które od sezonu 2012/13 rozegrały co najmniej jeden sezon w Ekstraklasie, lub co najmniej dwa w I lidze. Jak się wkrótce przekonacie, okoliczności wylotu Wigier poza poziom centralny są dość wyjątkowe.
POLONIA WARSZAWA
Sezon 2012/13 był ostatnim w najwyższej klasie rozgrywkowej dla warszawskiej Polonii. Ekipa “Czarnych Koszul” zajęła wprawdzie w Ekstraklasie szóstą lokatę, zupełnie przyzwoitą, ale były to ostatnie podrygi organizacyjno-finansowego trupa. Ireneusz Król, który odkupił 100% udziałów w Polonii od Józefa Wojciechowskiego, okazał się zwykłym krętaczem. Jego działalność doskonale podsumował zresztą film dokumentalny “Kasa będzie jutro”. Pisaliśmy na Weszło: “Król obejmujący Polonię – jakież to było wejście do klubu. Wotum zaufania od kibiców, otwarta krytyka skierowana w poszczególnych piłkarzy (oberwali choćby Cani i Dwaliszwili, bo według Króla, o ironio, liczyła się dla nich tylko kasa). Snucie wielkich planów, z rozbudową stadionu przy Konwiktorskiej włącznie.
Co z tego wyszło – wszyscy wiemy.
Pod koniec czerwca 2013 roku doszczętnie skompromitowany Ireneusz “przelew z Wiednia” Król złożył wniosek o upadłość Polonii. “Czarne Koszule” trafiły w ręce stowarzyszenia kibiców, desperacko usiłujących uchronić ukochany klub przed całkowitym upadkiem, i wylądowały w IV lidze. – Start od IV ligi, wyszarpany awans najpierw do III ligi, a potem do II ligi i ponowny spadek na czwarty poziom rozgrywkowy. Niekończące się doniesienia o problemach finansowych. Doszło do tego, że choć ambicje Polonii nigdy nie zmalały, klub od lat błąkał się po peryferiach poważnego polskiego futbolu, aż w końcu u bram stadionu przy Konwiktorskiej zjawił się Gregoire Nitot i obiecał, że przywróci organizacji godność, choć żaden z niego cudotwórca i zbawca – podsumowywaliśmy ostatnio.
Czy polski futbol potrzebuje silnej Polonii Warszawa? [REPORTAŻ]
Ostatnio “Czarne Koszule” wywalczyły awans do II ligi. Wiele wskazuje na to, że najgorsze już za klubem. Ale wspomniany Nitot nie ma wątpliwości – powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej będzie w zasięgu Polonii dopiero za ładnych kilka lat.
UPADEK POLONII WARSZAWA:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2008-2013)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2013/14)
- aktualny poziom rozgrywek: II liga (2022/23)
RUCH CHORZÓW
Ruch Chorzów status potęgi na krajowym podwórku utracił kilkadziesiąt lat temu, aczkolwiek trzeba pamiętać, że w XXI wieku ekipa z Górnego Śląska miała swoje wielkie momenty. W 2010 i 2014 roku “Niebiescy” zajęli trzecie miejsce w Ekstraklasie, a w sezonie 2011/12 zostali wicemistrzami Polski. Potem jednak sprawy zaczęły się gmatwać – tak, sportowo, jak i organizacyjnie. W 2017 roku Ruch spadł do I ligi, a następnie zleciał też kolejno do II i III. Żeby najlepiej podsumować postawę drużyny w tym ponurym okresie, należy się cofnąć do 20 kwietnia 2018 roku. Czyli – do 98. rocznicy powstania klubu. Chorzowska ekipa zapewniła swoim kibicom wątpliwej jakości atrakcję z okazji tak wyjątkowego dnia – przerżnęła u siebie 0:6 z Pogonią Siedlce.
– Przez 95 lat mój klub miał się dobrze, momentami nawet wspaniale, a w najgorszym razie średnio. To, co się działo przez ostatni czas, woła jednak o pomstę do nieba. Niestety, ludzie będący u władzy wprowadzili raczej nierząd niż rząd. Już jeden pan w warszawskiej Polonii zniszczył historię polskiej piłki, inny pan wcześniej w Widzewie, podobnie stało się w Ruchu – grzmiał na naszych łamach Bogdan Kalus, znany aktor i wielki kibic Ruchu Chorzów. – Bawiły mnie wypowiedzi różnych działaczy o niebieskich sercach. Oni je zamienili na niebieskie portfele. Byłem blisko tego klubu około dwadzieścia lat temu i już wtedy mówiło się różne rzeczy o władzach, ale nie ma porównania z działaniami od spadku z Ekstraklasy.
W 2019 roku pracownicy klubu zdecydowali się na strajk. Wydawało się pewne, iż pozbawiony środków finansowych Ruch w ogóle nie przystąpi do rywalizacji w III lidze. – Wielu z nas po prostu nie ma już za co żyć, tymczasem pada sugestia, żebyśmy nadal kredytowali działalność klubu i dalej się poświęcali – wściekał się Tomasz Ferens. Do kolejnej degradacji jednak nie doszło. Ruch zanotował więc straszliwy zjazd, lecz finalnie nie wypadł poza najniższy szczebel centralny.
Skrobacz: – W szatni od początku mówiliśmy o awansie [WYWIAD]
Teraz sytuacja wygląda przyzwoicie. Sezon 2021/22 chorzowianie spuentowali triumfem 4:0 nad Motorem Lublin w finale baraży o I ligę. – Od początku mojej pracy w Chorzowie starałem się raczej tonować nastroje. Zarząd też był świadomy, w jakim miejscu jesteśmy i jakie są nasze możliwości. Sprowadzaliśmy piłkarzy z III ligi i to niekoniecznie najlepszych w poprzednim sezonie. Pamiętam komentarze na początku, że gdybyśmy załapali się do strefy barażowej, byłby to super wynik. Ale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Najpierw o niczym nie myślisz, potem jednak wygrasz raz, drugi i sam zaczynasz wyznaczać sobie coraz wyższe cele. Mówię to otwarcie: w szatni cały czas mówiliśmy o awansie. To był nasz wewnętrzny przekaz – przyznał trener Jarosław Skrobacz.
Prezes Seweryn Siemianowski oraz kibice coraz głośniej domagają się od miasta nowego stadionu, który pozwoliłby Ruchowi na rozwój na płaszczyźnie biznesowej. Fani urządzili nawet manifestację… na Times Square w Nowym Jorku. Prezydent miasta Andrzej Kotala pozostaje niewzruszony.
UPADEK RUCHU CHORZÓW:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2007-2017)
- najniższy poziom rozgrywek: III liga (2019-2021)
- aktualny poziom rozgrywek: I liga (2022- )
WIDZEW ŁÓDŹ
Chaos w Widzewie Łódź to w bieżącym stuleciu normalka. Choć w sumie, to czym innym jest chaos, a czym innym totalna zapaść. W sezonie 2013/14 łodzianie zanotowali spadek z Ekstraklasy, a już dwa lata później przyszło im walczyć o awans do… III ligi. Klub de facto upadł, reaktywowali go kibice. – Według informacji “Dziennika Łódzkiego”, wszyscy pracownicy spółki dostali wypowiedzenia. Co oznacza, że Sylwester Cacek, który od kilku lat za cel stawiał sobie wyprowadzenie na prostą jednego z najbardziej zasłużonych klubów w Polsce, może zgłosić wniosek o upadłość – donosił “Przegląd Sportowy”.
Ach, Sylwester Cacek.
Samego siebie uważał za zbawiciela Widzewa, a doprowadził do tego, że łódzki klub grał swoje mecze w Byczynie i na jakiś czas stracił prawa do swojego herbu, który wszedł w skład masy upadłościowej (Cacek chciał go wcześniej rozpaczliwie sprzedać, cena wywoławcza: 2,5 miliona złotych netto). Gdy klub stał nad przepaścią, właściciel beztrosko wypowiadał się w mediach: – Upadłość? Będzie to będzie. Doprowadził do sytuacji, w której sponsorzy Widzewa woleli łożyć pieniądze na klub anonimowo. Płacili, ale nie chcieli, by ich logo było widoczne przy cackowym projekcie „wielkiego” Widzewa, taka to była siara. Sponsorowanie tamtej drużyny nie zawsze było zresztą przyjemnością. Gdy Grzegorz Waranecki z dobrej woli wziął na siebie pensję Eduardsa Visnakovsa, Cacek żartował sobie z niego, że to nie ta liga finansowa, że nie jest nawet w setce ludzi łódzkiego biznesu i „jak znowu zrobi taki numer, to znowu dostanie w łeb”.
„Chcemy, żeby Widzew był w analitycznej awangardzie” [WYWIAD]
Powrót Widzewa na piłkarskie salony trochę potrwał. Z jednej strony imponowała mobilizacja środowiska. Fantastyczna frekwencja na meczach nawet, gdy rywalami “Czerwonych” były zespoły pokroju Warty Sieradz, Turu Bielsk Podlaski czy GKS-u Wikielec. Ale jeśli chodzi o szeroko pojętą organizację, działacze Widzewa wielokrotnie błądzili. Zresztą zmian we władzach klubu na przestrzeni ostatnich lat nie brakowało. No ale miniony sezon udało się łodzianom zwieńczyć długo wyczekiwanym powrotem do najwyższej klasy rozgrywkowej. – Dopóki ja będę w Widzewie, to będzie się rozsądnie gospodarowało pieniędzmi – zapewnia prezes Mateusz Dróżdż. – Gdy rozpoczynały się rozmowy transferowe, to mówiono nam, że to jest Widzew, więc trzeba zapłacić więcej. Tak już nie będzie. Próbowano nami grać też w ten sposób, że zawodnik ma ofertę z ŁKS-u. To niech idzie do ŁKS-u. Te gry w Widzewie się skończyły. W stu procentach.
UPADEK WIDZEWA ŁÓDŹ:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2010-2014)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2015/2016)
- aktualny poziom rozgrywek: Ekstraklasa (2022- )
GKS BEŁCHATÓW
GKS Bełchatów przez pewien czas zaliczał się w Polsce do ligowej czołówki. Potem stał się klubem jojo – a to spadającym na zaplecze Ekstraklasy, a to powracającym do elity. Jednak im dalej w las, tym bardziej “Brunatni” zaczęli się kojarzyć kibicom z niekończącymi się doniesieniami o finansowych problemach, zaległych wypłatach i upadłości zaglądającej działaczom w oczy. Kostucha dogoniła klub w sezonie 2021/22. GKS nie dokończył sezonu w II lidze.
– Można już gasić światło… – napisał w lutym na Twitterze Kamil Socha, który kilka miesięcy wcześniej objął posadę trenera GKS-u Bełchatów. Szkoleniowiec podejmował się trudnego zadania, bo po spadku z I ligi klub dziarskim krokiem zmierzał w kierunku trzeciej. Socha zaliczył udany finisz rundy: zremisował dwa pierwsze mecze, a potem ograł walczący o awans Ruch Chorzów. Zdawało się, że po zimowym okienku transferowym klub z Bełchatowa powalczy jeszcze o utrzymanie. No właśnie, zdawało się, bo GKS ostatecznie upada. – Wszyscy piłkarze otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów – stwierdził skaut Kuba Mazan. Maciek Szcześniewski, komentator II ligi, informował natomiast: – PGE nie dało środków. Zawodnicy mają wolną rękę, sztab też na wypowiedzeniu. Nie wiadomo czy wystartują, a jeśli nawet, to będzie chyba bardzo ciężko. Szok. Na trzy dni przed ligą.
Oficjalnie GKS upadłość ogłosił w kwietniu.
Prezes rezygnuje, zaległości ciągle rosną. GKS Bełchatów znów tonie
– Na jakimś profesjonalnym poziomie o tym się nie myśli będąc na boisku. Przynajmniej ja tak mogę o sobie powiedzieć, że wówczas nie miałem tego w głowie. Ale wracając do szatni, dzień w dzień poruszany był jeden temat – kiedy przyjdzie pensja. We mnie wkradła się konsternacja. Chciałem grać, pomóc, wiedziałem o problemach, natomiast do grudnia dałem sobie czas – albo w jedną stronę, albo w drugą. I zaczęło mi przeszkadzać to, że musieliśmy wałkować jeden temat – opowiadał o bełchatowskich realiach Seweryn Michalski, wychowanek GKS-u, który na krótko powrócił do klubu w 2020 roku.
W sezonie 2022/23 klub – jako Akademia GKS Bełchatów – będzie rywalizował w IV lidze.
UPADEK GKS-u BEŁCHATÓW:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2005-2013, 2014/15)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2022/23)
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2022- )
ZAWISZA BYDGOSZCZ
Ekstraklasowa przygoda bydgoskiego Zawiszy w sumie nie trwała długo. Klub w sezonie 2013/14 wdarł się przebojem do najwyższej klasy rozgrywkowej i zapracował na status rewelacji, zajmując szóste miejsce w stawce oraz zdobywając Puchar Polski. No ale kolejna kampania zakończyła się już degradacją. Natomiast w 2016 roku Zawisza rozsypał się całkowicie. Konflikt Radosława Osucha, właściciela klubu, ze środowiskiem kibicowskim zrujnował zespół. Zostały tylko zgliszcza. Tak naprawdę niewiele brakowało, by Zawisza po prostu zniknął z piłkarskiej mapy Polski, ale dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się uniknąć realizacji najczarniejszego scenariusza. Natomiast ceną tej wojny była konieczność startu od B-klasy, a władze stowarzyszenia musiały uporządkować gruzowisko.
Efekty ich działań są całkiem obiecujące. W 2021 roku Zawisza wywalczył awans do III ligi, potem zdołał się na tym poziomie utrzymać. A jak wyglądały realia bydgoskiej ekipy po upadku? – To był dla nas bardzo ciężki czas. Chcieliśmy postawić na szkolenie młodych adeptów futbolu. Sęk w tym, że nie dysponowaliśmy nawet odpowiednim miejscem do treningu. Całe szczęście, że dogadaliśmy się z księdzem z okolicznej parafii. Udostępnił nam skrawek zieleni, a następnie utworzyliśmy tam prowizoryczne boisko. Ponadto nie mieliśmy biura, siedziby klubu z prawdziwego zdarzenia. Dzięki uprzejmości jednego z kibiców zajmowaliśmy się naszymi administracyjnymi sprawami w specjalnie wydzielonym kącie biurowca w centrum miasta. Mimo przeciwności potrafiliśmy dopiąć każdy szczegół – opowiadał nam przed rokiem Krzysztof Bess, prezes zarządu SP Zawisza.
„Odbudowa Zawiszy została zakończona. Stawiamy sobie nowe cele” [REPORTAŻ]
Naturalnie przed Zawiszą nie widać perspektyw na rychły powrót do Ekstraklasy. Jednak można już chyba odtrąbić sukces w tym sensie, że klub w ogóle przetrwał. – Obecnie Zawisza jest wypłacalny, nie ma zaległości wobec piłkarzy i pracowników. Wszystkie zobowiązania są realizowane w terminie. Kilka lat wstecz w klubie byli ludzie, którzy kierowali się wyłącznie swoim interesem. Nie byli lojalni, nie płacili należności. Kibice zaś doglądali tego. Byliśmy udziałowcem w spółce WKS Zawisza S.A. Problemy nie wynikały z tego, bo kibolstwo, bo ktoś się obraził. Nie. Tutaj byli w ludzie, którzy patrzyli na ręce ówczesnym włodarzom. Jasne, ktoś wkłada swoje pieniądze – ma prawo decydować i rządzić. Ale musi to odbywać się z poszanowaniem klubu – przekonuje Bess.
UPADEK ZAWISZY BYDGOSZCZ:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2013-2015)
- najniższy poziom rozgrywek: B-klasa (2016/17)
- aktualny poziom rozgrywek: III liga (2021- )
ŁKS ŁÓDŹ
Łódzki Klub Sportowy w bieżącym stuleciu niejako przyzwyczaił osoby śledzące polską scenę piłkarską do nieustannych kłopotów finansowych. Nawet w ostatnich miesiącach sporo się mówiło o problemach z wypłacalnością w ekipie ze stadionu imienia Władysława Króla. Aczkolwiek bieżące tarapaty to i tak pryszcz w porównaniu z tymi, w które ŁKS władował się w sezonie 2012/13. Łodzianie po spadku z Ekstraklasy nie zdołali bowiem dokończyć sezonu w I lidze. Wycofali się z rozgrywek po 22. kolejce i kolejną kampanię ligową rozpoczęli już na piątym poziomie rozgrywkowym.
Do III ligi ŁKS powrócił momentalnie, ale tam szło mu już dość przeciętnie. Nie udało się spuentować awansem ani sezonu 2014/15, ani 2015/16. Promocję na wyższy szczebel łodzianie uzyskali dopiero rok później, ponieważ Drwęca Nowe Miasto Lubawskie nie dostała licencji na grę w II lidze.
Wówczas sprawy nabrały tempa. Awans do I ligi, awans do Ekstraklasy. Wyglądało na to, że ŁKS wreszcie stanął na silnych fundamentach. – Tak naprawdę początkowo chodziło jedynie o pomoc, która pozwoliłaby ŁKS-owi przetrwać – wtedy w ogóle nie zastanawialiśmy się wraz z kolegami nad zaangażowaniem w klub i prowadzeniem go. Ot, kiedyś grałem w drużynach młodzieżowych, byłem związany z ŁKS-em, więc zareagowałem na prośbę trenera Pokrywy. Akademia przetrwała w dużej mierze dzięki jego determinacji – opowiadał w 2019 roku Tomasz Salski, większościowy akcjonariusz ŁKS-u. – Dopiero później, na jej kanwie tworzyliśmy od podstaw klub i wsparcie sponsorskie przerodziło się w coś większego, choć kompletnie tego nie planowaliśmy.
Tomasz Salski: – Z pasją trochę łatwiej prowadzi się klub, niż robi pogrzeby [WYWIAD]
– Trudno mówić o porządkowaniu bałaganu, gdyż robiliśmy wszystko od zera – dodał. – Nic nie mogło nas zaskoczyć. Na przykład w tym sensie, że myśleliśmy, iż jest okej, a nagle przychodzi ktoś z umową, na bazie której mamy mu coś zapłacić. Struktury były całkowicie nowe. Uderzyło mnie to, że w klubie nie zachowały się żadne standardy, które moglibyśmy wykorzystać w jego prowadzeniu. Mówię nawet o prostych, zupełnie podstawowych rzeczach. Dlaczego tak było? Wydaje mi się, że przez zmiany właścicieli. Ogólny chaos panujący w klubie i przez podejście wyrażane hasłem „Ekstraklasa albo śmierć”. Posiadanie klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej było priorytetem do tego stopnia, że nikt nie zwracał uwagi na to, co dzieje się głębiej.
Jak na ironię, ekipa rządząca dziś klubem również wpadła w tę pułapkę. Po tym, jak ŁKS z hukiem zleciał z Ekstraklasy w 2020 roku, działacze trochę przeszarżowali, licząc na natychmiastowy powrót do elity. No i teraz mają do spłacenia zaległości. – Nie będę oszukiwał – są opóźnienia w wypłatach, ale nie jest tak, że pensji w ogóle nie ma – zapewniał jakiś czas temu Maksymilian Rozwandowicz na antenie Kanału Sportowego.
UPADEK ŁKS-u ŁÓDŹ:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: Ekstraklasa (2019/20)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2013/14)
- aktualny poziom rozgrywek: I liga (2020- )
FLOTA ŚWINOUJŚCIE
Flota Świnoujście w latach 2008-15 z całkiem niezłym efektem występowała na zapleczu Ekstraklasy. Bywało, że “Wyspiarze” liczyli się nawet w walce o awans. Ba, w sezonie 2012/13 promocja znajdowała się na wyciągnięcie ręki. – Jak zaczynali programy sportowe, to Flotę pomijali. Mówili: zaczynamy od drugiego miejsca, bo Flota już jest pewna awansu – wspominał na naszych łamach Leszek Zakrzewski, wówczas kierownik drużyny, który we Flocie Świnoujście spędził całe życie.
Ostatecznie jednak ekipa ze Świnoujścia poległa. Trener Dominik Nowak uważa, że miejscowym samorządowcom było to na rękę. – Awans do Ekstraklasy wiązał się z różnymi rzeczami, nie tylko z pieniędzmi, bo zastrzyk gotówki przyszedłby z Canal+. Ale trzeba byłoby szykować stadion i odczuwałem, że nie wszyscy szli w jednym kierunku – opowiadał szkoleniowiec. Późniejsze losy klubu może nie potwierdzają jego przypuszczeń, ale na pewno je uwiarygadniają. Flocie odcięto bowiem kurek z miejską kasą, doprowadzając ją na przestrzeni kilku lat do całkowitego upadku. W sezonie 2015/16 drużyna przystąpiła do gry w A-klasie.
Flota i jej lot Ikara. Jak w Świnoujściu przegrano niemal pewny awans? [REPORTAŻ]
– To, że Floty nie było, to wina miasta – mówi Waldemar Mroczek. – Zarząd robił, co mógł, w tych realiach, jakie były. Wyniki były bardzo dobre, prezesem był prawnik, ceniony adwokat. Wokół byli ludzie z lokalnego biznesu, którzy trochę pomagali. Zarząd działał społecznie. W mieście mającym budżet 262 miliony przeznaczyć 2,5 miliona na Flotę, to nie są wielkie pieniądze. Flota się rozpadła, a w budżecie na kolejny rok wcale nie było więcej pieniędzy dla innych klubów.
Smutny koniec. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie historię z 2015 roku, gdy w przerwie zimowej pogrążająca się w coraz większej zapaści Flota wylądowała na czarnej liście wielu firm bukmacherskich, jako klub podejrzewany o ustawianie spotkań sparingowych. Koło zespołu kręcił się zresztą wówczas słynny Tony Vegas. Nie będziemy już tutaj opowiadać całej historii tego jegomościa, bo jego przybrane miano mówi chyba samo za siebie.
W minionym sezonie Flota mocno powalczyła o awans do III ligi. Musiała jednak uznać wyższość Vinety Wolin.
UPADEK FLOTY ŚWINOUJŚCIE:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2008-15)
- najniższy poziom rozgrywek: A-klasa (2015/16)
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2021- )
BYTOVIA BYTÓW
Pięć sezonów na zapleczu Ekstraklasy, kilka głośnych ruchów transferowych. To na pewno wystarczyło, by nie traktować Bytovii Bytów tylko w kategoriach piłkarskich ciekawostek. Klub miało swoje ambicje, głównie z uwagi na wsparcie strategicznego sponsora – firmy Drutex. – Jest takie powiedzenie: nigdy nie mów nigdy – zapowiadał w 2015 roku Leszek Gierszewski, prezes Drutexu. – Kiedy przed dwunastoma laty podejmowałem decyzję o zaangażowaniu się w Bytovię chyba nikt nie spodziewał się, że drużyna w tak krótkim czasie pokona drogę z V do I ligi. Na bezpośrednie zaplecze ekstraklasy. Dziś w naszym klubie grają wspaniali zawodnicy. Poza tym, udało nam się wdrożyć nowoczesny system szkolenia juniorów, co z pewnością zaprocentuje. Myślę, że warunki, jakie udało nam się stworzyć w Bytowie, pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość. Jestem optymistą i wierzę, ze zajdziemy daleko.
Cel był jasny – Ekstraklasa.
Jak to jednak często bywa, deklaracje a rzeczywistość to dwie oddzielne kwestie. W 2018 roku Drutex wycofał się z finansowania Bytovii, a klub zaczął rozpaczliwą walkę o przetrwanie. – Oczywiście, że pojawiały się momenty zwątpienia – mówił nam wówczas prezes Janusz Wiczkowski. – 21 maja sponsor podjął decyzję o wycofaniu się z finansowania klubu. Dla mnie nie była to może decyzja zaskakująca, bo mogłem się jej spodziewać właściwie co roku. Natomiast termin jej ogłoszenia, kilka dni po zapewnieniu sobie przez klub utrzymania, nie był najciekawszy. Nie chcę wyrokować, czy termin wybrano świadomie. Ale fakt jest taki, że został nam tylko tydzień do dnia, w którym komisja licencyjna przyznaje prawo do gry w I lidze.
„Wartością tego klubu są ludzie. Dzięki nim Bytovia wciąż istnieje” [REPORTAŻ]
Licencję finalnie udało się bytowianom uzyskać, lecz sezon 2018/19 tak czy owak zakończył się dla nich spadkiem. Mimo że po 12. kolejkach plasowali się na podium I ligi. Wraz z degradacją nadciągnęły zaś kolejne finansowe i organizacyjne wyzwania, którym Bytovia ostatecznie nie sprostała. W 2021 roku “Czarne Wilki” zleciały więc hen daleko, bo aż do IV ligi. – Powstałe zobowiązania wobec wielu podmiotów nie pozwalają na ten moment podejmować dalece ryzykownych decyzji, które tylko pogłębią długi. Piłka nożna w Bytowie wymaga wielu zmian, które są możliwe tylko przy realizacji długoterminowych planów. Zaniedbania w szkoleniu młodzieży doprowadziły do tego, że nie potrafiliśmy odnaleźć talentów wśród niewątpliwie obiecujących juniorów. Budowa profesjonalnej akademii piłkarskiej pod marką Bytovii musi być kluczem w naszym rozwoju – przekonywał zarząd klubu w oficjalnym oświadczeniu.
Poprzednią kampanię ligową Bytovia zakończyła w środku czwartoligowej tabeli.
UPADEK BYTOVII BYTÓW:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2014-19)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2021- )
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2021- )
DOLCAN ZĄBKI
Kolejny klub, do którego polscy miłośnicy futbolu zdążyli się swego czasu przyzwyczaić, jako do stałego punktu na pierwszoligowej mapie. Dolcan Ząbki na zapleczu Ekstraklasy spędził bowiem niespełna osiem sezonów, kilka razy plasując się w górnej części tabeli. A skąd to “niespełna” w poprzednim zdaniu? Cóż, kampanii ligowej 2015/16 podwarszawska ekipa nie dokończyła. Klub po rundzie jesienniej oficjalnie ogłosił upadłość.
– Jestem ogromnie zawiedziony, bo pracowało mi się rewelacyjnie – żalił się Dariusz Dźwigała. – Taki mam charakter, że szybko utożsamiam się z miejscem pracy i błyskawicznie przywiązuję do ludzi. Dyrektora Szczęsnego, kierownika drużyny Adama Wsoła czy Darka Dudkiewicza znam pół życia i wiem, ile ich teraz to kosztuje. Nawet nie wiem, jak to nazwać: Zawód? Rozgoryczenie? Żal? Smutek? Pomimo sześciu punktów straty – nie boję się tego mówić – byliśmy jednym z głównych kandydatów do awansu. Widziałem, jak wyglądały nasze mecze z murowanymi faworytami jak Arka czy Wisła Płock. Mieliśmy też dobry terminarz – trzy mecze u siebie, a zespoły z czołówki grały między sobą. Różnica punktowa mogła się zniwelować. To już jednak historia.
Jak to możliwe, że klub upadł, będąc jednocześnie realnym kandydatem do gry w Ekstraklasie w kolejnych rozgrywkach? Otóż była to bezpośrednia konsekwencja kłopotów finansowych, w jakie wpadła firma deweloperska “Dolcan”, główny sponsor klubu. Cała sprawa stanowiła wątek piłkarski w wielkiej aferze wołomińskiego SK Banku. – Jerzy Sz. został oskarżony o narażenie oraz doprowadzenie SK Banku do wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach, w łącznej wysokości ponad 130 milionów złotych – tłumaczył rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Aktualnie Ząbkovia Ząbki gra w IV lidze i ociera o awans do III, lecz na finiszu zawsze czegoś brakuje.
UPADEK DOLCANU ZĄBKI:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2008-2016)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2016- )
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2016- )
KOLEJARZ STRÓŻE
Pisaliśmy na Weszło: “Dość zagadkowy przypadek. Kolejarz Stróże normalnie zagrał cały sezon I ligi (2013/14), całkiem standardowo przygotowywał się do kolejnych rozgrywek i nagle dostał obuchem. Okazało się, że jego stadion nie jest gotowy, by dalej gościć rozgrywki na szczeblu centralnym. W Stróżach argumentowali: było trochę za mało trawy za bramką, po co te nerwy? W PZPN odbijali: zwracaliśmy uwagę wielokrotnie, poza trawą to szereg drobnych, ale istotnych uchybień, których Kolejarz nie potrafił zniwelować. Z kolei w kuluarach pojawiły się plotki o ewentualnej sprzedaży licencji, bo i tak w Stróżach znudziła się zabawa w duży futbol. No i tę ostatnią wersję trochę umocnił dalszy ciąg zdarzeń. Kolejarz wystartował bowiem w kolejnym sezonie od A-klasy, swoją II-ligową licencję oddając Limanovii. Ta ostatnia na zakupach wyszła zresztą jak Zabłocki na mydle. W II lidze zajęła ostatnie miejsce, po roku znalazła się w okręgówce.
– To najcięższa decyzja w moim życiu. Trudno odchodzić z ukochanego klubu. Zniszczono moje marzenia i mój dorobek. W kolejnym sezonie chcieliśmy budować drużynę, mającą walczyć o Ekstraklasę. Nie zostawię Kolejarza bez pomocy, ale już nie jako wiceprezes – lamentował nieżyjący już Stanisław Kogut, wieloletni senator z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, a przy okazji polityczny protektor klubu. Postać tyleż barwna, co kontrowersjach. W Stróżach – uwielbiana.
Stróże – polityka, dworzec i stadion [REPORTAŻ Z 2011 ROKU]
Jako się rzekło, Kolejarz z I ligi zleciał aż do A-klasy. Obecnie zaś ustabilizował swoją pozycję w nowosądeckiej okręgówce, choć drużynie zdarzyło się też na krótko wskoczyć do IV ligi. Tak czy owak, marzenia o Ekstraklasie w Stróżach można raczej na dobre odłożyć między bajki.
UPADEK KOLEJARZA STRÓŻE:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2010-2014)
- najniższy poziom rozgrywek: A-klasa (2014-2016)
- aktualny poziom rozgrywek: klasa okręgowa (2022- )
OKOCIMSKI BRZESKO
Okocimski Klub Sportowy Brzesko do I ligi awansował w 2012 roku i spędził w niej tylko dwa sezony. Na dłuższą metę okazał się za cienki w uszach, by skutecznie rywalizować na tak wysokim poziomie. No i, jak to często bywa, spadek potężnie uderzył w klubowy budżet. I tak potężnie nadwyrężony walką o pierwszoligowy byt. Zimą 2016 roku informowaliśmy: “Wszystko wskazuje na to, że z piłkarskiej mapy Polski zniknie kolejny klub. Następny, który przegrał z wymogami licencyjnymi i pustkami w kasie – a więc poległ w walce z samym sobą. Okocimski Brzesko. Jeszcze niedawno zespół rywalizował w I lidze i zapowiadał budowanie silnej drużyny, a teraz dołączy do Odry Wodzisław Śląski, Widzew Łódź i innych ekip, których uśmierciła ciężka choroba – długi. Dziś okazuje się, że ekipa Tomasz Kulawika nie wystartuje już w II lidze w tym sezonie, a do tego zostaną rozwiązane wszystkie grupy młodzieżowe.
Owszem, dochodziły do nas głosy, że w Brzesku nie dzieje się dobrze, że klub ma spore problemy finansowe. W kuluarach często padały dość zawrotne jak na II ligę kwoty – nawet miliona złotych długu. W raporcie finansowym komisji rewizyjnej można było zaś wyczytać, że dobrym posunięciem byłoby wycofanie klubu z rozgrywek II ligi. Ambitne plany i reorganizacja nie przyniosły pozytywnych zmian, nawet pomimo pozyskania trzech sponsorów. Prawdziwa żałoba przyszła po tym, jak okazało się, że Can-Pack, sponsor tytularny i potentat w branży opakowań, znacznie obciął fundusze przeznaczane na sponsorowanie zespołu z Brzeska”.
“Co z tego, że ktoś obieca ci pieniądze, jak ich nie dostaniesz?” [WYWIAD]
“Piwosze” wycofali się z udziału w II lidze po rundzie jesiennej sezonu 2015/16. Kolejną kampanię rozegrali już w okręgówce, oglądając tam plecy MLKS-u Żabno i Rylovii Rylowa. Drastyczny zjazd.
– Nikt w nas nie wierzył, byliśmy w cieniu większych zespołów, mieliśmy jeden z najniższych budżetów w drugiej lidze. Dostawaliśmy naprawdę małe wynagrodzenia. Wszyscy się znali, wiedzieliśmy o wysokości pensji i premii pozostałych drużyn. Kolosalna różnica, ale chcieliśmy udowodnić, że najważniejsze jest to, co na boisku. Że pieniądze nie grają. Dwa razy byliśmy blisko, ale głupio traciliśmy punkty w końcówce rozgrywek. Prowadzisz całą ligę, a potem psujesz wszystko w ciągu dwóch-trzech meczów. Bolało. Ale gdy już wywalczyliśmy awans, to zdaliśmy sobie sprawę, że osiągnęliśmy coś wielkiego, historycznego. Pierwsza liga, zaplecze ekstraklasy. Duża piłka – wspominał Mateusz Wawryka, legenda Okocimskiego.
– Szkoda, że po tygodniu osoby, które wywalczyły awans zostały pożegnane. Nie wszystkie, ale większość. Wtedy zaczęły się problemy. Powinniśmy dać szansę tym, którzy osiągnęli historyczny sukces. Mogliśmy nawet spaść, ale przynajmniej z podniesionym czołem – dodał. – Potem, zamiast rozwijać infrastrukturę, a nie byliśmy przygotowani organizacyjnie na awans, bo nie mieliśmy stadionu, kupowaliśmy nowych zawodników. […] Spadliśmy sposób taki, że pozostało się złapać za głowę i płakać. Wstyd było wychodzić na miasto, ja nie wychodziłem przez kilka dni. Generalnie na ostatnią rundę przyszło kilku ciekawych zawodników, którzy myśleli, że pociągną ten wózek. Jak na nasze warunki dostali niesamowite pieniądze, ale widać było po niektórych, że przyszli wyłącznie na pół roku, a Okocimski nie był ich klubem. Szkoda, że po wszystkim to ja musiałem się tłumaczyć, a nie goście, którzy odcięli kupony i wrócili do siebie.
– Gdy wycofaliśmy się z drugiej ligi, poczułem, że skończył się pewien etap. Że już nie ma tego, co kiedyś. Wielu fajnych meczów, zwycięstw z rozpoznawalnymi markami. Jak wyszedłem po burzliwych obradach zarządu, to coś we mnie pękło. Nie mogłem spać przez kilka dni. Płakałem. Tak naprawdę nie wiedziałem, co dalej. Co ze sobą zrobić. Założyłem rodzinę, więc musiałem myśleć o jej utrzymaniu – przyznał Wawryka.
UPADEK OKOCIMSKIEGO BRZESKO:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2012-2014)
- najniższy poziom rozgrywek: klasa okręgowa (2016-2018)
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2018- )
WIGRY SUWAŁKI
No i wreszcie temat będący inspiracją dla całego artykułu.
Czy klub może upaść z godnością? Piszemy na Weszło: “Wigry spędziły szmat czasu na poziomie centralnym. W 2008 roku awansowały do II ligi. W 2015 wskoczyły szczebel wyżej i spędziły sześć sezonów na zapleczu Ekstraklasy. Z pozoru niewiele wskazywało na to, że zespół z Suwalszczyzny może teraz opuścić II ligę. Kilka dni temu drużyna wróciła do treningów, a klub przedłużył kontrakt ze swoim trenerem, Grzegorzem Mokrym. Miniony sezon był dla nich bardzo udany, w końcu niedawno udało im się zakwalifikować się do baraży o awans na zaplecze Ekstraklasy. Jednak w sobotę, 25 czerwca opublikowano oficjalne oświadczenie zarządu.
Dlaczego musiało do tego dojść? Po spadku z I ligi w Suwałkach postawiono jasne zadanie – powrót na zaplecze Ekstraklasy w ciągu dwóch najbliższych sezonów. Na ten cel zabezpieczono środki. Miasto było gotowe na dwa lata wspomagania klubu na poziomie II ligi. Koszty gry w I i II lidze są zbliżone, ale zyski na wyższym szczeblu rozgrywkowym – nieporównywalnie większe. W Suwałkach bardzo liczono na pieniądze z praw telewizyjnych, które wpływały do klubu, kiedy ten grał w I lidze. Dodatkowo zarząd miałby wówczas lepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach ze sponsorami.
Biało-niebiescy dwukrotnie dochodzili do baraży. I dwukrotnie w nich polegli.
Dlaczego Wigry musiały wycofać się z rozgrywek? [REPORTAŻ]
Decyzja o wycofaniu się z II ligi – choć niezwykle przykra i bolesna – wydaje się być racjonalna, kiedy przyjrzymy się bliżej sytuacji klubu. W budżecie Wigier brakuje około miliona złotych. Czy można winić sponsorów klubu? Nie bardzo. Obecna sytuacja w kraju i rosnąca inflacja sprawiają, że większość lokalnych firm bardziej martwi się o swój los i przetrwanie. Czy miasto było w stanie uratować klub? Rządowe regulacje obcięły ostatnio budżety samorządom, nie uniknęły tego także Suwałki. Urzędnicy co miesiąc przelewali Wigrom ok. 110 tysięcy złotych, co i tak jest już naprawdę dużą dotacją, biorąc pod uwagę zespół grający na trzecim poziomie rozgrywkowym. Miasto musiało dzielić też dotację na sport między piłkę nożną, badmintonem, w którym klub SKB Litpol-Malow został mistrzem Polski, a także siatkówką. Sukces w tej ostatniej dyscyplinie również w jakimś stopniu przyczynił się do upadku Wigier”.
W pewnym sensie – można faktycznie mówić o upadku ze stosunkowo miękkim lądowaniem, bo gdyby Wigry poszarpały się jeszcze pół roku w II lidze, mogłyby skończyć bardziej zadłużone i skompromitowane, oddając połowę sezonu walkowerem. Jednak perspektywa gry w IV lidze nie zapowiada się wcale sielankowo. Trudno w ogóle powiedzieć, jaką kadrę uda się skompletować działaczom. – Długie lata w ligach niższych, powolna budowa klubu. Może minąć nawet z 7-8 lat, zanim doczekamy się Wigier tak wysoko. I mówię to z bólem serca – ponuro przewiduje Wojciech Drażba z portalu suwalki24.pl.
UPADEK WIGIER SUWAŁKI:
- najwyższy poziom rozgrywek w latach 2013-2022: I liga (2014-2020)
- najniższy poziom rozgrywek: IV liga (2022- )
- aktualny poziom rozgrywek: IV liga (2022- )
***
Pokaźna lista, prawda? A przecież mówimy o dość wąskim okresie, a zatem nie załapały się do zestawienia takie kluby, jak choćby Lechia Gdańsk (A-klasa w sezonie 2001/02), Pogoń Szczecin (IV liga w sezonie 2007/08) czy Stal Mielec (niezgłoszona do żadnych rozgrywek w sezonie 1997/98). I tak dalej, przykłady można mnożyć niemalże w nieskończoność. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat posypały się też, z takich czy innych przyczyn, Ruch Radzionków, Stilon Gorzów Wielkopolski, Odra Opole, Górnik Polkowice, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Odra Wodzisław Śląski… No i nie sposób również nie wspomnieć przypadku Wisły Kraków, ostatecznie “Biała Gwiazda” w 2019 roku także zajrzała śmierci w oczy, lecz udało jej się uniknąć najgorszego.
Cieszy fakt, że wiele z wymienionych ekip wyszło już na prostą. Widzew wrócił do Ekstraklasy, Polonia i Ruch wspinają się coraz wyżej, ekstraklasowy epizod zanotował też ŁKS. Ale nie każda z opisanych historii doczekała się happy endu. Zobaczymy, jak duże będzie zaangażowanie lokalnego środowiska, by przywrócić Wigry Suwałki na poziom centralny. Dziś nie można jednak wykluczyć czarnego scenariusza. Możliwe bowiem, że niedawny okres rywalizacji w I lidze jeszcze przez długie lata będzie w Suwałkach wspominany jako najbardziej udany czas w dziejach klubu.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKICH KLUBACH:
- Trudne życie po spadku. Jakie były losy spadkowiczów z I ligi w XXI wieku?
- Nie tylko korupcja. Barwna historia HEKO Czermno
- Czas płynie, a Lech wciąż nie wzmacnia się przed pucharami
fot. FotoPyk / NewsPix.pl