Za nami bardzo ważne w kontekście zbliżającego się mundialu zgrupowanie reprezentacji Polski. Jak to zwykle bywa, poznaliśmy odpowiedzi na wiele pytań, ale pojawiło się kilka kolejnych znaków zapytania. Nikt nie ma jednak raczej wątpliwości, że w jego trakcie z bardzo dobrej strony zaprezentowali się Matty Cash i Nicola Zalewski. Ich występy w biało-czerwonych barwach są efektem pracy działu zagranicznego skautingu PZPN. O efektach tej pracy widocznych po ostatnim zgrupowaniu rozmawiamy z szefem projektu – Maciejem Chorążykiem.
Czy bramka Matty’ego Casha po asyście Nicoli Zalewskiego przeciwko Holandii była takim momentem, na który czekałeś od rozpoczęcia projektu skautingu w 2006 roku? To sugeruje tweet, którego zamieściłeś.
Myślę, że tak. Najgorsze było to, że ja nie mogłem oglądać tego meczu, bo opiekowałem się reprezentacją Ukrainy na spotkaniu Ligi Narodów. Akurat byłem wtedy z jednym zawodników na badaniach w szpitalu. Cały ten mecz spędziłem w poczekalni i spoglądałem tylko na wynik na żywo w aplikacji. Czekałem, żeby po powrocie do hotelu od razu obejrzeć tę bramkę. Świetna sprawa, obaj bardzo dobrze się zachowali, zarówno Nico przy tej asyście, jak i Matty przy strzale. Musiały złożyć się aż dwa takie elementy, żeby padł gol. Nie jest przecież łatwo strzelić takiego gola przeciwko takiej reprezentacji jak Holandia.
Pisząc tego tweeta, nie spodziewałem się, że on tak bardzo chwyci. Jak potem na spokojnie usiadłem, to trochę ze mnie to wszystko zeszło. Przez tyle lat nie mieliśmy zawodnika, który wyszedłby bezpośrednio ze skautingu do dorosłej reprezentacji. Takim przykładem jest za to Zalewski, który zaczynał od 14. roku życia, a teraz notuje asystę w dorosłej kadrze. Nie traktuję jako takiego zawodnika Ludovica Obraniaka. Wiadomo, że on strzelił dużo bramek, a ja pomagałem przy sprowadzeniu go do reprezentacji, ale to jednak bardziej przypadek podobny do Casha. Zalewski jest taką naszą perełką i światełkiem w tunelu. Przez tyle lat żaden zawodnik, który przeszedł wiele etapów w reprezentacjach młodzieżowych, nie doszedł do tej pierwszej reprezentacji. Szczerze mówiąc, myślałem, że pierwszy będzie Maik Nawrocki. Myślę, że mógłby nim być, gdyby nie ta kontuzja w tym roku. Jeśli utrzyma formę, to myślę, że będzie następnym zawodnikiem ze skautingu zagranicznego, który zagra w pierwszej reprezentacji Polski.
16 lat działamy w skautingu zagranicznym @pzpn_pl i tyle czasu upłynęło, by się doczekać takiej kombinacji. Warto wierzyć, szperać, rozmawiać. pic.twitter.com/9bqzWYDjeZ
— Maciej Chorążyk (@Maciej_Chorazyk) June 11, 2022
Zalewski i Cash są bardzo blisko wyjazdu na mundial. Świetnie zaprezentowali się na tym zgrupowaniu. Spodziewałeś się, że oni aż tak dobrze odnajdą się w realiach naszej reprezentacji?
Matty jest świeżym tematem. Wiadomo, że to zawodnik o pewnym poziomie i w jego przypadku raczej nie miałem żadnych wątpliwości, że będzie czołowym zawodnikiem reprezentacji. A Zalewski? Trudno było się tego spodziewać, gdy miał 14 lat. Ostatnimi czasy, gdy patrzymy na jego progres i na to co robi w Romie, należało się z tym liczyć. Kibicowałem mu i wykorzystał swoją szansę. Mam nadzieję, że pojedzie na mundial. Nie będę się wypowiadał za trenera, ale raczej jestem optymistą w tej kwestii.
Nie wydaje ci się, że Matty Cash zmienił nastrój społeczny wobec naturalizowanych zawodników? Za czasów Franciszka Smudy odbiór takich zawodników był zupełnie inny. Po wypowiedziach czy zachowaniach Casha widać, że on żyje tą reprezentacją i jest w nią zaangażowany. Myślisz, że to ułatwi ci pracę?
Od początku byłem przekonany, że Matty kupi serca kibiców, bo jak go poznałem, to widziałem, jakim jest człowiekiem. Jego luz, naturalność pozytywne nastawienie do życia – jak się jest przy nim, to automatycznie się uśmiechasz. To jego natura, więc byłem przekonany, że będzie dobrze. Czytałem za to wiele opinii, że będzie źle. Dużo osób zakładało, że ta cała sytuacja jest bez sensu, wręcz hejtowało. Wiem też, że nie wszyscy zawodnicy z reprezentacji byli przekonani, czy to jest dobry pomysł. Potem ten facet kupił wszystkich swoim pozytywnym nastawieniem, jest lubiany przez wszystkich.
A czy to będzie na przyszłość pomagało w mojej pracy? Tacy zawodnicy jak Matty Cash, który jest już ukształtowany, dorosły, a nie gra dla innej reprezentacji, a może jeszcze zagrać dla nas, to jest naprawdę rodzynek. To trochę taki przypadek jak Obraniak. Zwykle oni są wcześniej wychwytywani przez kadry krajów, w których grają na co dzień. To, że Matty do 24. roku życia nie zagrał w dorosłej reprezentacji Anglii, jest naprawdę ewenementem. Nie sądzę, żebyśmy w przyszłości mieli kolejnych takich dwóch, trzech zawodników. Może jeszcze jeden się trafi, skoro przez ostatnie szesnaście lat trafiło się dwóch. To jest bardzo trudna sytuacja, by jakiś piłkarz przedostał się przez to sito bez żadnego występu w innej reprezentacji. Nie jesteśmy afrykańskim krajem, gdzie dużo rzeczy da się zmienić, a ci piłkarze grają często we Francji, Portugalii czy Holandii. Mogą wtedy zmienić reprezentację przez młodzieżówki, jest to dużo prostsze. U nas to tak nie wygląda. Jeśli jest zawodnik o polskich korzeniach, który ma bardzo duży potencjał i jest dorosłym zawodnikiem, prawdopodobnie został już znaleziony przez inną kadrę. Przypadek Casha na pewno nie jest początkiem żadnego trendu.
Jak ważny jest czynnik zaangażowania i chęci gry dla Polski, który wobec Matty’ego niektórzy polscy kibice mogli podważać, gdy dowiadywali się, że będzie on grał dla naszej reprezentacji? Teraz tych wątpliwości już nie ma.
Powtórzę się – wcześniej też nie miałem tych wątpliwości. Przemek Soczyński prowadził tę sprawę po stronie angielskiej. Ona była trzymana w zupełnej tajemnicy. Są rzeczy, o których nie można mówić w mediach i Matty o nich nie mówił. Jego otoczenie również trzymało to dla siebie, nie przekazywało dalej tych informacji. Był z nami w kontakcie już od paru lat, pomagaliśmy mu przy dokumentach. Wszystko odbywało się w naturalnym tempie, bez presji, bez wywierania dodatkowych nacisków. Wszystko szło swoim torem.
Czy może nas niepokoić fakt, że dwóch zawodników wychowanych sportowo poza Polską wyróżnia się na tle naszej reprezentacji? Po Zalewskim i Cashu widać nieco inne zachowania na boisku, inną odwagę i mentalność.
Nie powiedziałbym, że to jest aż taka różnica. Myślę, że te kilka meczów, które rozegrali, nie stanowi o tym, że są lepsi od innych reprezentantów. Nie widzę takiej różnicy, którą dostrzegają lub chcą dostrzec dziennikarze i kibice. Myślę, że po prostu wkomponują się w ten skład i wniosą coś nowego. Każdy z nich jest wychowany w innej kulturze piłkarskiej, w innym systemie szkolenia. To działa tylko na plus, jeśli chodzi o grę drużyny. Różnorodność zawsze wpływa pozytywnie na całość. Jest uzupełnieniem lub dodatkowym atutem. Nie uważam jednak, by przerastali o poziom innych zawodników.
Domyślam się, że to ostatnie zgrupowanie bardzo motywuje do dalszej pracy w skautingu. A jak bardzo boli z kolei decyzja zawodników o odpuszczeniu reprezentacji Polski? Mam na myśli, chociażby niedawny przykład Gabriela Słoniny.
To są naturalne koleje losu. To, jaki kraj chcą reprezentować zawodnicy, jest w ich głowach i sercach. Zdarza się w tej pracy wiele sytuacji, że tacy zawodnicy zmieniają decyzje. To nie są jednak dla nich łatwe decyzje, są wychowani za granicą, w innym środowisku, są związani z klubami i menedżerami z innych krajów. Najtrudniej jest ściągnąć właśnie zawodników ze Stanów Zjednoczonych, bo są oni po prostu daleko. Słonina podjął taki wybór, ale też nigdy nie zabiegaliśmy o niego, jako o bramkarza numer jeden na teraz. Myśleliśmy o nim bardziej w dalszej perspektywie.
Chcieliśmy dać mu szansę, żeby miał możliwość zaprezentowania swoich umiejętności w naszej kadrze, bo sam deklarował taką chęć. Zmienił zdanie, oczywiście pod wpływem czynników związanych ze Stanami Zjednoczonymi. Pamiętajmy, że to jest młody 18-letni chłopak i nie miał do podjęcia łatwej decyzji. Mamy do tego pełny szacunek i życzymy mu jak najlepiej. Było już kilku takich zawodników i tak naprawdę chyba żaden z nich jakiejś szczególnej kariery w innych reprezentacjach nie zrobił. Przykładowo Dennis Jastrzembski wybrał Niemcy, a teraz gra w Śląsku i póki co nie zrobił wielkiej kariery.
Ostatnie zgrupowanie pokazało, jak wiele korzyści płynie ze skautingu międzynarodowego dla reprezentacji Polski. Możemy oczekiwać, że na przestrzeni następnych kilku lat takich zawodników będzie więcej?
Pracujemy w tym samym trybie od szesnastu lat, czyli wyszukujemy zawodników w wieku nawet 12, 13 lat, a 14-latkowie mogą już przyjeżdżać na pierwsze zgrupowania. Grają w dobrych klubach na całym świecie, a my ich regularnie powołujemy na konsultacje i mecze młodzieżowych reprezentacji, przez co z biegiem lat idą do wyższych reprezentacji, jeśli tylko utrzymują poziom. Tych dwóch zawodników dostało się do pierwszej reprezentacji, a cały czas czekamy, żeby inni również się do niej dostali. Wielu z nich kończy na U-21 albo U-19.
Nasza praca ma miejsce u podstaw. Robimy wszystko, by ich do tej reprezentacji przyzwyczaić, by grali dla Polski. Robimy to przez 4-5 lat, a tylko od nich zależy, czy pójdą dalej – czy ich rozwój sportowy przełoży się na późniejszą grę w pierwszej reprezentacji. Nic nie zmieniamy, nie da się już nic zrobić. Dajemy im szansę, podajemy im rękę, bierzemy ich na reprezentację, a tylko od ich predyspozycji zależy, czy przejdą do seniorskiej kadry. Wszystko działa tak samo i ma te same proporcje. Nie ma co liczyć na żadne szaleństwo czy rozmach, bo to nic nie da.
ROZMAWIAŁ HUBERT NOWICKI
Czytaj więcej:
- Matty Cash to tylko początek. Przyszłość reprezentacji Polski to także imigranci i emigranci
- Porozmawiajmy o pewniakach. Kto szykuje się już na wyjazd do Kataru?
Fot. FotoPyk