25 dni. Mniej więcej tyle czasu spędzili polscy reprezentanci na dwóch zgrupowaniach z Czesławem Michniewiczem. Rozegrali w tym czasie sześć meczów. To wystarczająca baza, by zbudować solidny bank informacji pod kryptonimem „Katar 2022”. Pobawmy się więc w przewidywanie – kto na dziś jest już pewniakiem do wyjazdu na mundial? Ilu w ogóle jest tych pewniaków? Kto walczy o miejsce w kadrze? Kto ma znikome szanse?
Liga Narodów – zbawienie dla trenerów
Choć niektórzy piłkarze przeklinają Ligę Narodów, przez którą muszą bukować sobie krótsze wakacje albo grać z ciężkimi po sezonie nogami (oczywiście nie Polscy, przynajmniej nie wprost, mówimy o ogólnym trendzie), to dla selekcjonerów jest ona zbawieniem. Po pierwsze – łatwiej zmobilizować piłkarzy w meczu o punkty, gdzie jest jakaś tabela, która później może nawet się do czegoś przydać. I to nawet, jeśli ranga Ligi Narodów jest regularnie deprecjonowana. Po drugie – zgrupowanie, które trwa szesnaście dni, z czterema meczami, to taki turniej drugiej kategorii, podczas którego można rozwalać klocki, lepić, cementować.
Ten komfort czasowy istotny jest zwłaszcza w dzisiejszej piłce, gdzie kalendarze są napięte do granic możliwości, piłkarze wychodzą na trening chwilę po wyjściu z samolotu, a szkoleniowcy nerwowo gryzą paznokcie na myśl o dwóch jednostkach treningowych, jakie muszą zagospodarować przed meczami o być albo nie być. Sam Michniewicz mówił zresztą o tym, że w drużynach klubowych musiał skrupulatnie wtłaczać swój pomysł do głów zawodników, wręcz ich go uczyć. W kadrze ma piłkarzy znacznie inteligentniejszych, obytych w pracy z wysokiej klasy fachowcami, więc czasem wystarczy coś powiedzieć, a oni już łapią.
Ale nawet mimo tego faktu, piłka dziś to ciągła gonitwa, ciągły niedoczas i wciąż rosnące wymagania, by zespół mimo tych szalonych warunków grał tak, jakby łupał dzień w dzień schematy taktyczne.
Czesławowi Michniewiczowi to zgrupowanie spadło jakby z nieba. Pamiętamy, w jakich okolicznościach przejmował kadrę. Po nagłym zdezerterowaniu Paulo Sousy, po przedłużającym się procesie rekrutacyjnym, chwilę przed barażem o wyjazd na mundial. Wtedy trzeba było przyjąć ekstraordynaryjne środki. Dokonać selekcji na podstawie dotychczasowych doświadczeń i znajomości kadry z perspektywy trenera ligowego, byłego selekcjonera U-21, ale też… zwykłego widza. Taktykę wtłaczać do głów nie na treningach, a indywidualnych spotkaniach po całej Europie. Jednoczyć grupę nie będąc z grupą. Motywować nie podczas indywidualnych rozmów, a na WhatsAppie.
Kiedy już Michniewicz osiągnął sukces, mógł skupić się na zwykłej, mrówczej selekcjonerskiej pracy. Nie było lepszych okoliczności niż tak długie okienko Ligi Narodów do poznania zawodników, zdiagnozowania ich zalet, ich wad, ich mentalności, tego jak się zachowują po wygranej, po bohaterskim remisie, ale i brutalnym oklepie.
Mimo tak dużego pola do wyciągania wniosków, mamy masę znaków zapytania. Wciąż nie wiemy, na kogo można liczyć na lewej stronie obrony. Wciąż nie wiemy, co z piłkarzami z drugiego szeregu. Wciąż nie wiemy też, jak zostanie ułożony środek pola, ale tu już bardziej z braku przekonujących opcji.
Wiemy natomiast kogo – czy to poprzez wybory personalne, czy wypowiedzi medialne – ceni Czesław Michniewicz. I na podstawie tych danych przewidujemy, jak wygląda na dziś hierarchia w reprezentacji.
Podzieliliśmy każdą linię (bramkarzy, obrońców, pomocników i napastników) na trzy grupy:
- pewniacy (czyli zawodnicy, których wyjazd jest już w zasadzie formalnością, o ile nie stanie się nic – tfu, tfu – niespodziewanego)
- walczą o miejsce (czyli zawodnicy o względnie mocnym statusie, których wyjazd jest uzależniony od rywalizacji i formy w lidze)
- nikłe szanse (dostają powołania, ale nie znajdują uznania w oczach selekcjonera)
BRAMKARZE
PEWNIACY
- Wojciech Szczęsny
- Łukasz Skorupski
WALCZĄ O MIEJSCE
- Kamil Grabara
- Bartłomiej Drągowski
NIKŁE SZANSE
- brak
Prawie wszystko jest tutaj rozstrzygnięte. Prawie, bo walka toczy się o bluzę numer trzy. Wiadomo, jak toczy się historia dużych turniejów – mowa o człowieku, którego zadania kończą się zwykle na pomaganiu kolegom na rozgrzewce i robieniu dobrej atmosfery. Zwłaszcza w przypadku drużyn, które jadą, by zagrać trzy mecze. A wiadomo, jak jest z nami.
Nawet mimo świetnego sezonu Skorupskiego i zaskakująco dobrego meczu z Holandią, bramkarz ten raczej nie ma szans na podjęcie walki ze Szczęsnym. Zresztą selekcjoner jasno zadeklarował, kto jest jedynką. Drągowski czy Grabara – to jedyny dylemat, dylemacik wręcz, jaki ma Czesław Michniewicz. Znając jego sympatie – na mundial wyjedzie raczej bramkarz FC Kopenhaga. Przed Drągowskim zmiana klubu, która może (ale nie musi) przynieść początkowe kłopoty z regularną grą.
OBROŃCY
PEWNIACY
- Matty Cash
- Bartosz Bereszyński
- Kamil Glik
- Jan Bednarek
WALCZĄ O MIEJSCE
- Robert Gumny
- Tomasz Kędziora
- Mateusz Wieteska
- Bartosz Salamon
- Paweł Dawidowicz
- Jakub Kiwior
- Tymoteusz Puchacz
- Arkadiusz Reca
NIKŁE SZANSE
- Sebastian Walukiewicz
- Marcin Kamiński
- Patryk Kun
- Kamil Pestka
- Michał Helik
Najpierw o tych, którzy spadli w hierarchii. Patryk Kun podczas ostatniego zgrupowania ani razu nie załapał się nawet na ławkę. Kamil Pestka ma o jeden epizod wśród rezerwowych więcej, ale minut zero. Czesław Michniewicz w obliczu problemów na lewej stronie szukał opcji w Ekstraklasie, ale widocznie obaj piłkarze oferują zbyt małą jakość, by rozpatrywać ich kandydatury poważnie. Skoro teraz nie dostali szansy, raczej już jej nie dostaną.
Michał Helik wypadł z powodu kontuzji. Ale i tak – umówmy się – nie byłby faworytem. Z podobnych powodów nie pojawił się Paweł Dawidowicz, lecz akurat na niego naprawdę warto czekać. Zdał egzamin w końcowej fazie kadencji Paulo Sousy i to potencjalnie piłkarz pierwszego składu. Marcin Kamiński? Choć to dla wielu lekkie deja vu, przyjeżdżał na zgrupowanie jako obrońca ze statusem: on raczej zagra. Wyjeżdża przeskoczony w hierarchii „stoperów z lewą nogą” przez Jakuba Kiwiora. Sebastian Walukiewicz? Wymowne było to, że Michniewicz oddelegował go na U-21, a później nie przywrócił na zgrupowanie. Jego notowania wzrosną, jeśli złapie regularność.
Pewniacy? Matty Cash, Bartosz Bereszyński – wiadomo. Ten pierwszy jest dziś opcją numer jeden na prawej stronie obrony (lub wahadle), drugi na lewej stronie (no, taka jest rzeczywistość). Kamil Glik, Jan Bednarek – oni mają niepodważalną pozycję.
Pozostaje wybrać pozostałych. Czesław Michniewicz jeszcze nie zdecydował, jaka formacja jest jego docelową – ta z czwórką, czy trójką z tyłu. W swoich wypowiedziach wiele mówi o wszechstronności, elastyczności, zmienianiu ustawienia w trakcie spotkania. Jeśli dalej będzie kierował się tą koncepcją, musi powołać piłkarzy w taki sposób, by nie zabrakło mu kandydatów do obu systemów.
Spodziewamy się więc, że pojedzie jeszcze jeden prawy obrońca – Robert Gumny albo Tomasz Kędziora. Wyższe notowania ma na ten moment piłkarz Bundesligi, to on zagrał w pierwszym meczu z Belgami. Ale Kędziory skreślać nie można, bo jego sytuacja klubowa – z przyczyn oczywistych – była ekstremalnie trudna. Jeśli znajdzie nowe miejsce na niezłym poziomie, raczej przeskoczy swojego młodszego kolegę.
Lewa strona? Tu faworytem do roli „numeru dwa” wydaje się być Tymoteusz Puchacz. Największą wątpliwością jest fakt, że wraca do Unionu Berlin. Unionu, w którym grał tylko w Lidze Konferencji. Michniewicz da jeszcze zapewne szansę Arkadiuszowi Recy, którego zabrakło na zgrupowaniu, ale na dziś to piłkarz, na którym sparzył się kolejny selekcjoner. Już trzeci z rzędu. Pozostaje jeszcze kwestia znalezienia alternatywy na wahadło, ale tu wyłania się postać Nicoli Zalewskiego, którego formalnie rozpatrujemy jako pomocnika.
Jeśli chodzi o środkowych obrońców, to naszym zdaniem hierarchia rezerwowych w kontekście mundialu wygląda na dziś następująco…
- Jakub Kiwior (największy wygrany zgrupowania wśród stoperów)
- Paweł Dawidowicz (jeśli wróci do starej dyspozycji)
- Bartosz Salamon (to jego Michniewicz przewidywał do gry na Szwecję)
Ewentualnie wspomniany Michał Helik lub Mateusz Wieteska. Legionista zawiódł jednak w meczu z Belgią i dla wielu dał ostateczny dowód na to, że nie dorasta do poziomu reprezentacji. Druga strona medalu jest taka, że Michniewicz – jeszcze pracując w Legii – forsował teorię, iż jego piłkarz zasługuje na powołanie.
POMOCNICY
PEWNIACY
- Grzegorz Krychowiak
- Jacek Góralski
- Sebastian Szymański
- Piotr Zieliński
- Szymon Żurkowski
WALCZĄ O MIEJSCE
- Nicola Zalewski
- Krystian Bielik
- Mateusz Klich
- Przemysław Frankowski
- Kamil Jóźwiak
- Jakub Kamiński
- Kamil Grosicki
NIKŁE SZANSE
- Damian Szymański
- Jakub Moder
- Karol Linetty
- Konrad Michalak
- Przemysław Płacheta
Kurczę, to pewne zaskoczenie – Szymon Żurkowski przed Michniewiczem nigdy nie zaistniał w kadrze. Pamiętacie jego powołania za Jerzego Brzęczka? Przyjedź, Szymon, zobaczysz, jak jest na kadrze, jak tu się je, jak korzysta się z hotelowej karty, potrenujesz. Piłkarz niby pojawiał się na zgrupowaniu, ale raczej w roli wypełniacza muru.
A teraz należy go rozpatrywać jako pewniaka. W Lidze Narodów…
- wszedł jako pierwszy z Walią
- rozegrał 90 minut z Belgią w Brukseli
- wszedł jako pierwszy z Holandią
- rozegrał 90 minut z Belgią w Warszawie
Nie zawsze błyszczał, ale też z każdym meczem rósł, co było widoczne zwłaszcza w dwóch ostatnich spotkaniach. Grał dużo, Michniewicz zwyczajnie mu ufa.
Na Grzegorza Krychowiaka można psioczyć, ale na mundial pojedzie, to oczywistość. Wysokie notowania u Michniewicza ma także Jacek Góralski. Zaliczamy go do pewniaków nawet mimo tego, że nasz kadrowy bulterier po raz pierwszy zagra na tak poważnym poziomie jak Bundesliga. Do tej pory opierał swoją karierę o kluby, w których można sensownie zarobić i które brylują w ligach nierobiących powszechnego wrażenia. To duży sprawdzian. Wyobrażamy sobie jednak, że nawet jeśli mu nie pójdzie, to selekcjoner będzie w nim widział zadaniowca. Wiecie: Jaca, trzeba podostrzyć.
Michniewicz przywrócił do kadry Sebastiana Szymańskiego i ten mu się odpłaca. Nie stać nas na rezygnowanie z technicznych piłkarzy, którymi interesują się poważne marki w La Liga. Po prostu. Piotr Zieliński? Michniewicz nie wyobraża sobie bez niego wyjściowego składu i generalnie całe złe emocje wokół tego piłkarza jakby uleciały.
Pytanie – kto jeszcze?
Spośród „walczących o miejsce”, wysokie notowania ma Przemysław Frankowski. Zagrał świetny mecz z Holandią. Pasuje do gry z kontrataku. Został odkryciem ligi francuskiej. Krystian Bielik to ulubieniec Michniewicza, ale czy nawet w sytuacji, gdy gra w League One? Wiele wskazuje na to, że pomocnikowi nie uda się wydostać z pogrążonego w chaosie Derby County.
Udało się to Kamilowi Jóźwiakowi, za którym także stracone zgrupowanie (ani razu w kadrze meczowej). Ze względu na bryndzę na skrzydłach nie należy przekreślać jego szans, podobnie jak Przemysława Płachety. Na razie przeskakuje ich Kamil Grosicki i pewnie o wszystkim zadecyduje forma klubowa w najbliższych miesiącach.
Nadzieję na lepsze jutro dają Nicola Zalewski i Jakub Kamiński. Pierwszy to bez dwóch zdań wygrany zgrupowania i pewnie wielu umieściłoby go już wśród pewniaków. Przyznamy – my też się mocno wahaliśmy. Ze względu na młody wiek – a co za tym idzie: wiele potencjalnych zakrętów, czyhających na jego drodze – dajemy mu jeszcze pewną rezerwę. Kamiński błysnął z Walią i trochę zabrakło nam potwierdzenia tego w kolejnych meczach. Z Belgią zagrał na prawej stronie (to nie jego pozycja), kolejnych szans nie dostał.
Ciekawym przypadkiem jest Mateusz Klich, który ewidentnie nie ma wielkich notowań w oczach Michniewicza. Zagrał z Walią, ale na prawej stronie w dziwnej taktyce bez skrzydłowych. Było porządnie, bez fajerwerków. Potem przesiedział dwa mecze na ławce, a z Belgią dał słabą zmianę. Niby głupio rezygnować z piłkarza Premier League i pewnie to się nie wydarzy. Ale też Klich musi jeszcze coś udowodnić.
Reszta jest raczej spisana na straty. Jakub Moder – przez kontuzję. Karol Linetty – przez sytuację klubową i słaby występ z Belgią. Damian Szymański – przez słabą zmianę z Holandią.
NAPASTNICY
PEWNIACY
- Robert Lewandowski
- Adam Buksa
- Krzysztof Piątek
- Karol Świderski
WALCZĄ O MIEJSCE
- Arkadiusz Milik
O Robercie Lewandowskim nie ma co dyskutować, więc przejdźmy dalej. Sytuacja w ataku wydaje się być stabilna i całkiem obiecująca. W naturalny sposób, kiedy Milik notorycznie się leczy, na pozycję dwa i trzy awansowali Adam Buksa i Karol Świderski. Przed zgrupowaniem Michniewicz chyba bardziej cenił tego pierwszego. Po nim… ogląd może się nieco zmienić. Gdy Świderski wchodził na boisko, potrafił rozruszać towarzystwo. Z Walią strzelił gola, a z Belgią dwa razy był o włos. Tak czy inaczej – obaj raczej sprawdzą się w roli drugiego napastnika przy Lewandowskim.
Z kolei wygląda na to, że Michniewicz przewiduje Krzysztofa Piątka w sytuacjach, gdy nasz kapitan nie może zagrać. Nietrudno o taki wniosek, skoro „Piona” zagrał u obecnego selekcjonera tylko w spotkaniach, w których brakowało Lewandowskiego. No a Milik… trudno czynić do niego zarzut z powodu problemów zdrowotnych. Po prostu coś mu przez nie uciekło. A że Michniewicz raczej nie jest fanem gry na dwójkę z przodu, to pięciu napadziorów na turniej raczej nie zabierze.
***
Podsumujmy.
Z naszej zabawy wynika, że na ten moment polska reprezentacja dorobiła się czternastu pewniaków. Zatem gra toczy się jeszcze o dwanaście miejsc.
To oczywiście tylko luźna symulacja, która może w listopadzie – oby nie przez kontuzje – całkowicie wywrócić się do góry nogami. Zresztą – sami chętnie wtedy do niej wrócimy. A tymczasem czekamy na wasze zdanie. Dajcie znać w komentarzach, bez kogo nie wyobrażacie sobie kadry na mistrzostwa świata w Katarze.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Trening biegowy i kilka okazji. Belgowie wciąż poza zasięgiem
- Jak za Brzęczka – Liga Narodów to lekcja biegania
- Czar Narodowego prysł? Tym razem szczęścia nie mieliśmy
- Fatalni Wieteska i Linetty, najlepszy Kiwior. Noty za mecz z Belgią
Fot. FotoPyK