Reklama

Fatalni Linetty i Wieteska, najlepszy Kiwior. Noty za mecz z Belgią

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2022, 23:57 • 5 min czytania 133 komentarzy

Dramatu i kompromitacji przed własną publicznością nie było, co sobie pobiegali, to ich sprawa, ale w piłce nożnej chodzi przede wszystkim o kopanie futbolówki, więc trudno o wielką przychylność i łaskawość wobec piłkarzy reprezentacji Polski. Najlepszy był Jakub Kiwior, a najgorsi Karol Linetty i Mateusz Wieteska. Oto nasze noty za drugi mecz z Belgią w Lidze Narodów. Skala: 1-10. 

Fatalni Linetty i Wieteska, najlepszy Kiwior. Noty za mecz z Belgią

Noty Polaków za mecz z Belgią w Lidze Narodów

Wojciech Szczęsny – 5

Nie miał szans przy golu dla Belgów, Michy Batshuayi główkował nie do obrony. Podejmował słuszne decyzje o wybiegnięciu z bramki, skutecznie interweniował na przedpolu, nie dał się zaskoczyć na linii. Inna sprawa, że gdyby przepuścił którykolwiek ze strzałów wyłapanych lub schwytanych w koszyczek, miałby na sumieniu babola.

Matty Cash – 5

Starał się. Ponownie zostawił na murawie dużo serducha. W defensywie ganiał się z braćmi Hazard – wyprzedzał, uprzedzał, wracał, asekurował, czuwał. W ofensywie chociaż próbował, chociaż aktywizował się, chociaż szukał wolnej przestrzeni, chociaż wchodził w luki, chociaż podejmował starania przełamania niemocy polskiego ataku. Napędził akcję, po której gola mógł strzelić Zalewski, powinien mieć asystę przy wypuszczeniu Szymańskiego. Na minus fakt, że był jednym z dwóch piłkarzy, którzy złamali linię spalonego przy trafieniu Batshuayi’ego.

Mateusz Wieteska – 2

Kolejny przypadek zawodnika, który umiejętnościami nie dorasta do reprezentacyjnego poziomu. W warunkach ligowych to wyróżniający się stoper z potencjałem na wyjazd do przyzwoitego europejskiego klubu, ale raczej nieprzypadkowo w seniorskiej kadrze zadebiutował dopiero w wieku dwudziestu pięciu lat. Zgubił krycie przy golu Batshuayi’ego. Przegrywał pojedynki na ziemi i w powietrzu. Koślawo wyprowadzał piłkę spod własnej bramki. Gubił się pod presją. Za wysokie progi na pana nogi. No sorry.

Kamil Glik – 3

Lubi wjeżdżać na raz. Wie to chyba każdy, kto widział przynajmniej jeden jego mecz. Są takie mecze, że to jego naturalne zdecydowanie, bezkompromisowość i ryzykanctwo wychodzą wszystkim na dobre, bo Glik czyści. Ale są też takie spotkania, że bardziej utalentowani technicznie piłkarze drużyn przeciwnych wykorzystują jego naiwność i prostotę do kręcenia go i wrzucania na bęben na własną modłę. I to był właśnie przykład takiego starcia.

Reklama

Jakub Kiwior – 6

Kiedy patrzy się na niego w koszulce z orzełkiem na piersi, nie trzeba nerwowo obgryzać paznokci. Ten facet nie dyga na robocie. Komfortowo – o jakaż to przyjemność w odbiorze – czuje się z piłką przy nodze. Nie asekuruje się wyborem najprostszych rozwiązań, ale robi to tak umiejętnie, że w razie niepowodzenia swojego pomysłu, nie wpieprza resztę w tarapaty. Poza tym bardzo pewnie wyglądał w tyłach. Szczególnie w kontraście do Wieteski i Glika. Zalicza naprawdę udane wejście do reprezentacji.

Sebastian Szymański – 3

Zmarnował świetną okazję na strzelnie gola. Liczby mogą mylić, bo wygrał siedem pojedynków na siedem podjętych, ale był mało aktywny. Cofał się dosyć głęboko w defensywie, latał za Belgami, to nie jest jego naturalne środowisko i jego gra, ale czekaliśmy na jakiś zryw, na jakieś błysk i się nie doczekaliśmy.

Szymon Żurkowski – 5

Zaliczył najwięcej kontaktów z piłką spośród wszystkich piłkarzy z polskiego środka pola. Nie boi się brać na siebie odpowiedzialności za kreowanie gry. Ciągnie go do przodu. Jest twardy, silny, zdecydowany, pewny siebie. Pewnie mogłoby tylko z tego jego zaangażowania więcej wynikać. W destrukcji również pracował sporo, ale z każdą minutą słabł, wracał na swoją połowę w coraz wolniejszym tempie, a w centralnej części boiska pozostawiał wielką dziurę.

Karol Linetty – 2

Chyba trudniej o bardziej przezroczysty występ. Mógłby zdezerterować przed meczem, zostać w szatniowych blokach, a wcale nie byłoby tak, że nie dostrzeglibyśmy jego nieobecności w mniejszym stopniu niż podczas jego marnych osiemdziesięciu czterech minut na murawie. To było – wliczając piłkę klubową i reprezentacyjną – jego drugie spotkanie w pierwszym składzie w tym roku. Michniewicz powołał go, żeby pokazać potencjalnym kupcom przed letnim oknem transferowym, że to kadrowicz, a nie przypadkowy grajcar. No cóż, nie pykło. Karolek nie może stać się Karolem.

Nicola Zalewski – 4

Timothy Castagne i Dries Mertens raz po raz niepokoili go w tyłach, a Zalewski, czym wcale nie jesteśmy zdziwieni, niespecjalnie radził sobie z tymi zakusami dwóch doświadczonych rywali. Nie rozwiązał odwiecznego problemu reprezentacji Polski z obsadą lewej flanki defensywy, ale też wstydu sobie nie przyniósł, bo szczególnie z piłką przy nodze i w fazie ataku już w tym momencie swojej kariery jest w stanie wnieść na murawę mnóstwo jakości i świeżości. Ma ten luz, ma ten dryg. Szkoda tylko, że delikatnie przestrzelił w świetnej okazji do zdobycia swojej pierwszej bramki w narodowych barwach.

Reklama

Piotr Zieliński – 3

Siedemnaście razy dotknął futbolówki. W tym miejscu moglibyśmy postawić kropkę, choć w pierwszej połowie całkiem przyzwoicie pracował w destrukcji, całkiem umiejętnie zagęszczał środek pola w defensywie, bla-bla-bla. Nie no, od Ziela wymagamy błysku i show, a zamiast tego przez godzinę irytował nas bezradnością, nieróbstwem i nietrafionymi pomysłami. I nawet kółeczka nie zaprezentował.

Robert Lewandowski – 5

Mógł mieć dwie asysty. Najpierw fenomenalnie – bez patrzenia – dograł do Nicoli Zalewskiego na czystą pozycję, ale piłkarz Romy strzelił wewnętrzną częścią stopy obok słupka, a później mierzenie dośrodkował wprost na główkę Karola Świderskiego, który trafił w słupek. W tych akcjach przejawiała się jego wielkość. Poza tym zaliczył aż trzynaście strat, przegrywał pojedynki z Dendonckerem, nie za bardzo znajdował sobie miejsce na murawie.

Przemysław Frankowski – 3

Kiepska zmiana. Ani do przodu, ani do tyłu, ani lewą nogą, ani prawą nogą. Ot, tak, stał sobie w miejscu i patrzył.

Karol Świderski – 5

Taki tam polski Ole Gunnar Solskjaer. Wchodzi na murawę i robi szum. Pięknie złożył się do strzału nożycami, ale jego huknięcie wyjął Simon Mignolet. Zabrakło mu precyzji i trochę szczęścia przy główce po dośrodkowaniu Lewego. Na dobrą sprawę mógł kończyć ten wieczór na Stadionie Narodowym w roli bohatera z dwoma golami na koncie. Tym razem nie weszło, tym razem nikt korony na głowę mu nie założy, ale swoją aktywnością i rezolutnością Świderski znacznie przybliżył się do wyjazdu do Kataru.

Mateusz Klich – bez oceny

Jego dwudziestominutowy występ określił pierwszy kontakt z piłką. Przyjął futbolówkę w fazie konstruowania ataku na połowie Belgów i zagrał ją kompletnie do nikogo. Nie miał na siebie pomysłu.

Kamil Grosicki, Jacek Góralski – bez oceny

Grali za krótko.

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. Fotopyk

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
10
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

133 komentarzy

Loading...