Reklama

Jak będzie wyglądał tegoroczny Wimbledon?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

10 czerwca 2022, 19:22 • 8 min czytania 3 komentarze

Może i nie otrzymacie żadnych punktów, ale zarobicie jak nigdy wcześniej – taki komunikat w kierunku najlepszych tenisistów oraz tenisistek globu poniekąd wystosowali organizatorzy Wimbledonu. Najbardziej prestiżowy turniej tenisa będzie miał w tym roku rekordową pulę nagród. Spowoduje też gigantyczne zamieszanie w pozycjach rankingowych – przykładowo Novak Djoković prawdopodobnie zostanie wkrótce… siódmą rakietą świata. Choć ATP i WTA i tak nie udało się zniechęcić do rywalizacji w Londynie tenisowej śmietanki – zawodnicy tacy jak Iga Świątek czy Djoković właśnie zagrają w trakcie sezonu na kortach trawiastych tylko w stolicy Wielkiej Brytanii.

Jak będzie wyglądał tegoroczny Wimbledon?

Nieco zubożały, ale wciąż gwiazdorski

Jeśli decyzje tenisowych organizacji – będące pokłosiem tego, że Wimbledon wykluczył z udziału w turnieju rosyjskich oraz białoruskich zawodników – miały sprawić, że tenisiści będą omijać Londyn szerokim łukiem, to już wiemy, że ten plan się nie powiódł. Bo dla większości przedstawicieli świata tenisa gra w najstarszym wielkoszlemowym turnieju – mimo braku możliwości “zarobienia” punktów – wciąż będzie priorytetem.

Niby nie jest to coś zaskakującego – ale jeszcze w maju Naomi Osaka nazwała Wimbledon turniejem pokazowym i zastanawiała się, czy na pewno powinna wziąć w nim udział. Jej głos okazał się jednak odosobniony. A także skrytykowany przez Andy’ego Murraya, który powiedział, że londyńskie zawody nigdy nie były i nigdy nie będą pokazówką.

Na liście zgłoszeń do Wimbledonu znalazło się zatem nazwisko Osaki, a także wielu innych czołowych tenisistów oraz tenisistek globu. Choć parę istotnych absencji też znajdziemy.

Reklama

Po pierwsze, w Londynie nie pojawią się ci, którzy od dłuższego czasu są nieobecni na kortach – czyli Roger Federer, Serena Williams oraz Venus Williams. Do tego należy dorzucić kontuzjowanych – Saschę Zvereva czy Leylah Fernandez.

Z czasem będą natomiast walczyć Emma Raducanu oraz Carlos Alcaraz, którzy wycofali się kolejno z zawodów w Birmingham oraz Londynie (Queen’s Club Championships) poprzedzających Wimbledon. Oraz Rafael Nadal – bo jego problemy ze stopą wciąż są obecne. Hiszpan przejdzie badania i wraz ze sztabem przeanalizuje, czy może pozwolić sobie na występy na kortach trawiastych.

W temacie absencji, naturalnie, musimy też wspomnieć o Danile Miedwiediewie, Andrieju Rublowie, Karenie Chaczanowie, Arynie Sabalence, Darii Kasatkinie oraz Wiktorii Azarence – czyli najlepszych graczach z Rosji oraz Białorusi.

GANGI, SPRZEDANY DOM I POCHWAŁA DLA DECYZJI WIMBLEDONU. SYLWETKA DARII KASATKINY

Składając to wszystko w całość – owszem, Wimbledon będzie w tym roku nieco słabiej obsadzony niż zazwyczaj. Ale wcale nie z powodu działań ATP oraz WTA – brak punktów nikogo specjalnie nie wystraszył.

Czy organizatorom uda się jeszcze coś zdziałać?

Wimbledon dał też prztyczka w nos tenisowym organizacjom, powiększając pulę nagród finansowych. Zawodnicy i zawodniczki w Londynie podzielą między sobą 40.3 milionów funtów. Triumfatorzy singlowych zawodów zgarną z tego po dwie “bańki”. Dla porównania – rok temu mówiliśmy o 35 milionach dolarów (w tym 1.7 dla zwycięzców).

Co natomiast z krokami prawnymi, które organizatorzy brytyjskiego turnieju mieli podjąć po ogłoszeniu decyzji WTA oraz ATP? Nic o nich nie wiadomo. Rozmowy między “skonfliktowanymi” stronami jednak zapewne trwają. Andrea Gaudenzi, prezydent drugiej z tych organizacji, zaznaczył dzisiaj, że jest w stanie przemyśleć przywrócenie Wimbledonu do rankingu, jeśli “ban” na zawodników z Rosji oraz Białorusi zostanie cofnięty. Wspomniał również, że ci byliby skłonni podpisać oświadczenie, w którym sprzeciwiliby się wojnie.

Reklama

W ubiegłym tygodniu pojawiła się też informacja, że między Wimbledonem a WTA może zostać osiągnięty kompromis. Polegałby on na tym, że tenisistki… otrzymałyby połowę założonych punktów do rankingu.

Zamiast 2000 oczek – triumfatorka sięgnęłaby zatem po 1000. Finalistka zgarnęłaby natomiast 650 punktów zamiast 1300. I tak dalej. Byłoby to nietypowe rozwiązanie. Tylko no właśnie – wciąż nie wiadomo, czy wejdzie w życie. A czas leci.

Przed Wimbledonem, który wystartuje pod koniec czerwca, będzie miało miejsce tylko kilka turniejów (niektóre już trwają). Żaden rangi ATP Masters 1000 (choć pojawiły się zapowiedzi, że taki może pojawić się w Tourze). Mówimy m.in. o rywalizacjach w Londynie, Halle, Eastbourne (najpopularniejsze kierunki dla panów), a także Berlinie, Bad Homburg czy – ponownie – Eastbourne (tam zobaczymy najlepsze tenisistki).

Co jednak ciekawe – największy faworyt oraz największa faworytka do triumfu w Wimbledonie wszystkie te zawody ominą.

Iga oraz Nole stawiają na odpoczynek

– Z powodu nawracającego dyskomfortu, który czuję w moim barku, jestem zmuszona zrezygnować z turnieju w Berlinie. Przykro mi, że nie będę w stanie tam zagrać. Skupię się teraz na regeneracji i odpoczynku, aby być gotową do gry na Wimbledonie – ogłosiła dzisiaj na Twitterze Iga Świątek potwierdzając informację z czwartku, że nie zobaczymy jej w stolicy Niemiec.

Polka zapracowała sobie w ostatnich miesiącach na zaufanie polskich kibiców. Trudno zatem krytykować jakąkolwiek decyzję jej oraz jej sztabu. Wycofanie się z rywalizacji w Berlinie może jednak mieć głębsze dno. Kontuzja to jedno, ale pamiętajmy, że Iga rozegrała w tym roku już 47 meczów. Do wyniku z zeszłego sezonu brakuje jej tylko…. czterech pojedynków.

Dużo wygrywasz, to dużo czasu spędzasz na korcie – nie ma tym większej tajemnicy. Ale w sytuacji Świątek odpoczynek i dłuższa chwila na regenerację są jak najbardziej zalecane. Nawet jeśli Polce przydałoby się też trochę ogrania na kortach trawiastych.

Przypomnijmy zresztą, co powiedziała nam Klaudia Jans-Ignacik w zeszłym tygodniu:

– Mówimy o nawierzchni [trawiastej – przyp-red.], która jest wciąż dla niej bardzo świeża. To będzie jej czwarty sezon na trawie w seniorskim tourze. Rozegrała na takich kortach chyba nie więcej niż dziesięć turniejów. A pewność siebie buduje się po jakimś czasie […] Na razie musi odpocząć, bo na pewno jest bardzo zmęczona. Będzie chciała nie myśleć o niczym i na niczym się nie skupiać. A potem wyjść i – jak to mówi – przyzwyczaić się do nowych okoliczności i przesuwać swoje granice.

Cóż, wygląda na to, że liczba turniejów, które Iga rozegrała na kortach trawiastych, specjalnie nie wzrośnie. Bo wystąpi zaledwie w jednym – właśnie na Wimbledonie. Ale ponownie – odpoczynek jest istotny. A przepaść, która dzieliła Igę i pozostałe tenisistki w French Open, pozwala nam przypuszczać, że w Londynie Polka wciąż będzie w stanie walczyć o najwyższe cele.

Jak to natomiast będzie wyglądać w przypadku turnieju panów? Wielkim faworytem do triumfu musi być Novak Djoković. 2018, 2019, 2021 – trzy ostatnie edycje Wimbledonu należy właśnie do Serba (w 2020 turnieju nie rozegrano). Rok temu na drodze do tytułu stracił tylko dwa sety. Na jego korzyść działa też fakt, że żaden z najlepszych przedstawicieli “Next Genu” (poza Matteo Berrettinim) nie czuje się specjalnie komfortowo na trawiastej nawierzchni.

Serb w Londynie postara się o 21. triumf w zawodach wielkoszlemowych, ale zanim to nastąpi… również nie sprawdzi się w żadnych pomniejszych zawodach. Na kortach zobaczymy go dopiero pod koniec czerwca.

Jego sytuacja różni się jednak o tej Igi. Bo o ile Polka grała bardzo dużo, tak Serb grał niewiele. Jako nieszczepiony zawodnik stracił bowiem nie tylko Australian Open, ale parę innych turniejów. No ale cóż – widocznie uznał, że taktyka, która sprawdzała mu się w przeszłości (bo zazwyczaj mniej lub bardziej odpoczywał przed Wimbledonem), sprawdzi się i tym razem.

Jak mocno ucierpią specjaliści od trawy?

Wspomnieliśmy wyżej, że organizatorzy turnieju w Londynie wciąż “negocjują” z WTA. Być może za kulisami odbywają się też rozmowy z ATP. Prawdopodobny scenariusz jest jednak taki, że Wimbledon faktycznie będzie turniejem niepunktowanym. Jak zatem wpłynie to na rozkład sił w światowym rankingu?

Najbardziej ucierpią oczywiście ci, którzy rok temu zyskali najwięcej. Ashleigh Barty, triumfatorka zawodów singla, skończyła jednak karierę, zatem mówimy tylko o Djokoviciu. Serb – niezależnie od tego, co pokaże za parę tygodni – pożegna się z 2000 punktami.

Z racji, że Nole grał ostatnio niewiele, a udział w Roland Garros zakończył na ćwierćfinale, jego obecna pozycja w rankingu już jest wyjątkowo niska. Od poniedziałku będzie on trzecim tenisistą świata – znajdzie się za plecami Miedwiediewa oraz Zvereva. W dorobku mieć będzie 6770 punktów. Aż do Londynu jego dorobek nie zmaleje, bo w tym czasie żadnych oczek nie broni, ale potem odpadną mu wspomniane dwa tysiące.

­­­Dorobek Serba po Wimbledonie będzie i tak szokująco niski – mówimy o 4770 punktach. Tenisista znajdzie się za plecami Nadala (obecnie 6525), Caspera Ruuda (5050), Stefanosa Tsitsipasa (4945) oraz Carlosa Alcaraza (4893).

Orlen baner

Skąd ta pewność? 36-letni Hiszpan rok temu w ogóle nie grał na trawie, więc nie straci w nadchodzących tygodniach żadnych punktów. Ruud zaprezentował się słabo i na Majorce, i w Londynie – nie czekają go zatem większe straty. Natomiast ubiegłoroczne występy Tsistipasa oraz Alcaraza na zielonej nawierzchni można podsumować jednym zdaniem – pierwsza oraz druga runda Wimbledonu.

Z tego wszystkiego wynika, że Djoković będzie wkrótce siódmą rakietą świata. I nic z tym nie może zrobić. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Berrettiniego – który jest jedenasty w rankingu i straci 1300 oczek. Zapewne znajdzie się zatem pod koniec drugiej dziesiątki zestawienia ATP. Wspomnieć – niestety – musimy też o Hubercie Hurkaczu, który rok temu odniósł w Londynie największy sukces w swojej karierze.

Polak pożegna się z 780 punktami, które utrzymał za dojście do półfinału (obecnie ma ich 3258). Będzie mógł jednak sobie delikatnie powetować tę stratę – jeśli dobrze zaprezentuje się w nadchodzących zawodach singla w Halle (ATP 500) oraz Majorce (ATP 250). Polak – w przeciwieństwie do Igi – zaplanował sobie, że przed Wimbledonem pojawi się na trzech różnych zawodach singlowych (z jednych, w Stuttgarcie, już odpadł – na pocieszenie został mu jednak co najmniej finał debla).

W każdym razie – Polak powrót do pierwszej dziesiątki rankingu na pewno będzie musiał odłożyć na późniejszy okres. Może okolice US Open?

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o tenisie: 

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...