Reklama

Triumfalny powrót. 7 meczów, które zdefiniowały drugą kadencję Skorży w Lechu

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

07 czerwca 2022, 04:36 • 8 min czytania 14 komentarzy

Wiosną 2021 roku Lech Poznań był obiektem kpin. Klubem-memem, notorycznie zdradzającym zaufanie kibiców. Kiedy działacze “Kolejorza” uznali, że najlepszą receptą na wyciągniecie zespołu z zapaści jest ponowne zatrudnienie Macieja Skorży – nie ukrywajmy, znajdującego się poniekąd na trenerskim aucie – niewielu wierzyło w powodzenie tej operacji. Tymczasem Skorża w naprawdę ekspresowym tempie przekształcił drużynę skompromitowaną, także w oczach własnych fanów, w drużynę uwielbianą. I wreszcie budzącą respekt wśród ligowych rywali. Niestety, szkoleniowiec musiał przedwcześnie zakończyć swoją poznańską misję z powodów osobistych. Przypominamy zatem siedem meczów stanowiących swoiste stacje tej szalonej podróży. Od żenujących wpadek do tytułu mistrzowskiego.

Triumfalny powrót. 7 meczów, które zdefiniowały drugą kadencję Skorży w Lechu

LECH POZNAŃ 1:2 STAL MIELEC

(1 maja 2021 roku; 28. kolejka Ekstraklasy 2020/21)

Maciej Skorża od początku swojej drugiej kadencji przy Bułgarskiej musiał mieć świadomość, że przed nim ogrom pracy do wykonania, by uporządkować sytuację w drużynie. Lech znajdował się wówczas w dołku na wszystkich płaszczyznach – tak sportowo, jak i mentalnie. Nie mogło więc dziwić, że szkoleniowiec wystartował kiepsko, bo od porażki z Rakowem Częstochowa. Następnie udało się wprawdzie “Kolejorzowi” zwyciężyć z Lechią Gdańsk, ale okazało się, że był to jednorazowy wyskok. W 27. kolejce sezonu 2020/21 poznaniacy polegli w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a potem w kuriozalnych okolicznościach przerżnęli u siebie ze Stalą Mielec. Podopieczni Skorży zamienili się zatem niespodziewanie w dobrych wujków, hojnie rozdających punkty najsłabszym ekipom w lidze.

Trudno jest zachować chłodną głowę po tym co się wydarzyło – przyznał Skorża po końcowym gwizdku sędziego. – To dla mnie ciężkie do opisania, że w ogóle coś takiego można zrobić. To mi się nie mieści w głowie. Brak agresywnego ataku na piłkę powoduje, że ciężko znaleźć słowa. Sytuacja jest niewesoła i nie wyobrażam sobie, by dalej tak miała wyglądać. Potrzebujemy więcej dyscypliny, pazerności i odpowiedniego zachowania się na boisku. […] Ten aspekt mentalny będzie dla mnie istotny, bo chcę mieć piłkarzy, którzy wezmą sprawy w swoje ręce i nie pozwolą, by kontrola tak szybko im uciekała.

Tak wyglądała sytuacja Lecha wiosną 2021 roku. Warto o tym pamiętać.

Reklama

LECH POZNAŃ 0:0 RADOMIAK RADOM

(23 lipca 2021 roku; 1. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Na trybunach stadionu Lecha zaledwie dziesięć tysięcy kibiców. W dużej mierze zniecierpliwionych, a wręcz zniechęconych. Głośno pomstujących na władze klubu, niekiedy gwiżdżących na zawodników. A na boisku? Dość przeciętny występ w wykonaniu gospodarzy, zwłaszcza po przerwie, no i w konsekwencji bezbramkowy remis z beniaminkiem. A trzeba pamiętać, iż niewielu przypuszczało, że Radomiak będzie rewelacją rundy jesiennej Ekstraklasy.

Jaki był wtedy odbiór gry “Kolejorza”? Zajrzeliśmy na jedną ze stron fanowskich (KKSLech.com), kilka cytatów:

  • “Dlaczego Lech nie atakuje? Nie ma w ogóle ambicji, by wygrać ten mecz”
  • “Tak więc następny wstyd. Nic się nie zmieniło”
  • “Żal nawet pisać o grze w tym meczu. Niestety tak to będzie wyglądać w tym sezonie”
  • “Miałam wrażenie, że wrócił poprzedni sezon. Nic się nie zmieniło i nie zmieni”
  • “Żadnych zmian mentalnych. Z tej mąki chleba nie będzie. To jest ekipa na środek tabeli”

To nie wyglądało na początek marszu po mistrzostwo Polski. Mimo to Skorża podczas pomeczowej konferencji prasowej wyraził przekonanie, że zespół zmierza we właściwym kierunku. – To pierwszy mecz, który pokazał kierunek do dalszej pracy. Jestem pewien, że czas będzie działać na naszą korzyść. 

LECH POZNAŃ 4:0 ŚLĄSK WROCŁAW

(2 października 2021 roku; 10. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Kolejne tygodnie po niezbyt udanym meczu z Radomiakiem potwierdziły optymistyczne przypuszczenia Skorży – jego podopieczni faktycznie prędko rozwinęli skrzydła i zaczęli regularnie punktować. W 9. serii spotkań przytrafiło im się jednak pierwsze ligowe potknięcie, czyli porażka na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Był to na dodatek dość niefortunny moment na wpadnięcie w dołek formy, ponieważ w ramach 10. kolejki do Poznania przyjechał Śląsk Wrocław. Wówczas jeszcze niepokonany w Ekstraklasie i plasujący się na drugiej pozycji w tabeli. Wyglądało to na poważny egzamin dojrzałości dla ekipy “Kolejorza”.

Skorża i jego piłkarze zdali ten test na ocenę celującą. Zdemolowali gości w wielkim stylu, ostatecznie triumfując aż 4:0. To był taki występ, po którym nawet najwięksi niedowiarkowie musieli już dostrzec w Lechu realnego kandydata do zwycięstwa w całych rozgrywkach.

Reklama

Maszyna skonstruowana przez Skorżę wskoczyła na bardzo wysokie obroty.

LEGIA WARSZAWA 0:1 LECH POZNAŃ

(17 października 2021 roku; 11. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Teoretycznie trudno było przed tym meczem oczekiwać innego wyniku, niż pewne zwycięstwo Lecha Poznań. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że pogrążona coraz głębiej w kryzysie Legia Warszawa sromotnie polegnie w ligowym klasyku. Ale przecież “Kolejorz” przyzwyczaił wszystkich obserwatorów Ekstraklasy, że właśnie w takich okolicznościach potrafi się w sposób wyjątkowo spektakularny wyłożyć, więc niczego nie można było z góry wykluczać. I rzeczywiście, poznaniacy nie zatriumfowali nad Legią w szczególnie pięknym stylu. Można nawet powiedzieć, że wygraną przepchnęli kolanem. Wyszarpali.

No ale koniec końców – wygrali. Zgarnęli trzy punkty. Dając się poznać jako zespół o dwóch twarzach – potrafiący zwyciężać efektownie i bardzo okazale, ale nieźle umiejący się też odnaleźć w meczach, które nie układają się idealnie. A tej drugiej umiejętności latami Lechowi brakowało.

– Zaczęliśmy nerwowo, ale cieszę się, że drużyna nie zgubiła pozytywnego nastawienia, pożytecznej energii. Nie było momentu, że oddaliśmy pole – ocenił Skorża. – Do takich meczów przygotowujemy się mentalnie od dłuższego czasu. Pokora musi nas cechować. Jest u nas dużo jakości, dużo indywidualności, ale trzeba ciągle stymulować piłkarzy do tego, by dawali z siebie wszystko w aspekcie fizycznym.

POGOŃ SZCZECIN 0:3 LECH POZNAŃ

(26 lutego 2022 roku; 23. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Trzeba powiedzieć, że zima nie była wielce udana dla Lecha. Zaczęło się jeszcze w grudniu od porażki z Radomiakiem. Potem był remis z Cracovią po powrocie z przerwy zimowej, no i wreszcie 0:1 z Lechią Gdańsk w 22. serii spotkań. Na realnego kandydata do mistrzostwa kraju wyrosła wówczas Pogoń Szczecin. Tymczasem “Kolejorz” w bezpośrednim starciu absolutnie “Portowców” zmasakrował, na dodatek na ich obiekcie. Wprawdzie nie rozwiało to wszystkich wątpliwości krążących wokół formy poznańskiego zespołu, niedługo potem Lech przegrał z Rakowem i zremisował z Wisłą Kraków, ale bez dwóch zdań zwycięstwo odniesione w Szczecinie miało kluczowe znaczenie w walce o najwyższy stopień podium. Bo naprawdę niewiele brakowało w tamtym momencie sezonu, by Lech wylądował na trzecim miejscu w tabeli, pozwolił się rozpędzić głównym konkurentom i w konsekwencji sam wypadł z gry o mistrzostwo.

Pisaliśmy w pomeczowej relacji: Postronni kibice mogą narzekać, że przez blisko 70 minut mecz na szczycie był niezwykle ciężki do oglądania. Realizatorzy, by wybrać najlepsze sytuacje po pierwszej połowie, musieli odstawiać niezwykłe fikołki. W innym wypadku mogliby pokazać co najwyżej czarną planszę. To wszystko prawda, ale prawdą jest też to, że Lech podobne opinie może mieć w dupie. Przetrwał bowiem kilkadziesiąt minut walki, kopania, a potem wypunktował Pogoń jak dzieciaka. 3:0 na boisku lidera – to nie jest zwyczajne zwycięstwo. To jest zabranie mu tymczasowego tronu i rozkaz: „dziś śpisz w nogach”.

– Dla nas to bardzo istotne zwycięstwo – komentował z ulgą Skorża. – Dzisiaj wierzę w to, że będzie to mocny fundament dla silnej mentalnej konstrukcji drużyny, która będzie walczyła o realizacje celów i naszych marzeń w tym sezonie.

PIAST GLIWICE 1:2 LECH POZNAŃ

(8 maja 2022 roku; 32. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Na finiszu sezonu sympatycy Lecha znów mogli mieć poczucie, że coś im się wymyka z rąk. Raków Częstochowa, ewidentnie mający patent na ekipę Skorży, nie tylko ograł ją wiosną w lidze, ale pokonał ją też w finale Pucharu Polski. Zyskując – jak się zdawało – przewagę psychologiczną w walce o mistrzostwo Polski. A jednak to “Kolejorz” zademonstrował cojones ze stali, wygrywając na wyjeździe ze świetnie dysponowanym w rundzie rewanżowej Piastem Gliwice.

Skorża, na ogół stonowany w swych wypowiedziach, tym razem nie szczędził pochwał swoim zawodnikom. Świetnie rozumiejąc wagę tego sukcesu. – Zaczęliśmy ten mecz dobrze. Widać było, że drużyna wyrzuciła z głowy niepowodzenie w Pucharze Polski. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, zdobyliśmy gola, ale zabrakło nam pójścia za ciosem. Zabrakło zdobycia drugiej bramki, która ułatwiłaby zadanie. Druga połowa zaczęła się fatalnie dla nas i zaczęło być nerwowo. Zawodnicy odczuli ten cios, potrzebowaliśmy trochę czasu na odbudowanie się. Musieliśmy więcej ryzykować. Piast stwarzał sytuacje, to świetna drużyna. Mój zespół bardzo mi jednak zaimponował, że tak w tak trudnym meczu, na tak trudnym terenie, kiedy gra na się nie układała i tak potrafiliśmy zdobyć zwycięską bramkę. Ta wygrana powoduje, że udało nam się wejść na fotel lidera i teraz wszystko zależy od nas – mówił trener.

Tyle miesięcy podkreślania przez Skorżę, jak ważny dla losów sezonu będzie odpowiedni mental… Wytężona praca sztabu szkoleniowego Lecha nad tym aspektem przygotowania drużyny zaprocentowała właśnie w starciu z Piastem.

WARTA POZNAŃ 1:2 LECH POZNAŃ

(14 maja 2022 roku; 33. kolejka Ekstraklasy 2021/22)

Na koniec zestawienia rzecz jasna mecz, którym Lech zagwarantował sobie powrót na ligowy tron. Spotkanie znów nie ułożyło się dla “Kolejorza” idealnie, lecz podopieczni Skorży raz jeszcze pokazali, że w tym sezonie nie dadzą się nikomu złamać. Ostatecznie to Raków nie wytrzymał tempa i pogubił punkty.

– Zdawałem sobie sprawę, że trudno będzie mieć dobrą formę na początku roku. Potem przyszedł mecz z Legią Warszawa zremisowany 1:1, który dość mocno mną wstrząsnął. I przegrany finał Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa. Przez kolejne dni na korytarzach klubu snuły się postacie przypominające zombie. Trudno było szukać wtedy optymizmu i to był bardzo trudny moment – przyznał szkoleniowiec “Kolejorza”. – To był najtrudniejszy sezon w moje pracy trenerskiej, ale cieszę się tym bardziej, że zakończony został sukcesem. Nie mam na myśli nawet tej presji, z którą każdy trener przychodząc do Lecha wie, że musi się z nią zmierzyć. Suma tych wszystkich wyzwań była w tym sezonie ogromna, a marginesu błędu nie było wcale.

Dziś już wiemy, że Skorża mówiąc o najtrudniejszym mistrzostwie nie miał na myśli wyłącznie aspektów stricte sportowych. Oby zatem walka z osobistymi problemami została przez trenera zwieńczona takim samym sukcesem, jak rywalizacja o ligowy tytuł.

CZYTAJ WIĘCEJ O MACIEJU SKORŻY:

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...