Gra w młodzieżowej reprezentacji kraju i zmiana zespołu? Było. Występ w kadrze seniorskiej i decyzja o przenosinach do innej drużyny narodowej? Było. Bracia, którzy stanęli naprzeciw siebie w dwóch różnych kadrach? Było. Futbol międzynarodowy widział już wiele, ale nie wszystko. Przekonał nas o tym Marcos Senesi, który został pierwszym w historii piłkarzem powołanym przez dwie reprezentacje na to samo spotkanie.
Jak to w ogóle możliwe — zapytacie? Cóż, faktycznie jest to dość skomplikowane i karkołomne zadanie. Żeby w ogóle do niego doszło, musiał się wydarzyć szereg niezależnych od siebie spraw, zaczynając od COVID-u, który sprawił, że Senesi nie zdołał zadebiutować w argentyńskiej kadrze przed dwoma laty, po pomysł władz światowej piłki na odświeżenie historycznego „Superpucharu Świata”.
Dziś wiemy, że Finalissima 2022 – bo tak nazwano spotkanie mistrza Europy (Włochy) z mistrzem Ameryki Południowej (Argentyna) – zostanie zapamiętana także dzięki temu niecodziennemu przypadkowi Senesiego.
Marcos Senesi. Historia reprezentanta Argentyny
Urodził się w mieście powierzonym świętemu Antoniemu z Padwy, w którym jednym z zabytków są armaty narodowego bohatera Włochów — Giuseppe Garibaldiego. Sam pochodzi z włosko-argentyńskiej rodziny, z kolei na szerokie wody wypłynął jako piłkarz San Lorenzo, któremu kibicuje papież Franciszek. A jak wiadomo, papież to Rzym, Rzym to Włochy. Rzym to także „Gladiator” i właśnie tak ochrzczono Senesiego po jego przybyciu do Europy. Nakręcono nawet dokument o nim o takim samym tytule, jak hit Ridleya Scotta. Wychował się w kulcie Diego Armando Maradony, czyli idola Argentyńczyków, ale i boga Neapolu.
Historia Marcosa i Italii przeplatała się co chwilę, nawet gdy nie był tego świadomy. Nawet jego pozycja na boisku — środkowy obrońca — była typowo włoska, bo to na południu najbardziej kochają bronić. Wszystko to możemy uznać za ciekawe zrządzenie losu, ale jednak: Italia naprawdę upomniała się o swojego zaginionego syna, tak jakby szepnął jej o tym Antoni, patron rzeczy zagubionych.
– Włochy to ojczyzna obrońców, ale paradoksalnie… Brakuje nam obrońców. Giorgio Chiellini kończy karierę, Leonardo Bonucci najlepsze lata ma za sobą, Francesco Acerbi tak samo. Alessandro Bastoni to najbardziej utalentowany piłkarz młodego pokolenia w tej formacji, ale nie ma partnera. Alessio Romagnoli czy Gianluca Mancini nie osiągnęli poziomu, jaki im wróżono. Potrzebujemy stoperów, dlatego, szukając rozwiązania tego problemu, zwrócono się do Marcosa — tłumaczy nam Massimo Callegari ze “Sport Mediaset”.
Roberto Mancini ogłaszając powołania do Squadra Azzurra wprawił wiele osób w osłupienie, bo na jego liście znalazł się defensor Feyenoordu Rotterdam. Ale największą niespodzianką było to, że nazwisko Senesi znalazło się także wśród powołanych przez Lionela Scaloniego.
– Myślę, że Mancini chciał podejść Scaloniego i powalczyć o Marcosa – mówi nam Giuseppe Annarumma z “DAZN”, którego pytamy o to, co się zmieniło od czasu niedawnej dyskusji o sięganiu po oriundo, zagranicznych piłkarzy z włoskimi korzeniami, kosztem rodzimych talentów. – Po prostu ich nie mamy. Nie mając dobrego stopera spróbowano go poszukać gdzie indziej, bo potrzebujemy świeżej krwi na tej pozycji – dodaje.
Senesi: Robert Mancini chciał budować ze mną reprezentację Włoch
Sam zainteresowany dość szybko potwierdził, że powołanie od Roberto Manciniego było co najwyżej fortelem czy ostatnią, trochę desperacką, próbą walki o piłkarza. Bardzo szybko potwierdził, że jego przyszłość jest związana z reprezentacją Argentyny. Niektórzy powiedzą, że było to wiadomo już od paru dni, gdy Feyenoord jechał na finał Ligi Konferencji do Tirany, gdzie mierzył się z — co za przypadek — włoską Romą. Senesi wrzucił wówczas zdjęcie z yerba mate na Instagrama, a przecież powszechnie wiadomo, że gdyby czuł się Włochem matero zastąpiłaby filiżanka espresso, jak na południowca przystało. Niektóre media później używały tego zdjęcia do zilustrowania tekstu o decyzji obrońcy, jakby podkreślając jego przywiązanie do Argentyny.
Nie można jednak wykluczyć, że Marcos chociaż rozważał tę opcję, bo Italia podeszła do niego bardzo poważnie i profesjonalnie.
– Moim marzeniem z dzieciństwa była gra dla reprezentacji Argentyny. Wiedziałem, że dostanę to powołanie. Rozmawialiśmy jednak z rodziną o tym, że interesują się mną także Włosi — mówił “Ole”. – Wysłuchałem ich opinii, ale nie miałem zbyt wielu wątpliwości. Rozmawiałem także z Roberto Mancinim. Czy mnie namawiał? Bardziej tłumaczył mi, że jego kadra będzie przechodziła teraz przebudowę, że zaczynają nowy projekt i bardzo chce, żebym był jego częścią i budował przyszłość reprezentacji Włoch razem z nim. To dla mnie wielki przywilej, że mogłem stanąć przed takim wyborem.
Lionel Scaloni nie pozostawił jednak miejsca na dyskusje i dywagacje. Od argentyńskich kolegów po fachu słyszymy, że kiedy tylko okazało się, że Roberto Mancini poważnie interesuje się Marcosem, selekcjoner Albicelestes wysłał obrońcy wiadomość, zapewniając go o tym, że wiąże z nim przyszłość i zamierza go powołać. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Plany lekko pokrzyżował mu koronawirus, bo już w 2020 roku defensor zwrócił na siebie uwagę. Co ciekawe wtedy także wspominano o tym, że Włosi mają go na radarze. 12 miesięcy później zawodnik mówił “Ole” o rozmowach z Walterem Samuelem, członkiem sztabu Scaloniego. Ostatecznie Senesi musiał wykazać się cierpliwością w stosunku do obydwu reprezentacji.
– Marcos znajdował się na wielu “wstępnych listach”, nie tylko na tej. Wcześniej wierzyliśmy, że jego pozycja jest dobrze obsadzona, dlatego na końcu nie przyjeżdżał na zgrupowania. Przed tym oknem reprezentacyjnym mamy jednak problem ze stoperami, nie wszyscy są gotowi w stu procentach. Ma za sobą dobry sezon, jest lewonożnym obrońcą o imponujących warunkach fizycznych, umie wprowadzać piłkę do gry. Zamierzamy dać mu szansę i liczę na to, że ją wykorzysta, bo wierzymy, że może być częścią tej drużyny — wyjaśniał Scaloni podczas przedmeczowej konferencji prasowej.
Senesi i Feyenoord – jak Arne Slot zbudował zespół na miarę finału pucharów
Marcos Senesi pojedzie z Argentyną na mistrzostwa świata?
Marcos Senesi zaczął publikować zdjęcia ze zgrupowania, szczęśliwy jak nigdy. Spotkał na nim swojego idola, Leo Messiego. Włosi stracili nadzieję i dobrze zapowiadającego się piłkarza. 25-latek zagra u nich co najwyżej wtedy, gdy na jego transfer zdecyduje się Milan czy Napoli, z którymi był już łączony.
– Cóż, można, czy nawet trzeba, to zrozumieć. Wybrał przecież grę dla swojej ojczyzny, ciężko mieć do niego pretensje — uważa Annarumma, podobnego zdania jest także Callegari.
Argentyńczycy natomiast triumfują. Dziennikarze z tego kraju od dłuższego czasu zwracali uwagę na Senesiego i na to, żeby nie stracić zawodnika, który grał już w reprezentacji kraju do lat 20, a także w kadrze olimpijskiej. “Ole” zaznaczało, że — było nie było — jest to jedyny ich rodak, który w tym roku zagrał w finale europejskich pucharów. W kraju o takich tradycjach, w kadrze z takimi nazwiskami, to duża sztuka. Z drugiej strony, rozmawiając z argentyńskimi dziennikarzami, nie słyszymy, żeby powołanie Marcosa do Squadra Azzurra wzbudziło przesadny strach.
– To nie była trudna sytuacja, od samego początku wydawało się, że sprawa jest oczywista. W kadrze Argentyny są piłkarze, których Marcos podziwiał, on sam od dawna był obserwowany i doskonale o tym wiedział. Nie wiem, czemu Włosi mimo to zdecydowali się go powołać, wiedzieliśmy, że wybierze nas — tłumaczy nam Arturo Bulian z “TnT”.
Za Oceanem zwracają uwagę na to, że marzeniem Senesiego był wyjazd na mistrzostwa świata. – A żeby zagrać na mundialu, musiał wybrać grę dla Argentyny, bo na mistrzostwa z udziałem Włochów musiałby czekać kolejne cztery lata. Marcos chciał grać dla nas, rozmawiał z Lionelem Scalonim. Inna sprawa, że nie wydaje mi się, żeby znalazło się dla niego miejsce w kadrze, która poleci do Kataru. To dobry zawodnik, ale żeby tak się stało, z gry musiałby wypaść jeden z piłkarzy, którzy są przed nim w hierarchii kadry narodowej — mówi nam Hernan Castillo.
***
Zanim jednak Marcos Senesi zamarzy — i zawalczy — o mundial, stanie przed szansą spięcia klamrą swojej niecodziennej historii. Tą klamrą byłby rzecz jasna debiut w reprezentacji Argentyny w starciu z Włochami.
WIĘCEJ O RYWALACH POLSKI W MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
- Bonifacio: Jest nutka rywalizacji. Argentyńczykom nie podoba się podejście Lewandowskiego
- Argentyńczycy pewni siebie, Meksykanie pełni obaw
- Rywale trudni, rywale różnorodni, rywale ekscytujący
fot. Newspix