Rzadko zdarza się, by dwie grające ze sobą reprezentacje miały aż tak odrębne cele w ciągu jednego spotkania. Wydarzenia na świecie spowodowały jednak taką niecodzienną sytuację. Dla Polski będzie to mecz Ligi Narodów, w którym nasza kadra chce osiągnąć konkretny cel. Za to dla Walijczyków będzie to swego rodzaju ostatnia przebieżka przed zbliżającym się maratonem.

Nasza reprezentacja, podobnie jak większość z europejskich federacji, rozegra w czerwcu cztery mecze w ramach Ligi Narodów. Walia jest jednym z wyjątków, ponieważ w trakcie trwającego zgrupowania zagra aż pięć meczów, z czego najważniejszym będzie akurat ten, który z Ligą Narodów nie ma żadnego związku. Już w niedzielę nasi dzisiejsi rywale zagrają przecież finał barażu o mundial, w którym zmierzą się z Ukrainą lub Szkocją.
Eliminacje do mistrzostw świata w strefie europejskiej zakończyły się kilka miesięcy temu, ale ścieżka z udziałem Walijczyków została zastopowana przez agresję Rosję na Ukrainę. Z logicznych względów Ukraińcy nie byli w stanie myśleć w marcu o grze w piłkę nożną, więc UEFA przełożyła ich mecz pierwszej rundy barażu przeciwko Szkocji. Tym samym finał tej fazy eliminacji również został przeniesiony, a odbył się jedynie mecz Walii z Austrią, w którym nasi dzisiejsi rywale odnieśli zwycięstwo i czekali na informacje w sprawie kolejnego spotkania.
WALIA, GOLF, MADRYT. KOLEJNOŚĆ WCIĄŻ SIĘ ZGADZA
Do tego czasu zdążyło odbyć się już losowanie grup mistrzostw świata, a wszystkie trzy zainteresowane zespoły dowiedziały się, że jeżeli awansują na mundial, zagrają w grupie z Anglią, Stanami Zjednoczonymi i Iranem. O terminie rozgrywania dalszej części baraży zostały poinformowane dopiero w kwietniu. W kalendarzu Walijczyków widnieje więc mecz z Polską, który traktują w zasadzie jak sparing, następnie mecz o mundial, a później trzy pozostałe mecze Ligi Narodów, o których w Walii nikt jeszcze nie myśli.
Dla reprezentacji Polski takie informacje powinny więc oznaczać znacznie łatwiejsze zadanie do wykonania. Przypomnijmy sobie, co działo się wokół naszej kadry na kilka dni przed meczem barażowym ze Szwecją. Graliśmy wówczas ze Szkocją, ale czy kogoś specjalnie interesował wynik tego meczu? Uwagę opinii publicznej zwracał rzecz jasna debiut Czesława Michniewicza w roli selekcjonera, więc sytuacja była trochę inna, ale wciąż wszyscy myślami byli już przy Szwedach. I dokładnie w takim położeniu znajdują się teraz Walijczycy. Trzy punkty w Lidze Narodów nie mają przecież żadnego znaczenia w porównaniu do awansu na mundial.
– Najważniejszy mecz jaki nas czeka jest w niedzielę. Nie zamierzam lekceważyć reprezentacji Polski, okażemy jej pełny szacunek, ale bylibyśmy nierozważni, gdybyśmy ryzykowali urazem któregoś z najważniejszych zawodników. Nie chcę odpowiadać na to pytanie wprost, ale wiecie co mam na myśli – powiedział selekcjoner reprezentacji Walii Robert Page, mówiąc o szansach, by Gareth Bale i Aaron Ramsey pojawili się dziś na murawie, wchodząc przynajmniej z ławki rezerwowych.
Trener Walijczyków powtarzał kilkukrotnie, że przed jego reprezentacją bardzo ważny tydzień, a mecz barażowy będzie najważniejszym dla walijskiej piłki od 1958 roku, gdy tamtejsza reprezentacja po raz ostatni rywalizowała na mundialu. Śmiało można więc założyć, że nie ma takiej możliwości, by najlepsi piłkarze naszych rywali pojawili się dzisiaj na boisku.
Page zamierza chronić ich zdrowie, nawet mimo niewielkiej liczby minut rozegranych w tym sezonie przez Bale’a i Ramseya. Mimo że nie odgrywają oni najważniejszej roli w swoich klubach, a właściwie od dawna są na poważnym zakręcie w swoich klubowych karierach, ich zdrowie nie będzie narażane w meczu z Polską. Powinniśmy doskonale to rozumieć, bo przecież Czesław Michniewicz w meczu naszej reprezentacji ze Szkocją dał odpocząć Robertowi Lewandowskiemu, a wówczas swoje urazy i tak wyłapali Arkadiusz Milik oraz Bartosz Salamon. Przezorność selekcjonera naszych dzisiejszych rywali jest więc w pełni zrozumiała.
Po stronie Walijczyków możemy więc spodziewać się dzisiaj eksperymentalnego składu, który będzie stał co najmniej półkę niżej od jedenastki naszej reprezentacji. Polacy, oprócz przetestowania rozwiązań taktycznych przed mundialem, powinni więc także wykorzystać rozkojarzenie rywala i na starcie Ligi Narodów zapewnić sobie ważne trzy punkty. O ile same rozgrywki znajdują się na samym dole w hierarchii międzynarodowych turniejów, to grzechem byłoby nie skorzystać z zaistniałej sytuacji i nie przybliżyć się do utrzymania w najwyższej dywizji.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Polska tworzy reprezentacyjną bazę danych
- Michniewicz: Z Walią wypróbujemy trzy rodzaje ustawienia
- Znamy szczegóły umowy PZPN z InPost. Kwota kontraktu jest rekordowa
Fot. Newspix
Sparing? No to cyk 0-1.
Walia, Szkocja, Ukraina. Chujowo, że takie gówniane drużyny mają szansę na Mundial.
A Polska to co? Niby lepsza od tych ekip?
Podobny poziom. Ale to Polska. Wiadomo, że to samo mogą o nas napisać w Walii, Szkocji i na Ukrainie. W Walii i Szkocji nie szanują Polski, wystarczy popatrzeć co często mówili przed meczami z nami i jak się zachowywali w trakcie meczów. Dlatego ja ich nie szanuję.
Polska jest przynajmniej półkę niżej od tych ekip.
Ciekawa teza.
Ojebiemy ich.
Wyjdziemy na prowadzenie 2:0 po przypadkowym karnym i golu po zamieszaniu po wrzutce, następnie Gruby zarządzi autobus i pilnowanie wyniku, więc skończy się 2:2.
Po meczu 711 powie, że 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik.
Czy Weszło już kompletnie pogrzało z reklamami wyskakującymi na całą stronę?? Otwierasz stronę – jeb – reklama. Klikasz artykuł – jeb, jeb – dwie reklamy na całą stronę. Wprowadźcie płatny dostęp, przecież tego się już nie da czytać, bo wszędzie reklamy.
Grubas wygra – świetny wynik, Walia tu trudny rywal, dobry prognostyk przed Holandią i Belgią
Grubas przegra – to tylko sparing, musimy dopracować schematy, nic się nie stało, Walia zagrała na poważnie
Technicznie to grubas wygra, ale jak przegra to nie on, tylko reprezentacja. Czesio zawsze niewinny – wszystko by się udało, gdyby nie ci przeklęci piłkarze.
Mecz z Walią to okazja żeby pomyśleć troche przyszłościowo. Ale nie. Michniewicz chce grać dalej Glikiem i Bednarkiem bo nie ma lepszego pomysłu na linię obrony niż Sousa czy Brzęczek. Marnujemy z nim czas, zaraz będzie zwolniony a my zostaniemy bez pomysłu na obronę jak Glik odejdzie i będziemy testować różne ustawienia zamiast robić to teraz. Nie dość że wzoruje się na Sousie to jeszcze robi nam sabotaż pierwszego składu i będziemy się z tego odgrzebywać długie lata. Jemu się chyba wydaje że gra w football managera a jego zabawę będzie musiał przecież naprawiać przyszły selekcjoner .
Jemu się wydaje że jak w fmie wystawia się najlepszy skład, kompletnie nie rozumie tego czym jest trenerka.