Reklama

Grzesik: Jeżeli ktoś myśli, że odpuścimy Lechowi, powinien iść do specjalisty

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

14 maja 2022, 08:51 • 7 min czytania 33 komentarzy

Warta Poznań na dwie kolejki przed końcem ma już pewne utrzymanie w Ekstraklasie. W efekcie wzmagają się spekulacje co do postawy „Zielonych” w derbach z Lechem, który znajduje się na ostatniej prostej w drodze po mistrzostwo. Obrońca Warty, Jan Grzesik jest wręcz zniesmaczony takimi spekulacjami. Jakie on i koledzy mają powody, żeby chcieć wygrać z „Kolejorzem”? Czy to dobrze, że ostatecznie Warta będzie gospodarzem w Grodzisku? Jaki cel został mu do zrealizowania na mecie sezonu?  

Grzesik: Jeżeli ktoś myśli, że odpuścimy Lechowi, powinien iść do specjalisty

Co bardziej podejrzliwi i złośliwi zakładają, że po zapewnieniu sobie utrzymania macie już plażowanie w drużynie.

Chyba jednak chodzi przede wszystkim o ludzi złośliwych. Ciągle podkreślam, że my też nadal gramy o coś. Mamy swoje małe cele, a od znalezienia się na takim czy innym miejscu zależą pewne gratyfikacje finansowe, wynikające z wewnętrznego regulaminu premiowania. Jeżeli ktoś uważa, że my już odpuszczamy sezon i będziemy grali w pici-polo, to, z całym szacunkiem, ale grubo się myli.

Zdajecie sobie sprawę, że nieprzekonanych nie wyprowadzicie z błędu inaczej niż urwaniem punktów Lechowi? Jeżeli przegracie, to będą mówili, że Warta się podłożyła.

Dlatego nie warto zawsze słuchać wszystkich komentarzy. Tu mamy idealny przykład. Można teraz wyciągać różne rzeczy. Od chwili awansu przegraliśmy z Lechem wszystkie trzy mecze. Czy ktoś wtedy mówił, że odpuściliśmy, bo Lech potrzebował zwycięstwa? No nie. Nie podejrzewano też, że gdy my znajdowaliśmy się w trudnej sytuacji, to dzwoniliśmy na Bułgarską, żeby tym razem spięli się na nas nieco mniej. Ktoś, kto wpada na takie pomysły i głośno o nich mówi, może dla własnego dobra powinien się skonsultować ze specjalistą.

Reklama

Wiadomo, że co by się w sobotę nie wydarzyło, będzie jakieś gadanie. Jeżeli przegramy, to sprawa stanie się jasna: wyświadczyliśmy przysługę Lechowi w walce o mistrzostwo. Jeżeli zremisujemy lub wygramy, to będą mówili, że pewnie Raków dał nam premię motywacyjną. Moim zdaniem tego typu spekulacje nie powinny się pojawiać w mediach, nie ma sensu ich analizować. Jesteśmy piłkarzami, to nasza praca, w której chcemy zarabiać pieniądze, a one leżą na boisku i nigdzie indziej.

Chcesz mnie przekonać, że Raków nie oferował wam dodatkowej motywacji? Jak to w ogóle możliwe?

(śmiech) Nic o tym nie słyszałem. Kurde, czasy pana, który chyba siedzi obecnie w więzieniu, już się skończyły. Niektórzy najwyraźniej sądzą, że nasza piłka nadal wygląda w tym względzie jak dwie dekady temu. Śmialiśmy się w szatni, że rozdajemy karty na szczytach tabeli i możemy zacząć rozmawiać, ale to tylko robienie sobie jaj. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w rzeczywistości.

Może to jest właśnie dla was dodatkowa motywacja: udowodnienie przeciwko Lechowi, że nadal gracie na sto procent?

Niedawno jechałem autem i widziałem baner Lecha „Dwa kroki do mistrzostwa, to już ostatnia prosta”.

Reklama

Kurczę… Jak mówiłem, do tej pory trzy razy przegraliśmy z Lechem. Jeśli trzykrotnie od kogoś dostajesz, to chcesz go w końcu pokonać. Druga sprawa – ludzie już najwyraźniej zapomnieli jak mocno Lech się cieszył, gdy strzelił nam gola w ostatniej minucie. A my o tym pamiętamy, wielu zawodników z tamtego meczu nadal gra w Warcie. Trener Szulczek mówił na konferencji, że Lech dysponuje bardzo jakościowymi piłkarzami i większość meczów z Wartą by wygrał, ale zdarzają się spotkania wyjątkowe, w których uda się zremisować lub zwyciężyć. Liczę, że w sobotę trafimy właśnie na taki moment.

Wcześniej wiele dyskusji wzbudzał pomysł, żeby Warta była gospodarzem derbów na stadionie Lecha. W klubie naprawdę poważnie rozważano ten wariant czy słyszeliście o nim głównie w mediach?

Skoro media tak mocno wałkowały ten temat, to pewnie się pojawił, ale na jakim etapie się zakończył i z jakiego powodu, trudno mi stwierdzić. W tej kwestii mogą się wypowiedzieć władze klubu. Co do nastawienia zespołu, dla nas większym atutem jest granie w Grodzisku Wielkopolskim niż na stadionie Lecha. Z drugiej strony, każdy występ przy Bułgarskiej jest większą przyjemnością, bo przyjdzie kilka razy więcej ludzi. Szczerze mówiąc, nie żyłem tą sprawą i w zasadzie było mi obojętne, jaki będzie jej finał. Stanęło na tym, że idziemy normalnie według terminarza, Lech jak każdy wybiera się do Grodziska i chyba dobrze, że tak się stało.

Warta zabierze punkty Lechowi? W Fuksiarz.pl kurs 4.80 na remis i 7.80 na zwycięstwo Warty

Zostały jeszcze dwa mecze, ale skoro osiągnęliście główny cel, można już pokusić się o pewne podsumowanie. Kończący się sezon jest dla ciebie lepszy niż poprzedni?

Na pewno jest równiejszy. Nie przełożyło się to niestety na obfitość w statystykach ofensywnych i prawdopodobnie nie uda mi się przebić dorobku sprzed roku. Mówię „niestety”, bo na starcie taki cel indywidualny sobie założyłem. Najważniejsze jednak, że miałem mniej wahań formy. Dużo rzadziej przytrafiały mi się takie mecze jak na przykład z Legią w ubiegłym sezonie, gdy grałem naprawdę słabo i popełniałem proste błędy. Ale dla odmiany, mniej było występów, w których mocniej błysnąłem i zwróciłem na siebie uwagę. Wychodzę z założenia, że mimo wszystko lepsza jest taka solidna powtarzalność.

Krótko mówiąc, stałeś się solidnym ligowcem pełną gębą.

Nie mi to oceniać. Od takich komentarzy są dziennikarze i kibice. Najważniejsze, że mam mocną pozycję w zespole i nawet jeśli na zewnątrz pojawiały się negatywne oceny, to zawsze czułem zaufanie ze strony sztabu szkoleniowego. I tylko to mnie interesuje. Traktuję to jako nobilitację i dowód na to, że coś niecoś potrafię, jak to słyszeliśmy niedawno na słynnym filmiku (śmiech).

Sezon rozpocząłeś z przytupem. Po trzech kolejkach miałeś dwa gole i asystę, wielu brało cię do Ustaw Ligę i tym podobnych rozgrywek, a ty wyczerpałeś magazynek. Później jedynym konkretem w ofensywie był gol z Radomiakiem. Przeżyłeś osobiste rozczarowanie?

Aż tak bym tego nie nazwał. Nie patrzę zbyt mocno na takie statystyki. Bardziej mnie interesuje, ile okazji stworzyłem kolegom i ile okazji sam nie wykorzystałem. Po obu stronach znalazłoby się parę przykładów, gdy ktoś mógł coś zrobić lepiej. Przykładam dużą wagę do jakości ostatniego podania i strzału, staram się te elementy ulepszać. Mój przykład pokazuje, że nie zawsze rozpoczęcie od dwóch bramek i asysty oznacza zakończenie sezonu z dorobkiem typu 7+7. Mogę jedynie przeprosić tych, którzy mnie wybierali do swoich drużyn! Jeżeli mocniej punktowałem, to poprzez czyste konto całego zespołu.

Jak odnajdujesz się na prawym wahadle? Grasz na nim, odkąd trenerem Warty został Dawid Szulczek, który zmienił ustawienie zespołu. 

Bardzo dobrze. Jest to dla mnie nowość na tak wysokim poziomie, ale wcześniej miałem już styczność z tym ustawieniem w II lidze. To całościowo była bardziej luźna formuła. Nie mieliśmy aż tak dokładnych analiz gdzie pobiec, kiedy iść do pressingu, a kiedy obniżyć. W Warcie wszystko jest precyzyjniej określone. Były więc rzeczy, które musiałem doszlifować. Nie powiem, że ta pozycja została skrojona pode mnie, bo znajdziemy wielu lepszych zawodników na tej pozycji, ale ogólnie odpowiada mi. Chcę poprawić swoją grę w ofensywie i zobaczymy. Może jeszcze coś dołożę w tym sezonie, a w nowym poprawię dotychczasowe liczby.

W jednym kontekście wyróżniasz się w tym sezonie na tle całej ligi.

Domyślam się, że chodzi o liczbę rozegranych minut.

Dokładnie. Masz prawo cieszyć się na myśl o rychłym urlopie, bo nie opuściłeś ani sekundy od 1. kolejki.

I mam nadzieję, że nie opuszczę do samego końca. To mój kolejny mały cel, obym go nie spieprzył. Podkreślam jednak, że chodzi o wątek poboczny, drugoplanowy. Wielu zawodników grało od deski do deski, ale dostali czwartą żółtą kartkę i musieli pauzować. Pamiętajmy, że ja mam trzy „żółtka”. Od paru kolejek udaje mi się pilnować, ale to się może w każdej chwili zmienić. Przed Stalą Mielec niektórzy się śmiali, że pewnie dziś coś dostanę, żeby zrobić sobie wolne na święta. Powiedziałem, że nie ma o tym mowy. Już wtedy wiedziałem, że mam okazję dobić do kompletu minut w sezonie. Ostatnio patrzyłem na tego typu statystykę i byłbym jedynym zawodnikiem z pola, któremu by się to udało. Poza mną wszystko rozegrali tylko Frantisek Plach i Dante Stipica. Chociaż w ten sposób chciałbym wyraźniej zaznaczyć swoją obecność w Ekstraklasie.

I tu cię mam. Z Lechem będziesz odstawiał nogę, żeby nie zarobić czwartej żółtej kartki. 

(śmiech) Nikt w poprzednich meczach nie mógł mi zarzucić, że odpuściłem w jakiejś sytuacji, więc gdyby teraz zaczął wymyślać takie rzeczy, ponownie zaleciłbym wizytę u specjalisty. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Gdyby doszło do sytuacji, w której przeciwnik stwarza przewagę idąc z kontrą, a ja mogę przerwać akcję kosztem kartki, to oczywiście przerwę, bo w pierwszej kolejności nie chcę stracić gola. No i niech co bardziej podejrzliwi pamiętają, że z trzema żółtymi kartkami grałem już dziewięć poprzednich meczów. Tyle samo meczów z trzema kartkami, czyli wtedy do samego końca rundy, rozegrałem jesienią 2019 po awansie ŁKS-u, a w całym poprzednim sezonie zostałem upomniany dwa razy. Da się to zrobić, tylko trzeba być jeszcze bardziej skoncentrowanym i jeszcze lepiej ustawionym. Kartki często wynikają z błędów na tym polu.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ O WARCIE POZNAŃ:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
1
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

33 komentarzy

Loading...