W zasadzie od momentu, w którym Szymon Marciniak po raz ostatni zagwizdał w meczu o Puchar Polski, zastanawialiśmy się, jak rozstrzygnięcie z Narodowego wpłynie na finisz w Ekstraklasie. Czy Raków dodatkowo nabierze wiatru w żagle i popłynie w kierunku dubletu? Czy może w szeregi ekipy Marka Papszuna wkradnie się jakieś rozprężenie i trudniej będzie się jej skoncentrować na ligowej młócce, gdzie trzeba przecież przepchać trzy mecze? A jak na porażkę zareaguje Lech? Podwójną motywacją czy może zacznie moczyć kolejną szmatę, która wyląduje na pyskach kibiców Kolejorza? Odpowiedzi na takie pytania – jak to zwykle bywa – dopasowywane są do wyników i właśnie dostaliśmy pierwszy trop. Raków Częstochowa zgubił punkty w meczu z Cracovią i piłka bardzo szybko wylądowała po stronie Lecha!
Niespodzianka? Na pewno. Oczywiście przed spotkaniem sami przypominaliśmy, że Pasy to rywal, który dzisiejszemu kandydatowi do mistrzostwa wyjątkowo nie leży (przed startem meczu – 7 spotkań, 1 wygrana, 2 remisy, 4 porażki), ale wiadomo – na koniec to tylko historia, która nie wychodzi na boisko. Obóz Rakowa dodatkowo podkreślał, że przeciwnik będzie szczególnie zmotywowany, oględnie sugerując, że mogło dojść w tym wypadku do przypomnienia Pasom, że klubowa zgoda z Lechem zobowiązuje.
Ostatecznie wszystko zweryfikować miała murawa i chyba należy powiedzieć, że na niej Raków sam prosił się o problemy, a te nie odrzuciły zaproszenia do tańca.
Trudno powiedzieć, by Cracovia jakoś specjalnie się spięła. To znaczy może tak było, wykluczyć nie potrafimy, ale na to po prostu nie wyglądało. Ot, kopanina, przeciwko Wiśle Kraków ta drużyna podobała nam się zdecydowanie bardziej. Ktoś może powiedzieć, że nie pomogła kontuzja Konoplanki, który tydzień temu odwalał niezłą robotę w kreowaniu gry, ale nie przesadzajmy. Pasy miały niezłą okazję po stałym fragmencie, po uderzeniu Ghity piłka dotknęła poprzeczki, ale tempo podkręcał Raków. Długo nie przekładało się to na setki, ale sporo było takich okazji, po których gole od czasu do czasu też padają. Aż w końcu z pomocą przyszedł fajnie rozegrany korner. Były rykoszety – i po wrzutce Ledermana, i po strzale Gutkovskisa – ale abstrahując od szczęścia, Raków po prostu udokumentował przewagę.
Druga połowa miała wiązać się z uspokojeniem sytuacji przez podwyższenie prowadzenia i Raków do tego dążył, ale dzisiaj nieco brakowało precyzji gościowi, który normalnie mógłby robić na pół etatu jako zegarmistrz. Cracovia jest rywalem, który nie leży Iviemu Lopezowi, w trakcie czterech poprzednich występów nie walnął jej gola i nawet nie zaliczył asysty, i ten mecz to potwierdził. Był słupek, było kilka niewielkich pomyłek, była ładna „asysta” do Wdowiaka, ale były gracz Cracovii minimalnie spalił. A chwilę po tej sytuacji rezerwowi Pasów zrobili akcję, po której na stadionie Rakowa zrobiło się cicho. Kakabadze jesienią pognębił Raków pięknym golem, a teraz wyłożył piłkę do Hanki. 1-1. A Gruzin mógł też w końcówce dorzucić bramkę, przez którą dostałby chyba zakaz wjazdu do Częstochowy.
Przy czym jednak więcej by to wygrać, zrobił Raków. Już chwilę po golu Tudor walnął z bliska w poprzeczkę. I tu musimy powiedzieć, że dawno nie widzieliśmy Chorwata w tak słabej dyspozycji, bo i niepewnie grał w obronie, i brakowało jakości pod drugą bramką, i jeszcze dostał kartkę za symulkę. Do tego było też kilka innych okazji, a w końcówce najgroźniejszym piłkarzem Rakowa był Jakub Arak. A to fajnie złożył się do nożyc, a to doszedł do strzału głową. Sęk w tym, że najpierw trafił w bramkarza, a potem jego strzał minął bramkę. No i mógł zrobić krzywdę Jablonsky’emu.
Remis stał się faktem, a o tym, jak mocno Raków był tym zaskoczony, świadczy fakt, że w samej końcówce pod bramkę rywala ruszył nawet Vladan Kovacević, zapominając, że punkt też ma znaczenie, więc to zbędne ryzyko. Marek Papszun musiał się powstrzymywać, by jeszcze w trakcie gry nie podbiec do swojego golkipera.
Nerwówka uzasadniona. Piękny jest ten sezon. Poczekajmy z koronacją.
No i warto dodać, że Cracovia ma fajny bilans w meczach z pierwszą trójką:
- wygrana 1-0 i remis 1-1 z Rakowem,
- porażka 0-2 i remis 3-3 z Lechem,
- 2x remis 1-1 z Pogonią.
Potrafi urywać punkty. Szczególnie zmotywowana czy nie.
WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA: