Reklama

Od flegmatycznej gry po cud. Real znów to zrobił!

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

04 maja 2022, 23:45 • 5 min czytania 141 komentarzy

Tydzień temu na stadionie w Manchesterze odbył się pokaz czystego futbolu. Każdy bał się mrugać, by niczego ważnego nie przegapić. Starcie Manchesteru City z Realem Madryt było najlepszą rzeczą, jaką wówczas można było zobaczyć. Weekend obie ekipy przeznaczyły na aktywną regenerację. Królewscy rozbili Espanyol i przypieczętowali mistrzostwo Hiszpanii. Obywatele udzielili lekcji futbolu Leeds United. Prawdopodobieństwo kolejnego wielkiego meczu było bardzo wysokie, ale to tylko prawdopodobieństwo. Było momentami średnio. Może nikt nie powiedział, że już nie obowiązuje zasada przewagi bramek strzelonych na wyjeździe? Do czasu tak mogliśmy narzekać i marudzić, bo jak odpalili…

Od flegmatycznej gry po cud. Real znów to zrobił!

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Real Madryt – Manchester City. A miał być pościg…

Gospodarze nie rzucili się na Manchester City, ale tego należało się spodziewać. To nie w ich stylu. Oni wolą wyczekać, rozeznać się w akcji i zadać decydujący cios, ale dziś z tym był problem. Wyglądało to trochę tak jakby trzymali to co najlepsze na drugą połowę. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, ale jak na tę stawkę, pierwsza połowa była lekko zmarnowana przez Królewskich.

Od pierwszych minut goście zbierali potężne porcje gwizdów za każdym razem, gdy mieli przy nogach futbolówkę. Grali bardzo rozsądnie, ponieważ pamiętali, że u siebie wypracowali skromną, ale jednak przewagę. Szkoda, że prędko zaczęły się chamskie zagrywki. Casemiro wpakował się w nogi Kevina de Bruyne i piłkarze obu drużyn zaczęli zbierać się wokół sędziego. Nagle Laporte sprzedał delikatnego lepa Luce Modriciowi. Chorwat się wściekł i odepchnął reprezentanta Hiszpanii. Wszystko działo się szybko. Obrońca zaczął się zwijać z bólu, ale była to kiepsko odegrana rola ofiary przemocy. Co ciekawe, sędzia pokazał obu dżentelmenom po żółtej kartce. Inicjatorowi zamieszania się upiekło.

Potem mecz się na chwilę otworzył. Swoje sytuacje mieli Karim Benzema, Bernardo Silva, Gabriel Jesus, ale brakowało dobrego wykończenia. Zdecydowanie lepiej piłką operowali piłkarze Pepa Guardioli. Dobrze radzili sobie z podaniami w pobliżu pola karnego, gdzie potrafili zaznaczyć swoją jakość. Tego samego nie byli w stanie pokazać ich rywale.

Reklama

Realowi brakowało płynności. Zawodnicy Carlo Ancelottiego grali nerwowo, wiecznie był ktoś spóźniony i nie nadążał za wyjściem do piłki. Ciężko powiedzieć, czy nowych mistrzów Hiszpanii trzymało jeszcze po świętowaniu zdobycia tytułu, czy po prostu mieli gorszy dzień, ale z pewnością nie prezentowali się na miarę potencjału. Byli pozbawieni energii. Los Blancos poruszali się o pół tempa wolniej od piłkarzy Pepa Guardioli. Na przykład zwykle Vinicius urywa się rywalom z dużą łatwością, a pod koniec pierwszej połowy Kyle Walker na trzecim biegu wygarnął mu futbolówkę z dużą łatwością. Podobnie prezentował się Karim Benzema. Zbierał siły na drugą część, a może nie czuł się najlepiej?

W końcówce zaczęła się magia

Drugą część gospodarze rozpoczęli akcją, która była sygnałem do ataku. Estadio Santiago Bernabeu zaczęło się budzić. Zarzuty kierowane w stronę piłkarzy Realu w pierwszej połowie zaczęły się częściowo przedawniać. Obrońcy lepiej czytali grę, ale wciąż pomocnikom brakowało szybkości i odwagi. Nieco lepiej grał Luka Modrić. Mógł Real wyprowadzić na prowadzenie, ale zepsuł przyjęcie i skończyło się na westchnięciu. Trochę brakowało mu wsparcia. Toni Kroos ruszał się jak w smole. Casemiro niewiele lepiej.

I tak naprawdę w kolejnych minutach ten mecz zdychał. Robiło się sennie, nudno, bez emocji. I nagle… Goście wyprowadzili kontrę, po której wpakowali piłkę do siatki. Piłkarze Carlo Ancelottiego szli na raz i zostali skarceni. Wszystko zaczęło się od przebitki w środku pola. Gundogan zagrał do Bernardo Silvy, który przebiegł samotnie z 30 metrów. Portugalczyk wyłożył piłkę Mahrezowi i spełnił się czarny scenariusz kibiców Królewskich.

Czas uciekał, a Real nadal człapał. Człap, człap. Więcej z gry miał zespół, który prowadził. Jack Grealish dwukrotnie przejechał się po całej obronie Królewskich. Raz wybił piłkę Courtois, raz z linii Mendy. Wydawało się, że tak już się skończy, ale nic bardziej mylnego. Nagle fenomenalną piłkę w pole karne posłał Camavinga. Benzema zgrał do środka i Rodrygo dał wyrównanie Królewskim. I zaczęły dziać się cuda. Dwie minuty później Dani Carvajal wrzucił na głowę strzelca pierwszego gola i zrobiło się 2:1! Wow! Cud na Estadio Santiago Bernabeu.

Karim Benzema – sekret późnego dojrzewania

Reklama

Dogrywka dla Realu

Na początku dogrywka była prowadzona w tempie Królewskich z końcówki drugiej połowy. Co więcej, gospodarze szybko dołożyli kolejnego gola. Wszystko zaczęło się od podania Courtois do Camavingi. Francuz biegł z piłką, i biegł i nikt go nie próbował zatrzymać. Odegrał do boku. Rodrygo zagrał po ziemi do Benzemy, który został sfaulowany w polu karnym przez Rubena Diasa. Sędzia nie miał wątpliwości, przewinienie Portugalczyka było ewidentne. Karę wymierzył ten, który był faulowany. Uderzył na spokojnie, pasóweczką. Zrobiło się 3:1, ale wciąż było sporo czasu do końca.

Nikt nie miał prawa skreślać angielskiej drużyny, ale nie mieli dużo pary. Pod koniec pierwszej części dogrywki zrobiło się groźnie pod bramką Thiabaut Courtois. Joao Cancelo dośrodkował na głowę Fodena. Anglik dobrze się złożył. Robił, co mógł, ale Belg wyciągnął jego strzał. Dobijał Fernandinho, jednak nieczysto trafił w piłkę.

W drugiej części było sporo przerw, ale też momentów, w których można się było zachwycić Camavingą. Dopiero w ostatnich minutach Obywatele zaczęli mocno naciskać, ale mieli dużo akcji z cyklu – no i co z tego. Szybko mijały kolejne sekundy. Santiago Bernabeu czekało już na okrzyk radości i moment ulgi. I doczekało się! Real awansuje do finału po szalonym dwumeczu i irracjonalnych momentach. Carlo Ancelotti i jego piłkarze znów mogą czuć satysfakcję.

Real Madryt – Manchester City 3:1 (0:0)

Rodrygo 89′ i 90+1′, K. Benzema 93′ –  R. Mahrez 73′

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
0
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Liga Mistrzów

Komentarze

141 komentarzy

Loading...