Fantastyczne parady bramkarskie, po których zgłaszały się wielkie kluby. Bronione rzuty karne w 90. minucie. Hat-tricki. Gole strzelane obrońcom tytułu. Czteropaki lub hat-tricki z asystą. To tylko wycinek najlepszych meczów Polaków w historii Ligi Mistrzów. Uznaliśmy, że warto zrobić takie małe zestawienie dziesięciu najlepszych polskich występów w Champions League. Oczywiście to ranking uznaniowy – mogliśmy dać trzy mecze Lewandowskiego w TOP3, później przemieszać to z Dudkiem i Krzynówkiem, no i voila. Zatem jeśli nie są to “najlepsze polskie mecze w LM”, to możecie je sobie nazwać “najbardziej pamiętnymi meczami Polaków w Champions League”.
Tak czy siak – oto dziesięć spotkań w Lidze Mistrzów, po których polscy kibice futbolu mogli czuć dumę z rodaka.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
10. Artur Boruc (AC Milan – Celtic)
– Byłem akurat na treningu, kiedy przybiegł do mnie rozgorączkowany trener bramkarzy i krzyknął rozemocjonowany: „Mamy Milan!”. Wzruszyłem tylko ramionami. Zespół jak zespół. Na tym poziomie nie było słabych, tylko same dobre kluby. Skakałbym z radości, gdyby okazało się, że gramy z Legią – przyznawał Boruc w swoim stylu na łamach Sport.pl.
Szkoci napsuli krwi w grupie Manchesterowi United, wyrzucili za burtę Benficę i Kopenhagę. A i zdołali u siebie zremisować 0:0 z Milanem. Nie brakowało opinii, że Włosi zlekceważyli Celtic, ale tak po prawdzie – Celtic w tamtym okresie był u siebie paskudnie mocny. Wyraźnie faworyzowany Milan (wygrał tę edycję Ligi Mistrzów) musiał postawić wszystko na jedną kartę w rewanżu.
Milan oddał w tym meczu 36 strzałów. Osiem celnych. Strzelał technicznie Kaka, Seedorf odpalał bomby z rzutów wolnych, piłkę muska Inzaghi – nic nie chciało wpaść. Na 36 strzałów tylko jeden trafił do siatki – wreszcie Kaka wymanewrował obronę i puścił piłkę obok Polaka.
Po tamtym meczu (ale i po wcześniejszych starciach m.in. z Manchester United) zaczęło się pisać, że Boruc… ma trafić do Milanu. Łączono go z wieloma klubami mocniejszymi niż Celtic, miał celować w najwyższą półkę, ale ostatecznie trafił po czasie do Fiorentiny.
9. Leszek Pisz (Legia Warszawa – Rosenborg Trondheim)
Mecz-symbol. Legia debiutująca w Lidze Mistrzów, stary stadion przy Łazienkowskiej, wrześniowy wieczór. I wąs Leszka Pisza. Legioniści do przerwy mieli pod górkę z Norwegami. Mówiąc wprost – męczyli się. – Trema nas zjadła – przyznawali później.
Wiary dodał im gol Pisza. Oczywiście – z dystansu. Sam mówił “miałem miejsce, to strzeliłem”, a Legia musiała się uwijać, bo przegrywała w tamtym momencie 0:1. Ale gospodarze poszli za ciosem: najpierw samobój bramkarza Norwegów po strzale Stańka, a później – tak, nikogo nie zszokujemy – Pisz przymierzył ładnie z rzutu wolnego i Legia debiut w Lidze Mistrzów okrasiła zwycięstwem.
Za dwa gole, oba bardzo zgrabne, ale też za taki symboliczny występ Polaków w pucharach reprezentujących polski zespół – nominacja dla Pisza w TOP10.
8. Krzysztof Warzycha (AFC Ajax – Panathinaikos)
Być może to najbardziej nieoczywisty wybór w tym rankingu, ale pod uwagę braliśmy też stawkę meczu i całą historię wokół niego. Jeden gol Warzychy nie dał Panathinaikosowi finału Ligi Mistrzów, nie był spektakularnym hat-trickiem siekniętym w pół godziny. Ale to była połowa lat ’90. Ajax był obrońcą tytułu, a to był właśnie sławny Ajax z braćmi de Boer, Davids, Litmanenem (król strzelców rozgrywek), Kanu, Kluivertem, van der Sarem, a prowadził tę kapelę Louis van Gaal. Józef Wandzik zachowal czyste konto w meczu wyjazdowym, choć Holendrzy cisnęli i cisnęli. Sensacyjny półfinalista z Grecji w 87. minucie zszokował Europę – a gola na wagę zwycięstwa 1:0 strzelił właśnie “Gucio” Warzycha.
Panathinaikos w rewanżu został sprowadzony na ziemię i gładko przegrał, ale na gola Polaka w półfinale LM musieliśmy czekać aż szesnaście lat. Greków wracających z Amsterdamu do domu witano jak gwiazdy rock&rolla, ale nie ma się co dziwić – tamten Ajax przeszedł przez fazę grupową jak burza, Litmanen został królem strzelców rozgrywek, van der Sar przed golem Warzychy miał serię blisko 11 godzin bez straconego gola.
22 years ago(1996) Ajax hosted Panathinaikos in Amsterdam for the 1st leg of the UCL semi final. Panathinaikos won by 1-0. Goal scored by Krzysztof Warzycha pic.twitter.com/jxjShvfaEk
— Tripalmfootball (@tripalmfootball) April 3, 2019
7. Robert Lewandowski (Bayern Monachium – Benfica)
Setny mecz Lewandowskiego w Lidze Mistrzów okraszony zmarnowaniem karnego – napisaliby hejterzy. Ale my jesteśmy fajnymi gośćmi i nie będziemy przecież krytykować Polaka-rodaka. Owszem, Lewandowski z Benficą zmarnował okazję do strzału z wapna (swoją drogą – karnego podyktował Szymon Marciniak). Ale poza tym strzelił trzy gole oraz zaliczył asystę przy trafieniu Serge’a Gnabry’ego.
Generalnie przy opisywaniu trafień Lewandowski bardzo często moglibyśmy pisać “patrzcie, młodzi, uczcie się tego, bo chłop wiecznie grać nie będzie”. Ale w przypadku tego starcia tak naprawdę było: najpierw sprytnie wymanewrował obrońcę i zgubił krycie, później mięciutkim lubem pokonał Wlachodimosa, a później ograł bramkarza po dalekim podaniu od Neuera.
Skoro Lewandowskiemu w tamtym meczu stuknęła setka występów w Lidze Mistrzów, to można było też wtedy podsumować ten jubileusz. Pod względem średniej goli na minutę miał lepszą skuteczność od Ronaldo i tylko nieznacznie gorszą od Messiego. Tamtego wieczoru stał się też najskuteczniejszym zawodnikiem Bayernu w historii europejskich pucharów.
6. Arkadiusz Milik (Napoli – Genk)
Może nie był to najbardziej spektakularny hat-trick w historii Ligi Mistrzów. Pewnie też nikt do dziś w Neapolu nie siada na szybkie espresso w kawiarni i nie zagaduje do nieznajomych “hej, a pamiętacie tę trójkę wrzuconą przez Milka tym Belgom?”. Ale hat-trick to hat-trick, a Milik w grupowym dwumeczu z Genk zaliczył naprawdę zgrabne “redemption”.
Pierwszy mecz? Trzy zmarnowane sytuacje strzeleckie w pierwszej połowie, szansa na odkupienie win od trenera po przerwie, słabe wejście w drugą połowę i zmiana. Później przytrafił mu się uraz i wrócił do wyjściowej jedenastki dopiero na mecz z Genk.
I jeszcze kogut nie zap… a, nie, nie ten skecz. Jeszcze zegar nie pokazał czterdziestej minuty, a Polak miał już na koncie trzy trafienia. Najpierw wykorzystał błąd młodego bramkarza rywali, później zgrabnie złożył się do wrzutki, a wszystko zwieńczył wykorzystaniem rzutu karnego. Klasyczny hat-trick. Wiadomo, nie jest to mecz epokowo w historii polskiego futbolu, ale polskich trójek wrzuconych przez zawodników, którzy nie nazywają się Lewandowski mamy tak mało, że warto było tu chociaż docenić drugiego najlepszego strzelca Polski w historii LM.
5. Robert Lewandowski (Crvena Zvezda – Bayern Monachium)
– Kto strzela bramkę? No kto strzela bramkę…. Robert Lewandowski! – komentował kolejne trafienie Polaka Tomasz Smokowski. O czteropakach “Lewego” jeszcze w tym rankingu będzie, bo Polak ładował wcześniej cztery bramki w meczu z mocniejszym rywalem. Ale tylko dwa razy w historii Ligi Mistrzów zdarzyło się, że polski piłkarz ustrzelił nie hat-tricka, a cztery bramki w jednym meczu.
Czteropak z meczu z Crveną nie ważył aż tyle, ile – dobra, spoiler – cztery gole z Realem Madryt, ale warto docenić je piątym miejscem. Popis snajperski, elementarz dla młodych napastników z ruchu w polu karnym. A to wykiwał obronę i jako jedyny ruszył na piłkę dośrodkowaną z prawej flanki. A to idealnie wkleił się w linię spalonego. Albo tylko musnął piłkę końcem buta tuż przed bramkarzem. No i wykorzystał – a jakże – w swoim stylu rzut karny.
Na zdobycie czterech goli potrzebował… zaledwie 14 minut. Najszybszy czteropak w historii Ligi Mistrzów. Polak został wybrany wówczas piłkarzem kolejki w Champions League i jakoś nikogo ten wybór nie oburzył.
4. Jacek Krzynówek (Bayer Leverkusen – Real Madryt)
– Jurek Dudek zawsze się ze mnie śmieje, że dwie moje najbardziej znane bramki, czyli ta wbita Casillasowi i ta z Portugalią, to samobóje. Zamknąłem oczy i strzeliłem. Mogła równie dobrze polecieć nad trybuny. Nigdy nie mówię, że tak chciałem uderzyć, nie zakładałem takiego strzału. Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma – mówił Krzynówek w naszym wywiadzie.
Ale to jeden z najbardziej znanych goli w historii polskiego futbolu. Gola ostatecznie zapisano Ikerowi Casillasowi jako samobój, ale Krzynówek w tym meczu był potworem. Smagał z dystansu – tak jak właśnie przy tym golu, gdy ruszył do odbitki po rzucie rożnym i huknął z około 25 metrów. Piłka wznosiła się, a jednocześnie odkręcała od bramkarza, trafiła w słupek, w plecy hiszpańskiego bramkarza i wreszcie do siatki. Później Krzynówek zaliczył jeszcze asystę przy trafieniu Francy.
– Przed meczem z Realem „As”, zapowiadając Bayer, opublikował małe zdjęcia zawodników, a moje na całą stronę. Wszystko podpisane: „Powstrzymać tego chłopaka”. Na DSF-ie emitują piłkarski program Doppelpass. Oglądam odcinek po moim pierwszym sezonie w Leverkusen, podsumowanie roku w Bundeslidze, gościem Franz Beckenbauer. Zadali mu pytanie: kogo by chciał z Bayeru? Roque Juniora? Juana? Berbatowa? Nie. Krzynówka – wspominał pomocnik Bayeru we wspomnianym wywiadzie.
3. Artur Boruc (Celtic – Manchester United)
“Bitwa o Anglię”. Boruc i bodaj najsilniejszy Celtic XXI wieku, a naprzeciw nich Manchester United z Cristiano Ronaldo na czele. To właśnie Portugalczyka wyjaśnił polski bramkarz w sytuacji sam na sam jeszcze w pierwszej połowie. W podobnym stylu zatrzymał Louisa Sahę. Wreszcie w 89. minucie Francuz dostał szansę na rewanż. Podszedł do rzutu karnego, a Boruc…
– To był instynkt. Miałem po prostu szczęście, tym większe, że wybiłem piłkę obiema rękoma – przyznał po meczu.
Szkoci dzięki kapitalnej interwencji Boruca zameldowali się w 1/8 finału Ligi Mistrzów (gola na 1:0 strzelił Nakamura).
A przecież ograli wówczas cholernie silny Manchester – z Fergusonem na ławce, a w wyjściowym składzie oprocz Sahy i Ronaldo byli Rooney, Giggs, Schhoesl, Vidić, Ferdinand, Neville, a vis-a-vis Boruca był van der Saar. Polaków było wówczas trzech w kadrach meczowych obu ekip – Żurawski grał od początku w Celticu, a na ławce “Czerwonych Diabłów” siedział Kuszczak.
2. Jerzy Dudek (AC Milan – Liverpool FC)
Jamie Carragher powiedział o zawodnikach tamtego Liverpoolu, że mecz w Stambule dał im nieśmiertelność. Myślisz “Dudek”, dopowiadasz “dance” i przed oczami masz taniec w rzutach karnych przeciwko Milanowi. Ale przecież tamten występ Polaka w bramce “The Reds” był spektakularny też za to, co wywinął w regulaminowym czasie gry. Podwójna obrona najpierw strzału głową, a później dobitki z dwóch metrów Szewczenko to być może najlepsza podwójna parada bramkarska w historii polskiej piłki. Sam Dudek był przekonany, że… obronił strzały dwóch różnych zawodników w tej akcji.
A mina po tej paradzie dobrze sprzedała się w telewizji – wspominał w swojej autobiografii.
I serie rzutów karnych. Dudek opowiadał później, że sztuczkę z tańcem na linii (a później też i przed linią) podpowiedział mu wspomniany Carrager. Podbiegł, darł się, że Dudek ma być jak Bruce Grobbelaar. Że ma cudować na linii, wytrącać zawodników Milanu z koncentracji.
– Pomyślałem, że spróbuję. A jak coś przynosi efekty, to robisz to dalej – wspominał polski golkiper.
😮 2005 final penalty shoot-out…
🔴 Jerzy Dudek seals Liverpool’s Champions League miracle in Istanbul against Milan 🏆@LFC | #UCLdraw pic.twitter.com/4hV0KTL1Hb
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) August 26, 2021
1. Robert Lewandowski (BVB – Real)
Za rok stuknie dekada od pamiętnego występu Lewandowskiego w półfinale Ligi Mistrzów. Po boisku biegali mistrzowie świata – Ramos czy Xabi Alonso. Biegał Cristiano Ronaldo, który na koniec 2013 roku dostał Złotą Piłkę. Do tego Ozil, Modrić, Reus, Pepe… Ale gwiazda tego półfinału była jedna.
Robert Lewandowski grał jakby był w amoku. Później już po transferze do Bayernu i pamiętnych pięciu golach z Wolfsburgiem powiedział, że czuł się jak w transie, ale coś podobnego musiał przeżyć na początku drugiej połowy. Miał już gola na koncie, gdy wymanewrował Pepe, urwał się spod krycia Portugalczyka i z bliska wbił piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą odpowiedział Ronaldo.
Ale Polak między 50. a 66. minutą sieknął trzy sztuki. Najpierw popisał się instynktem snajpera i poszedł na dobitkę strzału. Następnie pokazał, że jeśli chodzi o pierwszy kontakt z piłką w polu karnym, nie ma sobie równych na świecie. Wreszcie wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na Reusie.
🇵🇱 Never forget when Robert Lewandowski ended Real Madrid.
⚽️ Lewandowski 8’
⚽️ Lewandowski 50’
⚽️ Lewandowski 55’
⚽️ Lewandowski 66’ pic.twitter.com/zvguuVD1aa— FootballFunnys (@FootballFunnnys) November 12, 2020
Od L’Equipe dostał dziesiątkę (ósmą w historii gazety), trafił na okładki Mundo Deporitvo, Bilda, Sportu, Przeglądu Sportowego, Gazety Wyborczej i La Gazzetty Dello Sport. Marca również umieściła jego zdjęcie na pierwszej stronie – z tytułem “Palizowski” (“paliz” oznacza manto, pobicie). A co ciekawe – przed meczem mówiło się, że Lewandowski nie wybiegnie na boisko, bo we wcześniejszym starciu z Mainz nabawił się lekkiego urazu. Ale ostatecznie zagrał – i to iście spektakularnie. Nigdy wcześniej Polak nie strzelił czterech goli w jednym meczu Ligi Mistrzów. A przecież Lewandowski zrobił to na tle Ramosa, Pepe, Varane’a, Contrao czy Xaviego Alonso.
Robert Lewandowski po strzeleniu czterech goli w meczu z Realem Madryt trafił na okładki “Mundo Deportivo”, “Bilda”, “Sportu”, “La Gazetty Dello Sport”, “Gazety Wyborczej” oraz “Przeglądu Sportowego”.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW: