Reklama

Takimi meczami przegrywa się utrzymanie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

20 marca 2022, 20:37 • 3 min czytania 78 komentarzy

Takie mecze chcielibyśmy oglądać zawsze. Środek pola gdzieś tam sobie jest, ale generalnie gra toczy się przede wszystkim pod jedną lub drugą bramką. Żadna z drużyn nie myśli o murarce, a jak atakuje, to dużą liczbą zawodników. Nie dało się nudzić w konfrontacji Górnika Zabrze z Termaliką. Strach było wyskoczyć po kanapkę do kuchni, bo istniało ryzyko, że w tym czasie przegapi się następne dwie sytuacje. 26. kolejka kolejka Ekstraklasy została zakończona z przytupem. 

Takimi meczami przegrywa się utrzymanie

Górnik Zabrze – Bruk-Bet Termalica 1:1. Działo się!

Aby uzmysłowić sobie, ile się działo, wystarczy spojrzeć na statystyki. W całym spotkaniu padło aż 39 strzałów, z czego 17 celnych. Sam Lukas Podolski sześciokrotnie (!) zatrudniał Pawieła Pawluczenkę, przeważnie próbując szczęścia sprzed pola karnego. Białoruski bramkarz raz zbił jego bombę na poprzeczkę, innym razem szczęśliwie bronił nogami po rykoszecie. W jednym przypadku rykoszet był tak duży, a rotacja piłki tak nietypowa, że Pawluczenko niepewnie wybił ją przed siebie, ale od razu zrehabilitował się zatrzymaniem dobijającego Piotra Krawczyka.

To chyba jedyny moment, w którym napastnik Górnika mocniej zaakcentował swoją obecność na boisku. Krawczyk po odejściu Jesusa Jimeneza zawsze gra w wyjściowym składzie, zbiera minuty, lecz słabo wykorzystuje ten okres. Jeszcze chwila i Jan Urban zacznie kombinować z Danim Pacheco od początku i Podolskim na „dziewiątce”. Miałoby to sens, patrząc na debiut hiszpańskiego pomocnika. Kilka pierwszych zagrań pozwalało stwierdzić, że mówimy o poważnym zawodniku, jakość od razu rzucała się w oczy.

Pacheco wniósł dużo polotu do akcji ofensywnych zabrzan i koniec końców to on doprowadził do wyrównania. Pomógł rykoszet od Modelskiego, ale szczęściu trzeba najpierw pomóc. Strzał był niezły, a podanie Podolskiego w tłoku znakomite. Nie udało mu się trafić do siatki, to przynajmniej zaliczył klasową asystę.

Reklama

Górnik Zabrze – Bruk-Bet Termalica 1:1. Mesanović dziś nie będzie spał spokojnie

Górnik w końcówce tłamsił rywala niemiłosiernie, mimo że grał w dziesiątkę po kuriozalnych scenach z udziałem Erika Janży. Słoweniec mając żółtą kartkę na koncie cisnął piłką o murawę, okazując niezadowolenie z decyzji sędziego i został upomniany po raz drugi. I tak za późno, bo powinien wylecieć od razu po pierwszej kartce, gdy podchodził do Pawła Malca i ironicznie bił mu brawa. Jak już się doigrał, jeszcze się wykłócał i rozdzierał koszulkę na sobie. Cyrk. Wskazane kompleksowe badania w okolicach głowy, to już nie pierwszy tego typu wybryk Janży.

Górnik Zabrze zmarnował dużo sytuacji, Pawluczenko obronił aż 10 uderzeń przeciwnika, ale Termalica i tak musi psioczyć na ten remis. Nie chodzi tylko o to, że straciła prowadzenie grając 11 na 10. Zwycięstwo powinna sobie zapewnić znacznie wcześniej. Pijemy tu głównie do Murisa Mesanovicia. Zdobył bramkę niemalże z linii, gdy Tekijaski i Bielica ścierali się po dośrodkowaniu Polarusa z rzutu wolnego, udało mu się znaleźć w odpowiednim miejscu. Za to plus, jednak Bośniak powinien cieszyć się z kolejnych dwóch goli. W pierwszej połowie, mając absolutnie stuprocentową okazję, obił poprzeczkę, a po przerwie źle przymierzył głową po znakomitym dośrodkowaniu Adama Radwańskiego (najlepszy piłkarz Termaliki).

„Słonie” wielokrotnie wychodziły z kontrami 3 na 3, 4 na 4 lub nawet w przewadze. Aż się prosiło, żeby zadawać kolejne ciosy. Górnik jednak nokautu nie otrzymał, co zemściło się w końcówce.

Górnik Zabrze – Bruk-Bet Termalica 1:1. Anulowany rzut karny

W doliczonym czasie beniaminek przez moment znów był w niebie: sędzia Malec podyktował rzut karny po starciu Cholewiaka z Poznarem. Jedna powtórka wystarczała do stwierdzenia, że podjął fatalną decyzję. Nie było mowy o faulu, chyba że w ofensywie. Na dodatek Poznar zagrał piłkę ręką i właśnie w oparciu o ten fakt arbiter po obejrzeniu sytuacji na video anulował jedenastkę.

Termalica musi być rozgoryczona. Takimi meczami przegrywa się utrzymanie, tak straconych punktów brakuje później na finiszu. Zamiast trzech „oczek” straty do strefy bezpiecznej jest pięć, a to na tym etapie sezonu olbrzymia różnica. Górnik nie wykorzystał szansy na zmniejszenie dystansu do Radomiaka i na dodatek został dogoniony przez Piasta Gliwice.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby

Szymon Szczepanik
0
W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby
Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
9
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Komentarze

78 komentarzy

Loading...