Reklama

Tego dawno nie było – piłkarze Wisły Kraków kozakami

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2022, 12:04 • 4 min czytania 9 komentarzy

Wisła Kraków ostatecznie nie wygrała z Lechem Poznań, ale raz, że stało się to w dużej mierze przez błąd sędziego, a dwa, że brak zwycięstwa nie zmienia tego, że Biała Gwiazda w końcu rozegrała dobre spotkanie. I jasne – to wszystko marne pocieszenie, bo zespół z Krakowa potrzebuje dziś przede wszystkim punktów, a te dwa dodatkowe byłyby na wagę złota. Ale też tak całkowicie nie bagatelizowaliśmy tego, jak Wisła wypadła jako zespół i jak zaprezentowali się poszczególni piłkarze, bo po raz pierwszy od pewnego czasu ta drużyna może przystąpić do kolejnego meczu z optymizmem. Może i z umiarkowanym, ale jednak. 

Tego dawno nie było – piłkarze Wisły Kraków kozakami

Po spotkaniu z Lechem trzech graczy Białej Gwiazdy postanowiliśmy wyróżnić nominacją do jedenastki kozaków. Jeśli nic nam nie umknęło, wiślaków doceniamy po raz pierwszy w rundzie wiosennej. W dodatku są to w komplecie piłkarze, którzy trafili do tego zespołu w zimowym oknie transferowym, co ma może znaczenie marginalne, ale też niekoniecznie.

Po pierwsze – Joseph Colley.

Urodzony w Gambii piłkarz od samego początku ma miejsce w składzie Wisły Kraków i pracuje na pozytywną opinię. Jest dość młody (22 lata), ale nie widać rażących braków wynikających z mizernego wciąż doświadczenia na seniorskim poziomie. A jeśli są, to nadrabia to dobrym przygotowaniem do wykonywania swoich obowiązków, bo wydaje się, że to strasznie nieprzyjemny typ dla rywali. W meczu z Lechem błysnął ofiarnością i skutecznością w interwencjach (12 wybić piłki). Zabrakło mu w zasadzie tylko gola, bo raz został zatrzymany przez Bednarka, gdy uderzał z bliska, a przy drugiej próbie „zatrzymał” go sędzia – naszym zdaniem niesłusznie.

Po drugie – Marko Poletanović.

Jesienią podstawowy piłkarz Rakowa Częstochowa, również w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. 21 meczów w pierwszym składzie, 6 wejść na boisko z ławki i tyle samo pustych przelotów. Patrząc na to, gdzie dziś jest Raków i jaka panuje tam konkurencja – nie w kij dmuchał (nawet jeśli akurat w środku pola były jakieś problemy). Serb stał się kolejną ofiarą postępu w zespole walczącym o mistrzostwo, ale na poziomie Wisły Kraków, która walczy o utrzymanie, może zrobić różnicę.

Reklama

I w meczu z Lechem Poznań robił. Rzetelna praca w środku pola to pewnie byłoby trochę za mało, ale dorzucił do tego również bardzo dobrze bite stałe fragmenty gry, z którymi goście mieli ogromne problemy, a także zaliczył swój udział przy golu Ondraska.

Po trzecie – Zdenek Ondrasek.

Był nieskuteczny w meczu z Lechią Gdańsk, wcześniej też było widać, iż nie jest to piłkarz w takiej formie, którą w przeszłości w jego przypadku docenialiśmy. Spotkanie z Kolejorzem zaczął od zmarnowania dobrej okazji, ale potem i trafił do siatki, i mocno pracował dla zespołu, czyli zrobił wszystko to, co do niego należy. Mógł mieć też asystę, ale no znów wrócić musimy do decyzji Kwiatkowskiego, który uznał, że Czech faulował Bednarka. Dla Ondraska ten mecz to może być jednak przełom.

Prócz tej trójki mocno rozważaliśmy też kandydaturę Konrada Gruszkowskiego, ale uznaliśmy, że ostatecznie trochę lepszy był Mattias Johansson z Legii. Szwed wyrasta na wygranego zmiany systemu gry mistrza Polski, bo przy trójce środkowych obrońców i wahadłowych nie za bardzo potrafi odnaleźć na tych pozycjach (może poza przebłyskami w pucharach). I nie dziwota, bo z reguły w przeszłości grał jako klasyczny prawy obrońca. „Ikea” może ściągnąć trochę ciężaru z barków Josue w walce Legii o utrzymanie.

A tak prezentuje się cała jedenastka kozaków 25. kolejki.

I jeszcze badziewiacy. Niespodzianką Vladan Kovacević, któremu takie klopsy jak ten przy strzale Getingera wcześniej się raczej nie zdarzały. Też niespodzianką, ale trochę mniejszą, jest obecnością Michała Pazdana, bo o ile stoper Jagiellonii na co dzień prezentuje fajny poziom czołowego środkowego obrońcy ligi, o tyle od czasu do czasu ma mecz kompletnie do zapomnienia. Ten przeciwko Wiśle Płock był trzecim po powrocie do Polski (wcześniej fatalnie zagrał z Pogonią Szczecin i Rakowem Częstochowa). Kompletnie przeciwko Warcie zawiódł też Alasana Manneh, który zazwyczaj jest solidny.

Reklama

A w niektórych przypadkach niespodzianką może być co najwyżej to, że dany gość jest w gronie badziewiaków dopiero pierwszy raz.

Fot. FotoPyK

Więcej o Wiśle Kraków: 

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...