Reklama

Rozwijający się Śląsk Magiery? Zostały wspomnienia

redakcja

Autor:redakcja

19 lutego 2022, 20:12 • 4 min czytania 61 komentarzy

Obrońcy Śląska Wrocław… Wróć! Mówienie w przypadku wrocławian po dzisiejszym meczu o „obronie” stanowi obrazę dla wszystkich piłkarzy, którzy sprawdzają się w grze defensywnej, a także ich trenerów, dlatego musimy zacząć jeszcze raz. Osoby ustawione bliżej bramki Michała Szromnika niż na przykład Fabian Piasecki czy Marcel Zylla sprawiają, że zaczynamy coraz poważniej widzieć w Śląsku kandydata do spadku z ligi. Z taką grą o jakiekolwiek czyste konto może być ciężko, a w ofensywie bez Exposito i Praszelika hula to jak wypożyczalnia leżaków w deszczowe dni. 

Rozwijający się Śląsk Magiery? Zostały wspomnienia

Wrocławianie wskoczyli dziś na pierwsze miejsce w wyścigu o tytuł najgorszej drużyny po przerwie zimowej. I stracić go mogą chyba najszybciej w poniedziałek, jeśli Wisła nie obudzi się pod wodzą Jerzego Brzęczka, bo całościowo niełatwo upaść tak nisko jak zespół Magiery. Piast Gliwice zdobył dziś najłatwiejszy komplet punktów w sezonie.

I nie – nic nam się nie pomyliło, bo gdy rozbijał Legię w ostatnim meczu Michniewicza musiał się mocniej natrudzić. A dziś wystarczyło podkręcić tempo w pierwszej połowie i gospodarze wyglądali tak, jakby po drugiej stronie biegało jakieś PSG. Z jednej strony fajnie, bo byliśmy świeżo po paździerzu w Białymstoku i potrzebowaliśmy jakiejś rozrywki. Z drugiej – niefajnie, bo to jednak zawodowi piłkarze z ekipy tegorocznego pucharowicza, a nie kabaretowa grupa.

Śląsk Wrocław – Piast Gliwice. Żenująca obrona gospodarzy

A teraz garść konkretów dla ludzi, którzy nie oglądali meczu, a mają poczucie, że przesadzamy, bo lubimy uciekać się do hiperboli.

Gol numer jeden: strzelił go głową Damian Kądzior, który ma 173 centymetry wzrostu, co w sumie jest bez znaczenia, bo piłkarz Piasta nawet nie miał z kim stoczyć pojedynku w powietrzu. Mnóstwo miejsca i czasu zapewnił mu przede wszystkim Verdasca, ale zawiodło ustawienie całego bloku, no i zawiódł Jastrzembski, który łatwo przegrał pojedynek z wrzucającym Konczkowskim.

Reklama

Gol numer dwa: żaden z piłkarzy Piasta nawet nie musiał zamykać akcji, bo gości wyręczył Janasik. I to już trzeba zobaczyć.

Gol numer trzy: to trzeba zobaczyć tym bardziej.

Reklama

Verdasca już nawet nie wstawał, żeby nie ośmieszać się po raz drugi. No i powiedzcie sami, czy przesadziliśmy z tym PSG – Kamil Wilczek miał pełne prawo poczuć się jak Kylian Mbappe, który przywykł do sadzania gości na dupie. I właśnie taki to był mecz. Piast z dwóch celnych strzałów zrobił trzy bramki, ale też nie było tak, że poza tym nie zagrażał, bo choćby przy stanie 0-0 dwa razy obił słupki w jednej akcji.

Śląsk Wrocław – Piast Gliwice. Słaba druga połowa

Wilczek – poza tym, że zrobił tę kapitalna akcję – stanowił też największe zagrożenie dla Piasta. Jeszcze przy stanie 1-0 zachował się kompletnie nieodpowiedzialnie w polu karnym – podarował gospodarzom jedenastkę (gol Piaseckiego) i zobaczył żółtą kartkę. W drugiej połowie powinien wylecieć z boiska za uderzenie łokciem, ale miał szczęście, że nie zauważył tego arbiter.

A skoro wywołaliśmy już temat drugiej połowy, no to gwoli uzupełnienia – tak, odbyła się.

1-3 z Górnikiem Zabrze, 1-2 z Wartą Poznań, 0-2 z Cracovią, 0-2 z Lechią Gdańsk, 1-1 z Górnikiem Łęczna, 1-3 z Piastem Gliwice. Śląsk w ostatnich sześciu meczach zdobył jeden punkt i coś nam się widzi, że niedługo Jacek Magiera będzie grał o posadę. Może nawet za tydzień, bo to przecież będą derby. Aż trudno uwierzyć, że mówimy o zespole, który najdłużej w tym sezonie pozostawał niepokonany.

Fot. FotoPyK

Więcej o Śląsku:

Najnowsze

EURO 2024

Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

Piotr Rzepecki
5
Raport kadrowiczów na pięćdziesiąt dni przed meczem Polaków na Euro [ANALIZA]

Ekstraklasa

Komentarze

61 komentarzy

Loading...