Od lat mówiło się o tym, że ambicją działaczy UEFA jest uczynienie z Ligi Europy tak zwanej „małej Ligi Mistrzów”. Europejska federacja wykonała zresztą szereg konkretnych posunięć, mających na celu zwiększenie prestiżu swoich rozgrywek numer dwa. No i wygląda na to, że wreszcie się udało. W ostatnich latach w Lidze Europy występowali przecież tacy giganci jak Manchester United czy Inter Mediolan, a dzisiaj w zapowiedzi pierwszych spotkań fazy pucharowej przychodzi nam dyskutować o starciu Barcelony z Napoli.
Brzmi całkiem ligomistrzowo, czyż nie?
Barcelona – Napoli, czyli szlagier w Lidze Europy
Na obecność Barcelony w Lidze Europy można spoglądać dwojako. Po pierwsze, jest to niewątpliwie symbol upadku klubu, który dekadę temu rozdawał karty w europejskiej piłce, a teraz z wielkim trudem wiąże koniec z końcem i nie jest już w stanie jak równy z równym rywalizować z ekipami pokroju Bayernu Monachium. Ostatni raz Barca poza Ligą Mistrzów była na początku XXI wieku i wtedy również zespołem targał kryzys. Ale ten medal ma również, jak to zwykle bywa, drugą stronę. Zespół dowodzony przez Xaviego nie ma realnych szans na mistrzostwo kraju. Poległ w Pucharze Króla, w Superpucharze Hiszpanii zresztą też. Liga Europy to są zatem już ostatnie rozgrywki, którego „Duma Katalonii” może w sezonie 2021/22 zwyciężyć. A taki triumf byłby cennym zastrzykiem optymizmu.
– To dla nas szansa – przyznał Xavi na przedmeczowej konferencji prasowej (cytat: fcbarca.com). – W obecnej sytuacji naszym celem jest awans do Ligi Mistrzów i są na to dwa sposoby. Zajęcie jednego z czterech pierwszych miejsc w lidze lub wygrana w Lidze Europy. Jesteśmy w 1/16 finału i będzie trudno, to ważne rozgrywki. Nie jest to Liga Mistrzów, w której chcielibyśmy grać, ale ze względu na okoliczności nas tam nie ma. Nie wykonaliśmy właściwej pracy. Nie mieliśmy szczęścia w losowaniu. Napoli to rywal z poziomu Champions League i ten mecz spokojnie mógłby się tam odbyć.
Dowodzona przez Xaviego drużyna wciąż jest dość zagadkowa.
Z jednej strony można mówić o progresie w grze, o efektownej postawie przeciwko Atletico Madryt, o niezłym wejściu zanotowanym przez Adamę Traore. Są więc powody, by widzieć przyszłość w jasnych barwach. Ale znów, retorykę można odwrócić. W starciu z Deportivo Alaves podopieczni Xaviego wyszarpali trzy punkty dzięki bramce zdobytej tuż przed upływem podstawowego czasu gry. W derbach z Espanyolem remis ratowali trafieniem w doliczonym czasie. Zawiedli w meczu z Granadą, nie porwali przeciwko Mallorce. O porażkach w krajowych pucharach już wspominaliśmy. Summa summarum – potknięć i męczarni jest sporo. Na nieoczekiwanego męża opatrznościowego Blaugrany wyrósł Luuk de Jong, no i w sumie chwała Xaviemu za to, że potrafi rosłego napastnika odpowiednio wykorzystać, lecz ktoś złośliwy mógłby w tym momencie stwierdzić – jaka drużyna, taki bohater. Kiedyś Leo Messi i Neymar, dziś de Jong i Adama Traore.
Można zatem powiedzieć, że dwumecz z Napoli będzie pewnego rodzaju weryfikacją dla Blaugrany. Neapolitańczycy ostatnio złapali naprawdę niezłą formę na krajowym podwórku i ponownie należy wymieniać ich wśród kandydatów do mistrzostwa Italii. Zaprezentowanie się korzystnie na tle takiego rywala byłoby zatem sygnałem, że zespół z Camp Nou poczynił pewien progres względem nieudanych występów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Pozostałe emocje w Lidze Europy
Naturalnie nie tylko konfrontacja Barcy z Napoli zapowiada się ekscytująco. Do gry o triumf w Lidze Europy przystępuje dziś także Borussia Dortmund, która ma wprawdzie spore problemy z ustabilizowaniem wysokiej formy, no i znów musi sobie radzić bez kontuzjowanego Erlinga Haalanda, ale i tak potrafi pokazać sporo efektownego futbolu w ofensywie, jeśli tylko rywal jej na to pozwoli. Przed Rangersami stoi zatem naprawdę poważne wyzwanie, trzeba bowiem za wszelką cenę sypnąć piach w tryby dortmundzkiej maszyny i nie pozwolić, by wskoczyła ona na pełne obroty. Ligowa forma podopiecznych Giovanniego van Bronckhorsta nie zwiastuje wszelako nic dobrego. Rangers na przełomie stycznia i lutego wpadli w spory dołek formy. Zremisowali 3:3 z Ross County, drużyną walczącą o utrzymanie, a w walce o prymat w Glasgow przerżnęli z Celtikiem aż 0:3. Wiele wskazuje na to, że to The Boys sięgną w tym sezonie po mistrzostwo kraju.
– Trafiliśmy na najtrudniejszego rywala z możliwych – przyznał szkoleniowiec The Gers. – Dla takich wieczorów się żyje, takich meczów pragniemy. Brak Erlinga Haalanda wiele nie zmienia. Jego talent znają wszyscy, ale Borussia radzi sobie bez niego od kilku tygodni.
Na kolejny triumf w Lidze Europy zapoluje również Sevilla, hegemon tych rozgrywek. Klapa w fazie grupowej Champions League dość mocno obciąża konto Julena Lopeteguiego, działacze andaluzyjskiego klubu oczekiwali po drużynie czegoś więcej, dlatego napinka na sukces na Estadio Ramon Sanchez-Pizjuan będzie na pewno sporo. Ale Dinamo Zagrzeb w ostatnich latach udowodniło, że umie wyrzucić faworyta za burtę w europejskich pucharach. Przekonał się o tym na przykład Tottenham. – Mamy do czynienia ze świetną drużyną, posiadającą wielkie doświadczenie w europejskich pucharach – zaznaczył Lopetegui na konferencji prasowej. – Zobowiązuje nas to do rozegrania wielkiego meczu. Musi poprowadzić grę w pożądanym przez nas kierunku. To my musimy narzucać tempo gry.
CZWARTKOWE MECZE LIGI EUROPY:
- Barcelona – Napoli (18:45)
- Borussia Dortmund – Glasgow Rangers (18:45)
- Sheriff Tyraspol – Sporting Braga (18:45)
- Zenit Petersburg – Real Betis (18:45)
- Atalanta Bergamo – Olympiakos Pireus (21:00)
- FC Porto – Lazio Rzym (21:00)
- RB Lipsk – Real Sociedad (21:00)
- Sevilla – Dinamo Zagrzeb (21:00)
A co w Lidze Konferencji?
Warto też krótko rzucić okiem na sytuację w rozgrywkach numer trzy. Choć trzeba uczciwie przyznać, że w Lidze Konferencji UEFA nie zaplanowano na dzisiaj zbyt wielu szlagierów. Z polskiej perspektywy najciekawiej zapowiada się chyba starcie Olympique’u Marsylia z Karabachem Agdam. We Francji ostatnio spore zamieszanie wokół Arkadiusza Milika i jego relacji z trenerem Jorge Sampaolim. W meczach ligowych reprezentant Polski rzadko może liczyć na miejsce w wyjściowej jedenastce, mimo że ostatnio złapał całkiem niezłą dyspozycję, o czym świadczy hat-trick w meczu z Angers i piękny gol przeciwko Metz. Można wszakże zakładać, że przeciwko Karabachowi polski napastnik zagra od początku. W fazie grupowej turnieju Milik otrzymywał sporo szans i zdobył aż cztery gole.
– Są pewne rzeczy, których nie rozumiem, ale wykonuję tylko swoją pracę. Tylko tyle – pytał ostatnio prowokacyjnie Milik. Sampaoli ripostował: – Czego on nie rozumie? Nie wiem, musicie jego zapytać. Miejmy nadzieję, że spotkanie Olympique’u z Karabachem będzie krokiem do normalizacji stosunków na linii Milik – trener zespołu. Szkoda by było, gdyby Polak – kiedy już wreszcie wyzdrowiał i złapał wiatr w żagle – tracił czas na utarczki z Sampaolim.
CZWARTKOWE MECZE LIGI KONFERENCJI:
- Fenerbahce – Slavia Praga (18:45)
- FC Midtjylland – PAOK Saloniki (18:45)
- PSV Eindhoven – Maccabi Tel Awiw (18:45)
- Rapid Wiedeń – Vitesse Arnhem (18:45)
- Celtic Glasgow – Bodo/Glimt (21:00)
- Leicester City – Randers FC (21:00)
- Olympique Marsylia – Karabach Agdam (21:00)
- Sparta Praga – Partizan Belgrad (21:00)
CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:
- Brawa od Realu i wielka bójka, czyli Maradona w Barcelonie
- Siedem meczów, siedem zwycięstw. Liverpool bezbłędny w Lidze Mistrzów
- Salzburg dał koncert z Bayernem, Lewandowski wyłączony z gry
fot. NewsPix.pl