Prawie dwadzieścia punktów przewagi nad wicemistrzem kraju. Ponad 100 goli zdobytych w trzydziestu ligowych spotkaniach. Młody gwiazdor sprzedany do Milanu za 5 milionów euro. Ekipa Bodø/Glimt w 2020 roku sięgnęła po mistrzostwo Norwegii – pierwsze w przeszło stuletnich dziejach klubu – w naprawdę spektakularnym stylu. Jak to się jednak stało, że drużyna, która ledwie trzy lata wcześniej walczyła o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej, zdołała z tak imponującym rozmachem porozstawiać po kątach konkurencję? I czy obecnie zespół z Aspmyra Stadion jest równie silny, jak jeszcze kilka(naście) miesięcy temu?

24 września 2020 roku. Tego właśnie dnia piłkarska Europa po raz pierwszy miała okazję, by przekonać się na własne oczy, że w dalekim Bodo – norweskim mieście portowym położonym za kołem podbiegunowym – narodziła się naprawdę interesująca i ambitna drużyna, która w niedalekiej przyszłości może zapracować na status stałego bywalca faz grupowych europejskich pucharów. Wprawdzie sezon nie zdążył się jeszcze zakończyć, ponieważ w Norwegii rozgrywki piłkarskie toczone są systemem wiosna-jesień, więc Glimt formalnie nie miało na koncie premierowego mistrzostwa kraju, jednak eliminacje do Ligi Europy wystarczyły podopiecznym Kjetila Knutsena, by pięknie się przedstawić szerokiej publiczności. W trzeciej rundzie rywalizacji o udział w LE norwescy piłkarze starli się bowiem na San Siro z Milanem. Choć finalnie polegli 2:3, to nie okazali się łatwym łupem dla Rossonerich.
Goście wyszli na prowadzenie po kwadransie za sprawą Kaspra Junkera. Potem na jakiś czas dali się zdominować i przyjęli od mediolańczyków trzy sztuki, lecz zdołali odpowiedzieć kontaktowym trafieniem. I naprawdę niewiele brakowało, a w końcówce doprowadziliby do wyrównania i dogrywki. Choć przecież Milan jesienią 2020 roku był w naprawdę świetnej formie. Tutaj podopieczni Stefano Piolego mogli się tylko cieszyć, że nie czeka ich wyjazd na rewanż do Norwegii. Zwycięstwo 3:2 na własnym obiekcie wcale nie ustawiłoby Rossonerich w roli murowanych faworytów do awansu, gdyby rozegrano wtedy dwumecz.
AC Milan 3:2 Bodo/Glimt (3. runda eliminacji do Ligi Europy 2020/21)
Jens Petter Hauge, który w starciu z Milanem zapisał na swoim koncie gola oraz asystę, już tydzień później związał się z włoskim klubem pięcioletnią umową. Glimt za sprzedaż uzdolnionego 21-latka otrzymało około pięciu milionów euro i obietnicę dalszych zarobków, jeżeli wypełnione zostaną konkretne klauzule zawarte w umowie. – Po to właśnie grasz w piłkę nożną! – cieszył się piłkarz. – Jeżeli sięga po ciebie tak wielki klub jak AC Milan, to znaczy, że dobrze wykonujesz swoją robotę. Takich propozycji nie można odrzucać.
Z kolei Aasmund Bjorkan, członek pionu sportowego Bodo/Glimt, opowiadał w rozmowie z „La Gazzetta dello Sport”:– On w piłkę grał w zasadzie cały czas. W Bodo wszyscy się znają, więc słyszałem o nim już dawno. Ale pierwszy raz zobaczyłem go na turnieju halowym, który organizował jego tata. Na tle najlepszych klubów w regionie Jens wypadł kosmicznie.
Skrzydłowy przebił się do pierwszej drużyny Glimt już w 2016 roku. Miał wtedy zaledwie 17 lat. Seniorski futbol powitał go jednak w dość przykry sposób – spadkiem do 2. ligi norweskiej. Dopiero potem sprawy nabrały zdecydowanie jaśniejszych kolorów. I dla Haugego, i dla klubu.
- sezon 2017 – awans do Eliteserien
- 2018 – 11. miejsce w Eliteserien
- 2019 – 2. miejsce w Eliteserien
- 2020 – mistrzostwo Norwegii
Skąd ten nagły rozwój Bodo/Glimt? Poszukajmy odpowiedzi na to pytanie.
BODO/GLIMT – JAK RYWALE LEGII WARSZAWA ZOSTALI NAJLEPSZYM KLUBEM W NORWEGII?
Bodo/Glimt. Futbol na „końcu świata”
Samo miasto Bodo w przekazach zagranicznej prasy często nazywane jest na wyrost „końcem Norwegii”, czy nawet – już z olbrzymią dozą przesady – „końcem świata”. Tkwi jednak w tych stwierdzeniach drobne ziarenko prawdy. Mówimy bowiem o miejscowości, gdzie ulokowana została wysunięta najdalej na północ stacja linii kolejowej Nordlandsbanen, która zaczyna swój bieg w Trondheim. Jeżeli ktoś chce kontynuować swoją podróż na północ, musi polegać na transporcie powietrznym albo samochodowym, a drogi bywają tam niekiedy całkowicie nieprzejezdne. Nieopodal Bodo położony jest port lotniczy, bardzo istotny dla Norwegii zwłaszcza z militarnego punktu widzenia. Regularnie odbywają się tam manewry z udziałem sił powietrznych Sojuszu Północnoatlantyckiego.
REMIS W MECZU BODO/GLIMT – LEGIA? KURS: 3,45 W FUKSIARZU!
Bodo generalnie nie jest dużym miastem, lecz w ostatnich latach systematycznie się rozrasta, jeżeli chodzi o liczbę mieszkańców. W tej chwili szacuje się, iż żyje tam około 50 tysięcy osób. Co stawia miasto w okolicach 15. miejsca na liście największych w Norwegii. Naturalnie daleko w tyle za ścisłą czołówką, jaką stanowią Trondheim (180 tysięcy), Stavanger i Sandnes (220 tysięcy), Bergen (420 tysięcy) i oczywiście gigantyczne Oslo (około miliona).
zespoły występujące w Eliteserien w 2021 roku – jak widać, obecnie Bodo nie jest wcale miastem położonym najdalej na północy kraju, które ma swojego przedstawiciela na poziomie piłkarskiej ekstraklasy
Jeżeli zaś chodzi o piłkarską mapę Norwegii, ekipa Bodo/Glimt stała się jej ważnym punktem dopiero w 1993 roku.
Wcześniej drużyna z regionu Nordland miała udany epizod w najwyższej klasie rozgrywkowej w latach 70., lecz nie potrwał on zbyt długo. Natomiast 28 lat temu Glimt wdarło się do norweskiej ekstraklasy na wiele lat i to z niezwykłym przytupem. Drużyna już jako beniaminek zajęła bowiem drugie miejsce w lidze, minimalnie przegrywając wyścig o mistrzostwo z Rosenborgiem. Jeszcze lepiej było w Pucharze Norwegii. 24 października 1993 roku Bodo/Glimt na stadionie Ullevaal w Oslo pokonało 2:0 Stromsgodset i zgarnęło drugie trofeum w swych dziejach, nie wliczając sukcesów odnoszonych w rozgrywkach regionalnych, gdy kluby z północnej części kraju nie były jeszcze dopuszczane do ligowych zmagań wraz z południowcami. Wydawało się wówczas, że właśnie na północy może wyrosnąć Rosenborgowi poważny konkurent w walce o krajowe laury. Glimt po efektownych początkach dość szybko popadło jednak w przeciętność i zaczęło sezony udane przeplatać bardzo kiepskimi. W XXI wieku klub szwendał się już głównie między ekstraklasą a jej zapleczem.
Architektem sukcesów odniesionych w 1993 roku był trener Trond Sollied, swego czasu niewątpliwie jeden z najlepszych norweskich szkoleniowców. Dość powiedzieć, że wygrywał on trofea z pięcioma różnymi klubami w czterech krajach.
- Puchar Norwegii z Bodo/Glimt (1993) i mistrzostwo Norwegii z Rosenborgiem (1998)
- mistrzostwo (2003, 2005) i Puchar Belgii (2004) z Clubem Brugge
- mistrzostwo i Puchar Grecji z Olympiakosem (2006)
- Puchar Holandii z SC Heerenveen (2009)
Drużyna dowodzona przez Sollieda zaszokowała Norwegię swoją dzielną postawą w starciach ze znacznie słynniejszymi, zamożniejszymi i lepiej zorganizowanymi rywalami. Z Glimt trochę sobie nawet pokpiwano, głównie z uwagi na paskudne stroje, jakie dla klubu przygotował Adidas. Piłkarze z Bodo wyglądali pozornie na ubogich kuzynów, jeśli zestawiło się ich z graczami Rosenborga czy Lillestrom. Ale na boisku te różnice się zacierały.
zawodnicy Glimt celebrują triumf w Pucharze Norwegii (fot. Morten Holm/NTB Scanpix)
– Byliśmy zespołem opartym na zawodnikach z regionu – opowiadał Tom Kare Staurvik, jeden z liderów rewelacyjnego beniaminka, w rozmowie z „Aftenposten”. – Trenowaliśmy razem od wielu lat, świetnie się znaliśmy. Szkoleniowiec dobrał styl, który bardzo nam odpowiadał. Eksponował główne atuty naszego zespołu. Aasmund Bjorkan i Harald Brattbakk zapewniali nam przewagę w starciach jeden na jednego z rywalami. Przeciwnicy musieli ich podwajać, a to tworzyło przestrzeń dla pozostałych zawodników. Dlatego sporo goli zdobywali dla nas wtedy skrzydłowi. Jeżeli spojrzy się na nagrania z naszych występów, widać od razu, jak odważnie graliśmy. Atakowaliśmy rywali falami, starając się tworzyć przewagę liczebną. To nie jest tak, że mieliśmy po prostu trochę szczęścia i byliśmy skuteczni. My sobie tworzyliśmy mnóstwo bramkowych okazji w każdym meczu.
– Początkowo sami nie wiedzieliśmy, jak mocni w rzeczywistości jesteśmy. Tylko trener Sollied w nas naprawdę wierzył. Powtarzał nam jeszcze przed awansem do najwyższej ligi: „Grajcie tak dalej, a zajdziecie na szczyt” – dodał Staurvik. – Jak się okazało, dobrze ocenił nasz potencjał.
„Mówiono o nas wtedy, że gramy w stylu Rosenborga bardziej niż sam Rosenborg”
Tom Kare Staurvik
Triumf w Pucharze Norwegii z 1993 roku sprawił, że mieszkańcy Bodo wspominając sukcesy lokalnej drużyny wreszcie nie musieli odwoływać się do zamierzchłych lat 70. Z kolei mistrzostwo kraju wywalczone przez rokiem pozwoliło stworzyć kolejny punkt odniesienia i przyćmiło wyczyny sprzed niespełna trzech dekad. Jest jednak aż niewiarygodne, jak wiele punktów wspólnych można znaleźć między wicemistrzami z 1993, a mistrzami z 2020 roku.
Bodo/Glimt. Powrót na nowych-starych zasadach
Oparcie drużyny o lokalne talenty oraz zawodników po przejściach, niechcianych w silniejszych klubach? Zgadza się, to niewątpliwie łączy Glimt z 1993 i 2020 roku. Ofensywny, niekiedy wręcz wariacki styl gry? Odhaczony. Status ligowego kopciuszka, który regularnie szokuje bogatszych oponentów? Również. Popisy strzeleckie nie tylko napastników, ale i skrzydłowych? Kolejny wspólny element. Podobnie jak kluczowa rola motywacyjnych zabiegów sztabu szkoleniowego.
Mamy tu więc swoisty przepis na sukces à la Bodo/Glimt.
BODO/GLIMT POKONA LEGIĘ? KURS: 2,17 W FUKSIARZU!
Jednak nawet znając przepis nie tak łatwo jest upichcić na jego podstawie sportowy triumf. Gdyby było inaczej, Glimt nie czekałoby na kolejne trofea kilkadziesiąt lat. A prawda jest taka, że dla ekipy z Aspmyra Stadion lata 2010-2016 były już naprawdę cieniutkie. Klub albo rozpaczliwie walczył o utrzymanie w norweskiej ekstraklasie, albo jeszcze bardziej desperacko bił się – zresztą nie zawsze z oczekiwanym skutkiem – o powrót do tejże. Wyglądało na to, że drużyna utknęła w potrzasku. Swoistej pułapce przeciętności. Bez perspektyw na coś więcej niż nieustanny bój o przetrwanie. Zmieniło się to dopiero zimą 2018 roku, gdy stanowisko szkoleniowca pierwszej drużyny Glimt objął Kjetil Knutsen. Mężczyzna wcześniej przygotowywał się do tej roli jako asystent Aasmunda Bjorkana. Tego samego, który w 1993 roku świętował z klubem zdobycie Pucharu Norwegii jako zawodnik. O, jeszcze jeden wspólny punkt.
Aasmund Bjorkan
– Jestem związany z klubem od dzieciństwa, zacząłem tu trenować jako pięciolatek – opowiadał w 2019 roku Bjorkan w wywiadzie dla Nordic Football Podcast. Obecnie Norweg pełni w Glimt funkcję dyrektora. – Zajmuję się logistyką, choć wciąż działam też jako członek sztabu trenerskiego. […] Oczywiście nikt się nie spodziewał, że możemy włączyć się do walki o tytuł. My jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy w klubie grupę bardzo zdolnych piłkarzy, w dużej mierze wychowanków naszej własnej akademii. Widzieliśmy, jak ci gracze pracują na treningach. Widzieliśmy wyniki meczów sparingowych przed startem rozgrywek. Największym zaskoczeniem jest dla mnie zatem to, że ci młodzi piłkarze byli w stanie podtrzymać dobrą formę na przestrzeni całego sezonu. Ostatecznie większość z nich nie miała praktycznie żadnego doświadczenia w grze na najwyższym poziomie ligowym.
Bjorkan wskazuje na trzy fundamenty, na jakich oparł się klub, co zaowocowało powrotem na najwyższy szczebel w 2017 roku, a potem umożliwiło zanotowanie niezwykle dynamicznego progresu:
- Kadra trenerska. Ciężko pracująca, wytyczająca zawodnikom ścieżkę rozwoju od roczników dziecięcych po pierwszy zespół.
- Ciągłość filozofii. Pion sportowy klubu wyznacza ramy, w jakich poruszają się trenerzy, niezależnie od zmian personalnych w sztabie.
- Styl gry. Myślą przewodnią wszystkich szkoleniowców w Bodo/Glimt – na czele naturalnie ze wspomnianym Knutsenem – jest dominowanie podczas meczów. Nawet jeżeli na najwyższym poziomie takie zapędy bywają kosztowne na krótszą metę.
„Nauczyliśmy się dominować. To oczywiście zasługa pracy nad detalami taktycznymi, ale również poprawiliśmy naszą mentalność. Pracujemy nad tym, żeby każdy zawodnik pokazywał na boisku pełnię swojego potencjału. Wyszukiwanie odpowiednich zawodników do naszego stylu jest o tyle łatwiejsze, że nie zmieniamy tego stylu co tydzień. To niezwykle istotne przy doborze piłkarzy”
Aasmund Bjorkan
Mamy do czynienia z oczywistym nawiązaniem do najlepszych tradycji Glimt, które Bjorkan na pewno pamięta jeszcze z boiska. No i, jak się okazało, powrót do sprawdzonych przed laty rozwiązań – ale nie na zasadzie pospolitego ruszenia, tylko poprzez wdrożenie systemowych reform w klubie – pozwolił podopiecznym Knutsena na osiągnięcie niebagatelnych sukcesów. W 2018 roku drużyna z Bodo walczyła jeszcze o uniknięcie spadku, ale już w kolejnym sezonie uplasowała się na drugim miejscu w tabeli. A potem przyszło mistrzostwo. Glimt podczas swojego marszu po tytuł w 2020 roku ustanowiło lub wyrównało szereg rekordów.
- najwięcej punktów w sezonie – 81
- najwięcej zwycięstw w sezonie – 26
- najmniej porażek u siebie – 0
- najwięcej zdobytych goli w sezonie – 103
- najlepsza różnica goli strzelonych i straconych – 71
Patrick Berg (Bodo/Glimt) w starciu z Rade Kruniciem (AC Milan)
Warto się też na moment pochylić nad kwestią przygotowania mentalnego, którą bardzo często w swoich wypowiedziach akcentuje Bjorkan, stawiając ją niemal na równi z zagadnieniami taktycznymi czy szkoleniowymi. Kilka lat temu działacze Bodo/Glimt zwrócili się o pomoc do cenionego w Norwegii trenera mentalnego – Bjorna Mannsverka. I w dużej mierze jego zasługą jest odblokowanie pełni potencjału u poszczególnych zawodników klubu.
Mannsverk samego siebie reklamuje jako doradcę do spraw bezpieczeństwa i specjalistę w dziedzinie rozpoznawania liderów w grupach. Ma przeszło trzydziestoletnie doświadczenie w zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi. W młodości został nawet przeszkolony jako pilot myśliwca, ale dla NATO oraz norweskich sił zbrojnych pracował przede wszystkim jako analityk, rozwiązujący rozmaite wewnętrzne problemy w relacjach międzyludzkich. Było więc w sumie dość niekonwencjonalnym pomysłem, by gościa przyzwyczajonego do poruszania się wśród żołnierzy i polityków poprosić o pomoc w budowie zwycięskiej drużyny piłkarskiej. Jak się jednak okazało, idea okazała się słuszna, bowiem Mannsverk rzeczywiście zdołał zauważalnie wpłynąć na zawodników Glimt.
– Dowiedziałem się, że w świecie sportu temat odpowiedniego przygotowania mentalnego pozostaje niedoceniany – komentował Mannsverk w rozmowie z norweską telewizją, która zresztą często prosi go o opinię na rozmaite tematy. To taki trochę psycholog-celebryta. – Sądziłem, iż to już dla każdego oczywiste, że odpowiednie nastawienie jest kluczowe. Nie tylko z punktu widzenia indywidualnego piłkarza, ale również całej grupy zawodników.
„Bez rozmów z Bjornem nie uwierzylibyśmy, że sukces jest w ogóle możliwy”
Ulrik Saltnes, pomocnik Bodo/Glimt
W efekcie w 2020 roku wielu piłkarzy Glimt zagrało swoją życiówkę. Nie tylko młodziutcy gracze, tacy jak Jens Petter Hauge. W tym nie byłoby nic dziwnego. Ale również piłkarze mający 24, 25, 26 lat. Z pozoru ukształtowani, a jednak posiadający nieuwolnione wcześniej rezerwy.
Bodo/Glimt. Dotkliwa w skutkach wyprzedaż
Utrapieniem ekipy dowodzonej przez Kjetila Knutsena jest jednak to, co dręczy wszystkie małe kluby osiągające historyczne sukcesy. Niemożność utrzymania najlepszych zawodników w drużynie na dłużej. Oczywiście szkoleniowiec nie narzeka. Dobrze wie, że drużyny takie jak Bodo/Glimt wyżej pewnego poziomu nie podskoczą. Muszą znać swoje miejsce w futbolowym łańcuchu pokarmowym. Ale i tak trener pozwolił sobie na kilka niby-żartobliwych uwag, po których dało się wyczuć delikatną frustrację. – Gdyby to ode mnie zależało, każdemu z tych chłopaków wpisałbym do kontraktu astronomiczną kwotę odstępnego. Powiedziałem im to! Niech się cieszą, że o transferach w klubie decydują inni – dowcipkował Knutsen przed paroma miesiącami.
Spójrzmy na kluczowych zawodników Glimt w sezonie 2020:
- Kasper Junker (rocznik 1994) – 28 goli, 8 asyst (król strzelców Eliteserien)
- Philip Zinckernagel (1994) – 19 goli, 18 asyst (król asystentów)
- Jens Petter Hauge (1999) – 14 goli, 10 asyst
- Ulrik Saltnes (1992) – 12 goli, 13 asyst (najwięcej minut dla klubu w sezonie)
- Victor Boniface (2000) – 6 goli, 2 asysty (tylko 820 minut)
- Sondre Brunstad Fet (1997) – 5 goli, 3 asysty
- Patrick Berg (1997) – 4 gole (najwięcej przechwytów w zespole)
- Ola Solbakken (1998) – 3 gole, 5 asyst (joker z ławki)
- Alfons Sampsted (1998) – 3 asysty
- Fredrik Andre Bjorkan (1998) – 1 gol, 4 asysty
W klubie udało się utrzymać Berga, Bjorkana, Saltnesa, Solbakkena czy Sampsteda. Generalnie – druga linia i defensywa pozostały bez większych uszczerbków. Ale już linia ataku została całkowicie rozmontowana. Hauge wylądował w Milanie, Zinckernagel trafił do Watfordu. Junker nabija kieszeń w Japonii. A ich następcy aż tak nie imponują. Dlatego jak na razie Bodo/Glimt nie prowadzi w bieżącej odsłonie Eliteserien. Ekipa Knutsena po trzynastu ligowych kolejkach plasuje się na drugim miejscu w ligowej tabeli i nie może się nawet pochwalić największą liczbą strzelonych goli w stawce. Lepsze jest Molde.
aktualna tabela norweskiej Eliteserien
Siłą Bodo/Glimt – pomimo osłabień i licznych kontuzji, trapiących zespół w ostatnim czasie – pozostaje zgranie. Odpowiednie nastawienie, a także bardzo przyjacielska, czy może nawet rodzinna atmosfera wewnątrz klubu. Czysto piłkarskich argumentów ekipa z północy Norwegii ma jednak obecnie o wiele mniej niż jesienią 2020 roku, gdy pokazała się z tak dobrej strony przeciwko Milanowi. To na pewno pocieszające z perspektywy kibiców Legii Warszawa. Choć z drugiej strony – kiedy sympatycy Glimt obserwują kadrową sytuację „Wojskowych”, pewnie dochodzą do równie optymistycznych wniosków.
LEGIA WYGRA Z BODO/GLIMT? KURS: 3,25 W FUKSIARZU!
– Czuję pewne możliwości, ponieważ za Legią okres przygotowawczy. Warszawiacy grają na naturalnej murawie, a to coś innego. To zespół, który atakuje, chce utrzymywać się przy piłce, dominować – tak, jak my. Dla nas bardzo ważne będzie to, żeby zachować intensywność, umiejętnie przechodzić z defensywy do ofensywy. Mam nadzieję, że po 90 minutach będziemy mieć zaliczkę przed drugim meczem – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener Knutsen. – Legia gra czasami w systemie z trójką i piątką obrońców, to zależy. Wierzymy, że przeprowadzimy trochę kontrataków i będziemy atakować wieloma piłkarzami. Jeśli otrzymamy możliwość przechwycenia piłki, to pojawią się szanse na kreowanie akcji i strzelanie goli.
Dwumecz Legii z Glimt zapowiada się zatem jako starcie drużyn z ambicjami, ale i z problemami. Zobaczymy, który ze szkoleniowców zdoła lepiej zatuszować kadrowe kłopoty poprzez odpowiednie przygotowani do meczu i właściwie dobraną taktykę.
fot. NewsPix.pl / WikiMedia / Alchetron
Ale fajna historia. Mam nadzieję, że awansują do Ligi Mistrzów
mocne 🙂
Komentarze poniżej się szybko zestarzały XD
Podobno ani w Bodo ani w Glimt nie wiedzą co to Lech Poznań. Sprawdzali nawet po KRSr.
Bić ległe.
Jeśli już, to bić Ległą. Nawet po polsku nie umiesz kmiocie.
ległe ległą, a co za różnica frajer to frajer
Racja, jesteś frajerem
Frajer??? To czym jest twój żałosny klubik??? Gównem właśnie tym.
Stara k…to stara k…
…kto bije ległe, idzie do nieba
Nasza piosenka jest bardzo krótka,
legła to qwa i prostytutka
A czy to prawda co ludzie mowia ze Legia to stara kurwa?
Bić Leszka! Tzn wrrrróć, damy rade, pokonamy BODO, nie możemy być gorsi od LEGII
Hurr durr legła regionalny klubik, Lech najlepszy milony na koncie
jestę debilę
I to jakim
Ciekawe ile nastrzelają amatorom z Polski?
Legia już ma obsraną zbroje więc trzeba było napisać jakiś artykuł żeby nie było że przegrali z jakimiś leszczami. Artykuł jakie to Bodo coś tam jest zajebiste. Prawda jest taka że jeżeli chce się grać w lidze mistrzów to takie szczypiorki powinno się wciągać nosem z palcem w tyłku, no ale po tym artykule będzie się pisać i mówić że Legia przecież przegrała z Bodo coś tam z mistrzem który coś tam wygrał bla bla bla. Artykuł jakby grali z Realem
Człowiek skupia się na Euro i nawet nie zauważa, że oto już zaczyna się kolejne lato eurowpierdoli. Ciekawe jak po dzisiejszym batożeniu będzie się tłumaczył Czesław.
Mieli szybsze buty i szybszą piłkę, a do tego sztuczną murawę 🙂
i moja sieć komórkowa nie działała w Norwegii
Kolego, lato eurowpierdoli zaczęło się od przyjęcia 2:1 ze starymi Słowakami
Otóż nie będzie się tłumaczył
Będzie w ryj, ale bez kompletnego pogromu – jakieś 1:0, max 2:0.
To już nie jest to Bodo co sezon temu. Legia wygra, bo nasi zwykle przegrywają gdy się tego nikt nie spodziewa, gdy rywal wydaje się tak słaby, że nie da się przegrać, a jednak. Tutaj jest respekt do rywala i oczekiwanie na wpierdol, a właśnie w takich momentach gdy się spodziewamy do zazwyczaj go nie ma. Dlatego obstawiać domy na awans Legii spokojnie.
Już się zleciały gównozjady i wyrzygują swoje frustracje.
Możecie sobie szczekać, sramy na was kundle!
A my sramy na ciebie cwelu.
gadka dwóch obsranych … ludzie, nie macie lepszych tematów? jprdl czy na tym portalu nie ma juz normalnych kibiców? z którymi można wymienić 2-3 sensowne zdania, nie używając przy tym zwrotów ” ty ch** jb*** pierd**** twoja matka k*** łeb jak fi** ” ??
Prawda to, prawie sami sfrustrowani idioci w komentarz. Nawet mi was przegrywy nie szkoda. Legia spokojnie dziś wygrywa 2:1.
Dokładnie Legia Mistrz. Cudze chwalicie swego nie znacie. Dzisiaj tylko zwycięstwo !
Jeśli Legia chce poważnie zacząć o zdobyciu mistrza na następny sezon to musi jak najszybciej odpaść z tych marnych eliminacji i skupić się na ekstraklasie.
Mistrzostwo? A na co to komu?
Prawdziwy sukces to sprzedać paru typów za kilka baniek ojro! A nie jakieś tam mistrzostwo…
Dobrze napisane panie Michale, choc jak na mój gust mogłoby być mniej historii, geografii i opisów a więcej, głębszej charakterystyki aktualnego zespołu – tego jak sobie teraz radzą w lidze, jakim systemem grają, jak się sprawdzają nowi zawodnicy – ale ogólnie spoko, zresztą… de gustibus pierdu pierdu 🙂
Zapowiada sie mecz cyrkowy, licze na pobicie wyczynów p0laków z Euro.
Legiunia i jej słoiczki z trybun czekaja grzecznie na Eurowpierdol 🙂
„…Zobaczymy, który ze szkoleniowców zdoła lepiej zatuszować kadrowe kłopoty poprzez odpowiednie przygotowani do meczu i właściwie dobraną taktykę…”
No chyba nie Czesław (?)
Ktoś wierzy, że stara kurvva nie da dupy?
Przyjmie 4 bolce w 1,5 h
4:0 dla mistrzów Norwegii.
Jeszcze wieczorem założysz nowe troll konto i będziesz pisała że Bodo to ogórki i każdy by ich ojebał.
Bodo troszkę pobawi się z ogórkami.
legła to w ogóle powinna mieć wydany od PZPN zakaz gry w eliminacjach, bo co roku robi za błazna i pośmiewisko.
Gdyby mecz był rozgrywany w październiku stawiałbym na 2-0 dla Legii, ale skoro mecz jest dziś stawiam na 2-0 dla Bodzio.
Przeciwnik zaskoczył nas zgraniem i obyciem piłkarskim. Próbowaliśmy atakować skrzydłami, ale szczelna obrona Bodo była jak skała, nie do przejścia. Nie bez znaczenia jest fakt iż my jesteśmy dopiero na etapie przygotować do sezonu ligowego, podczas gdy nasi rywale są w połowie sezonu piłkarskiego. Nie mogłem tez skorzystać z naszych kluczowych zawodników Jury i Pekharta – gotowiec dla Czesia na konferencji po meczu
Szybkie bach,bach,bach Karabach i cweliki z Czesiem711 znajdą 100wytlumaczeń kolejnej kompromitacji.
Jakie to Polskie i patriotyczne. Rozumiem ligę i niesnaski klubowe kibiców, ale jak Polski zespół gra z zagranicznym a każdy chcę by zwycięstwa tych drugich to brakuję mi słów na takie osoby.
Patusom z kosmicznym ego nikt nie bedzie kibicował.
To jakieś przegrywy piszą, prawdziwi kibice tego nie czytają nawet
W końcu wiadomo, że w Hiszpanii kibice Realu kibicują w pucharach Barcelonie i na odwrót.
Po przegranej CM711 będzie się tłumaczył, że nie działał mu roaming.
Będzie szybkie bach,bach,bach Karabach i znowu można skupić się na lidze aby walczyć o puchary!
Kwalifikacje do pucharów w czasie Euro. Co za kurwy to wymyśliły? Nie można by poczekać tydzień? Jebał ich pies. Oby Legia wygrała.
Bodo, które tu opisujecie już nie istnieje. Sprzedali 3 najważniejszych graczy z ofensywy, a ostatnio kolejnych 2 doznało kontuzji. Jak Legia wyjdzie na spokoju i zagra mądrze to spokojnie remis stamtąd wywiozą.
Ciekawe czy wygra brak obrony ległej czy brak ataku Bodo…
Kto to Bodo. To jakis warszawski przegryw? Znikna jak Artmedia. Nie istnieja jak legła
Twoja stara, spasiona kurwa
kopiuj wklej. żenada
Musicie częściej wrzucać archiwalne artykuły. Czytanie komentarzy dopiero z perspektywy czasu daje ubaw
MY TO POKONAMY BODO A NAWET UODO! I SAMO RODO!