Reklama

Chelsea najlepsza w Klubowych Mistrzostwach Świata. Choć w finale były ciężary

redakcja

Autor:redakcja

12 lutego 2022, 20:52 • 3 min czytania 6 komentarzy

Cóż, to był naprawdę ciężki mecz do oglądania. Przykład klasycznego finału, w którym każdy boi się wychylić, żeby w tym czasie nie dostać gonga z drugiej strony. Problem tylko w tym, że to nie był taki klasyczny finał, bo przecież obie drużyny chodzą na co dzień w zupełnie innej kategorii wagowej. Wieść o dogrywce i oglądaniu kolejnych trzydziestu minut tego widowiska wcale nas nie zadowalała, ale chociaż Chelsea udało się zamknąć sprawę przed rozpoczęciem serii rzutów karnych. A do tych wcale nie było daleko. 

Chelsea najlepsza w Klubowych Mistrzostwach Świata. Choć w finale były ciężary

CHELSEA – PALMEIRAS 2:1 (1:1). HISTORYCZNY TRIUMF

Na pewno trzeba spojrzeć na to rozstrzygnięcie w nieco szerszym kontekście. W Klubowych Mistrzostwach Świata siłą rzeczy zawsze to europejska drużyna będzie faworytem. To na niej spoczywa odpowiedzialność wygrania trofeum. Tak się składa, że ostatnim zespołem z naszego kontynentu, któremu nie udało się wygrać tych rozgrywek, była właśnie Chelsea w 2012 roku. Tym samym dla The Blues dzisiejszy triumf miał dużo większe znacznie. Cesar Azpilicueta, jedyny członek dzisiejszej kadry zespołu, który pamięta tamto spotkanie, wspominał jak bardzo tamta porażka bolała wszystkich w klubie.

Hiszpan zaznaczył, że jest to turniej, do których bardzo ciężko awansować. Najpierw trzeba znaleźć się na czołowym miejscu w tabeli Premier League, a potem wygrać Ligę Mistrzów. Jeżeli spojrzymy na to pod tym kątem, faktycznie są to prestiżowe rozgrywki. Ich znaczenie w dzisiejszej piłce jest bowiem dużo mniejsze. Nie jest to spotkanie, do którego dostosowują się wszystkie krajowe ligi, tworząc terminarz swoich spotkań. Mimo wszystko po twarzy Romana Abramowicza, który pojawił się na stadionie w Abu Zabi, było widać ulgę i radość. Chelsea pierwszy raz w swojej historii zdobyła Klubowe Mistrzostwo Świata, stając się trzecią angielską drużyną, której się to udało.

Reklama

W trakcie spotkania The Blues wcale jednak nie przekonywali i mimo większego posiadania piłki, na kilka minut przed końcem dogrywki od ostatecznego triumfu dzieliło ich tyle samo, co piłkarzy Palmeiras.

CHLESEA – PALMEIRAS 2:1 (1:1).

Jeżeli spojrzymy na strzały, to po obu stronach w całym meczu było ich 31. Może więc się wydawać, że oglądaliśmy wyśmienite widowisko. Nic bardziej mylnego. Przez całe 120 minut brakowało klarownych okazji do zdobycia bramki. Żadnych sytuacji sam na sam, żadnych efektownych parad, żadnych strzałów w okienko. Mnóstwo prób, które do niczego nie prowadziły i w zdecydowanej większości z daleka mijały bramki po obu stronach. Zwycięzcy Copa Libertadores bronili się bardzo głęboko w swoim polu karnym, a swoje ataki opierali na szybkich wyjściach ze swojej połowy.

Wystarczy wspomnieć, że dwie z trzech bramek zostały zdobyte po rzutach karnych. Nawet to pokazuje, jak mało działo się pod obiema bramkami. Jedynego gola z gry zdobył Romelu Lukaku, który jeden jedyny raz został perfekcyjnie obsłużony przez Calluma Hudsona-Odoi i dzięki temu wbił gwoździa soczystym uderzeniem głową.

Dyktowane rzuty karne również nie zostały dyktowane po nieprawdopodobnie groźnych sytuacjach bramkowych. Nie były to faule po wyjściu na czystą pozycję. W obu przypadkach mówimy bowiem o uderzeniach piłki ręką. Najpierw taki błąd w zupełnie niegroźnej sytuacji popełnił Thiago Silva, który za bardzo rozpychał się przy wyskoku do główki, przez co piłka trafiła go w ramię. W końcowych minutach dogrywki podobny błąd popełnił obrońca Palmeiras – Luan. Ten z kolei zablokował obiecujący strzał Azpilicuety.

Decydującą jedenastkę ze stoickim spokojem wykonał Kai Havertz, który upodobał sobie strzelanie w meczach finałowych. Najpierw w Lidze Mistrzów, teraz w Klubowych Mistrzostwach Świata. W Superpucharze Europy miał z kolei asystę. Tam również triumfowała Chelsea, przez co The Blues wycisnęli z triumfu w Champions League absolutnie wszystko, zgarniając dzięki temu aż trzy trofea.

CHELSEA – PALMEIRAS 2:1 (1:1)

R. Lukaku 55′, K. Havertz 117′ (rzut karny) – R. Veiga 64′ (rzut karny)

Reklama

Czytaj więcej o angielskiej piłce:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Komentarze

6 komentarzy

Loading...