Reklama

Kto chce dołączyć do walki o spadek?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

07 lutego 2022, 16:20 • 7 min czytania 31 komentarzy

Wiadomo, jakie drużyny rozpatruje się jako głównych kandydatów do spadku. Wymienia się Bruk-Bet, Wartę, Górnik Łęczna, a co odważniejsi dodają jeszcze Legię – choć niewykluczone, że bardziej życzeniowo. Natomiast coś nam mówi, że niekoniecznie tylko te trzy czy cztery zespoły mogą wziąć udział w kluczowej rozgrywce, bo co najmniej jeszcze jeden zespół będzie „zainteresowany” strefą spadkową. Pytanie, który?

Kto chce dołączyć do walki o spadek?

Co więcej – może to być drużyna, która w przedsezonowych rozważaniach nie przewijała się w gronie kandydatów do spadku. Środek tabeli – okej, ale gra o życie? No, to byłby dla każdego z tych zespołów spory cios. O kim mowa?

  • Śląsk Wrocław
  • Jagiellonia Białystok
  • Piast Gliwice
  • Wisła Kraków
  • Zagłębie Lubin

Mamy wrażenie, że co tydzień słychać tutaj przekonanie „teraz już odpalimy, teraz już będzie dobrze!”, ale coś odpalić nie mogą. Na przestrzeni ostatnich pięciu kolejek te pięć drużyn uciułało w sumie cztery zwycięstwa. W tym jedno w meczu między sobą. Naprawdę wygląda to źle, a może i coraz gorzej. Nikt nie ma immunitetu, każdy musi zdobywać punkty, żeby zostać w Ekstraklasie na kolejny sezon, a skoro to na przykład ekipa Kieresia ostatnio regularnie zbiera oczka, to dlaczego ma mieć kompleksy wobec kogokolwiek z powyższego zestawienia? Górnik może polecieć, ale równie dobrze to samo może się stać ze Śląskiem czy Zagłębiem.

Ale okej, zbierzmy to do kupy. Co przemawia za tym, że dana ekipa powalczy do końca o byt, a jakie argumenty jednak gwarantują jej spokój?

Reklama

ZAGŁĘBIE LUBIN

Zacznijmy od końca. U Miedziowych sytuacja w tabeli jest obecnie najtrudniejsza, Zagłębie ma najskromniejszą przewagę punktową. W meczu otwarcia z rywalem – jakkolwiek spojrzeć – prawie sąsiadującym w tabeli, ekipa Stokowca pokazała się z bardzo przeciętnej strony. W pierwszej połowie byli kompletnie przestraszeni, stali za podwójną gardą, jakby do Lubina przyjechała Wisła Kraków w prime za Kasperczaka, a nie Legia, która jesienią miała problem, żeby wygrać jakiekolwiek spotkanie.

Owszem, Zagłębie po przerwie ruszyło, ale było już za późno. W efekcie stanęło na 1:3, a w dwumeczu – 1:7. Dramacik.

Mieliśmy większe oczekiwania. Do Lubina trafili kumaci goście – Stokowiec i Burlikowski. Pierwszy jest lepszym trenerem niż Żuraw, drugi lepszym rządzącym niż Guldan i Jankowski (szczególnie przewaga nad tym drugim jest znacząca). I to było widać po ruchach transferowych, które miały ręce i nogi. Wymieniono środek obrony, pożegnano parodystów w typie Panticia i Simicia, ściągnięto utalentowanego Ławniczaka i solidnego Kopacza. Postarano się także o napastnika, bo Doleżal przez lata swoje w Czechach strzelił.

I cóż, z jednej strony można brać spotkanie z Legią tylko za falstart, z drugiej strony zastanowić się – co jeśli do zmian doszło za późno? Może ta choroba przeciętności miała już takie przerzuty w miedziowym organizmie, że oczyszczenie piętro niżej jednak jest konieczne?

WISŁA KRAKÓW

Tomasz Pasieczny stwierdził u nas parę miesięcy temu: – To nie jest problem grać piłką przeciwko najsłabszym w lidze – wyzwaniem jest grać piłką przeciw najlepszym na wyjeździe. Chcemy się znaleźć w takim miejscu, gdzie jedziemy na Lecha czy Legię i gramy tak, jak chcemy. Nie jesteśmy jeszcze w tym miejscu, to jest oczywiste, ale do tego dążymy. Takie mecze dają nam lekcje i tak to spotkanie traktujemy. Można pojechać na Lecha i zamurować wszystko, ale my chcemy się rozwijać jako drużyna. Nie wybraliśmy najłatwiejszej ścieżki. Czy ona będzie skuteczna – zobaczymy, ale w nią wierzymy.

Przekaz był prosty. Mamy swój styl, chcemy być z niego kojarzeni, nawet jeśli na początku będzie bolało i będziemy dostawać po głowie, trudno. Nie zejdziemy z tej ścieżki. Problem polega na tym, że miesiące mijają, a tak naprawdę ciężko powiedzieć, jaki styl ma Wisła Kraków. Biała Gwiazda jest po prostu bezbarwna i nudna.

Reklama

Dobrym przykładem było spotkanie z Rakowem. Można przegrać, naprawdę, tak bywa w futbolu, ale przecież krakowianie nie pokazali w tym spotkaniu właściwie nic. Jedna sytuacja Klimenta i tyle. Poza tym chęć przetrwania tego meczu, jak się da z wynikiem 0:0, to fajnie. Ale oczywiście, że się nie dało i Wisła znów dostała w łeb. Znów, bo jedenasty raz. Więcej ciosów przyjęło tylko Zagłębie i Legia.

Przewaga nad strefą spadkową Wisły jest mała, gra wygląda źle, więc co może ją uratować? Mimo wszystko: skład. Jeśli porównać go do tego Bruk-Betu, Górnika czy Warty, to nie ma się czego wstydzić, ba, na wielu pozycjach krakowianie mają sensowniejszych piłkarzy. Ale też – nie takie „gwiazdy” spadały z ligi.

PIAST GLIWICE

Może i jedno z największych rozczarowań tego sezonu. Odszedł Świerczok, wiadomo, że takiego kozaka jest cholernie trudno zastąpić – trudniej niż Valencię czy Felixa – ale żeby aż tak zjechać? Piast kończył tamten sezon na szóstym miejscu, teraz o podobnej lokacie może tylko pomarzyć. W meczu z Pogonią niebezpiecznie przypominał Wisłę z Rakowem – niby dłuższy czas trzymało się 0:0, ale jakoś można było być spokojnym o wynik końcowy.

Natomiast mimo wszystko… o Piasta boimy się coś najmniej. Po pierwsze – Waldemar Fornalik. On już jest zahartowany w bojach o utrzymanie, zresztą Piasta też musiał ratować przed spadkiem. Wtedy miał dużo trudniejszą sytuację, a sobie poradził, teraz i lepiej stoi w tabeli, i ma lepszy skład. No właśnie – Piast odczuł stratę Świerczoka, ale nie śpi na rynku transferowym. Przed rundą jesienną ściągnął Kądziora, teraz dołożył między innymi Wilczka. Kądzior już się spłaca (siedem asyst), Wilczek na nasze warunki dalej pewnie będzie kozakiem.

Tak więc mimo tego, że Piast wśród omawianych drużyn jest w środku stawki, tutaj najtrudniej jest nam myśleć o katastrofie.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Z jednej strony podobnie jak w Zagłębiu – sensowne zmiany u góry. Mamrot zmieniony przez Nowaka, którego Lechia grała naprawdę ładny i ciekawy futbol, była krok od mistrzostwa. Syczewska zmieniona przez Pertkiewicza, który ma doświadczenie w prezesowaniu ekstraklasowemu klubowi, to za jego czasów Arka święciła największe sukcesy od lat. A dojść ma jeszcze dyrektor sportowy, czyli postać w Jadze chyba konieczna, bo do tej pory polityka transferowa miała swoje wzloty i upadki, ze znaczną przewagą tych drugich w ostatnich latach.

Co zresztą przyznawała, wówczas jeszcze prezes, Agnieszka Syczewska: – Nasza skuteczność transferowa jest bardzo słaba. Musimy ją poprawić.

Jednak w przeciwieństwie do Zagłębia, Jagiellonia nie wykonywała zbyt wielu ruchów na rynku transferowym. Do klubu trafił tylko bramkarz Alomerović. A problem jest choćby na szpicy, bo Trubeha mógłby chyba spędzić na boisku cały dzień i tak nie byłoby z tego bramki. Wiadomo, jest jeszcze czas, okno u nas de facto dopiero się otworzyło, ale liga nie będzie czekać.

Zresztą kontynuując tamtą wypowiedź Syczewskiej, to mówiła ona: – Michał Żyro dołączył do nas w ostatnim dniu okna transferowego. Uważaliśmy, że może się przydać i pomóc. Zagrał w wielu spotkaniach, ale to się nie przełożyło na to, za co rozlicza się napastników – czyli na liczby. To też jest częsty zarzut do nas, że szybko rezygnujemy z piłkarzy, ale cóż, tutaj decyzja trenera jest konkretna. Widzi zawodników i wie, czego można się dalej spodziewać, a czego nie.

Żeby się po prostu nie okazało, że piłkarz X też trafi późno i potem będzie rozczarowanie, bo nie pomógł zespołowi. A też pamiętajmy – zmiana Mamrota na Nowaka to też pewna rewolucja, zupełnie inne systemy grania. Znów: liga nie poczeka, aż Jaga się przystosuje.

ŚLĄSK WROCŁAW

Jeszcze niedawno wydawało się, że Śląsk w takim zestawieniu absolutnie nie może się znaleźć. Wrocławianie na początku sezonu zaliczyli sympatyczną przygodę w pucharach, cieszyli swoją grą, oglądało się ich spotkania z dużą przyjemnością. Czasem głupio zremisowali, ale przecież to oni pozostawali najdłużej niepokonani w lidze! Przegrali dopiero w dziesiątej kolejce z Lechem Poznań. I od tamtego momentu coś się zawaliło. Śląsk wygrał tylko dwa razy, obecnie notuje serię czterech porażek z rzędu.

Jacek Magiera niestety obecnie nie wygląda na gościa, który ma pomysł, jak z tym kryzysem sobie poradzić. Śląsk w marazmie tkwi i trudno mu się z niego wygrzebać. Porażka z Lechią była absolutna, Kowal w Lidze Minus mówił, że żadna drużyna nie została tak zmiażdżona, jak Śląsk w Gdańsku. To naprawdę źle wróży.

Tak jak i to, że z klubu odchodzi Exposito, który miał udział przy 11 bramkach Śląska. Doceniamy Piaseckiego, ale czy będzie w stanie zastąpić Hiszpana jeden do jednego?

*

Wiadomo, że trochę powróżyliśmy z fusów i po ledwie jednym meczu rundy wiosennej, ale pewne wątpliwości można mieć wobec powyższych drużyn od dawna. Mało się tam zgadza w ostatnim czasie. Ale na koniec głos oddamy wam. Zapraszamy do udziału w ankiecie.

PollMaker

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
3
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
6
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

31 komentarzy

Loading...