Potomkowie polskich rodzin żyjących na emigracji, czy po prostu Polacy wychowujący się w innych krajach, to temat, który będzie przewijał się coraz częściej nie tylko w kontekście reprezentacji, ale i transferów do Ekstraklasy. Przez ostatnie 2,5 sezonu naszą ligę zasiliło aż 20 piłkarzy polskiego pochodzenia, którzy albo wychowywali się w zagranicznych klubach albo bardzo wcześnie do nich wyjechali dzięki ponadprzeciętnej grze na szczeblach młodzieżowych. W związku, że trafia do nas kolejny zawodnik spełniający te kryteria (Dennis Jastrzembski ma podpisać kontrakt ze Śląskiem Wrocław), dokonujemy małej analizy – jak radzą sobie w Ekstraklasie młodzi Polacy, którzy trafili do niej wychowując się w zagranicznych klubach?
Dennis Jastrzembski – modelowy transfer Śląska Wrocław
Wspomniany Śląsk Wrocław jest na tym polu pewnym ewenementem. Dennis Jastrzembski idealnie wpisuje się w politykę transferową tego klubu. Zawodnik z rocznika 2000 ma na swoim koncie…
- 8 meczów w Bundeslidze w tym sezonie,
- 22 mecze w Bundeslidze (Hertha i Paderborn) oraz Pucharze Niemiec generalnie,
- epizod w 2. Bundeslidze i regularną grę na półrocznym wypożyczeniu w 3. Bundeslidze (Waldhof Mannheim).
Jak na standardy „Polaków z zachodu”, to całkiem poważne CV. Zwykle trafiają do nas bowiem piłkarze, którzy w żaden sposób nie zaistnieli w pierwszych zespołach swoich klubów, a jedyne, czym mogą się pochwalić, to barwne anegdoty o zawodnikach, których znamy z telewizji. Jastrzembski coś pograł, choć i tak koniec końców – po długich latach w Berlinie – został zimą odstrzelony.
Dlaczego uznaliśmy, że Jastrzembski idealnie wpisuje się w politykę Śląska?
Ano dlatego, że klub z Wrocławia w ostatnim czasie chętnie skupuje młodych Polaków, będących zrzutami z lepszych klubów. Już teraz w drużynie Jacka Magiery można znaleźć Łukasza Bejgera (Manchester United), Marcela Zyllę (Bayern Monachium), Przemysława Bargiela (AC Milan), Javiera Hyjka (Atletico Madryt), Jakuba Iskrę (SPAL) i Mateusza Maćkowiaka (RB Lipsk, obecnie wypożyczony). No i wkrótce też Jastrzembskiego. W polskich warunkach nie mieliśmy jeszcze klubu, który tak odważnie poszedłby w tym kierunku polityki personalnej. Swego czasu sygnały przejawiała Pogoń (Stec, Cibicki, Podstawski, Niepsuj), ale wycofała się z tego pomysłu. Warto wspomnieć, że to Śląsk wypromował też Przemysława Płachetę, który w młodym wieku przeniósł się do niemieckiej akademii Red Bulla.
Powroty młodych Polaków – czy warto?
Jedni uważają, że warto przyglądać się Polakom chcącym zejść do Ekstraklasy, bo to świadczy o ich ambicji, a wiadomo, że niczego młody piłkarz nie potrzebuje jak minut. O te znacznie łatwiej na naszym podwórku niż w wielkich klubach, gdzie jest po kilku gości na twoje miejsce i nikt za tobą nie zapłacze, jeśli przepadniesz, a słowo „cierpliwość” powinieneś sobie wytatuować na nadgarstku.
Drudzy z kolei uważają, że gdyby byli dobrzy, to żaden klub by ich tak łatwo nie oddawał. A mocna marka w CV to tylko wabik, za którym nie idzie w parze realna jakość nawet na poziomie Ekstraklasy. Fakty z ostatnich 2,5 roku są brutalne: ci piłkarze raczej furory nie robią.
Ale zacznijmy od tych, co dają radę.
Powroty udane:
- Maik Nawrocki
- Ben Lederman
- Łukasz Bejger
- Karol Niemczycki
Słowo „powroty” należy oczywiście potraktować bardzo swobodnie, bo każda historia jest inna, a taki Ben Lederman nigdy wcześniej nie mieszkał w Polsce, a po drodze zdążył grać już w Stanach, Izraelu, Hiszpanii i Belgii. Historia młodego chłopaka, którego rodzina rzuciła wszystko, by ten mógł grać w FC Barcelona, brzmiała jak potencjalna mina. A tymczasem polsko-izraelsko-amerykański zawodnik nie tylko stał się jednym z ciekawszych młodzieżowców w lidze, ale i załapał się do kadry U-21.
Łukasz Bejger? To tak naprawdę jedyny udany tego typu transfer Ślaska Wrocław. W zasadzie z miejsca wskoczył do defensywy swojej drużyny i nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a przy tym imponuje nowoczesnym stylem gry. Niemczycki nie pograł za dużo w Bredzie i szybko zdecydował się na ryzykowne zejście do pierwszej ligi. Nie przepadł, wręcz przeciwnie. Mimo wszystko pozytywnie należy ocenić też Maika Nawrockiego, w którego kontekście kwota wykupu 1,5 miliona euro była w pewnym momencie określana jako promocja.
Powroty przeciętne:
- Szymon Czyż
- Dominik Steczyk
Steczyk długo był postrzegany jako kabaretowy transfer, grający tylko dlatego, że spełnia wymóg przepisu o młodzieżowcu. Tak czy inaczej wskoczył na wyższy poziom, a Piast nawet wykupił go na stałe. Inna sprawa, że teraz najchętniej by go gdzieś oddał. Szymon Czyż wracał z łatką „piłkarza z Ligi Mistrzów” i póki co wygląda blado. Z drugiej strony – zaliczył właśnie awans sportowy, bo tak należy postrzegać awans do Rakowa. Wciąż rokuje.
Powroty słabe:
- Alex Sobczyk
- Marcel Zylla
- Mateusz Lewandowski
- David Kopacz
- Paweł Cibicki
Lewandowski przyszedł z czwartej ligi i wyglądał jak piłkarz z czwartej ligi. I w Wiśle Płock, i w Koronie, nie bronił się niczym poza piłkarskim nazwiskiem. Nazwisko doskonale z kolei pasowało do Davida Kopacza, który… no, był w Górniku kopaczem, po prostu. Alex Sobczyk miał momenty – zwłaszcza fajne wejście – w tym momencie leczy jednak groźną kontuzję. Zylla? Aż dziw bierze, że wraz z Alphonso Daviesem i Michaëlem Cuisancem stanowił o sile trzecioligowych rezerw Bayernu. Paweł Cibicki to z kolei bohater żmudnego serialu „zagra dla Polski czy nie?”, po którym nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia. To odniesione z boiska może tak złe nie było, ale szybko wykluczył się z gry z powodu wiadomych problemów.
Powroty anonimowe:
- Dominik Wydra
- Javier Hyjek
- Jakub Iskra
- Przemysław Bargiel
- Wiktor Pleśnierowicz
- Paweł Żuk
- Jakub Bednarczyk
- Mateusz Maćkowiak
- Kamil Bielikow
To najliczniejsza grupa. Siłą rzeczy sprawili oczekiwania, a niczego jeszcze za bardzo nie pokazali. Oczywiście z różnych powodów, bo Wydra czy Pleśnierowicz szybko doznali poważnych urazów. Hyjek? To już jego drugi klub, wciąż nie wiadomo, na co go stać. Podobnie jak Bargiela, który wyjeżdżał przecież do Milanu z łatką ogromnego talentu. Żuk wylądował w niższych ligach angielskich, Bednarczyk w rezerwach St. Pauli, Iskra i Maćkowiak wciąż walczą o to, by przebić się w Śląsku. Pierwszy dostając pojedyncze minuty, drugi – będąc na wypożyczeniu. W tej grupie umieszczamy także Kamila Bielikowa, w którego jednak pokładają sporą wiarę w Zagłębiu Lubin (obecnie na wypożyczeniu w pierwszej lidze).
Cztery udane powroty, reszta przeciętna, słaba lub anonimowa. Nie wystawia to dobrej laurki piłkarzom wychowywanym poza naszymi granicami. Nadzieja dla kibiców Śląska? Taka, że każdy przypadek jest inny, a Jastrzembski nie trafia do Ekstraklasy znając topowych piłkarzy jedynie z klubowej stołówki. Jakkolwiek to brzmi… rozegrał w tym sezonie w Hercie tyle samo meczów, co Krzysztof Piątek.
Więcej o historiach Polaków wychowanych na obczyźnie:
- Matty Cash to tylko początek. Przyszłość polskiej kadry to imigranci i emigranci
- Ben Lederman: – W Barcelonie miałem przyszłość, ale dostałem policzek od losu [WYWIAD]
- Obrońca milczący i zdrowy koń. Historia Maika Nawrockiego
Fot. FotoPyK