Polska piłka w XXI wieku nie stoi skrzydłowymi. Kiedyś przysiedliśmy nad tym zagadnieniem i doszliśmy do wniosku, że głoszenie wielkości biało-czerwonych boków pomocy to zasadniczo jedna z tych bezmyślnie powtarzanych bzdur, które należałoby wyrzucić na śmietnik, bo przez ostatnie dwie dekady doczekaliśmy się może trzech, góra czterech zawodników z tej pozycji o niezłej klasie europejskiej. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że kiedy już reprezentacyjny trykot zakładał solidny skrzydłowy w formie, bardzo często jego obecność na murawie potrafiła robić różnicę. Zastanówmy się więc, jaką siłą na skrzydłach dysponuje polska kadra na kilkadziesiąt dni przed meczami barażowymi o udział w katarskich mistrzostwach świata.

Przyzwoita dekada polskich skrzydłowych
Wyjdźmy od tego, że współczesny mit husarskich skrzydeł ukuł się za poprzedniej kadencji Adama Nawałki w reprezentacji Polski. Kamil Grosicki znajdował się w szczycie swojej kariery i do tego operował w systemie, który doskonale mu odpowiadał. Robił mnóstwo szumu, notował doskonałe liczby. Ba, niekiedy w pojedynkę potrafił decydować o losach poszczególnych meczów. Turbo Grosik nie szalał w jakiś specjalnie wyrafinowany sposób, nie popisywał się sztuczkami technicznymi, ale też nie miał żadnych kompleksów – rura, gaz, decha. Niby stosował proste środki, a jednak regularnie zapełniał rubryki z golami i z asystami. Eliminacje do mistrzostw Europy 2016 – cztery gole, pięć asyst. Euro 2016 – po asyście ze Szwajcarią i Portugalią. Eliminacje do mistrzostw świata 2018 – trzy gole, trzy asysty. Mundial 2018 – asysta z Senegalem. Prosta zasada: Adam Nawałka u sterów kadry, Kamil Grosicki na bębnie.
W tamtych czasach drugie skrzydło – to równoległe do tego dominowanego przez Grosika – zazwyczaj funkcjonowało skromniej, ale też przecież nie było tak, że była to kiła i mogiła. Jakub Błaszczykowski, choć stracił opaskę kapitana i cierpiał przez kontuzje, wrócił w wielkim stylu i zaliczył wyśmienite Euro 2016. Przyzwoicie wypadał, czyniący swoje ostatnie podrygi w linii pomocy, Maciej Rybus. Bardzo obiecujące momenty zaliczał Bartosz Kapustka. Kilka razy prosto piłkę kopnął Paweł Wszołek (mecz z Finlandią – 5:0, dwa gole i asysta!). Przydatny bywał nawet Sławomir Peszko, który – nie oszukujmy się – pełnił głównie rolę kadrowego „Atmosfericia”, ale parę razy zdarzyło się, że swoim zaangażowaniem i energią pomógł dowieźć szczęśliwie stykowy wynik do końca.
Było naprawdę nieźle.
Ale już końcówka tamtej reprezentacyjnej przygody Nawałki zwiastowała koniec hossy. Pewna formuła się wyczerpała, zmieniły się światowe trendy, rosyjskie eksperymenty polskiego sztabu nie wypaliły. Kadencja Jerzego Brzęczka to jedna wielka zmiana pokoleniowa na skrzydłach. Kamil Grosicki wciąż dostawał powołania, ale szersze minuty dostawali przede wszystkim młodsi. Wychodziło to lepiej, gorzej, aż przyszedł Paulo Sousa i jednym ruchem przemianował cały system na własną wariację wokół gry trójką z tyłu i wahadłowymi. Przez rok Polska przystosowywała się więc do warunków nowego systemu, w którym często na murawie znajdowało się tylko jedno miejsce dla nominalnego skrzydłowego. Po prawej stronie, do tego nierzadko z przewagą zadań defensywnych nad ofensywnymi.
I tego często wymagają też najpopularniejsze współczesne mody futbolowej taktyki. Ale wyobraźmy sobie, że w marcowych barażach o mistrzostwa świata chcemy postawić na klasyczne polskie rozwiązanie z minionej dekady – bramkarz, czterech obrońców, trzech środkowych pomocników, dwóch skrzydłowych i napastnik. Albo jakąś mieszaninę wokół tego, ale z zachowaniem ważnego miejsca dla ofensywnie usposobionych bocznych pomocników. Adam Nawałka to lubił i pewnie dalej lubi. Czy jest na to materiał?
Ilu polskich skrzydłowych to klasa europejska?
Rokrocznie tworzymy ranking najlepszych polskich piłkarzy na poszczególnych pozycjach. Nie będziemy udawać, że jest to jedyna słuszna klasyfikacja, ale podchodzimy do niej na tyle poważnie i dyskutujemy wokół niej na tyle długo, że tworzy się z niej wartościowy obraz stanu faktycznego. Tak prezentowało się zestawienie polskich skrzydłowych za 2021 rok:
Czerwone kółeczko z klasą „B” świeci się tylko przy jednym zawodniku – przy Przemysławie Frankowskim. Ale to też specyficzny przypadek. Nikt nie spodziewał się, że zaliczy tak udane półrocze w Ligue 1. W MLS nie przepadł, ale raz, że jego Chicago Fire to bardzo przeciętna organizacja na warunki amerykańskiej ligi, a dwa, że Polak nigdy nie wykręcał tam jakichś imponujących liczb. Nie zarywaliśmy nocek, żeby zobaczyć, jak ten nasz Frankowski sprząta sobie MLS, bo też widzieliśmy, jak radzi (albo właśnie – nie radzi) sobie, kiedy przyjeżdża na kadrę. Frustrował szczególnie podczas Euro. Pisaliśmy z niemałym rozgoryczeniem:
Cholernie irytujący piłkarz. Nie ma dryblingu, nie ma wrzutki, właściwie trudno powiedzieć, co ma, co upoważniałoby go do gry w reprezentacji. Albo wiemy – ma szczęście. Szczęście, że trafił na taką generację, kiedy mamy dobrych piłkarzy właściwie wszędzie, tylko nie na bokach. Przy najlepszym Grosickim i najlepszym Błaszczykowskim nie powąchałby murawy.
Ale jesienią to był zupełnie inny piłkarz. Błyskawicznie wskoczył do składu Lens. W dwudziestu jeden meczach strzelił cztery gole i zaliczył cztery asysty, przyczyniając się do tego, że jego drużyna jest jednym z największych pozytywnych zaskoczeń tego sezonu Ligue 1. Nie tak dawno fani francuskiej ligi wybrali go zresztą do najlepszej jedenastki rundy jesiennej sezonu 2021/22. Sam Frank Haisse, szkoleniowiec Lens, rozpływał się nad efektywnością, z jaką Frankowski dopisuje kolejne liczby do klasyfikacji kanadyjskiej. Frankowski ogarnął się też trochę w reprezentacji. Zagrał we wszystkich meczach na ostatnich trzech zgrupowaniach, zaliczył ważne asysty z Albanią i z Andorą.
I tym samym nie można lekceważyć go przy marcowych powołaniach.
Pytanie tylko, na ile Przemysław Frankowski wpisze się w szerszy system kadry. Wiemy, że ma nieźle ułożoną nogę, że potrafi dośrodkować, że nie ma problemu ze stwarzaniem sytuacji strzeleckich dla siebie i dla kolegów, ale nie jest to game-changer. Raczej nie wygra kluczowego pojedynku, nie przedrybluje dwóch-trzech rywali, nie poprowadzi wielkiego zrywu narodowego. W tej chwili najlepszy polski skrzydłowy z 2021 rok jawi nam się jako przydatny zmiennik, który ma coś do udowodnienia w narodowych barwach, ale na pewno nie jako ktoś pokroju Grosickiego czy Błaszczykowskiego sprzed kilku lat.
No to może Grosik!?
Kamil Grosicki jest w wieku Roberta Lewandowskiego. I oczywiście, Lewy to fenomen na skalę światową i historyczną, ale nie róbmy z Grosika starego dziada. Bo tak jak Paulo Sousa nie widział skrzydłowego Pogoni w reprezentacji Polski, ponieważ ten nie za bardzo nadawał się do śmigania na wahadle, tak w nowym rozdaniu może znaleźć się dla niego miejsce. Trzydziestotrzylatek ma jedną zasadniczą właściwość – niezależnie, gdzie i ile gra, będzie legitymował się przynajmniej znośnymi liczbami. Tak było w kadrze, w Championship, w Super Lidze, w Ligue 1, nawet w Premier League, która mimo wszystko przerastała go swoim poziomem, potrafił pyknąć pięć asyst w piętnastu meczach w barwach Hull.
Teraz Grosicki wrócił do Polski, rozkręcił się i zaczął bawić się w Ekstraklasie. Pod koniec rundy jesiennej wyglądał kozacko. Na przełomie listopada i grudnia:
- w pół godziny asystował przy decydującym golu Michała Kucharczyka ze Śląskiem,
- zaliczył trzy asysty i kluczowe podanie w nokaucie na Lechii,
- rozegrał świetny mecz i strzelił gola z Bruk-Betem,
- zdobył bramkę w zremisowanym spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
Jest to jakaś karta przetargowa. W kadrze go znają, on zna kadrę. Inna sprawa, że nie oszukujmy się: złote czasy już nie wrócą. Widzieliśmy Grosika w pojedynkach z Włochami i Holendrami w Lidze Narodów za czasów Jerzego Brzęczka. Drugiemu składowi Finlandii dalej może ustrzelić hat-tricka, po wejściu na boisko z Andorą dalej może zaliczyć asystę, ale prawie na pewno nie będzie już robił różnicy, kiedy Polsce przyjdzie mierzyć się z poważniejszym rywalem.
Nie skreślamy go. Nie mówimy, że ewentualne powołanie – przy wystrzałowym początku rundy wiosennej w Ekstraklasie – nie miałoby żadnego sensu, ale pierwszy skład kadry to już jednak czas i przestrzeń dla młodszych.
Kierunek: Anglia
Jeszcze niedawno wydawało się, że na kogoś w rodzaju dawnego Grosika czy dawnego Błaszczykowskiego wyrasta nam Kamil Jóźwiak. Imponował drybling i gol z Holandią w Lidze Narodów. Jego wejście odmieniły losy meczu z Węgrami w eliminacjach mistrzostw świata. Podobała nam się jego asysta z Hiszpanią na Euro. Ale trochę nam ten Józiu przygasł. Dość powiedzieć, że w całym 2021 roku w Championship 23-latek zaliczył jedną asystę i nie strzelił żadnej bramki, co oznacza, że przez rok notował na angielskich boiskach gorsze liczby niż Kamil Grosicki przez pół roku (po asyście z Blackpool w FA Cup i z West Hamem w Premier League). I to o tyle wstydliwe, że Jóźwiak – na niższym poziomie rozgrywkowym – zagrał o jakieś czterdzieści meczów więcej niż jego starszy kolega w West Bromwich Albion.
Co gorsza, Kamil Jóźwiak występuje w słabiutkim Derby County, które zmierza wprost w otchłań spadku do League One i wcale nie ma tam pewnego miejsca w składzie. Jasne, jego sytuacja trochę poprawiła się wraz z przyjściem nowego roku i asystą ze Stoke, ale dalej nie powiedzielibyśmy, że klubowa postawa Polaka przekonuje nas, że stać go na godne reprezentowanie polskiej kadry. Można go tłumaczyć różnymi rzeczami, rzucać całkiem niezłymi statystykami udanych dryblingów i pojedynków w Championship, ale w przeszłości paru polskich piłkarzy występowało w tej lidze i kurczę: to nie jest tak, że w „najlepszej drugiej lidze świata” polski ofensywny piłkarz nie może wykręcać fajnych liczb. Spytajcie Rasiaka, Saganowskiego, Majewskiego, Grosickiego…
Ciekawym przypadkiem jest za to Przemysław Płacheta, który ostatnio całkiem regularnie dostaje szanse gry w Premier League. Polak przewalczył komplikacje związane z zakażeniem koronawirusem i z nierównościami w biciu serca, wykorzystał kontuzję Milota Rashicy i w grudniu wskoczył do składu Norwich. Czy dokonał czegoś niesamowitego, czy to były jakieś super występy? Nie, słabiutkie Kanarki przerżnęły wszystkie z tych spotkań, Polak nie strzelił ani gola, ani nie zaliczył asysty, ale… wypadł znośnie, po prostu. Wygrywał pojedynki, odważnie wchodził w dryblingi. Dean Smith chwalił go za przebojowość, szybkość i odwagę. I to już coś.
Czy jednak Płacheta to zbawca skrzydeł reprezentacji? Dajcie spokój, nie. Potrafi wykręcać zawrotne prędkości, śmigać jak struś pędziwiatr, ale to tyle. Nieprzypadkowo w kadrze dostawał na razie epizody. Obiecująco wypadł w sparingu z Ukrainą, strzelił gola z San Marino, ale też zaliczył absolutnie kompromitujący spacerek na Euro. Jeśli utrzyma regularność wychodzenia na murawę w Premier League, nie widzimy przeciwskazań, żeby dostał kolejne szanse w kadrze, ale też szanujmy się: nie musimy skakać pod sufit, bo Płacheta zaliczył sześć pustych przebiegów na angielskich boiskach.
Może więc Kamiński albo ktoś mniej oczywisty?
Całkiem sympatyczną i przyszłościową opcją wydaje się Jakub Kamiński. Tylko, że to też niejasna sprawa. Skreślanie go po słabiutkim debiucie z San Marino z jednej strony byłoby logiczne, bo na tle takiego zespołu Kamyk powinien wyglądać przekonująco, ale z drugiej – trochę krzywdzące. Jeden gorszy występ nie może odebrać komuś mandatu i prawa do starania się o obecność w reprezentacji w szerszej perspektywie. A Kamiński to naprawdę niezły grajek. Notuje solidne liczby, nie brakuje mu charakteru i umiejętności, prowadzi Lecha do mistrzostwa na stulecie klubu, Wolfsburg właśnie zapłacił za niego dwucyfrową kwotę.
To wszystko daje nadzieję na to, że za kilka lat Jakub Kamiński będzie stanowił o sile polskiej reprezentacji. W kadrze, już w tej chwili, występuje paru jego dobrych kumpli z czasów wspólnej gry dla Lecha. Odnalazłby się, zresztą to taki typ człowieka, że swoim profesjonalizmem i naturalnością w mig kupuje sobie wszystkich dookoła. Inna sprawa, że na razie… zawsze będzie wracał do niego ten nieszczęsny mecz z San Marino. Możemy pisać setki słów i proroctw, ale fakty są takie, że Kamiński naprawdę spalił się i wypadł bardzo marnie. Czy w marcu może otrzymać powołanie? Może. To też trochę podobny przypadek do Grosickiego: jeśli mocno odpali na starcie Ekstraklasy, bierzmy go na Rosję i Szwecję lub Czechów, ale też nie oczekujmy, że będzie to lider kadry. Nie, to jeszcze nie ten moment.
Może więc ktoś inny.
Sebastian Szymański – tak, jak najbardziej, ale od dłuższego czasu to środkowy pomocnik. Dalej? Rzucamy okiem na ranking skrzydłowych za 2021 rok. Damian Kądzior? Niezłe liczby w przeciętnym Piaście Gliwice, świetnie ułożona lewa noga, ale to bardziej, powiedzmy sobie szczerze, ewentualny dwudziesty-dwudziesty pierwszy piłkarz do reprezentacyjnej rotacji. Patryk Szysz? Miałby murowane miejsce w kadrze, gdyby dalej odbywały się mecze towarzyskie podczas „zgrupowań ligowców”, ale w tej chwili to żaden kandydat, bo obniżył loty. Michał Kucharczyk? He, he. Konrad Michalak? Ostatnio na Twitterze lata sporo kompilacji pt. „Michalak – The Flash”, ale to chyba trochę za mało, żeby już wpychać go do kadry. Sebastian Kowalczyk? Niezły ligowiec, stanowił eksperyment Sousy, ale sami dalej nie wiemy, czy to skrzydłowy, czy środkowy pomocnik, chyba coś pomiędzy.
I tyle.
Sebastian Szymański – błyszczy w Dynamie, a w kadrze nie istnieje
Czy polskie skrzydła mogą hulać?
Nie mamy wątpliwości, że zręczny selekcjoner będzie potrafił znaleźć ciekawą rolę nie tylko dla Przemysława Frankowskiego, ale też dla Jakuba Kamińskiego, Kamila Jóźwiaka, Przemysława Płachety czy Kamila Grosickiego, ale czy aby na pewno będzie wiązało się to z wyznaczeniem dwóch miejsc wzdłuż linii dla nominalnych skrzydłowych? Mamy wątpliwości. Każdy z tych piłkarzy to aktualnie bardziej kandydat na zadaniowca i zmiennika niż murowanego zawodnika pierwszego składu.
Sorry, taki mamy klimat.
Może będziemy trzymać się ustawienia z wahadłowymi i wtedy powstaną inne problemy (jak wkomponować Casha, Kędziora czy Bereszyński, Puchacz, Rybus czy Reca?), kto to wie, ale na ten moment, jeśli chcielibyśmy powrotu ustawienia sprzed czasów Sousy: do żadnego z polskich skrzydłowych nie mamy stuprocentowego przekonania. Nikt nie daje pewności, że będzie w stanie stanowić o przewadze kadry podczas marcowych baraży o katarskie mistrzostwa świata. Przy każdym jednym nazwisku mogliśmy wypisać kilka mocnych wad. Ba, przy wielu minusy dominowały nad plusami. W obecnym momencie historii polska piłka nie stoi skrzydłowymi. I takie są fakty. Mamy tłok na ataku i tłum w środku pola, ale też kulejące flanki, na których – w taką wchodzimy rzeczywistość – trudno doszukiwać się przewag reprezentacji Polski.
Czytaj więcej:
- Czterech reprezentacyjnych skrzydłowych w XXI wieku. Jesteśmy pustynią
- Ranking Weszło – skrzydłowi 2021
Fot. Newspix
Jakie skrzydła? Muahahahahahahahahhahahahahahahahahah. Zbieranina przypadkowych klientów, która nie stanowi kolektywu. Rosjanie już mrożą gorzałkę i szampany 🙂
Nie zesraj się psi pędzlu 🙂
Making money online more than $15k just by doing simple work from home. I have received $18376 last month. Its an easy and simple job to do and its earnings are much better than regular office job and even a little child can do this and earns money. Everybody must try this job by just use the info
on this page… >>> http://Www.Works16.com
Rosjanie to tak samo hermetyczna kultura futbolowa jak Polska. To nie są Szwedzi, u których mieszka David Sumpter, ani Czesi, którzy mają tradycję wymiany wiedzy wszelakiej z Niemcami. Piłkarze Rosji nie podejmą ryzyka, a co za tym idzie niczym Polaków nie zaskoczą. Nie pozwoli im na to respekt wobec kadry silniejszej od nich „na papierze”. Za to na drugiego rywala przydałby się naprawdę kreatywny selekcjoner (w tym momencie jest to raczej marzenie ściętej głowy).
Panie Mazurek, wyrabiasz się Pan. Całkiem dobrze się czyta twoje artykuły. No i masz odwagę się pod nimi podpisać.
Co do słabiutkiego Derby County, oni zaczynali sezon z -21 punktów, dlatego są na ostatnim miejscu. Gdyby nie kara, to mieliby ich 35 i byliby w środku tabeli.
Myślisz że polscy dziennikarze o tym wiedzą? Gdzie tam, patrzą w tabelę, Derby na samym dole, więc na logikę muszą być najsłabsi w lidze xD
Już w którymś artykule piszą o tym „słabiutkim” „szorującym dno” Derby County. Pieprzeni ignoranci, a nie dziennikarze
Czterech zawodników klasy światowej w xxi wieku? Kucharczyk i kto?
W tekście jest klasa europejska, a nie „ocierający się o światową”: Jacek Krzynówek, Jakub Błaszczykowski, Kaan Dobra, Rafał Grzelak.
Któregoś z dwóch mniej oczywistych można zastąpić jednym z grona: Kamilowie Grosicki i Kosowski w najlepszych chwilach, Marek Koźmiński przekwalifikowany na pomocnika, przesunięty na prawą pomoc Maciej Żurawski (zdecydowanie lepszy jako mezza punta).
Choć bronię tej tezy o silnej trójce-czwórce na siłę, bo dwóch przypadkach (Kaan Dobra, Marek Koźmiński) mówimy o zawodnikach, którzy nie tyle w XXI w. się rozwinęli, co na grę w tym wieku się załapali, ale lepsi byli w XX w.
Jako ciekawostkę można dodać że Płacheta w ogórkowym Norwich z 6 celnymi strzałami jest pod tym względem 3 w drużynie mimo rozegrania tylko 360 minut. A jako jeszcze większą ciekawostkę można dodać że pod względem celności strzałów (85,7%) jest najlepszy w całej Premier League wśród zawodników którzy oddali ponad 4 strzały i drugi wśród zawodników którzy oddali ponad 2 strzały, za Lingardem który ma 100% (4/4). Na drugim biegunie jest natomiast klubowy kolega Płachety, też skrzydłowy – Sargent, który jest pod tym względem zdecydowanie najgorszy w całej lidze: rozegrane 1000 min, oddane 16 strzałów, w tym ani jednego celnego. Podium ex aequo z wynikiem 0/9 uzupełniają Douglas Luiz z Aston Villi oraz Lo Celso z Tottenhamu, który na oddanie 9 strzałów potrzebował jedynie 220 minut, co przekłada się na średnią 3,68 strzału na mecz. Trzeba mieć wiarę w swoje możliwości strzeleckie.
Z drugiej strony wygrali mecz dopiero jak usiadł na ławce.
Wszystko żeby wcisnąć słabego i irytującego Grosika do kadry. Następny artykuł z wciskaniem Krychowiaka.
Agree. Nie problem w skrzydlowych. Pierwsza Kadra na stronie PZPN: Na 26 pilkarzy, az osmiu jest po zlej stronie 30-stki: Skorupski 31, Szczesny 32, Bereszynski 30, Glik 34!, Rybus 33, Klich 32, Krychowiak 32, Lewandowski 34. Wkrotce do nich dolaczy: Grosicki 34. Nie trzeba byc expertem, aby znac roznice w wydolnosci fizycznej miedzy dwudziestolatkiem a trzydziestolatkiem! Jak moze Glik grac przeciwko 22 letniemu napastnikowi? Sousa zaczynal robic porzadki, chcial uziemic Glika, troche sie sparzyl. Ale nie mozna sie poddawac. Trzeba to towarzycho rozpierdolic.
tym bardziej że to już jest towarzystwo syte, które w piłce o nic nie walczy poza kontraktami i zawaliło nam już jeden Mundial. *z wyjątkiem Lewego*
Akurat wydolność po 30-tce można mieć lepszą niż wcześniej, popatrz sobie na wiek maratończyków i ultramaratończyków. Problemem jest utrata dynamiki, szybkości i zwinności.
Tylko 3-5-2, wtedy na prawym wahadle Cash, na lewym Frankowski (tak gra w Lens). Rybus i Bereszyński/Kędziora jako zmiennicy. Nie mówię, że to będzie zbawienie dla kadry, szczególnie, że na środku obrony też nie mamy kłopotu bogactwa, ale przynajmniej jest szansa na przyzwoitą grę, a nie katowanie się Rybusem czy (o zgrozo) Puchaczem na lewej obronie.
Ale po co ja w ogóle to piszę, jak wróci magik Nawałka to zapomnijmy o czymkolwiek innym niż oklepane 4-2-3-1.
Blagam. Tylko nie Rybus!
z jakiej paki jóźwiak jest „solidne granie” jak od ponad roku gola nie strzelił… chyba sobie kpisz człowieku… w 2 lidze angielskiej nie strzelic gola przez rok to klasa e.
Czas aby oprzec kadre na pilkarzach grajacych w ligach angielskich. Nasi tam nie graja pierwszych skrzypiec, ale za to nabieraja pilkarskiej wiedzy i kondycji. Ogladam PM regularnie- Moder, Placheta graja zachowawczo, boja sie cos spieprzyc bo straca miejsce w skladzie. Trudno jest im sie chyba przebic, zadomowic, znalezc kolegow w szatni. Nasi na zachodzie musza byc 1.2-2 razy lepsi na swojej pozycji aby wyjsc i grac. Nie moga sobie pozwolic na bycie samolubnym i atakowaniu bramki, oddawaniu strzalow. Musza serwowac kolegom. Moder jest coraz lepszy. Placheta musi jeszcze placic frycowe. Jozwiak, Bielik podobnie. To co widzimy na meczach to produkt koncowy, ale w druzynie jest sie 24/7. To naprawde weryfikuje dobrych pilkarzy od reszty. Dlatego, miedzy innymi, taki Krychowiak czy Grosicki zupelnie tam sie spalili. Zostali zdemaskowani jako antypilkarze!
No akurat Bielik to był kozak w Derby przed kontuzją.
Zacznij oglądać PL, a nie „PM”?? Zobaczysz jak Moder tam śmiga 🙂
Rasiak zamiatał tą ligą jak okręgówką
Polke wyzej aktualnie jest Michalak, ale zeby to wiedziec trzeba by ogladac tych zawodnikow w akcji.
https://www.youtube.com/watch?v=MGs0zrf5JdQ
To może 3-4-3, nie mamy skrzydeł, ale mamy sporo niezłych napastników 😉
Jeden, który kadrze nic nie daje i mu sie nie chce w niej grać, pokraka Milik i wiecznie bez formy Piątek xD No jest z czego wybierac
Na pytanie, co może jeszcze Grosik, odpowiem z całym przekonaniem: jeszcze coś zarobić w lidze wietnamskiej (albo w polskiej ekstra(za przeproszeniem)klasie).
placheta za to dreptanie w kadrze powinien byc dozywotnio skreslony. przy nim grosik to kawal skrzydlowego. nie wierze, ze to napisalem
Nie ma żadnych skrzydeł, szkoda czasu na kompromitację. Są za to wahadlowi na przywoitym poziomie: Cash i Frankowski
Pierwsza Kadra na stronie PZPN: Na 26 pilkarzy, az osmiu jest po zlej stronie 30-stki: Skorupski 31, Szczesny 32, Bereszynski 30, Glik 34!, Rybus 33, Klich 32, Krychowiak 32, Lewandowski 34. Wkrotce do nich dolaczy: Grosicki 34. Nie trzeba byc expertem, aby znac roznice w wydolnosci fizycznej miedzy dwudziestolatkiem a trzydziestolatkiem! Jak moze Glik grac przeciwko 22 letniemu napastnikowi? Sousa zaczynal robic porzadki, chcial uziemic Glika, troche sie sparzyl. Ale nie mozna sie poddawac. Trzeba to towarzycho rozpierdolic.
Dodam wiecej: Czas aby oprzec kadre na pilkarzach grajacych w ligach angielskich. Nasi tam nie graja pierwszych skrzypiec, ale za to nabieraja pilkarskiej wiedzy i kondycji. Ogladam PM regularnie- Moder, Placheta graja zachowawczo, boja sie cos spieprzyc bo straca miejsce w skladzie. Trudno jest im sie chyba przebic, zadomowic, znalezc kolegow w szatni. Nasi na zachodzie musza byc 1.2-2 razy lepsi na swojej pozycji aby wyjsc i grac. Nie moga sobie pozwolic na bycie samolubnym i atakowaniu bramki, oddawaniu strzalow. Musza serwowac kolegom. Moder jest coraz lepszy. Placheta musi jeszcze placic frycowe. Jozwiak, Bielik podobnie. To co widzimy na meczach to produkt koncowy, ale w druzynie jest sie 24/7. To naprawde weryfikuje dobrych pilkarzy od reszty. Dlatego, miedzy innymi, taki Krychowiak czy Grosicki zupelnie tam sie spalili. Zostali zdemaskowani jako antypilkarze!
Nie mamy skrzydłowych to grajny rombem w środku pola. 1-4-1-2-1-2 boczni obrońcy niech biegają od 16 do 16 przy odpowiednim zabezpieczeniu obrony przez środkowych pomocników.
O to to. Albo choinka, 4-3-2-1
Pomysł z Szymańskim na skrzydle może nie jest taki głupi. Zieliński też grał na lewym skrzydle w Napoli. Swego czasu Brzęczek (bodajże z Włochami w Lidze Narodów) próbował zagrać bez skrzydłowych, tylko nie miał do tego wykonawców (z skrzydłowego Kurzawy chciał zrobić typowo środkowego pomocnika, a Damian Szymański na tamten czas to nie był w ogóle poziom reprezentacji). Patrząc na nasze bogactwo w środku pola można spróbować zagrać diamentem:
Szczęsny – Cash, Glik, Bednarek, Rybus/Puchacz – Góralski/Bielik (ŚPD) – Zieliński (LŚP), Moder/Krychowiak (PŚP) – Szymański (OP) – Lewandowski, Milik/Piątek/Świderski
Niestety nie ma czasu na eksperymenty, więc na baraże ten plan może się nie udać, ale jakby tak przetestować ten system w Lidze Narodów i eliminacjach do następnego Euro? Czemu nie.
Szczesny-Bereś, Glik, Bednarek, Rybus-Frankowski, Krychowiak, Moder, Zieliński-Świderski, Lewandowski.
Wbrew pozorom to bardzo ofensywne ustawienie.
Grosicki ok, Błaszczykowski był duzo lepszy, bardziej pożyteczny dla druzyny, ale szybko się skończył. Rybus? Haha, dobry żart, przeciętny do bólu kopacz, Peszko, Kapustka, Wszołek?! Nie no, bez jaj, pojedyńcze błyski na ogół ze słabymi przeciwnikami. Chyba oglądaliśmy różne reprezentacje Polski. Podsumowując, dopóki Kuba trzymał poziom, pierwszy garnitur jako tako pudrował trupa jakim były nasze skrzydła od lat, potem został już tylko Grosik a dalej długo, długo, długo, bardzo długo nic, z naciskiem na „nic”. Ok, czytam dalej.
Frankowski jest dla mnie miłym zaskoczeniem, dużego jak na polskie warunki, kalibru, bo zawsze uważałem go za typowego sprintera z e-klasy, kick & run, centrostrzały i nic więcej. A okazało się, że wystarczy porządny trener a nie parodyści z Polski i Portugalii, i nagle facet zaczął grać więcej niż przyzwoicie. Tym niemniej stawiam na jedno-, góra dwusezonowy strzał. Grosicki obecnie mógłby sie przydać, aczkolwiek trzeba pamiętać, że nie ma juz siły na walkę w defensywie.
Jóźwiak? Zmiana klubu i może coś z niego będzie, ale na razie typowy jeździec bez głowy, wystawianie go na wahadle zniszczy go jak kiedyś Rybusa zniszczyło przestawienie na bok obrony. To jest zawodnik, który powinien grać wyłącznie z przodu. Płacheta? Może kiedyś. Bardzo szkoda, że Puchaczowi, po pierwsze każą walczyć z tyłu (casus Rybusa), po drugie odpięło mu wrotki mentalnie przez co z dobrze zapowiadającego się, silnego, szybkiego, zdecydowanego skrzydłowego stał się parodią piłkarza. No i to tyle.
Niestety zbieramy teraz owoce szkolenia wg „polskiej myśli szkoleniowej” czyli skrzydłowy ma być wydolny i szybki, i ma hurtowo produkować wrzutki, a nuż coś wpadnie. Technika jest mało ważna. Szybkość podejmowania decyzji na boisku? W lidze dziadów czyli e-klasie?! Ale wygląda na to, żę powoli szkolenie staje się u nas coraz lepsze, więc może za parę,parenaście lat będziemy mieli wysyp utalentowanych skrzydłowych. Kto wie.
Skrzydłowi to byli Błaszczykowski i Grosicki a teraz mamy samych drewniaków co żadnego zwodu nie potrafią zrobić.
Nadzieja na skrzydło jest Jóźwiak ale i tak mu dużo brakuje do Błaszczykowskiego czy nawet do Grosickiego. I jest jeszcze taki łepek z Pogoni jakiś Fornalczyk ponoć umie dobrze mieszać ale jak coś z niego będzie to za kilka lat dopiero.
Dobry jest ten Fornalczyk. Tylko łeb jeszcze nie dojeżdża.
Czyli jak u 90%
podejrzewam, że najgłupszym pomysłem byłoby wstawienie Kuchego… a wiadomo, że w naszym przypadku takie pomysły potrafią wypalić…
mozecie powiedziec borkowi by zamknal juz ta biala od koksu jape?
kolezka adas wrocil to juz pierdoli na tt
jozwiak? hahahha wy tepe ch….
Już się zaczyna. Najpierw wcisnęli Nawałkę a teraz na chama wciskają Grosickiego! Ah te kundle Borkowe, niedobrze się robi. Mam nadzieję że Nawałka się wyleczy z tego grosika, który już dużo stracił na szybkości a o jego innych walorach ani widu. Placheta – gość gra już kolejne mecze w „Premier Lig”, to nie, lepiej wciskać jednowymiarowego ekstraklasowicza. Oj Kulesza, a miałem nadzieję że się oddzielisz grubą kreską od tej bandy gówniarzy z „Kanału Ściekowego”
Michalak to musi miec strasznie slabego agenta, ze mimo niezlych liczb w niezlym klubie, w mocnej lidze, duzo usilniej promowane sa asy z Championship (wiem, Placheta jest z Premiership, ale juz niedlugo). Te smieszna lige wyjasnial Grzegorz Rasiak, podstawowym zawodnikiem kupe lat byl tam Radek Majewski, a najlepszym bramkarzem Bialkowski. Czas przestac sie oklamywac, ze jest to jakikolwiek wysoki poziom. Moze fizyczny i motoryczny tak, ale na pewno nie pilkarski.
Genialne ujęcie. Dwóch zamaskowanych typów na pustym stadionie
dla wiekszosci „to jest normalne”, takie czasy, zmiana znaczen slow, ludzie z workami na glowach, opatuleni majtami, po 5 dawkach, z kodem kreskowym na przedramieniu sa nazywani „normalnymi”, a zwykly czlowiek, oddychajacy pelna piesia na swiezym powietrzu, majacy wątpliwosci, zadajacy podstawowe pytania jest kretynem, szurem, nienormalny!! coz za tragikomedia. Tu juz niewielka kreska do „kułaczenia czy roznoszonego tyfusu lub leworeczni to wyslannicy diabla itd.” ; )
Patrzac chocby po samych liczbach i poziomie ligi w ktorej wystepuje, oczywistym kandydatem chocby do sprawdzenia jest Michalak, niestety PMS predzej reaktywuje Turboo, niz powola Konrada. Komu by sie chcialo do Azji latac mecze ogladac, skoro mozna do Monachium, daleko nie jest, choc raz mozna sie poczuc czescia swiata wielkiej pilki.
Ciekawe swoja droga jak Nawalka bedzie dogladal swoich Orlow, skoro dopiero tak niby covida sie bal, ze nigdzie nie pracowal az z tego powodu.
No cóż, skoro w zestawieniu łapie się kuchy to naprawdę musi być nie za dobrze.
’Przewalczył kompilacje’….
Mazurek, juz kiedy pisalem… Daj mi numer do swojej pani od polskiego, to cię pomszczę.
„Zastanówmy się więc, jaką siłą na skrzydłach dysponuje polska kadra na kilkadziesiąt dni przed meczami barażowymi o udział w katarskich mistrzostwach świata.”
Będzie tylko jeden mecz barażowy – popraw to, faken!
18 występów w Premier League i 6 asyst? to że na transfermarkt ktoś tak wypisuje to jeszcze rozumiem, bo w dupie mają takich zawodników, ale że polski dziennikarz takie coś kopiuje?!?
Wstyd Mazurek, wstyd
Sorki, zapomniałem o tym hull sprzed kilku lat, przepraszam Panie Mazurek, jednak jest z Pana kawał dziennikarza!!!
Robert chciał Nawałkę jest Nawałka. Chce Grosika będzie Grosik. Nie są potrzebni prezesi, trenerzy. Decyzje zapadają gdzie indziej.
a kogo sluchac jak nie najlepszego pilkarza ?
Zapomniales dopisac ze na bokach obrony to samo. Pisze o tym od Euro 2016 w Waszych komentarzach.
Fajnie ze tez zauwazyliscie
Po 6 latqch
„Wyjdźmy od tego, że współczesny mit husarskich skrzydeł ukuł się za poprzedniej kadencji Adama Nawałki w reprezentacji Polski.” – a nie za Szymkowiaka?
Kurczę, pamiętam schyłkowy okres Nawałki, gdzie już zaczynała być bryndza ze skrzydłowymi: kontuzjowany Błaszczykowski, Kapustka przepadł za granicą, jeden Grosik tylko hulał i długo, długo nic – sytuacja podobna do dzisiejszej. W sparingach były testy z grą na jednego skrzydłowego, dwóch napastników, z zagęszczeniem środka pola i wyglądało to całkiem solidnie (chociaż potem chyba na mundialu Nawałka porzucił ten pomysł). Nie twierdzę, żeby to reprę zbawiło w barażach, ale to może pomysł do rozważenia? Jako tego jedynego skrzydłowego widziałbym Grosika, który mógłby hulać raz z jednej, raz z drugiej strony, póki powietrza w płucach mu starczyło, Kamiński potem na zmianę, a do środka dać Szymańskiego – okej, może teraz bardziej jest wykorzystywany w środku pola, ale na pewno nie zapomniał, jak się hasa po skrzydłach.