Jak nazwać zachowanie Paulo Sousy w stosunku do reprezentacji Polski? Co ma zrobić w tej sytuacji Cezary Kulesza? Kto straci najwięcej na całej aferze? To bardzo istotne pytania, natomiast najistotniejszym dylematem PZPN-u jest teraz wybór nowego szkoleniowca, który poprowadzi naszą kadrę w najbliższych meczach. Już za 87 dni zagramy w Moskwie w barażu o mistrzostwa świata. Kto przygotuje naszych piłkarzy do meczu decydującego o najbliższych miesiącach dla reprezentacji?
SYTUACJA JEST NIEWESOŁA
Postawa Sousy została już skomentowana na każdy możliwy sposób, a piszący lub mówiący na ten temat dziennikarze często musieli gryźć się w język, by nie nazwać wprost zachowania Portugalczyka. Wypiął się on na kibiców, piłkarzy i współpracowników reprezentacji Polski w najgorszym możliwym momencie. Po tym, jak prowadził ją przez całe eliminacje na mundial, zbiegł z trasy na dziesięć metrów przed metą. W momencie, gdy rozstrzygają się losy wyścigu, a o zwycięstwie decydują najmniejsze detale. Tymczasem ktoś, kto wejdzie za niego na tę trasę, zrobi to w miejscu startu, nie zastąpi go w stosunku jeden do jednego na ostatnich metrach.
Czytaj także:
- Koźmiński: Sousa stracił kontakt z rzeczywistością. Teraz Nawałka!
- Oszust sprzedał nam garnek i wyjeżdża
- Chcieliście dać się Fredowi wydymać, to was Fred wydymał
Bo jak inaczej nazwać wejście w buty selekcjonera poważnej europejskiej reprezentacji w takim momencie? Nowy szkoleniowiec będzie mógł przeprowadzić z zupełnie nowym zespołem jedynie kilka jednostek treningowych, a kluczowy mecz zagra po kilku dniach od pierwszej odprawy taktycznej. Powiedzmy sobie szczerze, nie ma magika, który w takim czasie zmieniłby oblicze drużyny i przygotował ją na swój sposób.
Zwłaszcza, że mówimy przecież o piłce reprezentacyjnej. Grupa rozstrzelonych po całym świecie ludzi spotka się w jednym pomieszczeniu i będzie rozmawiać o planie na najbliższe spotkanie. Czy możemy od nich oczekiwać pełnego zgrania i skutecznego realizowania planu? Oczywiście, że nie. Właśnie po to w piłce reprezentacyjnej wciąż istnieją terminy na mecze towarzyskie i rozgrywki o uścisk dłoni prezesa, takie jak Liga Narodów. Po to, by móc przetestować pewne systemy i złapać odpowiedni poziom powtarzalności. Żeby wiedzieć jak grać, gdy przyjdą poważne spotkania.
Później można te plany realizować w meczach eliminacyjnych. Te dzielą się na bardziej poważne, w których można sprawdzić się na tle najmocniejszych zespołów na świecie oraz te, których po prostu nie można zlekceważyć, gdy przyjeżdża reprezentacja z ostatniego koszyka. Wszystko to żmudny proces, o którym świetnie świadczy przykład Włochów. Roberto Mancini prawie przegrał z Polską w swoim pierwszym meczu o punkty w 2018 roku, a trzy lata później Italia w cuglach zdobyła mistrzostwo kontynentu.
Nie ma co się łudzić, ktokolwiek zastąpi Sousę, reprezentacja Polski będzie w meczu lub meczach barażowych kompletnie nieprzygotowana. Z tym zdaniem nie poradziłby sobie nawet Tom Cruise.
KOGO WŁAŚCIWIE SZUKA PZPN?
Zastanawiając się, kogo może wybrać Cezary Kulesza i czyja praca przykuwa uwagę związku, musimy pamiętać, że ten jest zupełnie nieprzygotowany do nagłej zmiany trenera. Gdybyśmy zbliżali się do zakończenia nieudanych eliminacji, moglibyśmy przypuszczać, że w segregatorach przy ulicy Bitwy Warszawskiej w Warszawie znajduje się już kilka teczek z informacjami o potencjalnych następcach obecnego selekcjonera. Kto mógł się jednak spodziewać, że taka będzie potrzebna na trzy miesiące przed barażami, w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia?
Przy spekulacjach o konkretnych nazwiskach musimy wziąć też pod uwagę moment, w którym znalazła się reprezentacja Polski. Przed nią marcowe mecze barażowe, następnie Liga Narodów, którą można potraktować jako poligon doświadczalny, a potem ewentualne mistrzostwa świata. Teraz pytanie, na ile dalsza praca trenera, który poprowadzi kadrę w barażach, będzie zależna od wyników w nich osiągniętych?
Jeżeli wprowadzi on nas na mundial, to wydaje się logicznym, że pojedzie też z reprezentacją do Kataru. Co jednak, jeśli w drodze powrotnej z Rosji będziemy już na wakacjach? Czy jeśli odpadniemy, a kolejnymi meczami o najwyższą stawkę będą eliminacje do Euro 2024, które zaczynają się w marcu 2023 roku, to zatrudniony naprędce selekcjoner dostanie komfort roku przygotowań do eliminacji? Takie kwestie PZPN będzie musiał uzgodnić z potencjalnym kandydatem. Drogi są więc dwie: szukamy strażaka na baraże i ewentualny mundial lub gwarantujemy selekcjonerowi wygodny fotel z podgrzewanym siedziskiem nawet w konsekwencji marcowej klęski.
Jeżeli idziemy w stronę strażaka, to musi to być ktoś pozostający bez pracy, kto z dnia na dzień przejmie obowiązki selekcjonera i nie będzie myślami wybiegał do 2023 roku. Oprócz dostępności na rynku, kandydat powinien charakteryzować się również doświadczeniem w pracy z reprezentacją. Taki ktoś musi z marszu wejść do szatni, wiedzieć co ma robić, a przy porażce w barażach podziękować za szansę i pożegnać się bez przeciągających się przemówień. Czy ten scenariusz przekonałby przykładowo Macieja Skorżę czy Marka Papszuna? Wątpliwe, skoro mają pewną pracę w klubie.
Co innego, jeśli Cezary Kulesza zdecyduje się szukać selekcjonera na dłuższy okres. W takim przypadku, baraże byłyby tylko wstępem do dłuższej pracy, której długofalowym celem byłby pewnie awans na mistrzostwa Europy. Ta opcja z pewnością zainteresowałaby większe grono kandydatów, którzy z miejsca byliby w stanie zrezygnować ze swoich stanowisk w klubach, by związać się na najbliższe lata z najważniejszą drużyną piłkarską w kraju.
A więc kogo wzięlibyśmy pod rozwagę?
CZESŁAW MICHNIEWICZ
Zdecydowanie pierwsze nazwisko, które przychodzi na myśl w kontekście szukania nowego selekcjonera. Michniewicz pozostaje bez klubu, po tym jak został zwolniony z Legii Warszawa kilka miesięcy po zdobyciu z nią mistrzostwa Polski. Dodatkowo jego pożegnanie z pracą nie zostało przyjęte jako ogromna porażka, a bardziej konsekwencja wielu błędów w klubowych gabinetach. Zespół grał oczywiście fatalnie, ale krytyka za taki stan rzeczy rozłożyła się na wiele różnych podmiotów. Sam trener udowadniał, że jest specem w swoim fachu i jednym z najciekawszych nazwisk na karuzeli polskich szkoleniowców.
Nic dziwnego, skoro w ostatnich miesiącach poza mistrzostwem kraju, z Legią zdołał także zawojować Europę. Oczywiście polski klub pożegnał się później z pucharami, ale jak inaczej możemy nazwać dostanie się do Ligi Europy, gdzie po drodze trzeba było pokonać Slavię Praga, a także zwycięstwo z Leicester prowadzonym przez Brendana Rodgersa? Jak na polskie warunki, Michniewicz może pochwalić się rzadko spotykanymi osiągnięciami.
Kluczowe przy wyborze jego osoby może być także to, co robił w życiu zawodowym przed związaniem się z warszawskim klubem. Prowadził przecież wówczas reprezentację Polski U-21, z którą pojechał na mistrzostwa Europy, gdzie w piekielnie silnej grupie wygrał z Belgią i Włochami. Przez trzy lata poznał więc specyfikę pracy z reprezentacją, był z nią na dużym turnieju, a także prowadził w niej kilku zawodników, którzy dzisiaj dostają powołania do seniorskiej reprezentacji. Jego sposób przygotowania drużyny pod konkretnego rywala może przydać się także w roli strażaka, gdy liczyć się będzie tylko tu i teraz, 90 minut walki o wyjazd na mundial.
ADAM NAWAŁKA
Były selekcjoner po przygodzie z reprezentacją był związany jedynie z Lechem Poznań. Pracę w Wielkopolsce zakończył 31 marca 2019 roku, a od tego czasu zupełnie zniknął z radarów. Wiadomo jedynie, że odrzucił kilka ofert z dość egzotycznych kierunków. Na stole miał podobno propozycje z reprezentacji Iranu oraz klubów z ligi chińskiej. Mało kto wyobraża sobie, by wrócił na stałe do reprezentacji, ale wydaje się idealnym kandydatem do przejęcia zespołu przed marcowymi barażami.
Ogromnym plusem Nawałki jest znajomość nie tylko funkcjonowania reprezentacji jako ogółu, ale przede wszystkim tej konkretnej drużyny, złożonej z tych, a nie innych piłkarzy. Aż dziesięciu zawodników powołanych przez Nawałkę na mundial w 2018 roku, było na ostatnim listopadowym zgrupowaniu u Paulo Sousy. A przecież wielu innych miał na swoich radarach. Znajomość szatni i szacunek, jakim cieszy się w niej Nawałka, może przemawiać na jego korzyść.
Wszyscy pamiętamy co prawda moment jego pożegnania się z reprezentacją, ale nie możemy przecież odbierać mu dużych sukcesów. Niski pressing z Japonią nie może przysłonić nam ćwierćfinału Euro w 2016 roku. Bez wątpienia Nawałka zapisał się w historii polskiej piłki jako najlepszy selekcjoner naszej reprezentacji w XXI wieku. Pytanie tylko, czy aby na pewno nadaje się on do roli strażaka. Wszyscy znamy historię z cofaniem autobusu i równo przyciętą trawą. Jasno pokazują one, że Nawałka nade wszystko stawia ład i porządek. Oczywiście jest on związany z przesadną wiarą w znaczenie przesądów, co nie zmienia faktu, że bałagan jaki panuje obecnie wokół PZPN i reprezentacji Polski, może go zniechęcić.
Te obawy zdają się rozwiewać dziennikarze TVP Sport, którzy podają, że były selekcjoner wyraził już zgodę do podjęcia rozmów. Jedno trzeba Nawałce oddać – takiego doświadczenia w roli, do której może pretendować, nie ma żaden inny kandydat.
MACIEJ SKORŻA
W przypadku Macieja Skorży na pewno zaprocentować może doświadczenie reprezentacyjne zdobyte w sztabie szkoleniowym Pawła Janasa, w którym był asystentem. Wówczas pojechał na mistrzostwa świata w 2006 roku, co też warto uznać za atut. W latach 2018-2020 prowadził z kolei reprezentację U-23 Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Pewnym problemem w tym przypadku może być jednak jego obecne zajęcie. Wykonuje on świetną pracę w Lechu Poznań, z którym jest na dobrej drodze do zdobycia mistrzostwa Polski. Co mogłoby go odciągnąć od codziennych obowiązków? Oprócz interesującej oferty finansowej, byłaby to pewnie gwarancja długofalowej współpracy z PZPN. Czy ktoś wyobraża sobie, by Skorża porzucił Kolejorza, by zostać strażakiem? Wybór tego kandydata oznaczałby mianowanie go na pełnoprawnego selekcjonera reprezentacji, którego celem byłoby najpierw dostanie się na mundial, ale poza tym również sukces w eliminacjach do Euro 2024 i dobry występ na tym turnieju.
MAREK PAPSZUN
To by dopiero był chichot losu. Tyle w ostatnim czasie mówi się o trenerze Papszunie, który jest kuszony przez Dariusza Mioduskiego, a który ma na stole kontrakt przedłużający jego pracę w Rakowie Częstochowa. Szkoleniowiec zarzeka się, że decyzję podejmie do końca roku, a pierwszy dowie się o niej Michał Świerczewski. Nic dziwnego, że w konsekwencji wydarzeń związanych z Paulo Sousą, Papszun pojawia się w dyskusji o potencjalnym kolejnym selekcjonerze reprezentacji Polski.
W jego przypadku mówimy oczywiście o sytuacji podobnej do Macieja Skorży. Papszun musiałby dostać od Kuleszy obietnicę długofalowej współpracy i komfort wykonywania obowiązków, taki sam, jaki ma w Częstochowie. Można mieć też podejrzenia, czy ewentualna praca w reprezentacji narodowej nie przyszłaby do Papszuna zbyt szybko. Musimy pamiętać, że do tej pory na poziomie Ekstraklasy prowadził on jedynie Raków Częstochowa, a w kadrze regularnie grających piłkarzy z naszej ligi możemy policzyć na palcach jednej ręki. W jego CV brak także wcześniejszych kontaktów z pracą w piłce reprezentacyjnej.
PIOTR NOWAK
Fakt, że na giełdzie nazwisk w narracji pojawia się Piotr Nowak, najlepiej pokazie sytuację, w jakiej znalazł się PZPN przy szukaniu następcy Paulo Sousy. Były piłkarz reprezentacji Polski w latach 2016-2017 pracował w Lechii Gdańsk i na tym możemy zakończyć temat, jeśli chcemy omówić jego związek z polską piłką z pozycji trenera. Nowak mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych, a polskim kibicom przypomniał o sobie podczas Euro 2020, gdy przebywał w Polsce jako ekspert Kanału Sportowego.
Na korzyść Nowaka oprócz kapsli działa na pewno doświadczenie w pracy z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Pracował on jako asystent trenera pierwszej reprezentacji oraz główny szkoleniowiec zespołu U-23. Powiedzmy sobie jednak wprost, kandydatura Piotra Nowaka pachnie naprawdę mocną egzotyką i uwypukla tylko problem reprezentacji Polski.
MICHAŁ PROBIERZ
W dyskusji nie możemy pominąć Michała Probierza. Szkoleniowiec o uznanej marce na polskim rynku musi znaleźć się w kręgu zainteresowań, jednak z wielu powodów jego szansa na otrzymanie propozycji pracy jako selekcjonera reprezentacji Polski jest znikoma. Przede wszystkim Probierz przez niemal całą swoją karierę trenerską był związany jedynie z polskimi klubami. Wyjątkiem jest dziewięciomeczowa przygoda z Arisem Saloniki, z których odszedł, gdy dowiedział się o problemach finansowych klubu.
Nie ma on więc w CV żadnego doświadczenia reprezentacyjnego, nawet na szczeblu juniorskim. W obecnej sytuacji w polskiej kadrze wydaje się to argument, który może przesądzić o sprawie. Dodatkowo nie wydaje się to kaliber szkoleniowca, który pasuje jak ulał do prowadzenia jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, czy pierwszego bramkarza Juventusu. Niektórzy sugerują, że pomocną może okazać się wcześniejsza współpraca Probierza z dzisiejszym prezesem PZPN Cezarym Kuleszą. Panowie współpracowali w Jagielloni Białystok.
Z drugiej strony, czy Kulesza odważyłby się na zatrudnienie swojego byłego pracownika, wiedząc, że w razie jego niepowodzenia, cała wina spadnie na jego nazwisko? Dotychczasowe ruchy prezesa pokazują, że raczej stroni on od kontrowersyjnych decyzji, a taką na pewno byłoby związanie się z Probierzem. W grze pozostają bezpieczniejsze wizerunkowo opcje.
JACEK MAGIERA
Obecny trener Śląska Wrocław był już kiedyś w narracji o byciu potencjalnym selekcjonerem reprezentacji Polski. Miało to miejsce po mundialu w 2018 roku, gdy Magiera pracował jako szkoleniowiec kadry U-20. Wtedy był też świeżo o zakończeniu swojej przygody z Legią Warszawa, po której wypracował sobie uznane nazwisko wśród polskich trenerów. Dobre wyniki w Lidze Mistrzów na pewno znacząco na to wpłynęły.
Magiera zna wiele korytarzy w PZPN-ie, ma też doświadczenie w organizowaniu zgrupowań i panowaniem nad drużyną narodową. Wszystko przez to, że przed podjęciem pracy we Wrocławiu prowadził zespoły U-20 i U-19. Obecnie jego pozycja na rynku nie jest jednak tak silna i może się wydawać, że kilku kandydatów znajduje się przed nim.
INNE OPCJE
Istnieje oczywiście możliwość zatrudnienia kogoś zupełnie spoza kręgu głównych zainteresowań. Zbigniew Boniek wyciągnął z kapelusza Paulo Souse, więc Cezary Kulesza też może znaleźć kogoś takiego zagranicą. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że przejęcie dużej europejskiej reprezentacji przed meczem o wszystko, mając do dyspozycji kilka dni spędzonych ze swoimi podopiecznymi, brzmi jak potencjalna mina (albo patrząc z drugiej strony – jak idealna wymówka). Do tego wszyscy w związku są raczej sparzeni na współpracy z Portugalczykiem i będą szukali kogoś o uznanej reputacji, kto nagle nie wystawi ich do wiatru.
Mamy więc potężny pożar, który ktoś będzie musiał ugasić. Nie dotyczy on tylko wyboru nowego selekcjonera, bo przecież w tle wciąż pozostaje konflikt z Sousą i dylemat, w jaki sposób go rozwiązać. Przy okazji zobaczymy, jak z tym kryzysem poradzi sobie Cezary Kulesza. Nowy selekcjoner będzie jego pierwszym wyborem, a gra toczy się o wysoką stawkę. Ból głowy prezesa jest przecież ściśle związany z Katarem.
Fot. FotoPyk