Pora podsumować kolejny rok w polskiej piłce. Jaki był? Gdyby spojrzeć na 2021 w ten sposób, że nigdy wcześniej nasz piłkarz nie był tak blisko Złotej Piłki (abstrahując od zeszłorocznej hucpy), powiedzielibyśmy, że zajebisty, ale już dawno wyleczyliśmy się z oceniania naszego futbolu przez pryzmat dokonań Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu jest jego cholernie ważną częścią, ciągnie go w górę (no chyba, że akurat musi odpocząć jak z Węgrami), ale prawda o naszej kopanej leży gdzieś indziej. Gdzie? To postaramy się ustalić, przygotowując rankingi polskich piłkarzy na poszczególnych pozycjach.
Dziesięciu bramkarzy. Tyle samo prawych obrońców. Lewych również. No i dalej: stoperów, defensywnych i ofensywnych pomocników, skrzydłowych. No i napastników – w ramach tzw. wisienki na torcie, oczywiście z “Lewym” na pierwszym miejscu. Skoro wymieniliśmy już przystanki, zapraszamy was na przejażdżkę.
Ale żeby formalności stało się zadość, musimy raz jeszcze przypomnieć dwie rzeczy.
Pierwsza jest taka, że oceniamy zawodnika przez pryzmat jego dokonań w ostatnim roku, o czym warto pamiętać w kontekście i tych większych nazwisk, i zawodników stawiających pierwsze kroki na poważniejszych arenach. Podkreślamy to za każdym razem, bowiem często widzimy i sami doskonale wiemy, jak silne potrafi być działanie sentymentu w przypadku doświadczonych i nadziei na lepsze jutro, gdy mowa o talenciakach. Musimy jednak w wypadku tego rankingu wyraźnie zaznaczać granicę między ostatnimi 12 miesiącami a starszymi dokonaniami czy też potencjałem, który może dopiero eksplodować w najbliższym czasie.
Druga – żeby było śmieszniej, piłkarzom przyznajemy jedną z pięciu klas.
- A – światowy top
- B – europejski poziom
- C – solidne granie
- D – niezła ligowa
- E – z braku laku
A teraz podpowiedź, jak je czytać. Kategorie są dość obszerne, ale nie sensu się rozdrabniać, by tworzyć kolejne.
Klasa „A” zarezerwowana jest dla prawdziwych kozaków, grona najlepszych piłkarzy na świecie na poszczególnych pozycjach. Półkę niżej są ci, którzy są częścią piłkarskich salonów i potrafią się tam zachować – nie dłubią w nosie i nie puszczają bąków. Albo – uwaga, uwaga, żeby nie było nieporozumień – grają tak, jakby na tych salonach byli, bo w teorii na „B” może załapać się również gość z Ekstraklasy. „C” to nasz pomost, który ugina się pod ligowcami, którzy wyskakują ponad ekstraklasowy krajobraz, oraz piłkarzami zagranicznych klubów, którzy mają swoje problemy lub po prostu plątają się gdzieś w drugim-trzecim szeregu. Nie ma dramatu, ale fajerwerów w przekroju całego roku też nie ma. „D” to przede wszystkim solidni ligowcy, ale piłkarze z klubów zagranicznych też mogą się tu załapać. Kryterium jasne – ci, za słabi na „C”. No i „E” – dajemy tych gości dlatego, że ustaliliśmy kiedyś, iż ten ranking będzie liczył 10 pozycji.
Najlepsi polscy bramkarze 2021 – ranking
Na początek bramkarze i kolejny odcinek rywalizacji pomiędzy Wojciechem Szczęsnym a Łukaszem Fabiańskim.
2020: 1. Szczęsny, 2. Fabiański
2019: 1. Szczęsny, 2. Fabiański
2018: 1. Fabiański, 2. Szczęsny
2017: 1. Szczęsny, 2. Fabiański
2016: 1. Fabiański, 2. Szczęsny
2015: 1. Fabiański, 2. Szczęsny
2014: 1. Szczęsny, 2. Boruc, 3. Fabiański
2013: 1. Szczęsny, 2. Boruc (Fabiański poza “10”)
Dziewiąta edycja zabawy i po raz dziewiąty wygra ktoś z tej dwójki. Po raz ósmy z rzędu zajmą dwa miejsca na podium i siódmy rok z kolei stworzą najlepszą dwójkę. Coś się skończyło, jeśli chodzi o ich przeplatające się losy w kadrze, bowiem po Euro “Fabian” powiedział: “pas”, ale nie oznacza to przecież końca rywalizacji o miano najlepszego polskiego bramkarza. Tym bardziej, że golkiper West Hamu ciągle gra tak, jakby – mimo 36 lat na karku – na emeryturę się nie wybierał.
I naszym zdaniem to właśnie on zasłużył na miano najlepszego polskiego bramkarza w tym roku. Jeśli ktoś zakładał, że przyjście Alphonse’a Areoli coś zmieni w hierarchii bramkarzy “Młotów”, no to nic z tych rzeczy. Rezerwowy bramkarz mistrzów świata z 2018 roku może połapać piłki w Lidze Europy lub krajowych pucharach, a niepodważalną jedynką jest Fabiański. Zresztą w Anglii już dużo plotkuje się o tym, że kolejnym bramkarzem, który spróbuje wygryźć Polaka, będzie Sam Johnstone, któremu latem wygasa kontrakt z West Bromwich. Cóż, życzymy powodzenia. Fabiański w tym sezonie broni z nieco ponad 70-procentową skutecznością, co jest bardzo dobrym wynikiem. Jego błędy można spokojnie policzyć na palcach, a poza kwietniowym meczem z Newcastle United trudno przypomnieć sobie jakiegoś klopsa. Nie chcemy was teraz przekonywać, że mówimy o absolutnie topowym golkiperze Premier League, ale koło 10. miejsca w takiej klasyfikacji “Fabian” pewnie by się zakręcił. Ktoś dałby go na ósme, ktoś na jedenaste.
Na nasze “A” trochę za mało, ale na “B” i pierwsze miejsce wystarczyło.
Również dlatego, że gorszy rok miał Wojciech Szczęsny. Dwanaście miesięcy temu mogliśmy mówić po prostu o najlepszym bramkarzu Serie A, ale kolejny sezon już tak dobry dla Polaka stojącego między słupkami Juventusu nie był. Tytuł najlepszego golkipera ligi powędrował do Gianluigiego Donnarummy i trudno powiedzieć, by Szczęsny finiszował zaraz za jego plecami. Co więcej – momentami można się zastanawiać, czy aby na pewno jest on najlepszym polskim bramkarzem na Półwyspie Apenińskim. Do tego zresztą zaraz wrócimy, ale podkreślmy jeszcze, że był to słaby rok Szczęsnego w kadrze. Z jednej strony w końcu przyszło przełamanie i rozegrał dobry mecz na wielkim turnieju (z Hiszpanią), a z drugiej – ile razy po puszczonych przez niego golach w reprezentacji zastanawialiśmy, czy mógł zrobić więcej? Niestety zbyt wiele.
Wracając do polskich bramkarzy we Włoszech, wypada podkreślić, że okresy świetnej gry mieli Bartłomiej Drągowski i Łukasz Skorupski. W dużym uproszczeniu możemy powiedzieć, że wiosną pierwszy z wymienionych, a jesienią drugi. Gdyby nie to, że były bramkarz Jagiellonii Białystok od października pauzuje po kontuzji, mielibyśmy pasjonującą rywalizację o podium, a tak choćby przez ten fakt nieco wyżej oceniliśmy Skorupskiego, który w tym sezonie zaliczył już 7 czystych kont. Biorąc pod uwagę, że jest bramkarzem Bologny, to świetny rezultat. Niemniej jednak wydaje nam się, że w przyszłym roku Drągowski może powalczyć nawet o dwójkę – łączony jest z dużymi firmami, zobaczymy, gdzie poniesie go wznosząca fala.
Najlepsi polscy bramkarze 2021 – hierarchia kadry
Dalej Rafał Gikiewicz, którego “oficjalnie” skreślił Paulo Sousa. I okej, takie jest prawo selekcjonera, rozumiemy powody i nie czepiamy się deklaracji, że Portugalczyk myśli też o przyszłości. Jednocześnie trudno podpisać się pod stwierdzeniem, że lepsi od Gikiewicza już teraz są Radosław Majecki i Kamil Grabara. Pierwszy po prostu gra zbyt rzadko, byśmy mogli to porównać (i uwzględnić go w rankingu, bo w 2021 roku uzbierał ledwie 10 występów). Drugi wykonał ważny krok w kierunku większej piłki – przeniósł się do ekipy FC Kopenhaga i od razu wywalczył miejsce między słupkami, ale też bez trudu można natknąć się też na jego wyraźne błędy, czasami mające dość poważne konsekwencje (na przykład zawalił Aarhus dwumecz w półfinale Pucharu Danii). W jego przypadku jesteśmy dobrej myśli, spodziewamy się rychłego awansu, ale ciągle nieco wyżej oceniamy Gikiewicza, który regularnie broni w Bundeslidze – nawet jeśli jesienią nie zbiera już wysokich not.
Czytaj także:
- 35 rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć w Ekstraklasie. A jednak!
- Najlepsi z najlepszych. Jedenastka roku Premier League
- Banasik: – To najlepszy rok w mojej trenerskiej karierze
- Jesień jak z horroru. 10 najgorszych momentów Legii Warszawa
Klasę “C” przypisaliśmy jeszcze Bartoszowi Białkowskiemu, który ma niepodważalną pozycję w Millwall. Dalej już Rafał Strączek, który powoli zaczął wyrastać na czołowego bramkarza w Ekstraklasie i może zmienić ligę na lepszą. Znalazło się też miejsce dla Artura Boruca, którego wkład w grę Legii najmocniej widać było w trakcie tych jesiennych tygodni, gdy go zabrakło. No i dla Maksymiliana Stryjka, który przebył długą drogę, by znaleźć się w tym miejscu (wiodła przez piątą ligę angielską, którą Stryjek wolał od II-ligowego Widzewa), ale chyba się opłaciło. W końcówce 2020 roku wywalczył sobie miejsce między słupkami w Livingston FC i dzisiaj jest cenioną marką w Szkocji. Wyprzedził w naszych oczach między innymi Michała Szromnika, Mateusza Lisa, Dominika Hładuna, odkrycie jesieni Filipa Majchrowicza, grającego niewiele Majeckiego. I paru innych solidnych bramkarzy, więc akurat na tej pozycji rywalizacja była całkiem ciekawa.