Reklama

18 scen z kariery Sergio Aguero

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

15 grudnia 2021, 14:10 • 26 min czytania 28 komentarzy

Niestety, medialne doniesienia znalazły dzisiaj potwierdzenie w oficjalnym komunikacie – Sergio Aguero po osiemnastu latach seniorskiej kariery został zmuszony do odwieszeniu butów na kołku z powodu problemów natury kardiologicznej. Nie udała mu się zatem kompletnie przygoda z FC Barceloną, co tym bardziej smutne, że marzył o niej od dawna. Wciąż mówimy wszakże o jednym z najwybitniejszych napastników XXI wieku. A skoro „Kun” przez osiemnaście lat zachwycał na światowych boiskach, to my przypominamy dzisiaj osiemnaście niezapomnianych scen z bogatej kariery. Wyruszcie z nami w tę podróż.

18 scen z kariery Sergio Aguero

Jest co wspominać, bez dwóch zdań.

Aguero! Aguero! Agueroooooo!

To jest… to jest po prostu… To jest niemożliwe – mówił wstrząśnięty Andrzej Twarowski. I trudno było komentatorowi nie przytaknąć. Manchester City tracił przecież do Manchesteru United osiem punktów na sześć kolejek przed końcem sezonu 2011/12, a jednak odrobił cały ten dystans, między innymi dzięki arcyważnej bramce Vincenta Kompany’ego w derbach miasta w 36. kolejce. W ostatniej serii spotkań, by przypieczętować pierwsze miejsce, musiał wygrać z siedemnastym zespołem ligi. I zrobił to, choć w 90. minucie gry przegrywał 1:2 i wydawało się naprawdę skrajnie nieprawdopodobne, by „Obywateli” stać było na coś więcej niż wyrównanie. Wyrównanie, które nie skutkowało niczym więcej niż tylko spotęgowanie poczucia rozczarowania.

Reklama

Edin Dżeko faktycznie wyrównał. A w czwartej minucie doliczonego czasu Aguero jakimś cudem znalazł się na czystej pozycji w polu karnym i oddał strzał na wagę mistrzostwa Anglii. Nie zadrżała mu stopa. Trafił do siatki, gwarantując „Obywatelom” pierwszy tytuł od 44 lat. Wcześniej Manchester City za sprawą gigantycznych inwestycji był potęgą światowego futbolu na papierze. Pod względem kadrowej siły i potencjału finansowego. Bramka Aguero z Queens Park Rangers zmieniła postrzeganie tego klubu. Ekipa z niebieskiej części Manchesteru przestała być wreszcie tą gorszą, tą wiecznie aspirującą. Niespełnioną.

Nastał czas The Citizens.

niezapomniany komentarz Andrzeja Twarowskiego

niezapomniany komentarz Martina Tylera
Reklama

– Wyobraziłem sobie, co będzie się działo, jeśli przegramy. Ludzie upadający w rozpaczy, płaczący. Czujący się tak, jakby ich życie się kończyło. Już wtedy byłem przygotowany na to, by walczyć o kolejny sezon, by w następnych rozgrywkach zdobyć mistrzostwo – przyznał Vincent Kompany. Jakże wiele mówi to o stanie ducha piłkarzy City przy wyniku 1:2. Kapitan zespołu, znajdujący się naturalnie na murawie, w desperacji uciekał myślami do kolejnych rozgrywek! Gdy minął podstawowy czasy gry, scenariusz w ramach którego „Obywatele” jednak zostają mistrzami Anglii był po prostu oderwany od rzeczywistości.

Można stawiać mu rozmaite zarzuty. Że zawodził w narodowych barwach, że w fazie pucharowej Champions League często brakowało jego trafień, że zdarzało mu się niekiedy wikłać w konflikty. Ale jeden z najsłynniejszych goli w historii nie tylko angielskiego futbolu należy do Sergio Aguero.

To najważniejsza bramka mojego życia – mówił bez cienia wątpliwości sam napastnik w rozmowie ze Sky Sports. – Bardzo często ją oglądam. Moja rodzina też, mój syn ją uwielbia. Ten gol pozostanie w mojej głowie na zawsze. Kiedy trąciłem piłkę przed oddaniem uderzenia, wychodząc na pozycję, interweniujący obrońca QPR lekko mnie trafił. Nie miało to większego znaczenia, ale kontakt był. Przemknęło mi przez myśl, że to może być rzut karny. Ale po ułamku sekundy uznałem, że po prostu muszą zakończyć tę akcję strzałem. Klamka zapadła. Potem przez dwa dni nie potrafiłem w to wszystko uwierzyć.

Najmłodszy debiutant w historii

Aguero od początku kariery uważany był a super-talent.

Wychowanek Club Atletico Independiente debiut w pierwszej drużynie na poziomie argentyńskiej ekstraklasy zanotował krótko po piętnastych urodzinach. 5 lipca 2003 roku Independiente mierzyło się u siebie z San Lorenzo, a „Kun” pojawił się na boisku w 68. minucie spotkania w miejsce Emanuela Rivasa. Jego zespół wówczas przegrywał 0:1 (takim też wynikiem mecz się zakończył), co wiele mówi o zaufaniu, jakim trener Oscar Ruggeri darzył nastoletniego zawodnika. – Mój sztab przyprowadził „Kuna” na trening pierwszego zespołu – opowiadał trener na łamach La Nacion. – Powiedzieli mi: „spójrz na tego chłopaka, to fenomen. Wybitny talent. Musisz sam go obejrzeć”. I tak go wprowadziliśmy do drużyny. Pozwoliliśmy mu rywalizować z dorosłymi zawodnikami, ale tak twardo stał na nogach, że nawet doświadczeni, silni obrońcy nie potrafili go powalić. Wkrótce zabrałem go na mecz ligowy i pozwoliłem mu zadebiutować.

piętnastoletni „Kun” walczy o piłkę w swoim debiucie (fot. El Grafico)

Występ w starciu z San Lorenzo okazał się tylko epizodem. Na regularną grę w koszulce „Czerwonych Diabłów” musiał Aguero poczekać nieco dłużej. Do drzwi wyjściowej jedenastki donośnie zapukał w 2004 roku (został wtedy najmłodszym piłkarzem w historii Copa Libertadores), a na prawdziwą gwiazdę Independiente wyrósł definitywnie w sezonie 2005/06. Czyli wciąż na długo przed dwudziestymi urodzinami. Łącznie zdobył w lidze 18 bramek i w mediach poważnie się zastanawiano, czy Jose Pekerman nie powinien przypadkiem znaleźć dla niego miejsca w kadrze na mundial.

Pierwszy występ w narodowych barwach

Ostatecznie selekcjoner „Albicelestes” zdecydował się zabrać na mistrzostwa do Niemiec 24-letniego Rodrigo Palacio, którego argentyńskie media wskazywały wówczas jako głównego konkurenta Aguero w walce o powołanie. Wzbudziło to kontrowersje, tym bardziej że Pekerman wcześniej wysłał sygnały, iż ekscytujący opinię publiczną „Kun” ma szanse na wyjazd na turniej. Koniec końców napastnik premierowy występ w drużynie narodowej zanotował jednak dopiero po mundialu. 2 września 2006 roku pojawił się na murawie w 66. minucie spotkania z Brazylią (przegranego 0:3). – Jak można było nie powołać na mundial Aguero, który żonglować piłką potrafi nawet pod wodą?! – pieklił się Diego Maradona. Wtórował mu Cesar Luis Menotti: – Aguero to klon Romario.

Obecnie Aguero plasuje się na siódmym miejscu na liście najmłodszych debiutantów w historii reprezentacji Argentyny. Akurat na tym polu do Maradony mu daleko (aż dwa lata), no ale – jako się rzekło – w lidze „Kun” odebrał rekord legendarnemu rodakowi.

Powódź

Kilka zdań wypada poświęcić dzieciństwu Aguero, o którym szeroko opowiadał Sam Lee z portalu Goal.com.

Jak to często bywa wśród zawodników rodem z Ameryki Południowej, tak i w przypadku „Kuna” młodzieńcze lata nie należały do najłatwiejszych. Jego rodzice byli jeszcze nastolatkami, gdy Sergio przyszedł na świat, a nie był on wcale ich pierwszych dzieckiem. Mieli już córeczkę. Leonel i Adriana przeprowadzili się do Buenos Aires z oddalonego o przeszło 1000 kilometrów miasta San Miguel de Tucuman w poszukiwaniu nowych możliwości, intratniejszej pracy i generalnie lepszego życia. Trzeba bowiem pamiętać, że Argentyna na początku XXI wieku była państwem pogrążonym w ekonomicznej ruinie. Kraj, kilkadziesiąt lat wcześniej wymieniany wśród najbogatszych na świecie, wskutek niekończącej się politycznej zawieruchy i niemądrych posunięć na polu gospodarczym po prostu zbankrutował. Dlatego za wspomnianą „szansę na lepsze życie” rodzice „Kuna” uznali działkę podarowaną im przez przyrodniego brata Leonela. Mężczyzna własnoręcznie wzniósł na posesji mały domek z cegieł i blach. Naturalnie bez kanalizacji, a nawet dostępu do bieżącej wody.

W 1988 roku ta skromna, choć wybudowana z wielkim mozołem konstrukcja została zniszczona przez powódź, która dotknęła przedmieścia Buenos Aires. Dom został też przy okazji obrabowany. Adriana była wówczas w piątym miesiącu ciąży. Skomplikowany, wymagający nacięcia krocza poród nastąpił trzy tygodnie po 18. urodzinach kobiety. Noworodkowi trzeba było uszkodzić obojczyk, aby opuścił łono matki. Lekarze uznali, że to zwiastun szczęśliwego życia.

trzeci dom Sergio Aguero (fot. Goal.com)

Kolejne lata stały pod znakiem ciągłych przeprowadzek. Tak się jednak złożyło, że gdziekolwiek rodzina się nie osiedliła, w najbliższym sąsiedztwie zawsze znajdowało się piłkarskie boisko. Leonel też grywał amatorsko w piłkę, lecz szybko się okazało, że syn znacznie przerasta go talentem. „Kun” jeszcze przed dziesiątymi urodzinami zaczął wspierać domowy budżet pierwszymi drobniakami zarobionymi w podwórkowych turniejach. Potem zwrócił na siebie uwagę ludzi związanych z Independiente. Ale nie tylko łowcy talentów mieli na niego oko. Lokalny przedsiębiorca Samuel Liberman został przedstawicielem chłopca na dziesięć lat, oferując w zamian – poprzez prawnika – bieżące wsparcie finansowe dla rodziny. Sprawa wypłynęła przy okazji transferu Aguero z Independiente do Atletico Madryt, gdy Liberman stwierdził, że na mocy zawartego wcześniej kontraktu należy mu się 25% kwoty odstępnego. Efektem była batalia sądowa.

Trenerzy ze szkółki „Czerwonych Diabłów” spotkali się z ostrą krytyką ze strony rodziców pozostałych juniorów, że Sergio jest traktowany na specjalnych warunkach. I faktycznie – długo nie płacił składki członkowskiej, bo rodziców nie było na takową stać. Nie uczęszczał na wszystkie treningi, gdyż grał zarobkowo w osiedlowych turniejach. Ale ludzie z Independiente po prostu znali się na swojej robocie. Wiedzieli, że taka perełka jak „Kun” nie trafia się codziennie.

To dziennikarz sportowy Eduardo Gonzalez jako pierwszy dostrzegł talent Aguero i szepnął słówko zaprzyjaźnionemu trenerowi Independiente, a także nawiązał kontakt z Libermanem. Kiedy „Kun” miał 14 lat, prezydent River Plate, Jose Maria Aguilar, próbował go przechwycić. Umówił się na spotkanie z Gonzalezem i powiedział: „Przyprowadzić mi Aguero, a zatrudnię cię w klubie i sprawię, że wszystkie twoje życiowe problemy znikną”. Ale dziennikarz nie chciał mu pomóc. Wściekły Aguilar warknął tylko, odwracając się w stronę okna: „rozmawiam z królem głupców!”

Ramon Indart („Perfil”)

Na marginesie. Dlaczego „Kun”? Kiedy Leonel zdołał uciułać dość zaskórniaków, by kupić niewielki telewizor, jego syn natychmiast zafascynował się japońską kreskówką „Wanpaku Omukashi Kumu Kumu”. Główny bohater, tytułowy Kum-Kum, notorycznie pakował się w kłopoty i wówczas dziadek Sergio zaczął nazywać siedzącego przed ekranem wnuka „Kunem”. Aguero był też wielkim miłośnikiem kultowego anime „Dragon Ball Z”.

Mieszkałem z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa. Żyliśmy za trzy euro dziennie – wspominał zawodnik.

Łzy i transfer

29 kwietnia 2006 roku Aguero rozegrał przedostatnie spotkanie w barwach Independiente. Zdobył gola, jego zespół wygrał 2:0, lecz… nie obyło się bez łez. W 42. minucie Argentyńczyk obejrzał bowiem żółtą kartkę, która odebrała mu możliwość występu w następnej ligowej kolejce. A była to dla niego ostatnia szansa, by zagrać dla „Czerwonych Diabłów” przed własną publicznością na stadionie zwanym La Doble Visera. Na dodatek przeciwko Boca Juniors.

Były to chyba nawet bardziej łzy frustracji niż smutku.

rozgoryczenie Aguero po żółtej kartce

Naturalnie Aguero miał świadomość, że jego czas w Independiente nieubłaganie dobiega końca. Błyskotliwego napastnika wzywała Europa. Mówiło się o zainteresowaniu Bayernu Monachium. Angielskie media spekulowały również na temat możliwego transferu do Liverpoolu, ponieważ „Kun” w jednym z wywiadów wyznał, że jego idolem z dzieciństwa jest Michael Owen. Koniec końców padło jednak na Atletico Madryt. Los Colchoneros wyłożyli na stół około 20 milionów euro, ustanawiając tym samym klubowy rekord, jeśli chodzi o zapłaconą kwotę odstępnego.

Chciałem zostać dłużej w Independiente, ale oferta była zbyt dobra, by ją odrzucić

Sergio Aguero

Dyrektor Miguel Angel Gil odwiedził mnie w Argentynie osobiście, pokazał wielką wiarę w moje możliwości – stwierdził Aguero w rozmowie z BBC. – Przekonał mnie, moją rodzinę i agentów, że transfer do Atletico jest wielką szansą i dla mnie, i dla klubu. Poczułem się komfortowo. Prasa publikowała historie o Chelsea, Juventusie, Interze, Villarrealu, Bayernie, Palermo, Liverpoolu, Hamburgu… Dla mnie to bez znaczenia. Nie rozważałem innych ofert.

Hamburgery

„Kun” w Argentynie na świeczniku znajdował się w zasadzie bez przerwy. Kiedy debiutujesz w lidze jako piętnastolatek, a w kolejnych sezonach potwierdzasz swoją klasę, przestajesz być jedynie ciekawostką. Stajesz się gwiazdą. W Atletico wyglądało to jednak inaczej. Naturalnie transfer Aguero wzbudził olbrzymie emocje w Hiszpanii, kibice z czerwono-białej części Madrytu wiele sobie po nowym nabytku obiecywali, ale to wcale nie oznacza, iż Argentyńczyk z miejsca stał się postacią numer jeden na Estadio Vicente Calderon. W sumie to nie był nawet najsłynniejszym napastnikiem madryckiej drużyny. Do sezonu 2006/07 Atletico przystąpiło z naprawdę niezłą obsadą linii ataku. Trener Javier Aguirre miał też do dyspozycji takich graczy jak Fernando Torres i Mista.

To ten pierwszy był faworytem miejscowej publiczności. Wychowankiem, pupilkiem, pieszczochem. Kapitanem. Władze Los Colchoneros od lat odrzucały oferty angielskich klubów (na czele z Chelsea), które za wszelką cenę chciały wyciągnąć Torresa z Madrytu. W tym tandemie Aguero siłą rzeczy stał się „tym drugim”.

Nie poradził sobie najlepiej z tą rolą.

Aguero i Torres nie pograli ze sobą zbyt długo

W debiutanckim sezonie spędzonym na hiszpańskich boiskach zanotował tylko sześć ligowych trafień, mimo że wystąpił dosłownie we wszystkich meczach, na ogół od deski do deski. Atletico zajęło odległą, siódmą pozycję w La Lidze, co wystarczyło jedynie do zakwalifikowania się do Pucharu Intertoto. W efekcie po zakończeniu rozgrywek Torres wreszcie dogadał się z Liverpoolem i opuścił klub, wzbudzając wściekłość wśród fan.

Aguero z racji na młody wiek nie był wskazywany jako główny winowajca tych niepowodzeń, ale i jemu się obrywało. Hiszpańska prasa sugerowała, że nastolatek rozbrykał się z dala od rodziny i trochę za często korzysta z uciech nocnego życia. Wątpliwości wzbudzała też jego sylwetka. MARCA pisała nawet, że Argentyńczyk obżera się hamburgerami i litrami pije Colę. Klubowy dietetyk uznał te głosy za niedorzeczne, lecz przyznał, że „Kun” nie ma pojęcia o profesjonalnej diecie. – Uwielbia czerwone mięso, pochłania same węglowodany. I nie pije wody. Twierdzi, że nie lubi. To typowe dla piłkarzy z Ameryki Południowej. Zastrzeżenia zgłaszał też trener Aguirre. – Szczerze mówiąc, uznałem Aguero za niegotowego do gry z pierwszym zespołem. Chciałem go odesłać do rezerw, jednak władze klubu zablokowały ten ruch, bo chłopak za dużo kosztował i byłoby to kiepskie posunięcie dla wizerunku Atletico.

– On nie miał pojęcia, co robić na boisku. Efektywny czas gry w trakcie meczu to 45-50 minut. Podzielmy to na wszystkich zawodników i wychodzi na to, że każdy z nich ma piłkę przy nodze przez minutę-dwie. I wtedy Aguero faktycznie był wspaniały. Ale przez pozostałych 88 minut nie robił nic – zżymał się szkoleniowiec na łamach portalu Sport 360. – Trzeba było go cały czas zaganiać do pracy, bez kopa w tyłek się nie ruszał. Wszędzie łaził z konsolą do gier. Był po prostu małym, grubawym dzieciakiem. Musieliśmy mu kupić ciepłe ciuchy, bo zimą chodził w samych t-shirtach. Dzieciak.

Złoty Chłopiec

Duet Aguero – Torres nie zapisał się zatem złotymi zgłoskami na kartach historii Atletico, ale krótkotrwała współpraca z hiszpańskim goleadorem mocno wpłynęła na „Kuna”. Nie tylko w tym sensie, że – wzorem Torresa – Argentyńczyk sprawił sobie tatuaż w elfickim języku z uniwersum Tolkiena. Aguero do Europy trafił jako piłkarz, ujmijmy to, podwórkowy. Brykający po boisku trochę bez ładu i składu, notorycznie szukający okazji do szalonych dryblingów, marnotrawiący energię na skrzydłach. Torres tymczasem zainspirował go do stopniowego przepoczwarzenia się w rasową dziewiątkę. Aguero skupił się na konkretach. Wciąż lubił bawić się futbolówką, prawda, lecz przestał przeginać z efekciarstwem, które nie przynosiło wymiernych korzyści.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W sezonie 2007/08 napastnik zapisał na swoim koncie 19 bramek i 11 asyst w hiszpańskiej ekstraklasie, doskonale współpracując z Diego Forlanem, który przybył do Madrytu w miejsce sprzedanego Torresa. Szczególnie spektakularny był w wykonaniu Argentyńczyka marcowy występ przeciwko Barcelonie. „Kun” zdobył wówczas dwie bramki, a dwie kolejne wypracował. Atletico wygrało 4:2.

Ronaldinho trafił z przewrotki, ale to Aguero był bohaterem meczu

W 2007 roku Aguero został nagrodzony prestiżowym tytułem Golden Boya dla najlepszego piłkarza U-21 występującego w Europie. Sezon zakończył na trzecim miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców La Ligi, a Atletico uplasowało się na czwartej pozycji w tabeli i powróciło do Ligi Mistrzów.

Młodzieżowy mistrz

W międzyczasie napastnik sięgnął też po kilka sukcesów z młodzieżową reprezentacją Argentyny. Choć zwracali już na niego uwagę szkoleniowcy pierwszej kadry, to z drużyną U-20 święcił najbardziej znaczące triumfy. W 2005 roku „Albicelestes” wygrali w Holandii mistrzostwa świata U-20. Aguero (najmłodszy z członków zespołu) był wówczas tylko jokerem w talii trenera Francisco Ferraro, ale i tak odegrał niebagatelną rolę na drodze Argentyńczyków po złoto. W półfinałowej konfrontacji z reprezentacją Brazylii zanotował asystę przy trafieniu na 2:1 w doliczonym czasie gry, a w finale wypracował kluczowy rzut karny. Najlepszym graczem argentyńskiej ekipy został wprawdzie Leo Messi, ale występ „Kuna” media również doceniły.

To właśnie wówczas narodziła się trwająca do dzisiaj przyjaźń między tą dwójką, przydzieloną w trakcie turnieju do jednego pokoju hotelowego. Messi w przedmowie do autobiografii Aguero przyznał, że oglądał w telewizji pamiętne starcie Independiente a San Lorenzo, z którym „Kun” zanotował swój głośny debiut w lidze. Wtedy się jeszcze nie spodziewał, że w przyszłości będzie debiutującego 15-latka nazywał bratem.

finał mistrzostw świata U-20 z 2005 roku

Dwa lata później Argentyńczycy ponownie zgarnęli pierwsze miejsce na mundialu U-20, tym razem w Kanadzie. Aguero pod nieobecność Messiego grał już pierwsze skrzypce, został najskuteczniejszym strzelcem turnieju i wybrano go również najlepszym piłkarzem mistrzostw. O jego możliwościach przekonali się między innymi reprezentanci Polski, pokonani w 1/8 finału 3:1 przez ekipę „Albicelestes”. „Kun” wbił biało-czerwonym dwa gole. – Już wtedy nietrudno było dostrzec, że w tym chłopaku drzemie niesamowity potencjał. Zresztą cała drużyna Argentyny, która została mistrzem świata, prezentowała się znakomicie. Wszyscy zawodnicy byli świetnie wyszkoleni technicznie, ale Aguero przewyższał swoich kolegów i już wtedy pokazał wielką klasę. Bramki zdobywał z łatwością i widać było, że stanie się wielkim piłkarzem – przyznał trener Michał Globisz w rozmowie z TVP Sport.

skrót starcia z Polską na mistrzostwach świata U-20 w 2007 roku

Poza Messim i Aguero przez młodzieżówki Argentyny na przestrzeni tych dwóch ozłoconych turniejów przewinęli się choćby Angel Di Maria, Ever Banega, Lucas Biglia, Fernando Gago, Ezequiel Garay, Pablo Zabaleta czy Sergio Romero. Wielkie były oczekiwania wobec tej generacji.

Olimpijskie złoto

Apetyty jeszcze wzrosły, gdy na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie reprezentacja Argentyny zgarnęła złote medale. Jedynego gola w finałowej konfrontacji z Nigerią zdobył Angel Di Maria, lecz nieco wcześniej, bo na etapie półfinału, to Aguero grał pierwsze skrzypce. Dwa trafienia jego autorstwa (zdobyte na przestrzeni sześciu minut) otworzyły podopiecznym Sergio Batisty drogę do zwycięstwa 3:0 z Brazylią.

południowoamerykański klasyk na igrzyskach w Pekinie

Wcześniej Aguero nie zdobył na igrzyskach ani jednego gola. Był powszechnie krytykowany za swoją rażącą nieskuteczność i eksperci głośno zastanawiali się, czy powinien w ogóle pojawić się w pierwszym składzie „Albicelestes” na mecz z Brazylią. „Kun” odpowiedział na cierpkie słowa w najlepszy możliwy sposób.

Przeciwko Brazylii był po prostu zabójczy. Wykończył ich w mgnieniu oka

Pablo Zabaleta

Jego triumfalny powrót do Madrytu wcale nie wzbudził wielkiego zachwytu lokalnej publiczności. Hiszpańscy dziennikarze uznali bowiem 20-latka za piłkarza zdecydowanie zbyt mocno obciążonego. Wyliczano mu z niepokojem przemierzane samolotami kilometry i liczbę rozegranych jak dotąd w karierze minut, jakiej nie powstydziłby się piłkarz o trzy-cztery lata starszy. – Od dwóch lat Sergio praktycznie nie miał przerwy. Po mistrzostwach U-20 w Kanadzie popędził do Madrytu na mecze Pucharu Intertoto. Potem zaczął się sezon ligowy 2007/08, w którym zagrał niemal wszystko. W maju 2008 roku ruszył na zgrupowanie argentyńskiej kadry, a zaraz potem wyleciał do Chin na Igrzyska Olimpijskie. Z przystankiem w Japonii na mecz sparingowy. Co gorsza, wiele wskazuje na to, że natłok meczów w kalendarzu Aguero wkrótce jeszcze wzrośnie – dowodził Chema Fuente z El Mundo Deportivo.

Zięć Maradony

Sporo się też działo w życiu prywatnym 20-latka.

W 2008 roku Aguero – już wcześniej stanowiący niezwykle łakomy kąsek dla dziennikarzy z plotkarskich pisemek jako młoda piłkarska gwiazda – wszedł w być może najgłośniejszy i najszerzej komentowany związek małżeński w historii argentyńskiego futbolu. Piłkarz Atletico poślubił Gianinnę Maradonę. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, mówimy o córce „Boskiego Diego”. Sam „Kun” nie był już wprawdzie wówczas tytułowany następcą Maradony równie często, co za czasów gry w Independiente, ale wielu ekspertów wciąż widziało w nim potencjał na zawodnika liczącego się walce o Złotą Piłkę. Kiedy zatem zimą 2009 roku przyszedł na świat syn Sergio i Gianinny, uznano z góry, że z racji na genetyczną mieszankę wybuchową narodził się właśnie przyszły futbolowy czempion. Jak gdyby na ostateczne potwierdzenie przeznaczenia maleńkiego Benjamina, jego ojcem chrzestnym został nie kto inny, tylko Leo Messi.

Gianinna, Benjamin i Sergio

Sielanka nie potrwała jednak długo. Para nie była zbyt dobrze dobrana i finalnie rozwiodła się w 2012 roku. Maradona źle to zniósł. Wykryto nawet, że na fotografiach przedstawiających wnuka wraz z córką i eks-zięciem, jakie legendarny Argentyńczyk ustawił w swoim domu, twarz Aguero została zamazana czarnym flamastrem. Choć zdaje się, że po latach złość minęła i relacje między mężczyznami się unormowały. „Kunem” głęboko wstrząsnęła wiadomość o śmierci Diego. – Tego dnia miałem mecz w Lidze Mistrzów. Kiedy to zobaczyłem, myślałem, że to kłamstwo, jak wiele innych razy. Gdy jednak usłyszałem, że coraz więcej osób o tym mówi, zapytałem matkę Benjamina wprost. Odpowiedziała mi, że to prawda. Starałem się opanować, by syn nie widział mnie w złym stanie. To były bardzo trudne dni. Przynajmniej Benjamin mógł się pożegnać z dziadkiem.

Pierwsze trofeum

12 maja 2010 roku Sergio Aguero wywalczył pierwszy puchar w seniorskim futbolu. Atletico Madryt pod wodzą Quique Sancheza Floresa zwyciężyło 2:1 z Fulham i tym samym zatriumfowało w finale Ligi Europy. Bohaterem decydującego starcia został wspomniany już Diego Forlan, autor dwóch goli dla Los Colchoneros. Jednak „Kun” swoją cegiełkę do sukcesu madryckiej ekipy również dołożył. Maczał bowiem palce w obu bramkowych akcjach Urugwajczyka, a na wcześniejszych etapach rozgrywek popisał się dubletem przeciwko Sportingowi Lizbona i asystą w meczu z Valencią. Potem madrytczycy dołożyli również do kolekcji Superpuchar Europy, gdzie udało im się dość nieoczekiwanie pokonać Inter Mediolan. Aguero trafił do siatki.

Gorzej ekipie Floresa szło w lidze. Sezon 2009/10 Atletico zakończyło dopiero na dziewiątym miejscu w tabeli. Odniosło wszakże jeden pamiętny triumf – w lutym Aguero i spółka pokonali 2:1 Barcelonę. Była to jedyna porażka podopiecznych Pepa Guardioli w całej ligowej kampanii.

Doskonale pamiętam to spotkanie – opowiadał Flores. – Wiedziałem, że aby zwyciężyć mówimy zaprezentować się znacznie lepiej od nich w odbiorze i rozsądnie grać piłką. I rzeczywiście zwycięstwo zapewniły nam sprytne, szybkie ataki. Barcelona prawie nigdy nie traciła wtedy piłki, a jeśli już to robiła, to odzyskiwała ją po pięciu sekundach. Nam udało się pozbawić ją tych atutów. Pamiętam, że Guardiola zaprosił mnie później do swojego gabinetu na pogawędkę. Powiedział do mnie: „wiesz, którą akcję pokażemy dzieciakom z akademii w tym tygodniu?”. Naturalnie, że wiedziałem. „Tę, gdy Messi ścigał Aguero”. Mieliśmy groźny kontratak – Messi poszedł za akcją do końca i ostatecznie ją przerwał. Świetna postawa w defensywie. Guardiola, mimo porażki, był tym podekscytowany. Mówił: „to są nasze wartości, wychowankowie muszą zobaczyć, że nawet Messi uczestniczy w grze obronnej”.

Obywatel Aguero

W sezonie 2010/11 Atletico nie zdołało powtórzyć pucharowych sukcesów, a w lidze ponownie spisało się poniżej oczekiwań. W mediach coraz częściej pojawiały się informacje, jakoby Aguero miał zamiar wymusić na władzach klubu transfer. Wreszcie głos zabrał sam zawodnik, wówczas już 23-letni. – Zawsze powtarzałem, że jeśli będę chciał odejść, ogłoszę to publicznie. Ten czas nadszedł. Mam 23 lata, przede mną cała kariera. Decyzja o opuszczeniu Atletico nie wynika z pobudek finansowych, lecz czysto sportowych. Chcę wygrywać. Nie ma jednak wątpliwości, że otoczenie piłkarza przygotowywało grunt pod transfer już od dłuższego czasu. Kilka miesięcy wcześniej Aguero przedłużył umowę z Los Colchoneros, co w praktyce ułatwiło mu to odejście z Vicente Calderon. W nowym kontrakcie obniżono bowiem klauzulę odstępnego i zawarto zapisy de facto uniemożliwiające władzom klubu blokowanie transferu Argentyńczyka.

Zainteresowanych wykupieniem Aguero za 40 milionów euro rzecz jasna nie brakowało. Maradona otwarcie namawiał go do przeprowadzki za miedzę. – Widzę Aguero u boku Cristiano Ronaldo w Realu Madryt. Pique i Puyol połamaliby biodra, próbując ich zatrzymać – grzmiał Diego. Plotkowano również o zainteresowaniu klubów z Serie A, łączono Argentyńczyka z londyńską Chelsea. Finalnie padło jednak na Manchester City.

Kibice Atletico pożegnali swoją gwiazdą transparentem: „ZDECHNIJ ZDRAJCO”.

niezbyt sympatyczny transparent pożegnalny

Kosztował około 35 milionów funtów, a po zsumowaniu wszystkich bonusów: plus-minus 42 bańki. Biorąc pod uwagę jego wiek, doświadczenie zdobyte na najwyższym poziomie, skalę talentu i rozpoznawalność – mowa o absolutnej promocji. Zresztą „Kun” szybko dowiódł, że był wart każdego wydanego nań pensa.

Już w pierwszym sezonie spędzonym na boiskach Premier League powiódł „Obywateli” do wyczekiwanego od dekad mistrzostwa Anglii. Nie załapał się do najlepszej jedenastki sezonu angielskiej ekstraklasy, lecz Robert Mancini nie miał wątpliwości, że Aguero stanowił kluczowy element jego mistrzowskiej układanki. – Dowiedziałem się, że „Kun” jest blisko porozumienia z Juventusem. Zrobiłem co w mojej mocy, by namówić go na transfer do City i na szczęście się udało – opowiadał włoski szkoleniowiec. – To była kapitalna okazja, by ściągnąć jednego z najlepszych piłkarzy świata. Już po paru pierwszych sesjach treningowych zrozumiałem, że takiej postaci było nam właśnie trzeba.

Król strzelców

Licząc wszystkie rozgrywki klubowe i międzypaństwowe, Sergio Aguero zdobył w sumie grubo ponad 400 bramek. Imponujący dorobek, bo przecież często obsadzano go w roli tego nieco wycofanego napastnika, operującego za plecami rosłej, bardziej statycznej dziewiątki. Mimo wszystko zdumiewa fakt, że tylko raz udało się Argentyńczykowi wywalczyć tytuł króla strzelców rozgrywek ligowych. 26 trafień w sezonie 2014/15 pozwoliło mu pozostawić w tyle konkurencję w Premier League. W sumie „Kun” osiągnął barierę piętnastu ligowych bramek aż w dwunastu sezonach w Argentynie, Hiszpanii i Anglii.

Tylko na wyspach sześć razy zanotował co najmniej dwadzieścia goli.

  • 2011/12 – 23 gole
  • 2014/15 – 26 goli
  • 2015/16 – 24 gole
  • 2016/17 – 2o goli
  • 2017/18 – 21 goli
  • 2018/19 – 21 goli

Już jesienią 2017 roku „Kun” został najlepszym strzelcem w dziejach Manchesteru City, dla którego łącznie zdobył 260 goli. To prawie o sto więcej od drugiego na liście Erica Brooka. Aguero jest też jedynym piłkarzem w historii klubu, który pięć razy wywalczył mistrzostwo kraju. Natomiast w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Premier League plasuje się on obecnie na czwartej pozycji.

  • Alan Shearer – 260 goli (441 występów)
  • Wayne Rooney – 208 goli (491)
  • Andy Cole – 187 goli (414)
  • Sergio Aguero – 184 gole (275)
  • Frank Lampard – 177 goli (609)

Różnica w liczbie występów między Aguero a resztą czołówki jest porażająca. Bramkostrzelnością „Kun” dorównał Thierry’emu Henry’emu. – To jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Za rzadko wymienia się go wśród najwybitniejszych – złościł się w 2015 roku trener Manuel Pellegrini. Za kadencji Chilijczyka napastnik popisał się między innymi strzeleniem pięciu bramek w trakcie 66 minut starcia z Newcastle. Aguero jest też rekordzistą Premier League pod względem liczby zanotowanych hat-tricków – udało mu się zdobyć takowych aż dwanaście.

Burzliwa relacja z Guardiolą

W sumie Aguero z Manchesterem City wygrał pięć tytułów mistrzowskich, Puchar Anglii, sześć Pucharów Ligi Angielskiej i trzy Tarcze Wspólnoty. Nie udało mu się nigdy sięgnąć z ekipą „Obywateli” po triumf w Lidze Mistrzów, ale i tak w pełni zapracował na status klubowej legendy, choć w ostatnich latach jego pozycja w zespole nie była bardzo mocna. Po części z uwagi na nękające go kontuzje, ale w dużej mierze dlatego, że nie zawsze było mu po drodze z Pepem Guardiolą. Hiszpańskiemu szkoleniowcowi niekiedy zdarzało się nawet czynić z Aguero zmiennika dla Gabriela Jesusa, z czym „Kun” nie potrafił się pogodzić. Dość zresztą powiedzieć, że sam piłkarz chętnie pozostałby w City na kolejne lata, lecz Guardiola wyraźnie dał do zrozumienia działaczom, że nadszedł czas rozstania.

To trener, który zawsze ma swój pomysł na mecz. I jeśli ten pomysł wymaga odstawienia od składu zawodnika, który w trzech poprzednich meczach strzelał gole, Guardiola nie zawaha się tego uczynić. Nie mogę mieć o to pretensji

Sergio Aguero

Obaj panowie nigdy nie pozwolili, by ich nieporozumienia stały się obiektem publicznej debaty, choć zdarzyło im się swego czasu ściąć przy linii bocznej na oczach kamer. Ale sytuacja szybko została załagodzona. Koniec końców Aguero był ważną częścią ekipy City, która w sezonie 2017/18 wywalczyła mistrzostwo kraju z rekordowym dorobkiem stu punktów. Więc nawet jeśli Guardiola i Aguero nie byli idealnie dobraną parą, to i tak sobie nawzajem pomogli.

cztery trafienia Aguero w starciu z Leicester

Niesnaski pójdą w zapomnienie. Pozostaną wspomnienia o wspólnie odniesionych sukcesach i takich występach jak ten powyższy.

Copa America

W gruncie rzeczy niewiele dotąd pisaliśmy o występach Aguero w seniorskiej reprezentacji Argentyny. Czy to dlatego, że nie ma o czym gadać? To byłoby nieuczciwe stwierdzenie. „Kun” w seniorskiej kadrze rozegrał 101 meczów i zanotował 41 bramek. Byle leszcz takich statystyk nie wykręca. Jednak na wielkich turniejach napastnik na ogół nie błyszczał, a nawet jeśli notował już udane występy, to nie przekładały się one na sukcesy drużyny.

  • MŚ 2010 – Aguero gra mało, nie zdobywa ani jednej bramki, Argentyna odpada w ćwierćfinale
  • CA 2011 – Aguero strzela trzy gole w fazie grupowej, ale w ćwierćfinale „Albicelestes” ulegają Urugwajowi po karnych
  • MŚ 2014 – „Kun” tym razem notuje sporo minut, lecz nie zdobywa ani jednej bramki na drodze do przegranego finału
  • CA 2015 – trzy gole Aguero, porażka Argentyny w finale z Chile
  • CA 2016 – tylko jeden gol Aguero, który pełni rolę zmiennika. Kolejna finałowa wtopa w starciu z Chile
  • MŚ 2018 – Aguero strzela dwie bramki, lecz pogrążona w wewnętrznych kłopotach reprezentacja z trudem wychodzi z grupy. W fazie pucharowej Argentyńczycy zostają pokonani przez Francję
  • CA 2019 – Argentyna przegrywa w półfinale z Brazylią. Aguero zdobywa dwa gole, lecz summa summarum zalicza słabiutki turniej

No i wreszcie mamy tegoroczne Copa America, na którym argentyńska kadra przełamała turniejową niemoc. Aguero wreszcie zdobył z reprezentacją puchar na imprezie rangi mistrzowskiej. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że wkład napastnika w ten sukces nie był zbyt duży. W fazie pucharowej turnieju Aguero właściwie nie podnosił się z ławki rezerwowych, w finale nie zagrał ani minuty. Bliżej mu było do statysty niż choćby drugoplanowego aktora. A przecież to jego starzy kumple z czasów młodzieżowych – Leo Messi i Angel Di Maria – poprowadzili „Albicelestes” do końcowego zwycięstwa.

Ostatni etap

Działacze Barcelony sporo ryzykowali, decydując się na podpisanie lukratywnego kontraktu z Sergio Aguero w 2021 roku. Jako się rzekło, na Camp Nou nie trafił ten niesamowity napastnik sprzed lat, dysponujący kapitalnym przyspieszeniem i lubujący się w atakowaniu z głębi pola, a raczej 33-letni lis pola karnego mający za sobą serię problemów z kontuzjami. No ale przecież „Kun” to wciąż „Kun”, czyż nie? Wielka postać, gwarant goli. Na krótszą metę godny następca Luisa Suareza. Nie bez znaczenia była również jego zażyła relacja z Messim. – Który piłkarz nie chciałby tu być? Przybyłem z nadzieją na grę z Leo i zbudowanie dobrego zespołu, co klub starał się robić. Kiedy do mnie zadzwonili, nieistotne było dla mnie, ile mi zapłacą – zapewniał Sergio na łamach El Pais.

Problem w tym, że „Dumie Katalonii” nie udało się utrzymać Messiego w zespole. Na dodatek potwierdziły się obawy odnośnie kiepskiej kondycji Aguero – napastnik nie był w stanie pomóc sypiącej się drużynie na pierwszym etapie rozgrywek z uwagi na uraz łydki. Zadebiutował w połowie października.

Zaledwie dwa tygodnie później rozegrał – jak się okazało – ostatnie spotkanie w swojej zawodowej karierze. 30 października 2021 roku Aguero osunął się na murawę w 40. minucie ligowego starcia z Deportivo Alaves i zaczął się uskarżać na dyskomfort w klatce piersiowej oraz problemy ze złapaniem oddechu. Natychmiast przetransportowano go do szpitala, gdzie spędził kilka dni i przeszedł gruntowne badania kardiologiczne. Jak się okazało, odezwały się jego dolegliwości związane z arytmią serca. Lekarze dobitnie poradzili Argentyńczykowi, że czas odwiesić buty na kołku.

165 rozegranych minut, jeden gol. Oto bilans Aguero w barwach Barcy.

Pożegnanie

Dziś – 15 grudnia 2021 roku – „Kun” oficjalnie pożegnał się z kibicami.

Pożegnał się w sposób, w jaki zawodowi sportowcy nigdy żegnać się nie powinni – podczas konferencji prasowej, a nie na murawie. Pośród oklasków, tuż po ostatnim występie na wypełnionym po brzegi stadionie. Zmusiły go do tego okoliczności. – Teraz czuję się bardzo dobrze. Oczywiście pierwsze tygodnie były trudne, kiedy przeszedłem pierwsze badania powiedziano mi, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będę mógł kontynuować kariery. Zacząłem się na to nastawiać, ale nie było łatwo. Zawsze ma się nadzieję, ale kilka dni temu postawiono mi ostateczną diagnozą. Przetworzenie tego zajęło mi kilka dni.

– Teraz jestem spokojny, nie będę nic robił przez jakiś czas. Spróbuję być szczęśliwy poza futbolem, cieszyć się chwilami, których wiele tracimy jako piłkarze. Wiele osób myśli, że bycie zawodnikiem jest łatwe, ale mogę zapewnić, że tak nie jest. Codziennie jeżdżenie na treningi, wyjazdy, mecze… Powinno się mieć do tego większy szacunek. W przyszłości na pewno będę związany z piłką nożną i cieszył się życiem. Jak oceniam moje dziedzictwo? Wolę, żeby to ludzie sami mówili, na co zasłużyłem. Byłoby źle, gdybym powiedział, że jestem crackiem – dodał Argentyńczyk, cytowany przez fcbarca.com.

Bohater derbów

No dobra, ale to dość ponura puenta tej summa summarum pięknej kariery, nie sądzicie? Cofnijmy się zatem raz jeszcze do magicznych czasów Independiente. W taki sposób 17-letni „Kun” pognębił Racing Club w starciu zwanym Clasico de Avellaneda. Dzisiaj wskazał tego gola jako najpiękniejszego w swej karierze.

Independiente rozbiło tamtego dnia Racing 4:0

Legenda głosi, że Diego Crosa do dziś ma zawroty głowy.

– Kiedy rozpytywałem o chłopaków, z którymi zadawałem się w dzieciństwie, okazało się, że jeden nie żyje, kolejny siedzi w więzieniu, a za jeszcze innym wystawiono list gończy. Ale wciąż utrzymuję kontakt z paroma starymi przyjaciółmi. Rozmawiamy ze sobą po dwudziestu latach znajomości – opowiadał „Kun” na łamach El Pais. – Problemem takich dzielnic jak ta, w której się wychowałem, jest to, że bardzo trudno tam zaliczyć życiowy progres. Najlepszym przykładem jest mój ojciec, który bardzo chciał pracować, był uczciwym człowiekiem, ale na ogół skreślano go z racji na miejsce zamieszkania. I tak jest do dzisiaj. Można odnieść wrażenie, że ktoś chce, abyśmy spędzili tam całe życie i nigdy nie wydostali się z biedy. (…) Mnie się udało. Za to jestem wdzięczny. Dlaczego akurat ja sobie poradziłem? Miałem talent. I szczęście. Wiele szczęścia. A wokół siebie ludzi, którzy mi pomogli.

CZYTAJ TAKŻE:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Paweł Paczul
0
KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY
Anglia

Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy
Niższe ligi

55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego

Bartosz Lodko
9
55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego

Anglia

Anglia

Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Wierzę, że możemy powalczyć i wyjść z grupy
Niższe ligi

55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego

Bartosz Lodko
9
55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego
Ekstraklasa

Mazur: Podolski nie przesądził o wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]

Jakub Białek
3
Mazur: Podolski nie przesądził o wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]

Komentarze

28 komentarzy

Loading...