Reklama

Szokująca porażka Nunes, a pas dywizji lekkiej UFC wciąż u Oliveiry

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

12 grudnia 2021, 07:39 • 5 min czytania 2 komentarze

To jedna z największych (albo i największa) sensacja w historii UFC. Amanda Nunes straciła pas wagi koguciej UFC, choć w zakładach bukmacherskich jej zwycięstwo stało po kursie 1.10. Julianna Pena zszokowała jednak świat MMA i po przedziwnej walce zdetronizowała królową mieszanych sztuk walki. Na UFC 269 pas kategorii lekkiej obronił za to Charles Oliveira, który w trzeciej rundzie poddał Dustina Poiriera.

Szokująca porażka Nunes, a pas dywizji lekkiej UFC wciąż u Oliveiry

To miał być wieczór jak każdy inny dla Amandy Nunes. Zwykły dzień w biurze. Niepokonana od 2015 roku. Dwanaście zwycięstw z rzędu. Dwa pasy mistrzowskie na barkach. Status najlepszej kobiet w historii MMA. A naprzeciw niej zawodniczka, która w ostatnich czterech walkach miała bilans 2-2. W mediach mówiło się wprost – Julianna Pena walkę o pas sobie wykrzyczała, a Nunes miała odbębnić kolejną łatwą walkę.

UFC 269. Pewność siebie zgubiła Nunes?

Nunes wyglądała na najbardziej zrelaksowaną osobę podczas całego tygodnia przed galą. Na sesje i konferencje przychodziła z córeczką, bawiła się konwencją, spokojnie odbijała piłeczkę podczas medialnych przepychanek z pretendentką. Przecież skoro pokonała dwukrotnie Walentinę Szewczenko, skoro w przeszłości rozbijała Rondę Rousey, skoro poddała Mieshę Tate, skoro ostatnio przespacerowała się po Megan Anderson w dwie minuty… Przypuszczamy, że wiele portali związanych z MMA miało już tuzin grafik z Nunes i hasztagiem #AndStill w roli głównej.

Ale to był najgorszy wieczór Nunes od lat. W pierwszej rundzie była pewna siebie, ale kończyła ją usilnie broniąc rękę przed kimurą składaną przez Penę. To już był sygnał ostrzegawczy – oho, ta dziewczyna nie przyszła tutaj być kolejny workiem do bicia.

Jednak to, co stało się w drugiej rundzie. Jak to ładnie ujęto w mediach społecznościowych UFC – zapamiętajcie, co robiliście tego wieczoru, bo ta runda zostanie zapamiętana na zawsze. Pena jednym z ciosów podłączyła pod prąd Nunes, ale ta przy swojej silnej szczęce utrzymała się na nogach. Ale była tak przeświadczona o własnej sile, że poszła w przedziwną wymianę lewy prosty za lewy prosty. Podłączona Nunes trafiała sporadycznie, Pena z niemal stuprocentową skutecznością. Pewność siebie po każdym jabie pretendentki zmywała część pewności siebie z twarzy Nunes. Wreszcie zdecydowana faworytka (kursy przed walką wynosiły około 1.10 na Nunes i 7.00 na Penę) została obalona i poddana zza pleców. Szok. Niedowierzanie. Nunes została zdetronizowana.

Reklama

– Nie jestem zaskoczona, skurwysyny! – Pena nawiązała po walce do legendarnej linijki Nate’a Diaza. To jest była jej noc. Kategoria kogucia ma nową królową. Rewanż jest pewnie kwestią czasu, a tam będzie czekała jeszcze groźniejsza, jeszcze bardziej zdeterminowana Nunes. Ona chce odebrać to, co jej należne. To raczej nie będzie koniec Nunes, tak jak nokaut Holly Holm wysłał swego czasu Rondę Rousey poza tron i jego okolice.

UFC 269. Do Bronx wciąż króluje w lekkiej

Walka kobiet była jednak co-main eventem, bo w walce wieczoru czekały na nas prawdziwe fajerwerki w kategorii lekkiej mężczyzn. Charles Oliveira po raz pierwszy bronił swojego pasa, na który apetyt miał Dustin Poirier. „Diamond” napędzony dwoma zwycięstwami nad Conorem McGregorem był typowany na faworyta tego starcia – nieznacznego, ale jednak faworyta. Umiejętności bokserskie miały przemawiać na korzyść Amerykanina, a przeniesienie walki do parteru miało premiować „Do Bronxa”. Choć po walce o pas między Oliveirą i Michaelem Chandlerem tylko naiwniacy stawialiby, że Brazylijczyk da się łatwo punktować w stójce.

Ale oczekiwania znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Pierwszą odsłonę tego pojedynku wygrał Poirier, bo gra toczyła się na nogach. „Diamond” trafiał kombinacjami, kilkukrotnie rozpuścił ręce pod siatką, dwukrotnie zachwiał mistrzem, posłał go nawet na matę. Oliveira kontrował frontami na korpus, ale gdy dochodziło już do wymian na pięści, to pretendent był celniejszy i silniejszy. Świetne tempo pierwszej rundy premiowało Poiriera.

Ale gdy w drugiej rundzie mistrz zdołał obalić przeciwnika, to wahadełko odbiło w druga stronę. Poirier leżąc na plecach zbierał brutalne łokcie na twarz od Brazylijczyka. I chyba w pewnym momencie uznał, że woli oddać tę rundę, nie próbował podnieść pozycji, chciał tylko dotrwać do końca R2. Ale kosztowało go tak dużo sił, że na początku trzeciej rundy dał się przechytrzyć przy siatce. Oliveira zdobył jego plecy, przypiął się do korpusu, powalczył chwilę na chwyty i zapiął swoje firmowe duszenie zza pleców. Klasyka gatunku. Ileż razy widzieliśmy to w jego wykonaniu przez tę ponad dekadę w UFC?

Pas został u Brazylijczyka. Co dalej? Wszystko wskazuje na to, że następny w kolejce po pas kategorii lekkiej jest Justin Gaethje. Dalej czekają na swoją szansę Dariush oraz Makaczew, których UFC zestawi prawdopodobnie w eliminatorze o walkę mistrzowską. Kategoria lekka w UFC nie chce przestać był najpiekniejszą dywizją w federacji.

UFC 269. Garbrandt rozbity, powrót Cruza, browar Taia

Co poza tym ciekawego było dziś na T-Mobile Arenie? W telegraficznym skrócie:

Reklama
  • Sean O’Malley popisał się kolejnym nokautem do bogatej już kompilacji nokautów tej wchodzącej gwiazdki UFC – czas na zestawienie z kimś naprawdę mocnym
  • Dominick Cruz wyszedł z ogromnych tarapatów z R1, a następnie w kapitalnym stylu odkuł się w drugiej i trzeciej rundzie, by na punkty wygrać z Pedro Munhozem
  • Cody Garbrandt znów dostał łomot – tym razem w wadze muszej od Kaia Kara-France’a. Dla Garbrandta to piąta porażka w sześciu ostatnich walkach. Czas poważnie się nad sobą zastanowić
  • Tai Tuivasa znów wygrał (przez imponujący nokaut na Sakaim) i – ku uciesze całego świata MMA – klasycznie napił się piwa prosto z buta rzuconego mu na ogrodzenie oktagonu
  • Andre Muniz coraz poważnej puka do TOP15 kategorii średniej – znów wygrał przez poddanie, znów przez dźwignie na rękę, tym razem w pierwszej rundzie w starciu z Erykiem Andersem

I to na tyle, jeśli chodzi o gale numerowane UFC w tym roku. Zaraz przyjdzie czas na wybór walki roku, zawodników i zawodniczkę roku, nokaut roku… Ale zaskoczenie roku chyba jest już znane. I zobaczyliśmy je dziś w starciu Nunes-Pena.

Czytaj też:

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
3
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Inne sporty

MMA

Marcin Tybura jeszcze walczy o spełnienie marzeń. Polak poddał Taia Tuivasę

Sebastian Warzecha
2
Marcin Tybura jeszcze walczy o spełnienie marzeń. Polak poddał Taia Tuivasę
MMA

Sugar Show, czyli przebić Conora. Sean O’Malley chce być największym w historii

Sebastian Warzecha
0
Sugar Show, czyli przebić Conora. Sean O’Malley chce być największym w historii

Komentarze

2 komentarze

Loading...