Nawet w najczarniejszych wizjach kibiców Barcelony trudno było o realia, w których Liga Mistrzów odjeżdża i mówi „pa pa!”. Ale to wydarzyło się naprawdę, ostatni gwóźdź do trumny został przybity. Po raz pierwszy od 21 lat „Duma Katalonii” kończy te rozgrywki w fazie grupowej, co dla wielu będzie pierwszym takim wydarzeniem za świadomego życia. To dobitny znak upadku, który musiał nastąpić. Wystarczyło obejrzeć wczorajszy mecz z Bayernem, żeby zdać sobie sprawę, że obecnie Barcelona nie ma prawa stołować się wśród najlepszych.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Bez Messiego największy trup pokazał się światu
Jeszcze 6 lat temu zwycięzca Ligi Mistrzów i potęga, która miała w składzie trio MSN. Potem z każdym rokiem regularny zjazd i odpadanie w fazie pucharowej w frajerski sposób z AS Romą czy Liverpoolem. Ale już ostatnie lata to alarm za alarmem, to sygnały, że Barcelona przestaje nadążać za europejską czołówką. Ten fakt tuszował Messi, co z każdym miesiącem objawia się coraz bardziej. Ba, za kadencji Ronalda Koemana można wręcz mówić o pudrowaniu trupa, który został tak zniszczony od środka, że dzisiaj potrafi rywalizować jedynie z taki ekipami jak Dynamo Kijów czy Benfica Lizbona. Coś więcej? Nie ma mowy.
Drużyny, które strzeliły najmniej bramek w fazie grupowej LM 2021/2022:
- 1 – Dynamo Kijów, Malmö
- 2 – FC Barcelona, Szachtar Donieck
- 3 – Besiktas
To smutne, jak wielki klub stoczył się do takiego poziomu, że przez kolejny rok w całości może nie powąchać Ligi Mistrzów. Przecież w lidze hiszpańskiej sytuacja wygląda tak, że Barcelona o pierwszą czwórkę będzie musiała bić się niemiłosiernie. Kluby z Sevilli i Madrytu w tej chwili mają więcej argumentów, żeby liczyć na bycie w czubie tabeli. To kibiców Barcy może zaboleć, ale nie ma co się łudzić. Powrót na szczyt zajmie sporo czasu. Co gorsza, młodsi i wciąż perspektywiczni piłkarze mogą chcieć z tego okrętu uciekać.
NAJKRÓTSZE PUCHAROWE PRZYGODY BARCELONY
Konsekwencje upadku są wielowymiarowe
Brak gry w Lidze Mistrzów i „degradacja” do mniej renomowanych rozgrywek to oczywiście straty finansowe. W zaplanowanym budżecie Barcelony nie było miejsca na nic innego jak awans z fazy grupowej i dojście do ćwierćfinału, co, patrząc na obecne realia, udałoby się jedynie w grze komputerowej. Tak czy siak – mowa o ponad 20 mln euro dziury w budżecie. To kolejna kłoda pod nogi, która opóźni proces odbudowy katalońskiego klubu. Jeśli ktoś myślał, że gorzej być nie może, to tak, może być jak najbardziej.
Kolejną sprawą jest fakt, że w Lidze Europy Barca wcale nie jest faworytem i może się wręcz ośmieszyć. Przy takich zespołach jak Monaco, Lyon, West Ham, Napoli lub Leicester, RB Lipsk, Borussia Dortmund czy Sevilla – no nie, tutaj nadal nie można rościć sobie praw do trofeum na pewniaku. „Duma Katalonii” nie może podejść do rozgrywek na wiosnę z jakąś nutą arogancji, bo los postawił ją w miejscu, w którym utalentowany piłkarz „Byków” (Karim Adeyemi) woli projekt sportowy BVB, na romans z Barceloną kręci nosem. To mówi samo za siebie, a takich sytuacji będzie więcej. Poza tym kilka z wyżej wymienionej klubów na papierze już teraz jest mocniejsza od ekipy Xaviego.
Nie da się ukryć, że Barca straci na atrakcyjności. Pewnie żaden piłkarz przychodzący do stolicy Katalonii w ostatnich latach nie wyobrażał sobie, że w którymś momencie na wiosnę nie usłyszy hymnu Ligi Mistrzów na murawie. Coś takiego działa na podświadomość zawodników i z czasem okaże się, komu skutki kryzysu nie leżą w takim stopniu, żeby z Barcelony się zawinąć. To duże zagrożenie dla Joana Laporty. Z jednej strony chcesz odbudować klub na nowym pokoleniu zawodników, a z drugiej nie dość, że musisz wielu niepotrzebnych zawodników jakoś się pozbyć, to jeszcze ci lepsi mogą uznać, że nie chcą tracić czasu. Okaże się, kto jest do klubu przywiązany, a kto niekoniecznie.
WPADKI GIGANTÓW W LIDZE MISTRZÓW
Może dobrze się stało?
I tu dochodzimy do ostatniego punktu, czyli dobrych stron tego upadku. Na niego już wcześniej można było się przygotować, bo tylko głupiec nie dostrzegał, w jakim kierunku zmierza Barcelona. Można było mieć nadzieję, jasne, ale lepiej zrobić kilka kroków w tył, niż ciągle udawać, że ze światową czołówką ma się coś wspólnego. Efekty oszukiwania samych siebie byłyby brutalne, a wystarczy tylko wspomnieć mecz z Bayernem ze słynnym wynikiem 2:8. Na szczęście dla Barcy w Lidze Europy raczej nie będzie mowy o takich blamażach.
No i nieprzypadkowo mówi się, że największe sukcesy rodzą się w bólach. Niektórzy tego nie pamiętają, ale zanim Barca weszła na szczyt z Puyolem, Xavim, Iniestą czy Messim, był taki okres w jej historii, kiedy kibic Barcy mógł poczuć się podobnie tak teraz. Mógł poczuć bezsilność, może nawet wstyd. Ale w futbolu nigdy nic nie trwa wieczne, to sport podzielony na ery. Złota era minęła, więc nastał czas posuchy. Wiele topowych klubów takowe przeżywa prędzej czy później, o czym łatwo zapomnieć. Najważniejsze jest to, żeby nie odkręcać się 10-15 lat. Burdel, jaki w Barcelonie powstał, jest ogromny, ale nie powinno być tak źle jak swego czasu z Milanem.
CZY TRANSFER DANIEGO ALVESA MA SENS?
Może dobrze się stało? Może taki dzwon, takie oczyszczenie, dobitnie da do zrozumienia niektórym ludziom, że tak dłużej się nie da? Często w życiu bywa tak, że trzeba przeżyć drugą, złą skrajność, żeby zdać sobie sprawę, co ona oznacza. Potem trzeba wyciągnąć wnioski, wyjść z gorszego okresu cało, a następnie z odpowiednią nauką w zanadrzu robić wszystko, żeby trzymać się od dna jak najdalej. Taki proces poznaje teraz Barcelona na każdym szczeblu. Ludzie nią zarządzający w przeszłości za to oczywiście odpowiadają, ale te dyskusje pt. „ten i ten powinien wylądować za kratkami” odłóżmy na bok. Niech ten upadek będzie dla Barcelony gorzką lekcją, czego nie robić, żeby już nigdy więcej nie spaść tak nisko. Mimo że przyszłość nie maluje się w kolorowych barwach, tylko optymistyczne myślenie może ten marny czas jakoś umilić.
CZYTAJ TAKŻE:
- Od Spartaka do Spartaka, czyli oczekiwanie na lepsze dni
- Lepsi od Realu, pokonani przez Ronaldo. Pucharowe boje Spartaka
- Dlaczego warto doceniać Pogoń Szczecin? || Roki wyjaśnia #38
Fot. Newspix