– Wiele osób rzuca takie hasło, że postawiliśmy wszystko na jedną kartę. W programie wspominaliście „Ekstraklasa albo śmierć”. Nic z tych rzeczy. Kulą u nogi Korony są niestety długi. Przez ostatnie dwanaście miesięcy spłaciliśmy blisko jedenaście milionów długów. W tej chwili Korona ma nieco ponad osiem milionów złotych zobowiązań. Spłacamy je regularnie i żadne nie ma natury natychmiastowej spłaty – mówi w programie „Weszłopolscy” Łukasz Jabłoński, prezes Korony, z którym podsumowaliśmy jesień w wykonaniu kieleckiego klubu. Dlaczego zwrócił się do miasta z prośbą o dokapitalizowanie i czym przekona nowego trenera?
Duże rozczarowanie? Lekkie rozczarowanie? Czy może wszystko idzie zgodnie z planem, skoro Korona kończy na trzecim miejscu? Jakie uczucia panują w Kielcach po tej rundzie?
Na pewno jest bardzo duży niedosyt, ale mimo wszystko chcemy z pokorą przyjąć tę trzecią pozycję w tabeli i się z niej cieszyć. Oczywiście, na początku sezonu określiliśmy jasny cel, jakim jest bezpośredni awans do Ekstraklasy. Niestety, zamiast miejsca 1-2 mamy trzecie i brakuje nam czterech punktów do drugiej lokaty, dziewięć do pierwszej. Ale jak mówiłem – trzeba to przyjąć z pokorą. Na pewno cieszy zwycięstwo z GKS-em Jastrzębie. Piłkarze będą mieli lżejsze głowy na urlopie i mam nadzieję, że wrócą silniejsi i zaczniemy drugą rundę zdecydowanie lepiej.
Jak to jest rywalizować o trenerów z Legią? Mamy wrażenie, że rywalizujecie o dwóch. Po pierwsze – Aleksandar Vuković był widziany niedawno na trybunach w Kielcach i wiadomo, że to postać związana z Koroną, a on sam mówi, że może wrócić do Legii, bo ma kontrakt. Leszek Ojrzyński też z wami rozmawia, ale też sugeruje go się Legii jako rozwiązanie tymczasowe. Jak chcecie – niezależnie od nazwiska – przekonać nowego trenera?
Myślę, że nie rywalizujemy z Legią. Gramy w innej lidze. Chcemy przekonać potencjalnych trenerów tym nowym projektem Korony. Zmieniło się w klubie niemalże wszystko – właściciel, prezes, mamy głównego sponsora i prezesa rady nadzorczej w postaci Piotra Dulnika. A przede wszystkim jest dyrektor sportowy, czyli Paweł Golański. Myślę, że to jest taki pewnik dla trenerów, że jest jakiś plan na ten klub i chcemy doprowadzić do stabilności. Wiem, że wcześniej humorystycznie podchodziliście do długofalowej wizji Korony Kielce, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uda się osiągnąć stabilizację w klubie i to przekona następnego trenera.
Nie widzieliście żadnej szansy, że to się może jeszcze udać z Dominikiem Nowakiem? Pierwsza liga jest mocno przewrotna, a sam dorobek punktowy nie sugerował, że potrzebna jest zmiana na już.
Jakiś czas rozmawialiśmy na ten temat. Gdy zatrudnialiśmy trenera Nowaka, chcieliśmy odwrócić bolączkę polskiej piłki, w której trudno utrzymać się trenerom – poza nielicznymi wyjątkami – dłużej niż jeden sezon. Ale niestety, nie udało się. Ostatnie wyniki, ta sinusoida, cel, do którego musimy dążyć, nie pozwoliły na to, by kontynuować tę współpracę. Mówię to z bólem serca, ale trzeba było podjąć taką decyzję. Czasami ta najtrudniejsza decyzja jest lepsza niż brak tej decyzji.
Zwrócił się pan ostatnio do miasta z prośbą o dokapitalizowanie Korony w kwocie 3,5 miliona złotych. Jednym z pierwszych haseł nowej ekipy w klubie było to, że już nie będzie proszenia w mieście o pieniądze. Skąd zmiana tego założenia, które wam przyświecało?
Założenie jest cały czas takie samo: usamodzielnienie i zrównoważenie budżetu Korony. Co rozumiemy przez równowagę budżetową? To, by wydatki i przychody były na tym samym poziomie. Należy wziąć pod uwagę, że zastaliśmy klub z długami rzędu 17 milionów złotych. W tej chwili – oprócz pracy nad zaspokojeniem potrzeb finansowych na bieżący sezon – musimy pracować na spłacenie zobowiązań, stąd wziął się wniosek o dokapitalizowanie. Mała poprawka – pierwotnie miała to być kwota 5,9 milionów złotych, ale radni postawili sprawę jasno, że na tę chwilę jest szansa na 3,5 miliony złotych, a w przyszłości zobaczymy, jak Korona będzie wyglądała nie tyko od strony sportowej, ale i organizacyjnej. Wtedy będzie decyzja, co dalej z Koroną. W tym momencie mogę powiedzieć, że brakuje mi w kasie blisko 2,4 miliony. Mimo wszystko jestem nastawiony optymistycznie.
KORONA BYŁA SOLĄ W OKU. CHCIAŁBYM, ŻEBY BYŁA OCZKIEM W GŁOWIE. DUŻY WYWIAD Z ŁUKASZEM JABŁOŃSKIM
Co, jeśli nie uda się awansować? Dalej będziemy oglądali Koronę, która walczy o awans czy jednak będzie to zupełnie inny klub?
Takie samo pytanie padło na sesji rady miasta. Ja oczywiście jak najmniej chciałbym mówić publicznie na temat „co się stanie, jeżeli Korona nie awansuje”. Ale mimo wszystko udzieliłem tej odpowiedzi. Musimy podchodzić do prowadzenia klubu w sposób odpowiedzialny. Nie mamy stuprocentowej pewności, czy Korona awansuje. Jeśli nie, trzeba będzie podjąć męską decyzję: podejmujemy walkę w następnym sezonie, ale wtedy będą potrzebne pieniądze od właściciela? Albo dostosowujemy klub organizacyjnie do warunków pierwszoligowych, tak, by budżet był równy budżetom, które panują w pierwszej lidze?
Nie boi się pan, że pójdziecie ścieżką wydeptaną przez ŁKS, gdzie szykują się zmiany, bo było podejście „albo Ekstraklasa, albo będzie ciężko”?
Wiele osób rzuca takie hasło, że postawiliśmy wszystko na jedną kartę. W programie wspominaliście „Ekstraklasa albo śmierć”. Nic z tych rzeczy. Kulą u nogi Korony są niestety długi. Przez ostatnie dwanaście miesięcy spłaciliśmy blisko jedenaście milionów długów. W tej chwili Korona ma nieco ponad osiem milionów złotych zobowiązań. Spłacamy je regularnie i żadne nie ma natury natychmiastowej spłaty.
To zobowiązania licencyjne?
Nie. Korona nie ma żadnych zobowiązań licencyjnych od stycznia 2021 roku. Nie ma obawy. Od listopada ubiegłego roku nie było żadnego opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń. Dużo wcześniej występuje do właściciela z tego typu tematami, żeby nie podążyć drogą poprzedników, którzy jechali do samego końca, aż do wyczerpania wszystkich możliwości układowych i dopiero wtedy pukali do właściciela, że nie mamy powietrza, nie dajemy rady, pomóżcie.
Jak z perspektywy rundy oceniacie letnie transfery? Trafiło do was dużo doświadczonych piłkarzy, między innymi Adam Frączczak, który świetnie zaczął, a później wyglądał nieco gorzej.
Nigdy nie zdarzy się tak, żeby w klubie sportowym wszystkie transfery w stu procentach wypaliły. Adam Frączczak? Myślę, że to kluczowa postać w składzie Korony i tak będzie dalej. Ogłosiliśmy, którym zawodnikom dajemy wolną rękę. Z letniego okienka to skrócenie dwóch wypożyczeń – Bortniczuka i Lewandowskiego. Pozostałe transfery uważam osobiście za bardzo udane. Niestety Frączczaka dopadła kontuzja, ale wierzę, że w następnej rundzie będzie w takiej samej formie, jak na początku, będzie błyszczał i stanowił o sile tej drużyny.
W skali szkolnej jaką ocenę wystawia pan za lato?
Piątkę.
Rozmawiali WESZŁOPOLSCY
CZYTAJ TAKŻE:
- Paweł Golański: – Mam na liście czterech trenerów. Ojrzyński? Oczywiście, że jest jednym z nich
- Dominik Nowak zwolniony z Korony. Co poszło nie tak?
- Były prezes wygrał proces z Koroną Kielce
Fot. newspix.pl