Reklama

Lipsk wreszcie z pierwszym punktem, PSG zatrzymane

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2021, 23:50 • 5 min czytania 6 komentarzy

Jeżeli ktoś jest fanem skomplikowanych defensywnych strategii futbolowych albo nawet lubi przysiąść do partii Jana Krzysztofa-Dudy z Magnusem Carlsenem, to niech lepiej nie włącza meczów Lipska w tym sezonie. Istnieje bowiem ryzyko, że taka osoba przed telewizorem nie nadąży i zajedzie sobie zdrowie. Za to jeśli lubicie jak się dzieje na boisku, jak nie ma nawet czasu wyjść po piwo do lodówki, to zdecydowanie oglądajcie Byki w akcji, póki jeszcze są w Lidze Mistrzów!

Lipsk wreszcie z pierwszym punktem, PSG zatrzymane

Kto to widział, żeby zdobyć trzy bramki z Manchesterem City na wyjeździe, łącznie cztery w dwumeczu z PSG i dodatkowo jedną z Club Brugge i mieć na koncie tylko jeden punkt w tabeli swojej grupy? Tak właśnie wygląda sytuacji niemieckiego zespołu. Mało tego, jedyny punkcik został uratowany po bramce w doliczonym czasie gry. To właśnie on przedłuża matematyczne szanse Lipska na wyjście z grupy, ale bardziej pozostawia nadzieje na kontynuację pucharowej przygody w Lidze Europy.

Zacięcie z jakim podopieczni Jessego Marscha wychodzą na przeciwnika jest trudne do opisania, a dużo trudniejsze do zrealizowania. Niczym dzieci, które nieświadome są zagrożenia, które nie myślą o konsekwencjach. Liczy się tylko odbiór piłki, jak najwyżej, jak najszybciej, nieważne co się stanie, jeśli się nie uda. A jak już udało się ją odebrać? To od razu do przodu, w stronę bramki, a na końcu najlepiej ze strzałem. Efekt? Piłka tańczyła na linii bramkowej Paryżan już w 10. sekundzie meczu. Sędzia po chwili odgwizdał co prawda spalonego, ale zaczęło się obiecująco.

Pierwsze minuty to nieustanny nacisk gospodarzy z Lipska. Tak naprawdę przez pierwsze pół godziny gry nie wiedzieliśmy do końca jaki jest kolor stroju Petera Gulacsiego, który stał w bramce gospodarzy. A co z Donnarummą? Ten z kolei był pokazywany w kamerze najczęściej. Jeżeli chcecie wyobrazić sobie, w jaki sposób piłkarze Lipska wjeżdżali w obronę PSG w pierwszych minutach, musicie wziąć nóż, ogrzać go przez chwilę nad ogniem, a następnie przekroić kostkę masła. Włoski bramkarz już w 8. minucie musiał wyjmować piłkę z siatki po bramce Christopera Nkunku, a cztery minuty później obronił rzut karny wykonywany przez Andre Silvę. Nie minął nawet kwadrans!

Reklama

Sytuacja na boisku nieco się uspokoiła, goście zaczęli wracać do gry, chociaż nie stwarzali sobie dogodnych okazji do strzelenia gola. Udało się w 21. minucie, gdy szybką akcję skonstruowaną z podań z pierwszej piłki zakończył Georginio Wijnaldum. Jeden moment przyspieszenia, błysk umiejętności paryskich gwiazd i na tablicy wyników mieliśmy remis. A Lipsk spokojnie mógł mieć już trzy gole po stronie zysków. Pod koniec pierwszej połowy wróciły demony poprzednich meczów. Przypomnijmy – gospodarze przystępowali do tego meczu z zerowym dorobkiem punktowym. Taki stan utrzymywał się do przerwy, bo w 39. minucie swoją drugą bramkę zdobył Wijnaldum. Tym razem udało się trafić po rzucie rożnym.

Dwa gole Holendra to rzadka sytuacja, zwłaszcza jeśli spojrzymy na skład francuskiego zespołu. W tej edycji Ligi Mistrzów po stronie paryżan najwięcej bramek ma Messi (3), później Wijnaldum (2), a potem Mbappe, Gueye, Herrera, Draxler i Marquinhos (po 1). Ktoś powie, że przynajmniej odpowiedzialność rozkłada się na wielu strzelców i zespół nie jest od nikogo zależny. Ok, ale nie po to ma się w drużynie Messiego, Mbappe, Neymara i Di Marię, żeby gole rozkładały się na defensywnych pomocników i obrońców. Dzisiaj gwiazdy ofensywnych formacji raziły nieskutecznością.

Druga połowa to nieustępliwe dążenie do wyrównującej bramki przez gospodarzy. To oczywiście niesie ze sobą konsekwencje pozostawienia luk w obronie, na które tylko czeka Kylian Mbappe. Francuz spokojnie mógł skończyć dzisiejsze spotkanie z hat-trickiem, a skończyło się na zupełnie pustym przelocie. Dwa razy mknął na bramkę węgierskiego bramkarza niemal od połowy boiska i o dziwo w obu przypadkach nadążał za nim Mohamed Simakan. “Nadążał za pędzącym Mbappe” – warto to zapamiętać, bo takie zdanie rzadko pada w relacjach po meczach, w których udział bierze napastnik reprezentacji Francji.

Czy chcemy kogoś jeszcze wyróżnić w drużynie Lipska? Z pewnością Nkunku, który w tej edycji Champions League ma już na swoim koncie 5 bramek. Zrównuje się tym samym z Cristiano Ronaldo i Mohamedem Salahem, a lepsi są tylko Sebastian Haller i oczywiście Robert Lewandowski. Jutro Didier Deschamps będzie wysyłał powołania na listopada zgrupowanie Trójkolorowych i wielu kibiców oczekuje zobaczyć na liście nazwisko zawodnika Lipska. Poza golem wywalczył dwa rzuty karne, stwarzał sytuacje kolegom, był motorem napędowym całego zespołu.

Jak jednak doszło do remisu, skoro wciąż goście znajdowali się na prowadzeniu? Po zmarnowanych wielu sytuacjach z obu stron doczekaliśmy się doliczonego czasu drugiej połowy, w którym niefrasobliwością we własnym polu karnym “popisał się” Presnel Kimpembe. Obrońca zupełnie uniemożliwił wyskok do piłki Nkunku. Sędzia Andreas Ekberg najpierw nie widział przewinienia, ale po interwencji VAR wskazał na wapno. Donnarumma znów dobrze wyczuł intencje strzelca, ale Dominik Szaboszlai uderzył mocniej i bardziej precyzyjnie od Andre Silvy i Lipsk wreszcie mógł cieszyć się z pierwszego punktu po remisie 2:2.

W tabeli grupy A prowadzi Manchester City z dziewięcioma punktami, drugie PSG ma jedno oczko mniej. Lipsk traci trzy punkty do Club Brugge, ale obie drużyny czeka jeszcze bezpośrednie spotkanie. Niemiecki zespół na pewno nie odpuści ani centymetra trawy w walce o możliwość rozegrania kolejnych meczów w europejskich pucharach.

Reklama

CZYTAJ TAKŻE:

RB Lipsk – PSG 2:2 (1:2)

Nkunku 8′, Szoboszlai 90+2′ – Wijnaldum 21′, 39′

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

LIVE: Czy to jest ten dzień? Pogoń walczy o pierwszą wyjazdową wygraną

Bartosz Lodko
5
LIVE: Czy to jest ten dzień? Pogoń walczy o pierwszą wyjazdową wygraną

Liga Mistrzów

Komentarze

6 komentarzy

Loading...