Przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Kompromitujące odpadnięcie z Pucharu Polski z trzecioligową Olimpią Grudziądz. Jedenaście niewygranych meczów z rzędu. 762 minuty bez strzelenia gola. Najmniej zdobytych bramek i najniższy wskaźnik expected goals w lidze. Warty Poznań z ostatnich miesięcy nie da się oglądać, nie da się bronić, nie da się tłumaczyć. To beznadziejny zespół. Czy jednak to wszystko wystarcza, żeby zrozumieć decyzję o zwolnieniu Piotra Tworka? Czy 46-letni trener nie został przypadkiem ofiarą własnego sukcesu? Jak wielkopolski klub argumentuje przetasowania na ławce trenerskiej? W którym kierunku płynie Warta? Szukamy odpowiedzi.
Dlaczego Piotr Tworek został zwolniony z Warty Poznań?
„Przemyślana decyzja”
Dzwonimy do dyrektora sportowego Warty Poznań, Radosława Mozyrko, który zaznacza, że nie ma w zwyczaju rozmawiać o konkretnych przyczynach zwolnień pracowników w zarządzanych przez siebie organizacjach.
– To przemyślana decyzja. To nie jest miejsce i czas na wielkie tłumaczenia. Z szacunku dla trenera, dla klubu, dla własnych zasad. Rozstanie odbyło się w dobrej atmosferze. Jesteśmy w trakcie rekrutacji. Nie planowałem zmiany szkoleniowca. Liczyłem, że wspólnie wyjdziemy z tego kryzysu, ale doszliśmy do wniosku, że pewne rzeczy wymagają zmian.
Skoro nie planował pan zmiany trenera, to Piotr Tworek sam chciał odejść?
Nie, doszliśmy do takiego wniosku wspólnie z prezesem i z radą nadzorczą.
Nie był pan przygotowany na taką zmianę?
Byłem, ale nie było też tak, że 1 sierpnia, kiedy przychodziłem do Warty, moim zadaniem było szukanie nowego trenera.
Ile trwał proces decyzyjny w tej sprawie?
Nie była to decyzja na gorąco, podjęta na podstawie jakiegoś pojedynczego impulsu. Nie zdecydował jeden mecz. To była dyskusja kilkunastu dni. Przemyśleliśmy wszystkie plusy i minusy. Traktowałem to klarownie: plan A obowiązywał do pewnego momentu, aż ten moment nadszedł i minął, więc planem B jest zatrudnienie innej osoby na stanowisku trenera.
Czyli wynik meczu z Lechią nie miał większego znaczenia?
Nie miał.
Wielki czas Tworka
W oficjalnym komunikacie klubu widnieje banał o potrzebie „nowego impulsu”. Impulsy, którego – wedle opinii władz klubu – nie był w stanie zagwarantować Piotr Tworek, a który będzie w stanie wykrzesać – również wedle opinii władz klubu – nowy szkoleniowiec, którego poszukiwania znajdują się obecnie na poziomie rekrutacji. Oznacza to jedno – Warta Poznań nie zwolniła Tworka, mając przygotowanego jego następcę, który z miejsca, z dnia na dzień, byłby w stanie wskoczyć w jego buty. Tym samym w klubie kończy się pewien etap.
Kończy się opowieść, która śmiało może pretendować do miana najlepszego momentu w historii Warty Poznań.
To była tak szalona podróż, że aż trudno uwierzyć, że zdarzyła się na naszych oczach. Zresztą, pamięć polskiego konsumenta futbolu jest krótka: pewne rzeczy szybko powszednieją. Sam awans Warty do Ekstraklasy wydawał się czymś z pogranicza science fiction i kina familijnego. Przed swoim debiutanckim sezonem w Poznaniu, Piotr Tworek miał wpisaną klauzulę przedłużenia kontraktu w razie utrzymania w I lidze. Brzmi jak abstrakcja, ale wówczas nie było w tym nic dziwnego.
Tworek obejmował klub z malutkim budżetem, nawet jak na pierwszoligowe warunki. Zespół pełen nieekskluzywnych postaci. Zespół pełen ludzi, doskonale pamiętających czasy, kiedy w klubie bieda i nędza piszczały z każdego kąta, domagając się uwagi. Zaliczył świetną jesień, gorszą wiosnę, ale na koniec, w dramatycznych okolicznościach, po wycieńczającym sezonie, wygrał baraże z Bruk-Betem i Radomiakiem, choć w żadnym z tych starć Warta nie była faworytem.
Miał kilkanaście dni na przygotowanie drużyny na Ekstraklasę. Oczekiwania? Żadne. Możliwości? Żałośnie skromne. Transfery? Niezbyt ciekawe. Musiał wierzyć w trening, w rozwój swoich podopiecznych. Wątpliwości było mnóstwo. Łukasz Trałka, szykując się do prowadzenia programu ligowego w Kanale Sportowym, nie ukrywał, że czarno widzi ekstraklasowy byt Warty. Zaczęło się kiepściutko:
- zero goli po trzech kolejkach,
- pięć punktów po siedmiu kolejkach,
- siedem goli po dziesięciu kolejkach.
Warta nie wzięła ligi przebojem.
JAK WARTA AWANSOWAŁA DO EKSTRAKLASY? [REPORTAŻ]
Warta jak Legia i Raków
A jednak, z każdą kolejką, kupowała nasze serca. Dopisywała jej fura szczęścia, ale wszystko to poparte było pracą w pocie czoła, ciekawymi pomysłami taktycznymi i rozkwitem ludzi, po których nikt nie spodziewał się, że mogą wyróżniać się na poziomie Ekstraklasy. Okazało się, że Bartosz Kieliba to nie tylko twardziel, jakich mało, ale też bardzo porządny stoper. Że Ławniczak to super młodzieżowiec, że poczciwy Janek Grzesik nagle staje się Joao Grzesikiem, że Trałka dalej potrafi trzymać się topu środkowych pomocników ligi, że Kupczak jest lepszy niż w Termalice, że Jakóbowski wcale nie jest takim ostatnim, że Ivanov może zapracować tutaj na wyjazd na Euro, że Kuzimski może stać jednym z najgroźniejszych snajperów ligi.
Warta zaczęła się zazębiać. Piotr Tworek zaczął dostosowywać zespół do wzrastających możliwości. Rozbłysła gwiazda Makana Baku. Sprawdziło się wypożyczenie Macieja Żurawskiego z Pogoni.\ Zobaczyliśmy bardziej ofensywną, bardziej atakującą, bardziej napastliwą twarz Warty. Wiosna to jeden wielkie rozkwit i narodziny jednej z najfajniejszych historii polskiej piłki nożnej ostatnich lat. W pierwszej połowie 2021 roku Zieloni punktowali na poziomie Legii i Rakowa. Faworyt w przedsezonowym prognozowaniu potencjalnych spadkowiczów nagle, do ostatniej minut ostatniego meczu, walczył o miejsce w europejskich pucharach. To musiało robić wrażenie.
Krawiec zaczyna szyć
Piotr Tworek został okrzyknięty jednym z największych wygranych sezonu, ale ma przy tym jedną właściwość: twardo stąpa po ziemi. W maju zadzwoniliśmy do niego w Weszłopolskich.
– Ten następny rok będzie na pewno bardzo trudny. Budżet w wielkim stopniu się nie zmieni, nie będziemy mieli znaczących możliwości, by szukać droższych piłkarzy na rynku transferowym. Będziemy znów musieli robić to umiejętnie. Będzie osiemnaście zespołów, nie będziemy już beniaminkiem i każdy będzie wiedział, że z Wartą czeka go ciężki bój. To będzie trudny sezon, ale nie obawiamy się go. Zdajemy sobie sprawę, że będzie trudniej niż teraz. Druga sprawa – kibice będą na stadionach. My wciąż gramy w Grodzisku, a na takich stadionach jak Śląska, Lecha czy Legii będzie po 10-12 tysięcy, więc te kluby będą miały swoich kibiców za sobą.
Chce pan przesunąć Wartę w stronę ofensywy? Wiosną już graliście bardziej ofensywnie.
Wszystko zależy od tego, jakich będę miał ludzi. Co z tego, że będę chciał grać ofensywnie i ryzykownie, gdy rywal będzie wychodził z kontrami i strzelał nam gole – tak jak np. ze Śląskiem Wrocław. A zdaje sobie sprawę z tego, że zespół przejdzie przeobrażenie. Odejdzie pewnie Makana, Maciek Żurawski wróci do Pogoni. Wszystko zależy od tego, jak latem uzupełnimy braki i jaki profil piłkarzy pozyskamy. Dla nas najważniejsze będzie wygrywanie spotkań.
Tworek wiedział, że cudów nie ma. Albo będą wzmocnienia, albo załatane zostaną dziury, albo Warta będzie miała kłopoty. Ale mógł mieć też zaufanie do klubu. Raz, że właśnie zrobił wielki sukces. Dwa, że z gry deklarowano olbrzymie zaufanie do jego pracy i jego warsztatu. Trzy, za letnie transfery odpowiadał Robert Graf – kolejny wielki architekt dobrych wyników Warty z dwóch ostatnich sezonów. Tylko, że, no właśnie, od lipca wiadomo było, że Graf, po letnim okienku transferowym, zamieni Wartę na Raków. W roli dyrektora sportowego pracował do końca sierpnia. Od początku ósmego miesiąca roku współpracował ze swoim następcą – Radosławem Mozyrko.
TWOREK: NIE MOŻEMY BYĆ JAK ĆMA, KTÓRA PARZY SIĘ, LECĄC DO ŚWIATŁA
Letnie rozczarowanie
Kto wzmocnił lub „wzmocnił” poznański klub w tym okresie?
- Milan Corryn – 3,50
- Szymon Czyż – 3,89
- Jayson Papeau – 3,43
- Konrad Matuszewski – 4,00
- Jakub Sangowski – 4,00
Wzięliśmy pod uwagę tylko tych, którzy dostali jakiekolwiek szanse na murawie. Wszystkich zaznaczyliśmy czerwonym pogrubieniem. Dlaczego? Ano dlatego, że żadnego z nich na ten moment nie da się ocenić pozytywnie. W tekście szukającym pięciu argumentów na obronę Tworka pisaliśmy o chorobie wąskie kadry Warty:
Kilku piłkarzy Warty ewidentnie jest pod formą, ale grać muszą, bo nie ma kogo za nich wpuścić. W Warcie widzimy grupę mniej więcej osiemnastu zawodników, którzy naprzemiennie wychodzą na boisko, a reszta kadry to piłkarze bez większego ogrania w lidze. Kuzimski i Zrelak nie strzelają, a naciska na nich Jakub Sangowski, który nie ma nawet stu minut w dorosłej piłce. Skrzydła? Papeau, Corryn, Jakóbowski czy Rodriguez grają słabiutko i nie ma dla nich żadnej alternatywy. W zeszłym sezonie Warta miała trzech ogranych prawych obrońców, teraz ma jednego. I tak dalej, i tak dalej.
Piotr Tworek najzwyczajniej w świecie nie ma pola manewru, jaki ma choćby Mariusz Lewandowski w Bruk-Becie, który chętnie rotuje piłkarzami. Także i w Stali Mielec pojawiła się sensowna liczba piłkarzy, którymi można żonglować, nie wspominając już o innych klubach.
Beznadziejny początek jesieni Warty Poznań to więc wypadkowa wielu rzeczy: zderzenia się z brutalną rzeczywistością końca bajki, znacznej obniżki formy dotychczasowych liderów, słabych transferów i niejasnego pomysłu na poprawienie marnego stanu rzeczy. Tworek, jako główny architekt boiskowego produktu, jest za to odpowiedzialny, ale czy aby na pewno w stu procentach? No nie, na pewno nie.
Kontynuujemy naszą rozmowę z Radosławem Mozyrko po zwolnieniu Piotra Tworka.
Warta Poznań dysponuje wystarczająco dobrym składem, żeby punktować lepiej?
Tak.
Czy latem zostały przeprowadzone dobre transfery?
Bez komentarza.
Da się to ocenić na tym etapie sezonu?
Jest na to za wcześnie. Oceniajmy na koniec sezonu.
Jak nie być efemerydą?
W sierpniu Radosław Nawrot, uznany poznański dziennikarz sportowy, nawiązując do historycznego meta-charakteru klubu, pisał, że „Warta powinna utrzymać się w lidze, jeśli będzie potrafiła się urealnić”. Cytujemy:
Ciekawy jest już sam fakt, że oto Warta Poznań, kojarząca się całymi latami z grą w niskich ligach ze składem złożonym z polskich graczy, staje się teraz międzynarodowa. Grają tu Hiszpan, Fin, Belg, teraz Francuz, obowiązuje angielski, a starsi kibice nie mogą uwierzyć, że wciąż widzą tę starą, poczciwą Wartę, co kiedyś.
To także element urealnienia poznańskiej Warty – klubu niezwykle zasłużonego, ale przez całe dziesięciolecia pozostającego na marginesie dużej, polskiej piłki. Tak jak Warta zniknęła z niej wraz z nastaniem lat pięćdziesiątych, tak już się w niej (nie licząc efemerycznych lat dziewięćdziesiątych) nie pojawiła. Teraz ma niepowtarzalną, największą w dziejach szansę, by to zmienić. Utrzymanie w Ekstraklasie na dłużej oznacza przynależność już do dużego polskiego futbolu nie tylko ciekawostkowo, ale realnie.
Spytaliśmy o to dyrektora sportowego Warty na początku września.
Jak sprawić, żeby Warta Poznań przestała być efemeryczna, żeby przestała być ciekawostką, a stała się doświadczonym, solidnym ekstraklasowym klubem.
Przede wszystkim musi być w Ekstraklasie.
Niestety, takiej odpowiedzi nie uznam, potrzebuję więcej informacji.
Sprawdzałem sobie dane z ostatnich lat. 50% beniaminków spada z Ekstraklasy w ciągu trzech lat. 40% beniaminków nawet w ciągu dwóch lat. Ba, ten procent byłby dużo większy, gdyby nie patrzeć na większe marki, które spadły i potem wróciły. Więc tak jest, tak to można najkrócej ująć – celem Warty jest jak najdłuższe utrzymanie w Ekstraklasie, żeby nie być tylko ciekawostką, a poważną i znaczącą organizacją w polskiej piłce.
W klubie uznano, że Piotr Tworek tego utrzymania nie zapewni. Czy słusznie? Nigdy się tego nie dowiemy. I to też chichot losu, bo choć to fachowiec o renomie gościa trzymającego dobre relacje w szatni, choć to właśnie on zbudował w tej szatni poczucie jedności i podążania w tym samym kierunku, choć to on przekonał wszystkich wokół siebie, że ta biedniutka jak mysz kościelna organizacja może rokrocznie robić postęp, to nie dostał poważnej szansy wyprowadzenia swojego (to ważne) zespołu z kryzysu.
I to jest niesprawiedliwe.
Poprzednie sezony nie przynosiły wielkich dołków. W I lidze (2019/20) nie wygrał maksymalnie trzech meczów z rzędu. W Ekstraklasie (2020/21) – czterech. Przyszła bessa, nie ma Tworka w Poznaniu czy Grodzisku Wielkopolskim, kto woli, ale takie są fakty. Jak 46-letni trener punktował w czasie swojej inicjacyjnej ekstraklasowej przygody? Szału nie ma, ale to lepszy wynik niż chociażby Wisły Kraków czy Cracovii, czyli klubów, które – mimo wszystko – mają nieporównywalnie większe możliwości na każdym polu.
Co czeka Wartę? Co czeka Tworka?
Wartę Poznań z kryzysu wyprowadzać będzie ktoś inny. Ostatni fragment naszej rozmowy z dyrektorem Radosławem Mozyrko. Pytamy go, jaka przyszłość czeka klub po rozstaniu się z Piotrem Tworkiem.
Jaki jest ogólny profil trenera poszukiwany przez Wartę Poznań?
Kiedy przychodziłem do klubu, powiedziałem, że Warta chce pozwolić rozwijać się swoim pracownikom. Szukamy trenera z potencjałem. Chcemy wpuścić trochę świeżej krwi do Ekstraklasy.
Czyli nieoczywiste nazwisko?
Nie wiem, niekoniecznie. Dla ludzi, znających się na rynku pracy trenerów, nie jest to nieoczywiste nazwisko. Dla laików – może tak.
Warta będzie mogła pozwolić sobie na zatrudnienie takiego trenera, jakiego będzie chciała?
Tak.
Finanse są ograniczone.
Tak samo jak z piłkarzami – zatrudniamy tych, na których nas stać. To oczywiste, tak jest w 99% klubów.
Warta jest jednym z biedniejszych klubów w Ekstraklasie. Nie przyjdzie tu każdy wymarzony czy wymyślony trener.
Wszyscy trenerzy, których miałem lub mam na iście, są w naszym zasięgu finansowym.
Przyjdzie strażak czy budowniczy?
Nie istnieje dla mnie trener o profilu strażaka.
Ale doraźne poprawienie wyników jest niezwykle istotne, skoro piszecie o potrzebie impulsu.
Bez wątpienia, kiedy zdobywa się trzy punkty w ostatnich dziesięciu meczach. Nie patrzę na strażaków, bo kiedy zatrudniam nowego trenera, liczę, że będzie pracował z nami przez dłuższy czas.
Jaki jest cel?
Ogólny – utrzymanie się.
DAWID SZULCZEK – KIM JEST NOWY TRENER WARTY POZNAŃ?
***
Wartę Poznań czeka czas prawdy. Najbliższe miesiące zdecydują o tym, czy bajka się skończy, czy festiwal wciąż będzie trwał. Przekonamy się, czy nowy sternik da temu zespołowi impulsy, czy jednak zwolnienie dotychczasowego trenera okaże się piramidalnym błędem. Piotr Tworek ląduje zaś na bezrobociu, ale nie mamy wątpliwości, że to stan przejściowy i niedługo ktoś zgłosi się po jego usługi. W Warcie pokazał, że stać go na dużo, że potrafi budować w ultra-trudnych warunkach, że umie robić wyniki ponad stan, że rozwijają się pod jego okiem zawodnicy w każdym wieku. Dla obu stron to dopiero początek szeregu nowych historii.
Czytaj więcej: