Kiedy słyszymy o młodym trenerze, który przebija się na szczebel centralny, z automatu zaciągamy go do „nowej, zdolnej szkoły”. To nie zawsze się sprawdza, ale w przypadku Dawida Szulczka można szybko połączyć kropki. Ciekawy pomysł, ambicja i świeże spojrzenie to rzeczy, których trenerowi Warty Poznań odmówić nie można.
– Dla ludzi, znających się na rynku pracy trenerów, nie jest to nieoczywiste nazwisko. Dla laików – może tak – mówił nam wczoraj Radosław Mozyrko, gdy pytaliśmy go o kwestię następcy Piotra Tworka. Kiedy Janekx89 poinformował, że chodzi o Dawida Szulczka, 31-letniego szkoleniowca Wigier Suwałki, sprawa stała się jasna. Fakt, dla kogoś, kto nie śledzi tego, jak kręci się trenerska karuzela, Szulczek może być anonimem, który ze zmiennym szczęściem prowadzi drugoligowe Wigry Suwałki.
Zmiennym, bo choć w ubiegłym sezonie Wigry były czwartą siłą drugiej ligi, nie udało im się zrealizować celu i wrócić na zaplecze Ekstraklasy – w barażach lepszy okazał się kopciuszek z Częstochowy. Z drugiej strony: ostatnio pisaliśmy przecież, jak trudno jest wrócić do 1. ligi od razu po spadku, że na 20 lat starań ta sztuka udała się tylko pięciu klubom. Można więc Szulczkowi to niepowodzenie wybaczyć.
Zwłaszcza że dla niego samego była to pierwsza tak poważna trenerska przygoda.
Spis treści
Kim jest Dawid Szulczek, najmłodszy trener w Ekstraklasie?
Dawid Szulczek w futbolu jest praktycznie od zawsze. Lada moment zostanie najmłodszym trenerem w Ekstraklasie, nie jest tak, że brakuje mu doświadczenia. Pracował z młodzieżą, poznał trzecioligowe realia w Górniku Wesoła i przede wszystkim asystował m.in. Mirosławi Smyle, Dietmarowi Brehmerowi (Rozwój Katowice) i Arturowi Skowronkowi (Wigry Suwałki, Stal Mielec, Wisła Kraków). Drugi ze wspomnianych szkoleniowców często chwalony był za dobór współpracowników. Szulczek miał być jedną z najważniejszych osób w jego sztabie, cenioną nie tylko przez Skowronka, ale i przez otoczenie za merytoryczne podejście do zawodu.
Dowód? Jacek Orłowski, były prezes Stali Mielec, przyznał nam, że gdy Artur Skowronek zaczął być łączony z ekstraklasowymi klubami, myślał o zastąpieniu go właśnie Szulczkiem. Problemem była wtedy licencja UEFA Pro, a konkretniej: jej brak. Z kolei gdy Skowronek siedział na gorącym krześle w Wiśle Kraków, zastanawialiśmy się, na ile prawdopodobne jest to, że przestało mu „żreć”, gdy Dawid Szulczek odszedł do Wigier. Ktoś powie: nie przeceniajmy roli asystentów i ich wpływu na grę drużyny. Różne są jednak przypadki, często dobrze dobrany sztab szkoleniowy jest na wagę złota.
SZULCZEK: ZMIENIŁEM PODEJŚCIE, GDY USŁYSZAŁEM, ŻE Z PIŁKĄ JEST JAK Z ROBIENIEM PIZZY
Nowości, inspiracje, nauka
Wracając jednak do Szulczka. Jego pomysł i wizja futbolu sprawiły, że latem interesowały się nim kluby, które myślały o budowie długofalowego projektu. Był rozważany w kontekście pracy w Podbeskidziu Bielsko-Biała, myślano o zatrudnieniu go w roli trenera rezerw Legii Warszawa, gdzie ostatecznie wylądował inny trener nowej fali, który błysnął w drugiej lidze: Marek Gołębiewski. Telefonów, rozmów i propozycji było zresztą więcej, co tylko potwierdza, że w środowisku ma mocną opinię. Nawet gdy wpiszemy jego imię i nazwisko w twitterową wyszukiwarkę, bez problemu znajdziemy kilka wpisów, które sugerują, że ten trener prędzej czy później skończy w Ekstraklasie.
Jak widać — prędzej.
Szulczka można podciągnąć pod falę trenerów-romantyków, idealistów, którzy są świetnie przygotowani do zawodu, chcą wprowadzać najnowsze trendy i nie boją się, że się na tym sparzą. W poprzednim sezonie drugiej ligi zwracano uwagę na czwórkę trenerskich talentów: Szulczka, wspomnianego Gołębiewskiego, Janusza Niedźwiedzia i Daniela Myśliwca. Póki co okazuje się, że pochlebne opinie dla tego kwartetu nie były przypadkiem, bo każdemu z nich wciąż wiedzie się bardzo dobrze.
„Dawid był motorem napędowym nowości. Ja bardziej wyważony, a on karabin maszynowy” – Mirosław Smyła o Szulczku w „Przeglądzie Sportowym”
Pytając osób, które znają nowego trenera Warty Poznań od strony prywatnej i zawodowej, słyszymy, że jest to ktoś, kto nie lubi tracić czasu. Pozytywnie zakręcony gość, który oddycha futbolem. Już na początku swojej przygody z trenowaniem wyciskał każdą szansę jak cytrynę: korzystał z tego, że pierwsi trenerzy chętnie delegowali go do pracy bezpośrednio z zespołem, jeździł na staże i konferencje, starał się czerpać z wielu wzorców. W rozmowie z nami sam zresztą wspominał o tym, czym się inspiruje.
– Wdrażałem się w dużym stopniu w modele pracy szkoleniowców, którym służyłem pomocą. Obserwowałem wnikliwie, czy sprawdzają się ich pomysły. Moim głównym obowiązkiem były analizy meczów rywali oraz spotkań w naszym wykonaniu. Przez okres mojej przygody z trenowaniem zawsze starałem się wyciągać swoje wnioski. W wolnych chwili oglądałem materiały dotyczące sposobów pracy zagranicznych trenerów. Wychwytywałem nowinki taktyczne i wciąż staram się ulepszać swój warsztat. W miarę możliwości wprowadzam nieoczywiste rozwiązania gry do zespołu, w którym pracuję.
A to z kolei wywiad dla „Przeglądu Sportowego”.
– W poszukiwaniu inspiracji zacząłem oglądać jeszcze więcej meczów, blogów taktycznych, jeździć na szkolenia. Gdy na coś trafiłem, od razu rzucałem pomysł trenerowi Smyle. Nasze rozmowy wchodziły w takie detale, że tylko mnie napędzały. Jego zasługą było to, że jako szef potrafił zadbać o asystenta, spowodować, żeby czuł głód, drążył.
SZCZEROŚĆ, ODWAGA, KONSEKWENCJA. KIM JEST DANIEL MYŚLIWIEC?
Pochwały od Michniewicza
Jedno z tych rozwiązań pozwoliło Dawidowi Szulczkowi przedstawić się szerszej publice. Najwięcej próśb o wywiady trener Wigier otrzymał, gdy postanowił ustawić bramkarza w murze przy rzucie wolnym. Brzmi ciekawie, prawda? Nie był to pomysł ściętej głowy, bo jak tłumaczył nam sam zainteresowany — wcześniej sprawdzał skuteczność takiego wariantu na treningach, a jego zawodnicy przyznali, że jest to niezła idea, którą warto zastosować. Oczywiście w ten sposób do 31-letniego trenera przylgnęła pewna łatka: zawsze będzie z tym kojarzony. Warto jednak rozwinąć jego pomysł na futbol o inne ciekawe, choć mniej kontrowersyjne pomysły. Zespoły Szulczka to:
- ustawienie z trójką obrońców — baza wyjściowa, choć niekoniecznie sztywna i nie do zmiany,
- gra w piłkę — kombinacyjna, z wyprowadzeniem od własnej bramki, skuteczny pressing, który szybko neutralizuje działania rywali,
- stawianie na rozwój piłkarzy — próba wydobycia z nich tego co najlepsze, przez zaszczepienie odważnego pomysłu na grę.
Przy tym wszystkim Dawid Szulczek wydaje się być realistą. To znaczy: chce i dąży do tego, żeby jego zespół grał efektownie i kombinacyjnie. Potrafił dominować w ataku pozycyjnym. Wie też jednak, że druga liga nie jest miejscem, w którym w moment zaszczepisz piłkarzom pewne zachowania. To trzeba usiąść, na spokojnie, krok po kroku.
– Mamy swoją wizję gry i wiemy, do czego dążyć. Jesteśmy najlepszą obroną w lidze, ale strzeliliśmy tylko 20 goli. Atak pozycyjny jest najtrudniejszy do przygotowania i ta faza gry jeszcze nas nie zadowala. O ile w obronie i przy stałych fragmentach pracuje się łatwiej z uwagi na powtarzalność, o tyle w ofensywie pomyłka oznacza stratę piłki i zakończenie ataku. Najwięcej uwagi poświęcałem obronie. Nie skupiałem się na cyrkulacji piłki, tylko zachowaniu tych, którzy jej nie mają. Teraz coraz więcej akcentów kładziemy na atakowanie – tłumaczył w „Przeglądzie Sportowym”.
„Dziwi mnie wyrabianie zdania na podstawie opinii, a nie analizy czy nauki. Być może niektórym kursantom i byłym piłkarzom takie podejście przeszkadzało” – Dawid Szulczek w „Przeglądzie Sportowym”
Wspomniana odwaga to nie jest pusty frazes. Wystarczy przypomnieć ostatnie starcie Wigier z Legią Warszawa w Pucharze Polski, w którym zespół z Suwałk zagrał, jakby to on był faworytem, objął nawet prowadzenie. Czesław Michniewicz na konferencji prasowej zwracał uwagę na to, że zmierzył się z drużyną, która jest “jakaś”.
– Nie było łatwo, bo Wigry mocno się nam przeciwstawiły. Gratuluję Wigrom walki i dobrego przygotowania taktycznego. Spodziewaliśmy się, że to dobry zespół, gra piłkę podobną do nas, w podobnym ustawieniu. Widać pracę trenera. Takiej gry Wigier się spodziewaliśmy, takiego ustawiania się, pressowania. Przyjechaliśmy tu przygotowani, mocno pracowaliśmy nad analizą rywala, przyglądaliśmy się ich wcześniejszym meczom.
Jeśli ktoś oglądał to spotkanie, wie, że nie była to kurtuazja. Drugoligowiec był naprawdę dobrze przygotowany na mistrza Polski. A że zabrakło jakości piłkarskiej, żeby przekuć to w sukces? Cóż, to żadna niespodzianka, ale za samo podejście szacunek się należy.
MAREK GOŁĘBIEWSKI: CHCĘ ŻEBY DRUŻYNA BYŁA JAKAŚ. WOLĘ ZGINĄĆ ZA FILOZOFIĘ NIŻ JEJ NIE MIEĆ
Warta chce rozwoju, a nie zmiany dla zmiany. I może go otrzymać
Trafna analiza rywala, która pomogła Wigrom w tym starciu, nie była przypadkiem. W sztabach, w których pracował, Dawid Szulczek bardzo często był odpowiedzialny za rozpracowanie przeciwnika i jest to jego konik. Słyszymy, że był na tyle dobry, że mimo młodego wieku wiele osób mówiło, że dusi się w roli drugiego trenera i powinien jak najszybciej przejść do samodzielnej pracy. W rozmowie z nami zdradzał, że miał opcję prowadzenia Rozwoju Katowice, jednak PZPN nie wyraził wówczas zgody na pracę bez licencji. 31-latek ponoć nie miał łatwej drogi do realizacji swoich marzeń i pracy pierwszego trenera. Słyszymy, że gdy aplikował na UEFA Pro, w Szkole Trenerów podchodzono do niego trochę na zasadzie “a co ty mi tu młody będziesz…”.
Ostatecznie jednak udało mu się tę licencję dostać i chyba dobrze się stało. Wiadomo, jak to jest w środowisku: często nikt nie chce nikomu podpaść, więc słysząc pytanie: ‘jaki jest XYZ?’, odpowiedzi są najczęściej pozytywne. Rzadko kiedy jednak tak wiele kompetentnych osób, które sprawują różne funkcje, wyrażało się o kimś tak jednomyślnie. Pytając o Dawida Szulczka, słyszeliśmy wręcz hasła-wytrychy: etyka pracy, merytoryka, odwaga. Gdzie byśmy nie zadzwonili, każdy mówił: top, Zibi, top.
„We wcześniejszych klubach, gdy przygotowywałem analizy, robiłem też notatki. Dlatego dziś odkurzę zapiski, zerknę na InStata i mogę udzielić konkretnej odpowiedzi na temat piłkarza, który może do nas trafić. Większość z I ligi znam. Mogę nie kojarzyć kogoś, kto wyskoczy z niższej ligi albo juniora z CLJ” – Dawid Szulczek w „Przeglądzie Sportowym”
Nie wiemy oczywiście, czy to wszystko znajdzie potwierdzenie w praktyce. Dawid Szulczek może się przecież sparzyć, nie wnieść do Warty tego, czego od niego oczekiwano. Co ciekawe, podobno nowy trener poznańskiej drużyny zdecydował się na przyjęcie tej posady w dużej mierze dzięki dyrektorowi Radosławowi Mozyrce, z którym szybko znalazł wspólny język i który przekonał go, że objęcie zespołu w takim momencie, w takim miejscu w tabeli, to żadna Mission Impossible. I faktycznie, wydaje się, że ten ruch jest dla obu stron logiczny. Szulczek może tylko wygrać, pokazując się tak szybko w najwyższej lidze. Warta z kolei szuka kogoś, kto będzie potrafił wydobyć z obecnej kadry maksa, a ten szkoleniowiec — według różnych opinii — potrafi to robić.
Wygląda to zdecydowanie rozsądniej niż chwytanie się klasycznego strażaka, który ponad merytorykę stawia klasyczną pompkę.
***
Oczywiście można twierdzić inaczej. Można też żałować, że pracę stracił ceniony i zasłużony dla klubu Piotr Tworek. Czy trzeba jednak z góry zakładać, że to błąd? Niekoniecznie. Przecież już rok temu wiele osób pukało się w głowę, gdy Stal Mielec sięgała po Włodzimierza Gąsiora.
Wtedy też dzwoniliśmy do ludzi, którzy bardzo dobrze znali tego trenera, a oni mówili nam, że “dziadek jeszcze wszystkim pokaże”. No i pokazał.
Dlaczego tym razem nie miałoby być podobnie?
CZYTAJ TAKŻE:
- Piotruś, Tworo, Tworas. Nieoczywista historia Piotra Tworka
- Mozyrko: Nie lubię nudy. Najbliżej mi do wściekłej filozofii Red Bulla
- Dlaczego Tworek wyleciał z Warty?
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK