Reklama

Najsmutniejszy mecz w tym sezonie

redakcja

Autor:redakcja

24 października 2021, 20:20 • 3 min czytania 4 komentarze

Czy można grać mecz o życie w październiku? Ano można. Jeśli twierdzicie, że trochę przesadzamy z oceną ligowej sytuacji Warta Poznań, to chyba nie oglądaliście jej spotkania ze Stalą Mielec. Nawet jeśli to jeszcze nie czas, by syrena alarmowa wyła tak głośno, że uszy rozbolą całe województwo, to ekipa Piotra Tworka, wyszła na to starcie tak, jakby za porażkę mieli wlepiać zakaz wykonywania zawodu. 

Najsmutniejszy mecz w tym sezonie

Jesteśmy świadkami dość radosnego sezonu w Ekstraklasie, bardziej lub mniej smutne bezbramkowe remisy to rzadkość. Zobaczcie sami – mamy 12. kolejkę, a taki wynik padł ledwie trzy razy:

  • w meczu Lecha z Radomiakiem w 1. kolejce,
  • w meczu Śląska z Górnikiem Łęczna w 4. kolejce,
  • w meczu Warty z Bruk-Betem w 7. kolejce.

Dziś zdarzyło się to po raz czwarty, na co złożyła się wspomniana na wstępie postawa Warty i podejście Stali, która najwyraźniej uznała, że wyjazdowy punkt w jej sytuacji to całkiem niezłe rozwiązanie.

W pierwszym przypadku mówimy o zespole, który od 6 sierpnia strzelił tylko jednego gola. To łącznie już dziesięć spotkań, w tym starcie z grającą na czwartym poziomie rozgrywkowym Olimpią Grudziądz. Ofensywną bezradność ekipy Piotra Tworka chyba najlepiej obrazuje fakt, że jej najgroźniejszym piłkarzem w ofensywie był Bartosz Kieliba. Doświadczony stoper w pierwszej połowie przestrzelił po wrzutce z prawej strony, a w drugiej po dużym błędzie Rafała Strączka uderzył tak lekko, że piłkę sprzed linii spokojnie wybił Flis.

Reklama

Kuzimski – niewidoczny, odcięty od podań. Jakóbowski – chaotyczny i pozbawiony instynktu (szczególnie wtedy, gdy piłkę z nogi ściągnął mu Żyro). Zrelak – biega, walczy, ale co z tego, skoro jak przyjdzie co do czego, to spuści głowę i pieprzenie w maliny. Czyż – przestraszony. Rodriguez – trochę wiatru, ale jak zwykle bez konkretów. Papeau – Rodriguez, ale bez wiatru.

Bieda i to taka, że od jej pisku może rozboleć głowa.

Czytaj także:

No ale rozczarowała nas też Stal. W pierwszej połowie dwie niezłe okazje miał będący w gazie (5 goli i 2 asysty) Mateusz Mak, ale nie skorzystał zarówno z błędu Lisa, jak i z niezłej wymiany piłki z Piaseckim. I w zasadzie tyle. Rozumiemy, że dla mielczan stosunkowo nową sytuacją jest stan, w którym ktoś ma wobec nich jakieś wymagania, no ale tak się złożyło, że je mieliśmy – w poniedziałek wrzucili czwórkę Zagłębiu, a spokojnie mogli więcej, wcześniej strzelili trzy Cracovii. Fajnie się to oglądało. Dziś nie, dziś była słabizna, za co minus, ale generalnie w Mielcu na tym etapie sezonu powinni być w skowronkach.

No a Warta musi się cieszyć z tego, że przerwała serię porażek, licznik zatrzymał się na czterech. Przed sezonem stawialibyśmy na odwrotne położenie, ale też za taką przewrotność naszą ligę przecież lubimy.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

4 komentarze

Loading...