To nie był jakiś spektakularny mecz Barcelony. Dzisiaj Blaugrana bazowała raczej na indywidualnych błyskach niż na kapitalnej grze zespołowej. Ale Barca wygrała – z Valencią, która miała tyle samo punktów przed tą kolejką, co Katalończycy. Wygrała podnosząc się z 0:1 i kiepskiego wejścia w mecz. No i wygrała na tydzień przed El Clasico.
Fatalnie weszli gospodarze w to spotkanie. Ekipa Koemana zaczęła to starcie od prostych strat na własnej połowie, od napędzenia gości, a przede wszystkim – od przegrywania jedną bramką. Rewelacyjnie z dystansu przymierzył Gaya – potężna bomba po piłce spadającej przed pole karne po rzucie rożnym. Ter Stegen się rzucił, miał piłkę niemal na rękach, ale strzał był za mocny, by odbić futbolówkę do boku.
Barcelona dostała szybkiego sierpowego na szczękę i potrzebowała kilkunastu minut, by błędnik znów zaczął się stabilizować. Może nie było tak, że Barca wisiała na linach, a Valencia szukała ciosu kończącego to starcie. Ale „Nietoperze” wyraźnie zachwiały rywalem.
Blaugrana jednak stanęła na nogach, otrząsnęła się i starała się odpowiedzieć Valencii. No i miała dwa atuty w ofensywie. Jeden nazywał się Ansu Fati, drugi Memphis Depay.
Fati i Depay dzielą się scheda po Messim
Jasnym jest, że Barcelonie nie uda się wypełnić luki po Leo Messim. To jest niewykonalne. Nie da się zasypać tej dziury. Ale jeśli Katalończycy mogą w jakiś sposób zdywersyfikować magię i liczby Argentyńczyka w opcji budżetowej, to robią to właśnie za pośrednictwem tej dwójki. Fati pokazuje, że dziesiątka na plecach mu nie ciąży, a raczej go niesie. To on kapitalnym strzałem z dystansu sprawił, że Barca doprowadziła do remisu.
I to też on był faulowany przy karnym. No właśnie – pytanie czy ten faul był. Po każdej powtórce zmienialiśmy zdanie. Z jednej perspektywy – wjazd przez nogi, zahaczona łydka, obrońca wyraźnie wpłynął na jakość uderzenia Fatiego. A później realizator podrzucał nam powtórkę z innej kamery i bliżej nam było do osądu, że to był wślizg absolutnie czysty. Mamy wrażenie, że gdyby sędzia początkowo nie wskazał na wapno, to po VAR by tę decyzję podtrzymał. A skoro już odgwizdał jedenastkę, to sytuacja nie była na tyle z gatunku „błędu jasnego i oczywistego”, by VAR-owcy powiedzieli do arbitra „słuchaj mordeczko, weź to sprawdź”.
O ile mieliśmy wątpliwości przy podyktowaniu karnego, o tyle przy wykonaniu wątpliwości nie było już żadnych. Są takie strzały z wapna, gdy mówi się „bramkarz mógł zrobić więcej, było to do wybronienia”. Ale Depay z jedenastu metrów tak przypieprzył, że Cillessen mógłby mieć problemy z obroną nawet wtedy, gdyby rzucił się w tę stronę jeszcze przed strzałem.
Po przerwie Valencia była groźniejsza, ale to Barca strzeliła gola
W drugiej połowie Barcelona zagrała w niebezpieczną grę. Wciągała gości na własną połowę, by po odbiorze poszukać szans w kontratakach. Tylko gospodarze wciągali Valencię tak głęboko, że ci mieli trzy okazje bramkowe. Najpierw z dystansu dokręcił piłkę Soler, ale zabrakło mu może ze dwóch centymetrów, by piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. A tak – odbiła się i przefrunęła tuż przed linią bramkową.
Moment później kolejną rakietę zza pola karnego odpalił Guedes, ale golkiper Barcelony wystawił rękę i ta jakimś cudem nie przełamała się po spotkaniu z piłką. Wreszcie z rzutu wolnego przyłożył Gomez, ale pomylił się o kilkanaście centymetrów.
Koeman reagował. Wpuścił Coutinho, wpuścił Minguezę, zostawił na boisku bardzo aktywnego Desta. I to właśnie Dest był architektem gola rezerwowego Brazylijczyka. Ten przyjął to trafienie z dużą ulgą. Z jednej strony – pewnie dlatego, że przy tej akcji kompletnie się zamotał i fuksiarsko trafił do siatki z pozornie prostej sytuacji. Ale z drugiej strony – to był pierwszy gol Coutinho od niemal roku. Ostatni raz do siatki trafił w jedenastej kolejce poprzedniego sezonu. To był jeszcze listopad 2020 roku. Później był pod formą, złapał uraz, wrócił dopiero do gry w tym sezonie.
Podbudowa nastrojów przed El Clasico
Dziwny to był mecz Depaya. Bo generalnie w grze nie błyszczał, gubił piłkę, niecelnie podawał. Ale na koniec – ma gola, ma asystę i ma tez kluczowe podanie przy trafieniu Coutinho. Dobry mecz zagrał Dest. Przyzwoicie wypadł Gavi. Koeman może tego zwycięstwa fetować nie będzie przez dwa dni, ale na pewno kilka pozytywnych wniosków może z tego meczu wyciągnąć.
I Barca poprawiła swoją pozycję w lidze. Jest na siódmym miejscu, ma pięć punktów straty do Realu Sociedad, ale też o mecz rozegrany mniej od lidera. Do Realu Madryt traci dwa „oczka”, a w przyszły weekend El Clasico. Dalecy jesteśmy od wniosku, że ogranie Valencii może być punktem zwrotnym w przygotowaniu do tego starcia. Ale zawsze milej pracuje się w tygodniu, gdy w weekend odrobiłeś wynik z 0:1 na 3:1 w starciu z mocnym przeciwnikiem.
FC Barcelona – Valencia CF 3:1 (2:1)
Fati (13.), Depay (41.), Coutinho (85.) – Gaya (5.)
fot. NewsPix