Reklama

Na co stać Jakuba Modera i całe Brighton?

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

10 października 2021, 14:06 • 8 min czytania 6 komentarzy

Chociaż we wczorajszym spotkaniu z San Marino zagrał niespełna pół godziny, Jakub Moder miał udział w dwóch akcjach bramkowych Polaków. Ktoś może powiedzieć, że na tle takiego rywala błysnąć jest łatwo, lecz dobrze wiemy, jak wyglądał nasz środek pola po przerwie. Pomocnik Brighton rozruszał go jednak z łatwością. 

Na co stać Jakuba Modera i całe Brighton?

Wiele w grze Modera wynika z bezkompromisowości, szukania nie najłatwiejszych podań, lecz tych, które faktycznie mogą coś wnieść. Gdy zmieniliśmy strony boiska, a Paulo Sousa dość niespodziewanie zdjął Mateusza Klicha, środkowa strefa na 20 minut została właściwie wyłączona z użytku. Wejście 22-latka przywróciło oczekiwaną płynność gry, czy właściwie dopiero wprowadziło nas na takie tory.

Moder nie bał się wejścia w drybling, każda taka próba w jego wykonaniu kończyła się sukcesem. Nade wszystko widać było jednak dojrzałość i świadomość tego, że z San Marino nie ma sensu prowadzić piłki po obwodzie. Dośrodkowania ze strony Płachety i Bereszyńskiego były bowiem regularnie blokowane bądź wybijane. Wywoływały irytację samych zawodników, jak i kibiców. Machanie rękoma Roberta Lewandowskiego? Bardzo często w sytuacji, gdy piłka odbijała się od obrońców rywala.

Tymczasem wejście gracza Brighton uwolniło potencjał takich podań, przyspieszających akcję Polaków.

Reklama

Bez nadmiernie długiego skanowania przestrzeni. Moder dostrzegł ruch ze strony Kacpra Kozłowskiego i to wystarczyło, by zaliczył bardzo dobre, otwierające zagranie. Koniec końców przerodziło się ono w asystę drugiego stopnia, bo zawodnik Pogoni Szczecin podał do Krzysztofa Piątka, który ustalił wynik spotkania.

Przeczytaj wywiad Jakuba Białka z Kacprem Kozłowskim

W tej sytuacji trzeba pochwalić całą trójkę. Modera za podanie, Kozłowskiego za ruch i urwanie się rywalowi, a Piątka za wykończenie, bo podanie, które otrzymał, musiał zagarniać nieco zza siebie.

Ostatecznie w całym spotkaniu tylko Przemysław Płacheta i najlepszy na boisku Karol Świderski zaliczyli więcej kluczowych podań niż Jakub Moder. Z całej środkowej pomocy piłkarz Brighton był zatem, co tu dużo mówić, najbardziej wyrazisty.

Nie ma tu jednak przypadku, nie tylko przez wzgląd na wczorajszego rywala Polaków. Moder rozwija się z miesiąca na miesiąc, w czym wielką rolę odgrywa klub, do którego trafił. Trudno się nawet dziwić bardzo dobremu występowi pomocnika z San Marino, skoro boiskowej odwagi 22-latek szuka także w starciach z Arsenalem.

Reklama

The Gunners Polak miał 81% celności podań, jedno kluczowe podanie, dwie próby pokonania Ramsdale’a i dwa odbiory. Żył, regularnie schodząc ze środka boiska na skrzydło, czyli wykonując schemat, który powielił podczas wczorajszego meczu reprezentacji.

Bezpieczna przystań dla młodych graczy

Wbrew opinii niektórych osób, Brighton nie należało do najsłabszych drużyn Premier League zeszłego sezonu. Jasne, mieli wielkie problemy ze skutecznością, co odbijało się czkawką na ich pozycji w lidze, ale to… jedyny wyraźny mankament. Ogólna gra zespołu Grahama Pottera wskazywała na to, że powinni być po prostu wyżej, a już na pewno nie powinni drżeć o utrzymanie w elicie. Prezentowali się po prostu zbyt dobrze.

Ostatecznie Mewy zajęły 16. miejsce w lidze, ale miały aż 13 punktów nad strefą spadkową. Co więcej, trudno było przyczepić się do jakości gry defensywnej. Brighton straciło 46 bramek, co było siódmym wynikiem w całej lidze. Gorzej broniło chociażby Leicester City i WHU, czyli przedstawiciele Premier League w bieżącej edycji europejskich pucharów.

Graham Potter nie mógł też narzekać na kreację, za którą odpowiadali przede wszystkim pomocnicy. Brighton w statystykach ma zapisane 40 trafień w sezonie 2020/21, ale statystyka goli spodziewanych (xG) dodaje im blisko 14 (13.83) goli. Takiej różnicy między oczekiwaniami a rzeczywistością nie było w żadnym klubie Premier League. Ważne jest jednak to, że nie były to oczekiwania bezpodstawne.

Ekipa z The Amex cały czas grała swoje, nawet wtedy, gdy wyniki były dalekie od w pełni zadowalających. Angielski szkoleniowiec konsekwentnie stawiał na piłkarzy, którzy pasowali mu do projektu. Doświadczenie, a raczej jego brak, nie grało roli.

Plony takiego działania, odważnego stawiania na młodych zawodników, Graham Potter zbiera w tym sezonie. Ostatni ligowy pojedynek Brighton to właśnie wspomniany na wstępie mecz z Arsenalem. Odłóżmy na moment personalia, skupmy się na wieku wyjściowej jedenastki. 23 – 29, 29, 29, 29, 2322, 30, 33 – 26, 25. Z ławki: 27, 22.

Zważywszy na kontuzję Tariqa Lampteya, Potter nie dysponuje aż tak jakościowym młodzieżowcem, ale nadal stawia na autorskie rozwiązania w kwestii zawodników po prostu młodych.

Mateusz Klich wśród najlepszych zawodników? Sprawdź podsumowanie 7. kolejki Premier League!

Robert Sanchez – zanim Anglik dołączył do Brighton – był znany tylko największym kibicom Mew. Tymczasem trener uznał jego wyższość nad Matem Ryanem, co dla Sancheza skończyło się wyjazdem na Euro 2020 z reprezentacją Hiszpanii.

Na wahadle szalał zaś Marc Cucurella, dla wielu jeden z najlepszych zawodników całego meczu. Hiszpana wyciągnięto z rodzimej ligi, a Potter błyskawicznie uwolnił drzemiący w nim potencjał. Wahadłowy daje wszystko to, co marzyliśmy, że będzie w stanie oferować Michał Karbownik.

Wreszcie Jakub Moder, czyli najmłodszy piłkarz Brighton w wyjściowej jedenastce. Niespełna dwa lata temu grał w trzeciej lidze z Górnikiem Łęczna, nie łapał się do wyjściowego składu kadry U-21, a teraz został katapultowany na mecze z Arsenalem i jest wyróżniającą się postacią pierwszej reprezentacji.

Samorozwój tej trójki to jedno, ale nie ulega wątpliwości, że bez Grahama Pottera to by po prostu nie wyszło.

Zasłużone laury

Nie ma przypadku w tym, że jednym z kandydatów na szkoleniowca odmienionego Newcastle United jest właśnie Graham Potter. Wątpliwe jednak, by Anglik opuścił Brighton bez pożegnania, w połowie budowanego przez siebie projektu. Klub zaufał mu, wyciągnął z drugoligowego Swansea City, a teraz obie strony mają to, na co zasłużyły.

Gdy Brighton walczyło w szóstej kolejce z Crystal Palace, mogło napisać nową historię derbów autostrady M23. Gdyby Potter i spółka pokonali drużynę Patricka Vieiry, pierwszy raz w swoim jestestwie awansowaliby na pierwsze miejsce w tabeli Premeir League. Zakończyło się remisem, szansa przepadła, ale i tak Mewy mają powody do zadowolenia.

Po siedmiu spotkaniach mają na koncie 14 punktów. To nie tylko ponad 1/3 ich dorobku z poprzedniego sezonu, ale też tyle samo oczek, ile zgromadził Manchester City, Manchester United i Everton. W takiej sytuacji trudno nie pokiwać głową z uznaniem. Tym bardziej, że Brighton oferuje ciekawy futbol.

Andros Townsend – od problemów z hazardem po twarz odmienionego Evertonu

Jasne – mieli całkiem dogodny terminarz, ale żadne zadanie nie jest proste, gdy jesteś… Brighton. Po prostu Brighton, które ma ograniczone możliwości finansowe i zawodników, których – w teorii – dzieli kilka półek od najlepszych klubów lidze. Tymczasem udało im się ograć Burnley na wyjeździe, pokonać Leicester City, wyrwać punkty Arsenalowi, czy ograć Brentford, czego nie zrobiła żadna inna drużyna Premier League, a przecież beniaminek mierzył się już z Liverpoolem i The Gunners.

Jednocześnie Graham Potter trzyma mocno wodze fantazji. Wie, że celem jego klubu nie jest walka o europejskie puchary, ale komfortowe rozgoszczenie się w Premier League. Pierwsza dziesiątka będzie nagrodą i kolejną cegiełką w projekcie z The Amex. – Mamy dobry początek, ale wciąż musimy się rozwijać, dalej pracować. Każdy mecz w tej lidze jest trudny, bardzo skomplikowany – powiedział szkoleniowiec Mew.

Ma w tej materii rację. Ma jednak też coś więcej – plan.

Czy Jakub Moder może być istotną figurą Brighton?

Spoiler – tak, może. A właściwie już jest, czego najlepszym dowodem jest rozpoczęcie meczu z Arsenalem.

Polak w tym sezonie konsekwentnie zbiera minuty. Trzy razy wybiegał na boisko w podstawowym składzie, cztery razy wchodził z ławki. Liczb – tych najbardziej znaczących – zbyt wielu nie ma, ale nie sposób odmówić mu wpływu na grę Brighton.

W poniższej akcji urwał się obrońcom Burnley, ale najważniejsze jest to, co działo się kilka sekund wcześniej. Polak swój bieg pod pole karne rywala rozpoczynał w okolicach szesnastki Brighton. Na pełnym gazie poszedł za akcją, pokazał się Bissoumie do podania.

Chwilę później dwa kontakty i podanie wzdłuż linii, które na dobrą sprawę mogło przeciąć trzech zawodników Brighton. Ostatecznie akcję wykończył Maupay, a Mewy doprowadziły do remisu.

Remisu chwilowego, bo gola strzelił jeszcze Mac Alliser, kolejny z piłkarzy wprowadzonych przez Grahama Pottera. W pierwszym meczu sezonu dwie zmiany dokonane przez Anglika miały zatem bezpośredni wpływ na punkty zdobyte przez jego zespół. To też nie jest bez znaczenia, również dla samego Jakuba Modera.

Nikt bowiem nie przyniesie mu miejsca w wyjściowym składzie na srebrnej tacy. Trzeba będzie o nie zawalczyć, postarać się. Wątpliwe jednak, by Polak wybiegł z obiegu na tyle, by regularnie nie dostawać szans na grę po kilkanaście minut. A to zawsze dobra okazja do pokazania się, bo w Brighton zmiennicy odgrywają wielką rolę. Dość powiedzieć, że na pucharowe starcia Potter potrafi wymienić niemal całą wyjściową jedenastkę. Anglik czerpie garściami z głębi składu, którą wreszcie zdaje się posiadać.

Na każdej pozycji posiada jakościowego zmiennika, a były piłkarz Lecha Poznań balansuje na granicy między pierwszym składem, a pierwszym z ławki. Jaką drogą podąży, to w dużej mierze zależy od niego, ale podstawy do tego, by grać coraz więcej, są na pewno solidne.

Tym bardziej, że ze składu Brighton w skandalicznych okolicznościach wypadł Yves Bissouma, czyli jeden z najpoważniejszych rywali Modera. Pomocnika zatrzymano w związku z zarzutami o napaść seksualną, co Polakowi – niekoniecznie w sposób, którego pragnął – nieco ułatwia robotę.

Przeczytaj tekst Damiana Smyka o tym, jak budowane jest Brighton

Jeśli 22-latek w kolejnych trzech spotkaniach wyjdzie w pierwszym składzie, wygra kolejną małą bitwę na angielskiej ziemi. Wiele osób wróżyło mu szybkie spalenie się i powrót do Ekstraklasy, tymczasem Moder wyrasta na gościa, któremu wyspiarskie granie cokolwiek odpowiada.

Haruje jak wół – grał już na wahadle, na prawej stronie pomocy, był podwieszonym napastnikiem i defensywnym pomocnikiem. Wreszcie jednak może otrzymać szansę na jednej z najbardziej odpowiedzialnych pozycji w układance Grahama Pottera, w centrum boiskowych zdarzeń.

Środkowy pomocnik Brighton, to nie tylko odbiór albo posyłanie przeszywających podań. To w dużej mierze łączenie obu tych kwestii, a niekiedy – jak bywało w wypadku Bissoumy – cofanie się pod linię obrony, by wesprzeć tę formację, zanim wrócą wahadłowi obarczeni mnóstwem zadań w grze do przodu. Potrzeba końskiego zdrowia, ale i nielichych umiejętności, aby sprostać temu zadaniu.

Ten sezon Premier League jest zatem odpowiedzią na pytanie, jak dobry jest Jakub Moder i całe Brighton.

Bo że już są dobrzy, to wiedzą wszyscy. Pozostało się tylko rozwijać. Na co ich stać? Na wywalczenie miejsca w podstawowej jedenastce jednego z dziesięciu najlepszych klubów Premier League. To będzie nagroda dla obu stron.

To także może cię zainteresować:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Anglia

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

6 komentarzy

Loading...