Kolejne mecze reprezentacji przed nami – może nie najbardziej ekskluzywne, bo San Marino i Albania, ale żeby grać z lepszymi na mundialu, najpierw musimy przedrzeć się przez takie ekipy. Sześć punktów to nasz obowiązek i najpewniej konieczność, by przejść do baraży. Na jakie kwestie warto zwrócić uwagę przed tymi starciami?
Czy jesteśmy w stanie grać na zero z tyłu?
Paulo Sousa pytany o to, przekonuje, że dla niego najważniejsze jest, by w ciągu 90 minut po prostu strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika i czy to będzie 2:1, czy 3:2, nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Z jednej strony to interesujące, pokazujące transformację – czy próbę transformacji – tej drużyny, natomiast niejednokrotnie utrudniało nam życie. Na Euro czy w eliminacjach często musieliśmy gonić wynik, co nie zawsze nam wychodziło. A gdyby do coraz lepiej funkcjonującej ofensywy dołożyć większą rzetelność w tyłach, niewątpliwie żyłoby się nam nieco lepiej.
Tymczasem my straciliśmy gola nawet z San Marino. Wiadomo, że trudno winić Sousę za tamten indywidualny błąd Kamila Piątkowskiego, natomiast był przecież moment, że przeciwnik doszedł jakkolwiek do głosu, a nie wypada, by akurat San Marino miało takie próby. W efekcie wciąż jedynym meczem, kiedy ekipa Sousy nie straciła bramki, pozostaje ten z Andorą, co na jedenaście gier jest przecież wynikiem miernym, by nie powiedzieć gorzej.
Teraz nie wyobrażamy sobie innego scenariusz niż ten, w którym nie tracimy bramki z San Marino na Narodowym. Ponadto czyste konto z tyłu przydałoby się również na wyjeździe z Albanią – to nie jest teren, gdzie chcielibyśmy sobie komplikować życie. Skoro martwi nas to, jak Albania potrafiła dochodzić do sytuacji na Narodowym, chcielibyśmy też obejrzeć pewien rozwój. A ten oznaczałby, że wyciągamy wnioski i jesteśmy w stanie zamknąć przeciwko takiemu rywalowi pole karne na klucz, a potem wyrzucić go do rzeki. I niech sobie przeciwnicy go szukają.
KOLEJNY MECZ, KOLEJNY STRACONY GOL. CO JEST NIE TAK Z NASZĄ DEFENSYWĄ?
Jaka będzie nasza sytuacja w tabeli przed ostateczną rozgrywką?
Chyba nikt nie łudzi się, że Polska jest jeszcze w stanie przegonić Anglię. Jeszcze, gdybyśmy wygrali z Synami Albionu na Narodowym, może, może, ale teraz – bez szans. Anglicy mają nad nami pięć punktów przewagi, musieliby się oduczyć grać w piłkę, by to roztrwonić. A to się nie stanie. Trzeba się skupić na walce o drugie miejsce, którego jakkolwiek spojrzeć, jeszcze nie mamy.
Tabela wygląda następująco:
- Anglia – 16 punktów
- Albania – 12
- Polska – 11
- Węgry – 10
Futbol jest nieprzewidywalny i tak dalej, ale bez przesady – dopisujemy sobie trzy oczka za San Marino i wiemy, że przystąpimy do meczu z Albanią, mając ich czternaście. Bardzo ważne z naszej perspektywy będzie więc starcie Węgrów z Albańczykami w tym samym czasie. Jeśli Albanii znów udałoby się ograć Madziarów, starcie w Tiranie miałoby olbrzymią temperaturę, bo porażka tam oznaczałaby właściwie wylot z mundialu – cztery oczka straty, a w listopadzie Albańczycy podejmują Andorę.
Natomiast Węgrzy też skomplikowali sobie sytuację i po prostu muszą wygrać, mając w perspektywie spotkanie z Anglią. Przy ich zwycięstwie jedziemy do Tirany jako wicelider i wygrywając tam, to my wyrzucamy Albanię z gry o mistrzostwa.
Idealny scenariusz po październikowym graniu?
- Anglia – 22 oczka
- Polska – 17
- Albania – 13
- Węgry – 11
Wówczas przed listopadowymi meczami mamy Węgrów out, podłamanych, bo zanim zmierzymy się z nimi na Narodowym, gramy jeszcze z Andorą, czyli kolejne obowiązkowe trzy punkty. Zakładamy, a raczej chcemy więc remisu Albanii z naszymi bratankami. Z naszej perspektywy dwóch rannych to bardzo dobry scenariusz.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL – WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU
Jakiego Krychowiaka tym razem zobaczymy?
Po meczu z Anglią na wyjeździe też mieliśmy nadzieję. Grzesiek zagrał tam bardzo dobrze, liczyliśmy, że znów może być naszym liderem środka pola, a jak było, wiemy, każdy doskonale pamięta – do lidera miał cholernie daleko, co spuentowało kompromitujące w jego wykonaniu Euro. Teraz też zagrał bardzo dobrze z Anglikami, był bestią w środku pola, nie dawał przeciwnikowi żyć. Bo grał to, na co go teraz stać – czyli nie kombinował, a jednocześnie nie był ciągle spóźniony.
I to chcemy zobaczyć w Tiranie. Faceta, który ma dobry timing w odbiorze, a gdy ma piłkę, to nie poprawia jej tysiąca razy, by potem pieprznąć w aut. Krychowiak już nigdy nie będzie tym Krychowiakiem co w Sevilli. Jest starszy, wolniejszy, nabrał ograniczeń. Ale wciąż może nakryć czapką rywala pokroju Albanii, skoro radził sobie bez przeszkód z Anglikami.
Oczekujemy od niego wyraźnej pomocy w środku pola.
OD ANGLII DO ANGLII. ILE MOŻE DAĆ NAM KRYCHOWIAK?
Jak zafunkcjonujemy w bocznych strefach boiska?
Paulo Sousa powiedział na konferencji prasowej: – W tym momencie chcemy mieć na bokach piłkarzy przyzwyczajonych do gry bardzo blisko linii. Trzeba zauważyć, że mamy dużą rywalizację w środku, wielu dobrych środkowych pomocników, wielu dobrych napastników. Do tego potrzebni są na bokach gracze, którzy potrafią grać 1 na 1, mają umiejętność dużego przyspieszenia, nadania mobilności meczowi. Posiadają dobre dogranie, dobre dośrodkowanie. Wielokrotnie w trakcie meczu mamy piłkarzy w środku, czasem w polu karnym 2 na 2, i potrzeba dobrego dogrania, czasem wczesnego, głębokiego dośrodkowania.
Skrzydła w układance tej drużyny są bardzo ważne. To po zagraniach stamtąd zaczęliśmy gonić Węgrów, wyszliśmy po raz drugi na prowadzenie z Albanią, ukąsiliśmy Hiszpanów czy daliśmy sobie nadzieję ze Szwecją. Ale Sousa i chyba każdy widzi, że to wciąż za mało i generalnie mamy problem z jakością w tamtych rejonach boiska.
Brakuje nam piłkarzy, którzy chętnie pójdą w drybling i zrobią przewagę, bo niestety przez ostatnie lata wychowaliśmy sobie w dużej mierze zawodników, którzy tylko chcą odejść od obrońcy i wrzucić, byle mieć alibi. W sumie tym bardziej może dziwić brak powołania dla Kamińskiego, który dryblować lubi, ale nie wracajmy teraz do tego.
Nadzieją niech będzie Frankowski, który odnalazł się w Ligue 1 i ostatnio ma też liczby w kadrze. Od czerwcowego powrotu do kadry zanotował trzy asysty. Wierzymy też w renesans formy Jóźwiaka, ale patrząc na jego osiągi w Championship – zero bramek, zero ostatnich podań – trudno być specjalnym optymistą.
JAK WYPADAJĄ DEBIUTANCI U SOUSY?
Czy będziemy tęsknić za Łukaszem Fabiańskim?
Najprostsze pytania i najprostsza odpowiedź – oczywiście, że tak. Bardzo dobrze, że Łukasz będzie mógł się pożegnać z kibicami, bo na takie pożegnanie zasługuje. Nie miał w tej kadrze z górki – kolejni selekcjonerzy widzieli w nim opcję rezerwową, przecież nawet kapitalne Euro 2016 w jego wykonaniu miało swój początek w kontuzji Szczęsnego. Ale potem wybronił nam mecz ze Szwajcarami w wybornym stylu.
Trudno go zresztą kojarzyć z mega gafami w reprezentacji, sorry – w przypadku Szczęsnego można wymieniać z pamięci. Inna statystyka też dużo mówi: to właśnie Fabiański miał najwięcej czystych kont.
Fabiański zostawił tutaj całe serce, choć nie był to łatwy związek. Na większe podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale dziękujemy, Łukasz. I pewnie podziękujemy w najbliższym czasie niejednokrotnie.
RANKING WESZŁO – BRAMKARZE 2020
Fot. FotoPyk