Reklama

Ranking: najlepsi młodzieżowcy rundy wiosennej

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

20 maja 2021, 10:58 • 12 min czytania 45 komentarzy

Za nami drugi sezon z przepisem o młodzieżowcu w Ekstraklasie. Czy mieliśmy obawy przed wprowadzeniem go? Tak i to całkiem spore. Ale tak samo pierwszy, jaki i miniony sezon utwierdziły nas w przekonaniu, że to dobra regulacja, która zmotywowała kluby do stawiania na młodzież, za co mogą one dostać ciekawą kasę z transferów. Wybraliśmy top 15 młodzieżowców rundy wiosennej.

Ranking: najlepsi młodzieżowcy rundy wiosennej

Ogólna refleksja? Wydaje nam się, że w zeszłym sezonie mieliśmy lepszą młodzież. Najdobitniej przedstawiają to liczby. W klasyfikacji kanadyjskiej po całym sezonie góruje Jakub Moder (cztery gole, dwie asysty), który przecież opuścił naszą ligę zimą. Podobny bilans (gol i pięć asyst) ma Mateusz Praszelik. W zeszłym sezonie Kamil Jóźwiak i Przemysław Płacheta wykręcili znacznie lepsze liczby – obaj mieli osiem bramek i cztery asysty. Znacznie mniej mamy także piłkarzy gotowych na wyjazd tu i teraz. Kilku z nich obniżyło loty względem poprzedniego sezonu.

Nieobecni? Najbliżej załapania się byli Dawid Kocyła, Tymoteusz Puchacz, Adrian Benedyczak, Piotr Starzyński i Tomasz Makowski. Przypominamy – o jesieni zapominamy, bierzemy pod uwagę wyłącznie to, jak młodzieżowcy prezentowali się wiosną. Zasady są znane, jedziemy.

Najlepsi młodzieżowcy Ekstraklasy – runda wiosenna

15. DOMINIK STECZYK (1999, Piast Gliwice)

Przyznamy – jest to nominacja trochę symboliczna, bo na piętnaste miejsce aspirowało kilku równorzędnych kandydatów. Wybraliśmy Steczyka, bo tak jak przez 1,5 roku mówiliśmy, że Piast ze względu na przepis o młodzieżowcu gra w dziesiątkę, tak uczciwie teraz trzeba przyznać – Steczyk się ogarnął. Przestał być balastem. Zanotował cztery trafienia (trzy z nich wiosną), odnajdywał się na skrzydle, przestał przeszkadzać.

Reklama

Oczywiście – ma swoje za uszami. Wciąż mowa o piłkarzu, który – nawet wiosną – ma więcej meczów bladych niż solidnych. I nawet trochę dziwiliśmy się, że Piast zdecydował się na jego wykup z FC Nuernberg. Przecież w następnym sezonie Steczyka nie będzie chronił przepis o młodzieżowcu, a więc bardziej prawdopodobne wydaje się na ten moment, że podzieli los Sebastiana Milewskiego. Steczyk przestał być memem. Sezon 19/20 w jego wykonaniu można ocenić na dwójkę (w skali od 1 do 10), teraz podciągnął się na mocną czwórkę.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

14. PATRYK PLEWKA (Wisła Kraków, 2000)

Pamiętacie ostatni wywiad Petera Hyballi przed kamerą Canal+? Niemiecki szkoleniowiec wypowiedział sporo absurdalnych tez (za drugi najlepszy moment jego okresu wybrał narodziny dziecka Mateusza Lisa), jedną z nich było usprawiedliwienie gorszych wyników Wisły kontuzją Patryka Plewki. Doceniamy pomocnika „Białej Gwiazdy”, ale… żeby nazywać go kluczowym graczem krakowskiej ekipy? Ręce na kołdrę. Jeszcze nie teraz. Chociaż…

  • Wisła wiosną z Plewką: 1,75 pkt / mecz
  • Wisła wiosną bez Plewki: 0,63 pkt / mecz

Potraktujcie tę statystykę tylko jako ciekawostkę. Z drugiej strony – co oczywiste – prezentował się o niebo lepiej niż te wszystkie Kuveljicie czy Mawutory. Jego najlepsze spotkanie to pogrom Stali Mielec jeszcze jesienią (6:0), gdy zaliczył gola i asystę. Sporą część wiosny spędził na leczeniu urazu. Pewnym zaskoczeniem był fakt, że nie znalazł się na liście powołanych do reprezentacji U-21. Nie jest to spektakularny piłkarz. Odwala dobrą robotę w środku pola, ale jednocześnie potrafi pociągnąć z piłką przez kilkadziesiąt metrów, napędzić akcję, posłać ciekawe podanie. Wisła nie ma żadnego problemu z młodzieżowcami w przyszłym sezonie – jeśli nie Plewka, to Szot, Starzyński, Młyński albo Sobol. Ogromny komfort.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

13. KACPER CHODYNA (1999, Zagłębie Lubin)

Jedno z objawień tego sezonu. Nawet mimo faktu, że myśląc o świetnych meczach Kacpra Chodyny, musimy sięgać pamięcią do jesieni. Nie powiemy, że Zagłębie trzymało Ferrari w garażu, ale jakim cudem ten chłopak aż do tego sezonu miał tylko jedno spotkanie w Ekstraklasie? Wszedł w duże buty po Alanie Czerwińskim i wcale go nie przerosły. Co więcej – zaliczył lepszy sezon niż jego były kolega z drużyny, do którego miał nawiązywać.

Reklama

Chodynie nie pomogło zdrowie – ze względu na uraz opuścił trzy jesienne i trzy wiosenne mecze. Po powrocie na boisko trochę obniżył loty. Dobrze spisywał się z przodu, musi do tego dołożyć jeszcze liczby. Ale mamy pewne usprawiedliwienie dla piłkarza „Miedziowych” – kilka asyst zabrali mu niekoniecznie ogarniający grę w piłkę koledzy z zespołu.

Miejsce jesienią: 2.

12. MACIEJ ŻURAWSKI (2000, Warta Poznań)

To wypożyczenie okazało się strzałem w dziesiątkę i słyszy się, że może zaowocować kolejnymi ruchami na linii Pogoń Szczecin – Warta Poznań. W Pogoni raczej by sobie nie pograł – nie przy Kozłowskim, nie przy Gorgonu, nie przy Kurzawie. W Warcie odegrał ważną rolę. I jest jednym z powodów zmiany stylu gry podopiecznych Tworka, którzy wiosną odpalili nieco więcej fajerwerków ofensywnych, niż jesienią. Jeśli chodzi o konkrety – zaliczył cztery asysty.

Co istotne – to nie było wypożyczenie na zasadzie „dajcie nam jakiegoś młodzieżowca, bo musimy kogoś wystawić do składu”. Przeciwnie – dostrzeżono w nim głównie potencjał piłkarski. W Warcie grał przecież regularnie także Aleks Ławniczak. Nie mamy przekonania, że Żurawski to już gotowy piłkarz na rywalizację z wymienionymi wyżej zawodnikami w Szczecinie. Nos nam podpowiada, że na przedłużeniu wypożyczenia znów mogłyby skorzystać wszystkie strony.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

11. JAKUB KAMIŃSKI (2002, Lech Poznań)

Uprzedzając fakty – to jedyny młodzieżowiec Lecha, którego zdecydowaliśmy się wyróżnić za wiosnę. Puchacz zagrał trzy dobre mecze, w pozostałych był zawstydzająco mizerny łamane na słaby. Skórasiowi wyszedł mecz z Lechią, ale ogólnie też szału nie robił. Marchwiński i Szymczak mają za sobą stracony sezon (ten drugi w dużej mierze z powodów zdrowotnych).

Zostaje nam Kamiński, którego w zestawieniu umieścić trzeba, ale też nie ma sensu przesadnie chwalić. Poprzedni sezon był w jego wykonaniu o wiele, wiele lepszy. Wtedy imponował liczbami (cztery gole, pięć asyst), teraz jego gra przełożyła się na gola i dwie asysty. To słabiutkie liczby, zwłaszcza gdy dodamy do tego fakt, że cieszył się dużym zaufaniem trenerów. Jesienią nie pojawił się na reprezentacji tylko przez uraz, który pojawił się w bardzo pechowym dla niego momencie. Wiosną tematu powołania nie było. A przecież Sousa musiał sięgać po Płachetę, który prawie nie gra, na listę rezerwowych zabiera Grosickiego, który nie gra w ogóle. To najlepsza puenta tego sezonu w wykonaniu Kamińskiego. Miał idealne okoliczności do wyjazdu na duży turniej, ale nie dojechał z formą.

Miejsce jesienią: 8.

10. XAVIER DZIEKOŃSKI (2003, Jagiellonia Białystok)

Wolny Szwocha, po którym Dziekoński myślał, że piłka wyjdzie poza linię końcową? Kompromitacja. W meczu z Zagłębiem Lubin także się nie popisał. Ale musimy brać poprawkę na to, że ten chłopak jeszcze nie może kupić legalnie piwa w sklepie, a już dostał bardzo trudną fuchę – bo Jagiellonia trochę strzałów w tym sezonie przyjęła. Młodzieżowiec obronił 73,4% uderzeń, jakie leciały w jego bramkę (za ekstrastats.pl). I to solidna średnia.

Miał gorszą chwilę wiosną. W pewnym momencie do bramki powrócił Steinbors, a nam wydawało się, że Dziekoński trochę pali się psychicznie. Oczywiste wydają się porównania z Bartłomiejem Drągowskim, który w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie od razu został najlepszym bramkarzem ligi. Konfrontację ze swoim kolegą po fachu Dziekoński przegrywa z kretesem, ale czy to oznacza, że kariera nie stoi przed nim otworem? Absolutnie nie.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

9. JAN BIEGAŃSKI (2002, Lechia Gdańsk)

Zaliczył świetne wejście w ligę, później troszeczkę przygasł. Tak czy inaczej sprowadzenie Biegańskiego należy uznać za majstersztyk transferowy Lechii. Po pierwsze – gdańszczanie mieli duuuży problem z młodzieżowcem (Makowski…), a tu zakontraktowali bez sumy odstępnego wyróżniającego się pierwszoligowca. Po drugie – Biegański będzie młodzieżowcem jeszcze przez trzy sezony. Po trzecie – mamy wrażenie, że rywalizacja o środek pola dobrze wpłynęła na Makowskiego, który zanotował zwyżkę formy i nawet strzelił pierwszego gola w karierze.

Biegański to szóstka w nowoczesnym stylu. Piłkarz bardzo wybiegany, którego wszędzie pełno w środku pola, który dysponuje dużą agresją i dobrym odbiorem, który wreszcie jest w stanie pomóc w ofensywie. Ustabilizowanie formy wydaje się kwestią czasu. Raz jeszcze docenimy Lechię Gdańsk – pozyskanie go to jeden z najlepszych transferów całego sezonu w Ekstraklasie.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

8. KAROL NIEMCZYCKI (1999, Cracovia)

Załapał się do reprezentacji Polski, ale głównie dlatego, że… miał blisko. Po zdiagnozowaniu koronawirusa u Łukasza Skorupskiego Sousa nie chciał kombinować i sięgnął po zdolnego bramkarza z ligi. Niemczycki odbił się od zachodu, ale swoją dalszą karierą pokierował modelowo. Najpierw wyróżniał się w Puszczy, potem zabetonował pozycję młodzieżowca w Cracovii. Jeśli mielibyśmy wybierać top5 bramkarzy w lidze w przekroju całego sezonu, z automatu wrzucilibyśmy na listę Stipicę, Placha i Kuciaka, a dalej rozważalibyśmy pomiędzy Lisem, Chudym, Hładunem i Niemczyckim.

Wiosną miał mniej spektakularnych meczów niż jesienią. W pewnym momencie, niedługo po zgrupowaniu, Michał Probierz odstawił go od składu kosztem Lukasa Hrosso. Trochę nie rozumieliśmy tej decyzji – Słowak się co prawda obronił, ale zdjęcie Niemczyckiego – który przecież wiosną nie zawalił żadnego meczu – spowodowało też rotację na tzw. „pozycji młodzieżowca”, na którą wskoczył Lusiusz. Niewykluczone, że Niemczycki szybko opuści Ekstraklasę. Budzi zainteresowanie, a i obie strony chętne podpisałyby się pod dobrą ofertą zachodniego klubu.

Miejsce jesienią: 4.

7. ŁUKASZ BEJGER (2002, Śląsk Wrocław)

Młody piłkarz wracający do Polski po epizodzie w wielkim klubie – ile my już mieliśmy takich historii? Było ich od groma i – no cóż – rzadko kończyły się happy endem. Zwykle oglądaliśmy zawodników, po których popisach zastanawialiśmy się: co w tej Anglii czy Niemczech w nim dostrzegli?

Ale z Bejgerem tak nie mieliśmy. Już na pierwszy rzut oka widać, że to obrońca grający w nowoczesnym stylu – będący z piłką na ty, idealnie nadający się do defensywnej trójki. Czy miał wielkie mecze? Nie. Czy miał słabe mecze? Też nie. Gwarantował solidny poziom – bez fajerwerków, ale i bez baboli. Wszedł na imprezę, grzecznie się przywitał, sprawił dobre wrażenie w kurtuazyjnych rozmowach. A za chwilę może skakać po stołach, rozlewać drinki i bawić się na ekstraklasowych parkietach tak, jakby jutra miało nie być.

Miejsce jesienią: poza notowaniem

6. KAMIL KRUK (2000, Zagłębie Lubin)

Cezary Kulesza zachwalał swego czasu transfer Ognjena Mudrinskiego mówiąc, że gdyby nie on, nie poznalibyśmy talentu Patryka Klimali. Identyczną rzecz mogą mówić w Zagłębiu o sprowadzeniu Djordje Crnomarkovicia. W pewnym momencie sytuacja ze stoperami wyglądała nieciekawie – Guldan wbił się w dyrektorski gajer, Simić leczył uraz, Crnomarković wiadomo. Kruk zaliczył debiut w wyjściowym składzie na Lechu w duecie z Damianem Oko i dał radę.

Ba, wywalczył sobie miejsce w jedenastce, strzelił dwa gole, zebrał od nas bardzo dobre noty (średnia – 5,38). Widać, że wie, jak odnaleźć się nie tylko pod swoją bramką, ale i przeciwnika. Zauważyliśmy, że z dużą łatwością przychodzi mu blokowanie strzałów na własne ciało. Był pomijany, a gdy trzeba było wskoczyć do składu, dał radę lepiej niż poprzednicy. Jak Białek. Jak Chodyna. Może w Zagłębiu powinni odważniej stawiać na wychowanków, których mają pod ręką?

Miejsce jesienią: poza notowaniem

5. KACPER KOZŁOWSKI (2003, Pogoń Szczecin)

Czy Cebula, Szymański i Kapustka są na tu i teraz lepsi? Pewnie tak. Ale to Kozłowski znajdzie się w kadrze na Euro – głównie za potencjał, a nie realną wartość dodaną dla drużyny. Dobre mecze na ekstraklasowych boiskach sprawiły, że stał się drugim najmłodszym reprezentantem w historii. Projekt „Kozłowski” jest tak ważny dla losów polskiej piłki, że warto poświęcić mu jedno dodatkowe miejsce w 26-osobowej kadrze.

O zdolnościach Kozłowskiego mówiło się już od jakiegoś czasu. Nie bez powodu jest postrzegany jako jeden z największych polskich talentów – nie tylko w swoim roczniku, a ogólnie. W oczy rzuca nam się przede wszystkim jego odwaga. Wszedł jako młokos do dobrze funkcjonującej drużyny i od pierwszego momentu chciał w niej rozdawać karty. Sam zresztą mówił w naszym wywiadzie, że nigdy przed meczami nie czuł stresu. Kontrola piłki, kreatywność, dobre podanie – Kozłowski to wszystko ma. Prezentuje podobny styl gry do Piotra Zielińskiego. Już dziś można zakładać, że będzie największym transferem w historii Pogoni. Niewykluczone, że także w historii Ekstraklasy.

Miejsce jesienią: 10.

4. ALEKS ŁAWNICZAK (1999, Warta Poznań)

O talencie Jana Sobocińskiego mówiło się raz po raz, o talencie Aleksa Ławniczaka… praktycznie w ogóle. Wszedł do Ekstraklasy po cichu i okazało się, że był jednym z najlepszych stoperów w całym sezonie. Stworzył świetną parę z Robertem Ivanovem. Solidny, nieustępliwy, dobrze się ustawia, nie popełnia prostych błędów. Wiek młodzieżowca wygasa, ale dla Ławniczaka nie powinno to mieć żadnego znaczenia.

Nawet i sama Warta nie do końca go doceniała. Przecież odszedł z niej w 2018 roku do rezerw (!) Miedzi Legnica. Istniała szansa, że przepadnie tam na amen. Ale i on sam mówił, że w juniorach był totalnym fusem. Miniony sezon to dla Ławniczaka nagroda za konsekwencję i cierpliwość.

Miejsce jesienią: 11.

3. RAFAŁ STRĄCZEK (1999, Stal Mielec)

Czy Stal utrzymałaby się w lidze, gdyby nie Strączek? Pewnie nie. Już jesienią był solidny, wiosną wszedł na jeszcze wyższe obroty. W wielu spotkaniach dokładał dużo od siebie do wyniku końcowego, to z Pogonią było prawdziwym koncertem, to głównie dzięki Strączkowi udało się wtedy Stali wygrać.

Trochę zdziwiliśmy się, gdy pierwszą decyzją trenera Gąsiora było właśnie odstawienie Strączka. Doświadczony szkoleniowiec tłumaczył tę decyzję potrzebą doświadczenia, jakie miał zagwarantować Michał Gliwa. I co? Gliwa przyjął dwie sztuki z Zagłębiem, inny z młodzieżowców wypadł blado (Zjawiński), a do bramki powrócił Strączek. Wydaje nam się, że większy talent prezentują Niemczycki i Dziekoński. Ale to Strączek może powiedzieć o sobie: miałem najlepszą wiosnę z was wszystkich.

Miejsce jesienią: 14.

2. BARTOSZ SLISZ (1999, Legia Warszawa)

Najdroższy odkurzacz – jak nazywa go Czesław Michniewicz – na świecie. Mamy wrażenie, że rola Slisza w mistrzostwie Legii jest niedoceniona. Mówi się o Pekharcie, Mladenoviciu, Juranoviciu – i całkiem słusznie, ale cichym bohaterem tego sukcesu jest właśnie Slisz, do spółki ze swoim kolegą ze środka pomocy – Andre Martinsem.

Pierwsze pół roku w Legii miał blade. W drugim już się rozkręcił. A w trzecim pokazał, że może być liderem Legii. Ciekawi nas, czy stołeczni sprzedadzą go już latem. Dla Legii Slisz to projekt stricte biznesowy – kupiony za dużą kasę, ale jednocześnie ze sporym buforem bezpieczeństwa, że uda się na nim zarobić. Jest w idealnym wieku na następny krok, nie pomoże już Legii jako młodzieżowiec… Może to jest dobry moment?

Miejsce jesienią: 9.

1. KAMIL PIĄTKOWSKI (2000, Raków Częstochowa)

Czy obrońca na poziomie Ekstraklasy może zagrać lepszy mecz niż Piątkowski z Lechem Poznań? Prawdopodobnie nie. Odwalił swoje z tyłu, a z przodu dorzucił gola (głowa po stałym fragmencie) i asystę (świetnie podłączenie się do akcji). Ośmieszał gegenpressing Wisły Kraków, gdy biegł z piłką przez pół boiska. Zaliczył asystę przy golu Araka z Cracovią, gdy posłał do niego świetną centrę.

Kozak, po prostu. Nie zawala w defensywie, z przodu radzi sobie lepiej niż jakikolwiek inny środkowy obrońca w tej lidze. Wymowne, że tylko dwóch młodzieżowców w tym sezonie zebrało więcej punktów klasyfikacji kanadyjskiej – Moder i Praszelik. Piątkowskiego wybraliśmy także najlepszym młodzieżowcem rundy jesiennej. Piękny był to sezon piłkarza Rakowa, został on ukoronowany transferem do Red Bulla Salzburg – nad wyraz logicznym. Wielka przyszłość przed nim? Oj tak.

Miejsce jesienią: 1.

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

45 komentarzy

Loading...