Zagłębie Sosnowiec od kilku lat ma fatalną passę. Jeżeli robi się o tym klubie głośniej niż skala lokalna, przeważnie chodzi o jakiś negatywny kontekst. Sprawa z Patrykiem Małeckim i Łukaszem Matusiakiem stanowi tylko swoiste ukoronowanie. Nie da się rozstrzygnąć, po czyjej stronie stoi racja, każdy ma swoje argumenty, natomiast dziwi nas sposób, w jaki do tematu podchodzą szefowie klubu.

Przypomnijmy pokrótce o co chodzi. Tuż po zakończeniu marcowego meczu ze Stomilem Olsztyn w szatni Zagłębia nastąpiła eskalacja trwającego od dłuższego czasu konfliktu między Małeckim a Matusiakiem, będącym asystentem trenera Kazimierza Moskala. Pewne jest to, że między panami doszło do gwałtownej wymiany zdań. Sam Małecki przyznaje, że Matusiaka „zwyzywał ostro i dosadnie”. Problem polega na tym, że podobno Małecki chciał go też pobić. Miało się jednak skończyć na odepchnięciu głównie ze względu na interweniującego Matko Perdijicia, który rozdzielił zwaśnione strony. Nie ma także jasności odnośnie do tego, co widzieli pozostali piłkarze. Prezes Marcin Jaroszewski przekonywał, że świadkami początku pierwszego starcia – czyli najważniejszego momentu – było jedynie kilku graczy i on sam. Dalej leciały już tylko bluzgi. Gdy potem Matusiak wrócił do szatni, żeby załagodzić spór, Małecki miał ponownie eksplodować z wiązanką słowną i to już widzieli prawie wszyscy.
W każdym razie, Zagłębie chce rozwiązać kontrakt z winy piłkarza i otrzymać od niego 170 tys. zł odszkodowania. Małecki zapowiadał pójście do sądu.
Zagłębie Sosnowiec z pretensjami do dziennikarzy
Prezes Jaroszewski bardzo długo milczał, ponieważ – jak teraz przyznaje – uważał, że „nieelegancka byłaby medialna próba wywierania presji na organ związku” (czyli Komisję Dyscyplinarną PZPN). Identyczny cytat znalazł się w Interii i dzienniku „Sport”, więc musi chodzić o tę samą rozmowę przeprowadzoną z dwoma dziennikarzami. I okej, kwestia obranej strategii, choć na upartego można byłoby się doczepić, że pewną presją był już wyjściowy komunikat ws. Małeckiego, mówiący o „naruszeniu nietykalności cielesnej i kierowaniu gróźb karalnych wobec członka sztabu szkoleniowego Zagłębia”. Można przecież było napisać to bardziej ogólnikowo, a tak od razu dano do zrozumienia, że mówimy o dużym kalibrze przewinienia, a wina piłkarza nie podlega wątpliwości.
Ale mniejsza z tym.
Prezes Jaroszewski miał prawo do swojej strategii. Gorzej, że w oparciu o to zarzuca nierzetelność Łukaszowi Olkowiczowi z „Przeglądu Sportowego”. – W trakcie trwania pracy Komisji Dyscyplinarnej PZPN uważałem, że nieeleganckie byłoby medialne starcie, czy próba wywierania presji na organ związku, ale widocznie takich etycznych zahamowań nie mają mecenas Marcin Kwiecień, żona Patryka Małeckiego i de facto, jak się okazuje, medialny rzecznik ich interesów, pan Olkowicz. Choć przyznam, że zachowując pozory obiektywizmu, dał mi szansę wypowiedzi, z której nie skorzystałem – cytuje go dziś „SPORT”.
Z Interii chyba ten fragment zniknął, podobnie jak wstawka o „zaprzyjaźnionych mediach”, co miało być też przytykiem w kierunku Szymona Janczyka. Trudno to zrozumieć, bo porozmawiał on i z Patrykiem Małeckim, i z Łukaszem Matusiakiem. Każdy bez podtekstów przedstawił swój punkt widzenia. I jeszcze ta sugestia, jakoby chodziło o relacje kumpelskie. Cóż, każdy kto czyta Weszło dłużej, z pewnością nie doszedłby do wniosku, że Małecki ma tu specjalne względy. Oj, nie.
Co do Olkowicza – to już jest kuriozum, by nie powiedzieć, że bezczelność. Najpierw odmawia się komuś wypowiedzi, a potem nazywa go rzecznikiem drugiej strony. Wiadomo, jeżeli ktoś daje komuś możliwość przedstawienia swojej wersji, to chodzi jedynie o pozory obiektywizmu… Swoją drogą, to już naprawdę poważny zarzut względem dziennikarza. Olkowicz skomentował to na Twitterze: – Żeby prezes zaraz pozwu nie dostał. I serio, nie dziwimy mu się.
Podobnie było niedawno u nas, gdy opisywaliśmy sprawę z niedoszłym zatrudnieniem Krzysztofa Sobieraja w Stali Mielec. Prezes Jacek Klimek odmówił komentarza, podobnie jak trener Leszek Ojrzyński, ale i tak padały zarzuty, że tekst jest nieobiektywny, bo zawiera tylko wersję jednej strony. No skoro druga strona postanowiła milczeć, to czyja to wina? Gdyby uprzednio nie było żadnego kontaktu i brak szansy na zabranie głosu, wówczas można byłoby dopatrywać się braku rzetelności i tylko wtedy.
Swoją drogą, idąc tym tokiem myślenia, materiały z udziałem prezesa Jaroszewskiego też przecież były jednostronne, nie zawierały komentarza Patryka Małeckiego lub osób z jego otoczenia.
Rewolucja za rewolucją
Chcąc nie chcąc, Zagłębie Sosnowiec znalazło się w centrum medialnej zawieruchy, a to obecnie ostatnia rzecz, której potrzebuje. Drużyna, która w założeniu powinna walczyć przynajmniej o baraże, nadal musi drżeć o utrzymanie w sezonie, w którym z I ligi spada zaledwie jeden zespół. Już dziś wiadomo, że nawet jeśli nie dojdzie do katastrofy, to zmarnowano rok, w którym można było położyć fundamenty pod coś trwalszego, trochę bardziej zaryzykować w temacie młodzieży, wejść w tryb okresu przejściowego. Zamiast tego, znów działano doraźnie, klejono na gumie do żucia i zaraz pewnie będzie potrzebna kolejna rewolucja.
Lista wpadek byłaby długa. Jak dopiero co wyliczył nieoficjalny portal zaglebie.sosnowiec.pl, od lata 2018 roku, czyli od chwili awansu do Ekstraklasy, do klubu sprowadzono 55 zawodników, co daje mniej więcej dziewięć nazwisk na jedno okienko. Nieustanna rewolucja, permanentny plac budowy. A i nawet tu nie było zimą zgody z Kazimierzem Moskalem, czy wzmocnienia są potrzebne czy nie. Prezes Jaroszewski mówił, że nie słyszy ze strony sztabu wielkich wymagań co do transferów i trener chce pracować z dotychczasową grupą. Zaraz potem Moskal jednak stwierdził na konferencji, że najważniejsze zadanie na przerwę zimową to sensowne wzmocnienia zespołu. No, trochę się te narracje rozjeżdżały, co dawało do myślenia.
Nie widać w tym wszystkim przemyślanej wizji. Raz robimy tak, później siak. Raz trener doświadczony, raz ktoś młody, na dorobku, chcący się pokazać. Zwalniamy Dariusza Dudka i znów zatrudniamy, by ponownie zwolnić. Jakby ciągle głównym motywem działań były emocje, które, jak wiadomo, utrudniają racjonalne myślenie.
Seria błędów od trzech lat
Zagłębiu długo czkawką odbijały się błędy popełnione po awansie. Najpierw za bardzo zaufano zawodnikom, którzy weszli do Ekstraklasy, czyli klasyka w wykonaniu wielu beniaminków. W przerwie między rundami natomiast przeszarżowano z próbą ratowania sytuacji. Jaroszewski przyznawał, że klub finansowo poszedł na całość, co było ogromnym błędem. Utrzymać i tak się nie udało, a długi pozostały. Trudno się dziwić, że prezes latem 2019 chciał odejść i zrezygnował ze swojej funkcji. Szybko jednak zmienił zdanie i trwa na stanowisku do dziś.
Być może w szukaniu oszczędności i próbach zaciskania pasa wędrowano potem za daleko. Warta przypomnienia jest precedensowa sprawa Roberta Sulewskiego, który na początku ubiegłego roku wygrał z Zagłębiem spór o niezapłaconą premię regulaminową. Piłkarz odchodząc rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, zrzekł się wszelkich roszczeń kontraktowych, łącznie z osobną premią za awans wynikającą z kontraktu. Nie zrzekł się natomiast premii regulaminowej, obiecanej poza kontraktem i sprawę wygrał, mimo braku pisemnego potwierdzenia tego ustalenia. To była dla klubu bardzo gorzka pigułka do przełknięcia, również w wymiarze wizerunkowym.
Teraz afera Małecki-Matusiak wpływa na ten wizerunek jeszcze gorzej. Powtarzamy: za nikogo nie dalibyśmy tu sobie ręki uciąć, również w temacie tego, kto tak naprawdę wywiera niezdrową presję na pozostałych piłkarzach sosnowieckiego zespołu, którzy byli świadkami feralnych zdarzeń. Mamy jednak wrażenie, że klub źle to rozegrał i z afery dużej zrobiła się afera potężna. Najpierw milczano, by później mieć pretensje, że ktoś cytował tych, którzy nie milczeli.
Szefowie Zagłębia popełnili na przestrzeni ostatnich trzech lat tyle błędów, że wszelkie pretensje powinni zgłaszać przede wszystkim do siebie, zamiast szukać układów w mediach.
Fot. Newspix
Małecki to od początku „kariery” chodząca patologia. Zresztą z patologii dzięki szczęściu trafił do futbolu, co na kilka lat uratowało mu życie. Od początku to był cham, prostak i zwykły chuligan, który za swoje wyskoki nie będąc zawodowym piłkarzem, dawno zwiedzałby polskie ZK,. Bardziej wierzę prezesowi, że Małecki ubliżał i chciał uderzyć trenera niż Małeckiemu. Ogólnie dziwię się, że jest jakikolwiek klub , który nabiera się na usługi Małeckiego. Jak był młody , to coś jeszcze pokazywał na boisku i pewno przymykali oko na jego łobuzerskie zachowanie. Ale teraz? To cień piłkarza a bandyckie zachowanie zostało.
Ja mam przed oczyma obrazek z meczu Pogoni Szczecin w którym Dariusz Wdowczyk, ówczesny trener Portowców, zdjął z boiska przed końcem meczu tego patola. Widzę, jak się miota, jak szczeka, jak przypieprza z piąchy w obudowę ławki rezerwowych i widze przerażoną minę Ediego Andradiny (chyba wówczas asystenta trenera). Tyle, że Wdowiec go od razu opierdolił, jak burą sukę i ten patol się opamiętał.
W Zagłębiu widocznie nie było nikogo odważnego, kto by po prostu strzelił w ryj.
Nie wierzę w winę kogokolwiek w tym konflikcie, oprócz Patrysia – małego człowieczka z wybujałym ego i brakiem oleum w łepetynie…
Dokladnie.
A z tym,ze taki wiraszka lamiacy prawo i zwykly cham jest zatrudniany przez kolejne kluby i ich prezesow!!! No coz widac,ze oni sa mu podobni i charakterm i wartosciami ktorymi sie w zyciu kieruja!!!!
– no sami pomyslcie chama sie nie zaprasza na wesele ani nie zatrudnia w swojej firmie!!!!, I NAJWAZNIEJSZE jaki fatalny wplyw na mlodziez trenujaca w tych klubach ma obecnosc takich TYPKOW oraz JAK wypacza to ich MORALNOSC i szacunek do ZASAD oraz norm zachowania!!!!!
I ten BRAK jakiegokolwiek protestu u lokalnych spolecznosci,ze bedzie reprezentowal barwy ich ukochanego klubu!!!!sic.
Widac jest w Polsce SPOLECZNA POWSZECHNA AKCEPTACJA takich norm i zachowan!!!!
Jedzmy NIKT nie woła….
Sosnowiec Radom.. Stan umyslu.. Poska eS
Mały z nami, kibicami! Patryk jesteś jedną z legend naszej Wisełki.
jaki klub takie legendy 🙂
Jaskrawy przykład na to, że COVID już wszystkim mocno na dekel bije – najpierw Mielec, potem Tamara Vesovic a teraz przebił wszystko Sosnowiec.
Przecież Sosnowiec w tej sytuacji będzie z każdej strony bity :
raz : PZPN powinien się wqrwić, że takie rzeczy idą do sądu powszechnego,
dwa : sam pozew przeciwko Małeckiemu to kuriozum, sprawa, na której można się tylko przejechać z 0% szans na wygraną, tylko pośmiewisko z siebie robią
trzy : związek piłkarzy powinien mocno stanąć w obronie Małeckiego bo to gorszy przypadek gnojenia zawodnika niż słynny klub kokosa u Wojciechowskiego.
A mogli rozwiązać z nim kontrakt dyscyplinarnie potem wypłacić jakieś odszkodowanie i byłoby po sprawie.
A teraz pewnie wszyscy zepną pośladki żeby sosnowiecką patologię usunąć z ligi.
A najlepsze jest w tym to, że po drugiej stronie jest Małecki, który, umówmy się, nie wzbudza żadnej sympatii.
Dzban rundy i sezonu jednogłośnie dla sos-&-owca.
Gnojenie zawodnika!? Takiego patola i chuligana jak Małecki? I jeszcze związek ma bronić łobuza? Na łby się z „wackiem” pozamieniałeś? Ewidentne bandyckie zachowanie i trzeba to tępić w zarodku a nie bronić patola.
A co ma jedno z drugim wspólnego? To, że Małecki jest jaki jest to wszystkim wiadomo a to że klub go pacyfikował Matusiakiem i innymi szykanami od wielu miesięcy to jest w relacjach obu stron. Matusiak na boisku to był typ typowego zakapiora, surowy technicznie do bólu ale z mocnym wejściem w nogi przeciwnika. Do tego prawie 100 kilo żywej wagi i prawie 190 cm. Jak taki Małecki miałby do niego fikac? Bez jaj – mógł się tylko trochę popluć i pomachać gałązkami. Nawet z relacji Matusiaka wynika, że od wielu miesięcy był konflikt między nim a zawodnikiem. Jestem absolutnie pewien, że ten pozew o odszkodowanie przepadnie z kretesem.
.
nie widzialeś nigdy jak mniejszy chłop rozwala ryj dużemu który nie umie się bić?
Nigdy nie miales stycznosci z bandyckim zachowaniem chyba. Za przeklinanie I popchniecie wg ciebie nie wyplaca sie kupy ZALEGLEJ WYPLATY? Ochlon chlopaku. To nawet w korpo za biurkiem by nie przeszlo. Typowa emocjonalna reakcja.
Zwolnić dyscyplinarnie a potem zapłacić odszkodowanie? OCB?
Taka typowa zagrywka w korpo – puszcza się typa w dyscyplinarkę bez kasy, po kilku miesiącach jak koleś jest bez kasy z perspektywą długiego dochodzenia swoich racji w sądach łaskawie rzuca mu się jakiś ochłap w ramach „ugody”. Korpo jest wielkie i to spokojnie wytrzyma a koleś jest na kolanach, bez kasy, znerwicowany i podupadły na zdrowiu więc musi na to przystać i brać co mu dają.
Brutalne ale prawdziwe.
Z taką wybujałą fantazją widzę dla Ciebie przyszłość w bajkopisarstwie.
Rzucanie oskarżeń na lewo i prawo w wykonaniu prezesa Jaroszewskiego to zachowanie godne śmiecia, chociaż słowo „godny” nijak nie pasuje do prezesa
A ty co , kumpel z podwórka Małeckiego?
A Ty co koszulki nie dostales
Od Małeckiego? Koszulkę? Musiałbym być gimbazą jak ty.
Nawet jeśli Małecki zrobil co zrobił to jest również patologia ze za popchniecie i klniecie ciagnie sie własnego pracownika do sadu powszechnego. Fatalnie rozegrane. Ciezko mówić ze nie wykonywal swojej pracy bo kogos obrazil I teraz mozna go juz bezkarnie jechać na wszystkie możliwe sposoby.
Patus trafił do patusiarskiego klubu – ktoś teraz zdziwiony? Małecki dzban, teraz Zagłębie może wykręcać się od płacenia mu zaległego hajsu (poczytajcie sobie ile tego jest)
Jezeli wersja prezesa jest prawda to presja na sady i tak nie bedzie miala znaczenia bo bedzie sluszna???! Tak mi logika podpowiada panie Przemku.
Małecki móżdżek…