„Musimy zagrać lepiej, niż zrobiliśmy to w Hiszpanii. Zaczniemy mecz z jedenastoma zawodnikami, czyli z czymś, czego nie mieliśmy okazji zrobić w ostatnim spotkaniu. Zobaczymy co się wydarzy„. Jest mnóstwo różnych sposób na to, by przyznać się do błędu, jednak Mikel Arteta chyba nie wybrał najlepszego. W czwartek Arsenal zmierzy się z Villarreal w półfinale Ligi Europy, lecz w dużej mierze będzie to starcie Hiszpana z jego błędami.

Przytoczony cytat pochodzi z jego konferencji prasowej i jest chyba pierwszą tak jasną deklaracją. Arteta stronił zwykle od otwartej krytyki piłkarzy, jednak występ Daniego Ceballosa przelał szalę goryczy. Szkopuł tkwi w tym, że to sam trener Arsenalu jest za tę sytuację w dużej mierze odpowiedzialny.
Wszyscy widzieli, że zawodnik wypożyczony z Realu Madryt gra z Villarreal okropne spotkanie. Chociaż statystyki tego dokładnie nie odzwierciedlają (przyzwoita celność podań, kilka wygranych pojedynków), Hiszpan był najbardziej bezproduktywną jednostką w środku pola drużyny z Premier League. Wielu zawodników Arsenalu nie miało tego wieczora najlepszej passy, ale Hiszpan bił ich wszystkich na głowę.
Przy okazji pierwszej bramki dla podopiecznych Emery’ego, Chukwueze przepuścił piłkę między jego nogami, a następnie podał do Manu Triguerosa, który huknął nie do obrony dla Leno. Ceballos stał jak wryty, a skrzydłowy Villarreal tańczył w polu karnym.
Wejdź na Fuksiarz.pl
Później lepiej nie było, bo i jak miało być, skoro 24-latek zupełnie nie nadążał za tempem spotkania. Tuż przed końcem pierwszej połowy złapał żółtą kartkę, a kilkanaście minut po zaczęciu drugiej został wyrzucony z boiska. I to nie za faul taktyczny lub ratowanie zespołu. Ceballos nieumiejętnie założył jednoosobowy pressing, którego efektem faktycznie był nacisk. Tyle że na kostkę rywala z Hiszpanii.
Spędził na placu gry niemal godzinę, naznaczoną bólem zębów fanów Arsenalu. Co jednak szczególnie ciekawe, jego przymusowe zejście okazało się zbawienne dla ekipy z Londynu, wszak zaczęli grać lepiej, mimo tego, że Villarreal biegał w przewadze jednego zawodnika. Problem w tym, że to nijak nie jest zasługa Artety.
LIGA EUROPY. ARSENAL – VILLARREAL
Hiszpan nie potrafi przyznać się do błędu. Przynajmniej nie wtedy, gdy jest w meczowym wirze. Łatwo jest wystawić kogoś na ostrzał, gdy bitewny kurz już opadnie i można na sucho analizować sytuację, która miała miejsce kilka dni temu. Tylko taki sposób zarządzania wcale nie jest Arsenalowi potrzebny. Na słabą grę Ceballosa trzeba było reagować jeszcze w trakcie spotkania, a nie wtedy, gdy pewne już jest, że pomocnik nie wystąpi w rewanżu.
Nawet jeśli most łączący piłkarza z Artetą nie jest generalnie zbyt solidny, to teraz został chyba doszczętnie spalony. I nie zmienia tego fakt, że Ceballos znowu dostał szansę w Premier League. Wystąpił przeciwko Newcastle United, ale ponownie grał tak, że nie warto szczególnie się w ten temat zagłębiać, wszak przyćmił go Elneny. Jednakże wychowanek Realu Betis znowu nie został zmieniony. Dla kibiców Arsenalu było to kolejną prowokacją do kwestionowania tego, czy hiszpański szkoleniowiec faktycznie wie, co robi.
Kłopoty ucznia Pepa Guardioli nie dotyczą tylko reagowania na bieżące wydarzenia. Arteta często podejmuje kontrowersyjne decyzje już podczas selekcji składu i nie zawsze przynoszą one zamierzony skutek. W ligowym meczu tuż po zmaganiach ze Slavią Praga, Arteta wystawił bardzo mocno eksploatowanego Alexandre’a Lacazette’a. Francuz miał za sobą 90. minut i dwie bramki przeciwko Czechom i odpoczynek był dość oczywisty. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rywalem Arsenalu było Fulham, a w perspektywie czekał na nich mecz z Villarreal i Evertonem.
Mimo tego, że Kanonierzy nie grają już w Premier League o nic, Arteta zaryzykował. I przegrał. Dał odpocząć Berndowi Leno, którego zastąpił Mat Ryan, lecz kompletnie zignorował francuskiego napastnika. Lacazette doznał kontuzji i musiał zejść z boiska. Absencja w Lidze Europy była pewna, a co gorsza z Fulham nie udało się ostatecznie wygrać.
Zacznij obstawiać zakłady w Fuksiarz.pl!
Podwójny cios, ale taki, który hiszpański szkoleniowiec przyjął na własne życzenie.
Mimo tego można było złapać się za głowę w momencie ujawnienia składu na pierwszy mecz z Villarreal. W tak ważnym spotkaniu Arteta znowu przeszarżował. Na lewą stronę obrony powędrował Granit Xhaka, co miałoby racje bytu, gdyby nie wyrwa w środku pola. Dało się tej decyzji uniknąć, wszak na ławce siedział Cedric, wielokrotnie już testowany na obu flankach defensywy. Szkoleniowiec zarządził jednak inaczej i Szwajcar – do spółki z Ceballosem – zostali ośmieszeni przez wspomnianego Chukwueze.
Kwestionowano też wybór Calluma Chambersa kosztem Hectora Bellerina. Anglik jest lepszy w zadaniach obronnych, lecz mocno odstaje od Hiszpana, jeśli chodzi o szybkość poruszania się. Była to kwestia o tyle istotna, że Trigueros i Pedraza dość regularnie sprawiali mu problemy, czy to podaniami, czy to samą obecnością.
Przede wszystkim jednak dziwił brak nominalnej dziewiątki. W ataku postawiono na Smitha-Rowe’a, co było wręcz szaleństwem. Anglik nigdy nie dawał perspektyw na napastnika, nawet tego podwieszonego lub fałszywego. W efekcie przez całe spotkanie oddał jeden strzał, w dodatku zablokowany przez rywala. Co więcej, nie miał żadnego otwierającego podania, zaliczając 45 kontaktów z piłką. Zdecydowanie nie był pod grą, lecz trudno się temu dziwić, skoro pewnie i on sam był mocno zaskoczony selekcją Artety. Tym bardziej, że na ławce siedział Nketiah, Martinelli i Aubameyang. Co by nie mówić o każdym z nich, dawali większe szanse na to, iż będą w stanie zaskoczyć ekipę Unaia Emery’ego.
Czy Arsenal stać na odwrócenie losów półfinału?
Czego The Gunners zrobić nie potrafili. Co prawda – jeśli weźmiemy pod uwagę, że oddali dwa celne strzały i przez około 30 minut grali w osłabieniu – wynik 1:2 nie jest z ich perspektywy aż taki zły. Bramkę zdobyli z rzutu karnego, podyktowanego w skądinąd kontrowersyjnych okolicznościach.
W rewanżu mogą jednak nie mieć tyle szczęścia.
Jeśli czegoś nauczyły nas tegoroczne półfinały Ligi Mistrzów, to tego, że nie ma w nich przypadku. Manchester City był lepszy – awansował. Chelsea była lepsza – awansowała. Villarreal w pierwszym meczu też był lepszy i jeśli nie pozostawi dzisiaj białej tablicy, również powinien awansować do finału. Nie tego w Stambule, lecz tego u nas – w Gdańsku. Dla Emery’ego to zadanie o randze honorowej, wszak rywalizuje z klubem, z którego został pogoniony. Wprowadzone przez niego innowacje nie działały, namiętne rozgrywanie piłki od bramki kończyło się notoryczną kompromitacją. Nie dało się jednak odmówić Hiszpanowi tego, że ma na Arsenal jakiś plan. A Arteta? To pytanie ciągnie się przez cały sezon, a my – mimo finiszu – nie możemy powiedzieć niczego konkretnego o charakterystyce jego Arsenalu.
Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!
Jawi się on jako suma wypadkowych pracy poprzednich trenerów, złych i dobrych nawyków Guardioli, na czele z kombinowaniem przed dużymi meczami. Mało w nim autorskiej ręki byłego piłkarza Evertonu. Niewykluczone, że właśnie to zaważy o losach półfinału. Pytanie – w którą stronę. Jeśli bowiem z całego tego londyńskiego galimatiasu wychodzi jakakolwiek dobra rzecz, to jest nią pierwiastek zaskoczenia. Arsenal niewątpliwie taki posiada, pytanie, czy znowu nie obróci się ona przeciwko nim samym, tak jak w większości spotkań tego sezonu.
Arteta musi zmierzyć się ze swoimi demonami, podejmować decyzje znacznie szybciej, zamiast ratować spotkanie w samej jego końcówce. Ze Slavią Praga się udało, wiele innych razy nie. Hiszpan zachowuje się często tak, jakby rzyjęty przez niego plan był niezbywalny, jakby nie istniał żaden inny sposób na pokonanie rywala niż to, co przekazał piłkarzom przed pierwszym gwizdkiem. Dopiero w tych momentach, w których Arsenal przestaje kurczowo trzymać się swoich pierwotnych założeń, widzimy jego prawdziwą twarz.
Zrozumieć ją jest bardzo ciężko. Potrafią przegrywać z WHU 0:3 i nagle doznać olśnienia, że można by spróbować tych centr, które ślą przecież przez cały rok. Potrafią przegrywać 0:2, stracić zawodnika i wyciągnąć 1:2, dochodząc do wniosku, że tak naprawdę nie mają nic do stracenia i można podejść rywala nieco wyżej. Prawdziwe pudełko czekoladek, ale na pewno nie klub z Superligi.
Arsenal – Villarreal: Przewidywane składy
Arsenal: Bernd Leno – Cedric, Rob Holding, Gabriel, Granit Xhaka – Thomas Partey, Martin Odegaard – Nicolas Pepe, Bukayo Saka, Gabriel Martinelli – Pierre-Emerick Aubameyang
Villarreal: Geronimo Rulli – Mario Gaspar, Raul Albiol, Pau Torres, Alfonso Pedraza – Samuel Chukwueze, Dani Parejo, Francis Coquelin, Manu Trigueros – Gerard Moreno, Paco Alcacer
Fot.Newspix
oby odpadli pozdro
Kolejny przereklamowany trener z dobrym PR przed pracą. Wszytstkie te Artety, Lampardy, Rooneye dostali pracę po naziwsku i nepotyzmie.
Nawet taki Zidane czy Guardiola coś samodzielnie prowadzili, a z tych trzech tylko Lampard miał rok w Derby i szczególnego nic tam nie osiągnął. Zrobił gorszy wynik niż ta sama drużyna wcześniej, ale z lepszym składem.
Ale ty człowieku jesteś obłąkany i niedoinformowany. Specjalnie dla ciebie pokażę ci jakie ty bzdury pleciesz Zidane od 2011 roku był w strukturach Realu Madryt jako: doradca zarządu, dyrektor sportowy, trener drużyn juniorskich, asystent w pierwszym zespole i castilli, trener castilli i w końcu trener pierwszego zespołu. Guardiola 2007 rok trener rezerw, a po roku już pierwszej drużyny, potem Bayern i teraz Manchester City. Tuchel od 2004 roku pracował w grupach młodzieżowych Stuttgartu czy Augsburga 2014 roku dostał szansę w Mainz, później BvB, PSG, a teraz Chelsea. Lampard 2017 rok trener grup młodzieżowych Chelsea, następnie pierwszy trener w Derby County i tu specjalnie dla ciebie przedstawię ci, które było Derby sezon wcześniej dokładnie na tej samej 6 pozycji, a więc Lampard dotarł do baraży o awans, gdzie finalnie odpadł. W Londynie po sezonie z Sanrim postanowili mu dać szansę bo uznali, że to co udało mu się zrobić w Derby to dużo. I na koniec Wayne Rooney, gdzie ściągnęli chłopa jako grającego asystenta dla Cocu i teraz dają mu szansę jako pierwszemu trenerowi. Z całej czwórki to Rooney praktycznie bez doświadczenia dostał szansę. Tuchel i Zidane podobne dość długie ścieżki rozwoju żeby zostać tym pierwszym trenerem, a Guardiola z Lampardem praktycznie to samo. Jak chodzi o osiągnięcia trenerskie to Guardiola i Zidane. Więc skończ gościu pisać bzdury o nepotyźmie bo to w świecie piłki normalne, że była gwiazda, legenda danego zespołu otrzymuje możliwość sprawdzenia się.
Nie tylko pilki. Wszedzie latwiej o robotr/ zlecenie jak si kogos zna
Panie Janku, uważam, że ten artykuł nie jest udany. Po pierwsze pojawiają się w nim błędy redaktorskie („Jest mnóstwo różnych sposób na to”), po drugie niektóre zdania wydają się nielogiczne lub nieskładne- np. wydaje mi się, że w języku polskim nie ma zwrotu „Pozostawić białą tablicę” (Google też tak twierdzi 😉 ). Dodatkowo mam wrażenie, że sam artykuł nie jest poprowadzony od początku do końca w sposób jasny i przejrzysty, ale to już tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucie. Życzę powodzenia w dalszym rozwoju swojego talentu i liczę na lepsze i ciekawsze artykuły w przyszłości.
Pozdrawiam
Stano na messengerze postraszył i artykuł musiał powstać w 5 minut, więc…
Moim skromnym zdaniem, z co do spotkania Villarrealem, to należy wspomnieć, że sędzia nie udźwignął tego spotkania, równie bardzo jak Arteta i Ceballos (chyba pochopna ta 2 żółta, karny dla Arsenalu z dupy). Choć w tym spotkaniu to największymi frajerami są piłkarze Villarreal, bo nie potrafili dobić Arsenalu, a nawet dali sobie strzelić bramkę, grając w przewadze. Wystawienie Xchaki + Chambersa było trenowane wcześniej, Cedric i Baleron bez formy już jakiś czas, co nie daje gwarancji, że by sobie lepiej poradzili co sugeruje autor. Laca grał z Fulham zapewne bo Auba miał Malarię, a Edi to tak średnio itd. itp. troszkę te argumenty w moim odczuciu takie na szybkości wymyślone. Co nie zmienia faktu, że Arteta, jeśli nie zdobędzie LE to powinien się pożegnać ze stanowiskiem, ale to za całość sezonu, nie ten konkretny okres.
Panie Redaktorze Janie Piekutowski… skąd Pan pochodzisz? Goryczy to może być czara, a nie szala… kto Was tam zatrudnił…?