
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 01.03.2021 10:02 przez
Jan Piekutowski
Mimo zwycięstwa 4:0 nad Dijon, PSG nie może być pewne swego. Ba! W ligowej tabeli wyprzedza ich Lille, które zremisowało ze Strasbourgiem. Tuż za plecami czai się też Olympique Lyon oraz Monaco. Oba te kluby dzieli od aktualnych mistrzów kolejno jeden oraz dwa punkty. W końcu we francuskiej lidze szykują się nam emocje związane z walką o mistrzostwo.
Gdyby ten sezon Ligue 1 był jednym z odcinków serialu “Przyjaciele”, nosiłby tytuł: Ten, w którym ktoś wreszcie rzucił PSG rękawicę. Zarówno Lyon, jak i Lille zdążyły już powiedzieć: sprawdzam. Ich pozycja nie jest przypadkowa. Paryżanie w końcu – po wielu latach bezkompromisowej dominacji – mają kontrkandydatów z prawdziwego zdarzenia.
Chociaż do końca sezonu pozostało jeszcze 11 kolejek (w niektórych przypadkach dochodzi do tego zaległy mecz) i absolutnie wszystko może się zdarzyć, to wypada zacząć traktować wyścig o mistrzostwo Francji jako jeden z najbardziej interesujących. Wszystkie cztery kluby, które zajmują pierwsze cztery pozycje, mają równą liczbę rozegranych meczów. To pozwala nam bezproblemowo ocenić dzielący je dystans. I tak: czwarte Monaco od pierwszego Lille dzielą zaledwie cztery punkty. Marginalna różnica.
Jak wygląda to innych topowych ligach Europy?
- Anglia – Premier League – 17 punktów między Manchesterem City a WHU
- Hiszpania – LaLiga – 10 punktów między Atletico Madryt a Sevillą
- Niemcy – Bundesliga – 10 punktów między Bayernem a Eintrachtem
- Włochy – Serie A – 10 punktów między Interem a Atalantą
Wyścig w Ligue 1 jest najbardziej wyrównany. Żadna ekipa nie była w stanie odjechać swoim rywalom tak mocno jak Inter, nie mówiąc już o tym, jaką przewagę na Wyspach zdołał wykręcić Manchester City Pepa Guardioli.
To dość zabawne, wszak liga francuska uchodziła za tę, w której dzieje się najmniej, przynajmniej w kwestii tytułu, który machinalnie wręcz przypisywano PSG. Od sezonu 2016/17, gdy sensacyjnie tryumfowało Monaco, ciągnęła się kolejna seria stołecznej ekipy.
W każdym z trzech kolejnych sezonów mieli od 12 do 16 punktów przewagi nad drugą drużyną. Teraz jednak nadchodzi powolny kres tak zdecydowanej dominacji. Lille się ogarnęło, Lyon wrócił do walki o coś więcej, niż rekordy sprzedaży młodych zawodników, natomiast Monaco stara się trzymać ścisły kontakt z czołówką.
W Ligue 1 znowu zaczęło się kotłować.
Fatalny start PSG
Mimo znacznych wzmocnień PSG sezon zaczęło w najgorszy możliwy sposób. Na dzień dobry przegrali z Lens, zaś w następnej kolejce pokonała ich Marsylia. 0 punktów po dwóch premierowych spotkaniach? Niezbyt dobry wynik, nawet jeśli w perspektywie było mnóstwo czasu na poprawę.
Dość powiedzieć, że ostatni raz bez zwycięstwa w pierwszych kolejkach sezonu PSG było w sezonie 2013/14. Wówczas na ich konto wpadły dwa remisy. Porażka w pierwszym meczu to sezon 2011/12, ale żeby dotrzeć do dwóch klęsk na samym starcie, trzeba się cofnąć do rozgrywek Ligue 1… 1984/85. Pokonało ich wówczas Lille i zawsze groźne Nancy. Gole dla Paryżan strzelali zawodnicy w gruncie rzeczy anonimowi, przynajmniej dla obecnych kibiców PSG – Jean-Claude Lemoult oraz Dominique Rocheteau.
To jednak nie koniec, bo przecież Thomas Tuchel starcia z Lens i Marsylią przegrał do zera. Ostatni raz, gdy ulegli w dwóch pierwszych meczach i nie zdobyli w nich ani jednej bramki? Trzymajcie się mocno – 1978! Od razu można było przeczuwać, że będzie to sezon niezwykły.
Już w drugim meczu piłkarzom – bądź co bądź bardzo doświadczonym – zupełnie puściły nerwy. W końcówce bitwy z Marsylią, boisko opuścił Kurzawa, Paredes oraz Neymar, który nie wytrzymał zaczepek od nadętego Alvaro Gonzaleza. Mecz, w którym PSG było znacznie lepsze, PSG ostatecznie przegrało, a w dodatku wydatnie osłabiło się na kolejne spotkania.
EVERTON ZWYCIĘŻY W MECZU Z SOUTHAMPTON? KURS: 2,10 W TOTALBET!
Dla Lyonu oraz Lille była to idealna wiadomość. Obydwie ekipy miały wówczas na swoim koncie cztery punkty – idealnego startu też nie było, ale baza, by budować przewagę nad najlepszym klubem we Francji, jak najbardziej. W końcu nie zawsze zaczyna się sezon, mając kilka oczek zapasu nad PSG i to właściwie bez żadnego wysiłku.

źródło: Understat
Jednak to do końca też nie jest prawda. Na przestrzeni blisko 30 kolejek, zarówno Les Dogues, jak i Les Gones zrobili bardzo wiele, by dalej bić się o mistrzostwo swojej ligi. Zadziwiają przede wszystkim ci drudzy, którzy – gdyby futbol był sprawiedliwy – powinni zajmować pozycję lidera, a także być najbardziej bramkostrzelną drużyną w Ligue 1.
Tak nie jest i podopieczni Rudiego Garcii okupują trzecią pozycję, mając jednak stosunkowo niewielką stratę do Lille. Nie ulega jednak wątpliwości, że to oni mogą w tym sezonie podobać się po prostu najbardziej. Pozbawieni Mbappe, Neymara, Icardiego i całej plejady gwiazd, którą dysponuje Pochettino, a wcześniej Tuchel, wielokrotnie tworzyli widowiska bardzo atrakcyjne z perspektywy postronnego widza:
- 4:1 z Dijon
- 3:2 ze Strasbourgiem
- 4:1 z Monaco
- 4:1 z Niceą
- 3:2 z Lens
- 5:0 z Saint-Etienne
- 3:2 z Brest
Do tego pokonali PSG 1:0, a także zremisowali z Lille. Gdyby nie dwukrotna wpadka z Montpellier, pewnie przewodziliby teraz całej stawce. Nie ma jednak co myśleć o tym, jak mogłoby to wszystko wyglądać. Trzeba skupić się na przyszłości, bo tytuł nadal jest na wyciągnięcie ręki.
Nawet jeśli PSG zmieniło trenera.
Pochettino? Nie było efektu nowej miotły
Trzeba przyznać, że jak na swoją markę i status nad Sekwaną, PSG dokonuje ciekawych wyborów trenerskich. Thomas Tuchel nie wygrał przed pracą w Paryżu żadnego mistrzostwa. Mauricio Pochettino w ogóle nie podniósł w górę żadnego pucharu – jego największym osiągnięciem w Tottenhamie było dotarcie do finału Ligi Mistrzów. A jednak to właśnie Argentyńczykowi powierzono zadanie uratowania mistrzostwa dla PSG, a także zdominowania Champions League.
O ile w tej drugiej kwestii radzi sobie – wybaczcie – zajebiście, w końcu rozbicie Barcelony 4:1 nie jest aż takie łatwe, o tyle w drugiej uczeń Marcelo Bielsy ma pewne kłopoty. Niby PSG zdobyło pod jego wodzą 22 punkty na 30 możliwych, ale przed sobotnim starciem z Dijon, Pochettino był… najgorszym szkoleniowcem w erze katarskiej.
Żaden inny trener nie zdobył tak małej liczby punktów (19) w pierwszych dziewięciu meczach u sterów PSG. Argentyńczyk wpadł zatem w sidła wielkich oczekiwań. Kilkukrotnie faktycznie im nie sprostał – po czterech dniach w klubie zgubił punkty na słabiutkim Saint-Etienne, nade wszystko przegrał jednak z jeszcze gorszym Lorient oraz Monaco, będącym w dalszym ciągu kandydatem do mistrzostwa. Poważne sprawdziany w Ligue 1 Pochettino, póki co, oblał. Wymówki, że nie mógł zagrać Neymar, a Mbappe nie był w najlepszej dyspozycji, po prostu nie przejdą.
21 marca i 3 kwietnia, czekają PSG dwa bardzo ważne mecze – najpierw zagrają z Lyonem, następnie zaś z Lille. Biorąc pod uwagę to, jak układa się ten sezon francuskiej ekstraklasy, nie można wykluczyć, że będą to mecze determinujące walkę o mistrzostwo. Być może Pochettino wyjdzie z tego obronną ręką i przywróci stary ład. Ale tylko być może. W końcu w Ligue 1 nie można być niczego pewnym.
Póki co różowo – z perspektywy urzędujących mistrzów – nie jest. Kiedy BBC daje tytuł: PSG wygrywa i spokojnie utrzymuje trzecie miejsce, to wiesz, że coś się po drodze nieźle wypierdzieliło.
Fot. Newspix
Jan Piekutowski
Opublikowane 01.03.2021 10:02 przez
“Ten, w którym wreszcie ktoś rzucił PSG rękawicę” Czy ktoś z was czytając ten tytuł rozumiał o co chodziło autorowi?
po to wszedłem żeby zrozumieć o co mu chodzi ale dalej nie pojmuje. ..język polski być trudna. nawet dla dziennikarza .niepojęte
To jest nawiązanie do serialu “Przyjaciele” gdzie tytuły odcinków są właśnie w ten sposób nazywane.
Jeśli już ktoś ma popsuć szyki ciapatym z Paryża to najprędzej Monaco albo Lyon. Lille mnie nie przekonuje, wyniki notują lepsze niż grają (przynajmniej te mecze co oglądałem), no i jak mają taki mecz który wygrać TRZEBA jak wczoraj że Strasburgiem to się wykładają.
Monaco w sezonie 16/17 to była prawdziwa maszyna. I jak ich się przyjemnie oglądało. Pamiętam ich szalony dwumecz z City w 1/8 finału LM, profesorko rozegrany rewanż z Borussią u siebie (wygrana 3:1, BVB w tym meczu była o trzy klasy gorsza), znakomici gracze w składzie (Bernardo Silva, Fabinho, Mbappe, Moutinho), którzy u kolejnych pracodawców potwierdzili swoją klasę.
Nic się po drodze nie wypierdzieliło, wiadomo, że PSG z takim składem powinno być liderem od 1. kolejki aż do 38. kolejki, ale to tak nie działa, sezon jest długi, jest mnóstwo innych pucharów i trzeba rotować składem, a zmiennicy czasem zawodzą.
Tyle w temacie, przyjdzie maj, a PSG będzie miało 10 punktów przewagi nad resztą ligi i spokojne mistrzostwo, kto ma im zagrozić? Lille jest cienkie jak dupa węża, udało im się uciułać trochę punktów, ale od jakiegoś czasu widać zmęczenie sezonem i prędzej czy później zaczną się wpadki + wpierdol w meczu bezpośrednim z Paryżem. Lyon podobnie, może bardziej stabilna drużyna, ale młodzież to młodzież, jeszcze nie to samo.
Wiadomo, fajnie to wygląda, że drużyna budowana na pieniądzach nie wygrywa wszystkich meczów 10:0, ale nie ma co szukać sensacji.
Nikt nie rzucił rękawicy, samo PSG swoją przeciętną grą sprawiło, że są jakieś emocje. 6 porażek po 27 meczach – kiedy oni ostatnio tyle mieli? Pewnie przed erą Katarczyków. Do tego 3 remisy. Czyli w 9 meczach ugrali zaledwie 3 punkty na 27 możliwych. Nawet jakby zdobyli z tego połowę to już by mieli z 10 punktów przewagi. Ot cała diagnoza dlaczego ten sezon tak wygląda. A wy się doszukujecie jakichś cudów.
No, tyle, że właśnie ów cud opisałeś. Czego tu nie rozumieć z “jak można spierdolić 27 punktów w 9 meczach z (kimkolwiek nie był rywal, to vs PSG) ogórkami?”
No i co to ma wspólnego z jakimś rzucaniem rękawicy? Reszta klubów nie poszła do przodu tylko PSG ma akurat gorszy sezon, co zdarza się każdej drużynie, nawet największej. Trochę przysnęli, czego i tak pozostałe zespoły nie wykorzystały, bo już w następnej kolejce Paryż może być liderem. Główna teza tego artykułu jest po prostu nieprawdziwa.