Jak na standardy pierwszoligowe, to był naprawdę niezły mecz. Po stronie Korony widzieliśmy kilka ciekawych zagrań, po których widać gołym okiem, że w ekipie trenera Bartoszka drzemie jakość na wyższe miejsce niż środek tabeli. Tyle że najpierw trzeba ją w pełni wyzwolić, a przede wszystkim przełożyć swoją przewagę na zabicie meczu. To się nie stało, dlatego stroną bardziej zadowoloną będzie Chrobry. Co więcej, prawda jest taka, że gdyby nie błędy arbitrów, dzisiejsze spotkanie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.

Zanim przejdziemy do tematu samego meczu, warto zwrócić uwagę na jedno nazwisko w zespole Chrobrego Głogów. To Dominik Dziąbek, jeszcze do niedawna zawodnik czwartoligowego Hutnika Szczecin. Miesiąc temu, jako kapitan polskiej reprezentacji domów dziecka, podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt w życiu. Dziś wybiegł w pierwszym składzie na boisku 1. ligi. Ciekawy akcent.
Co do meczu – już po kwadransie powinno być 1:1, ale napastnicy obu zespołów nie wyregulowali swoich celowników. Z zapleczem Ekstraklasy mógł fajnie przywitać się Kubilay Yilmaz, blisko gola był też Mikołaj Lebedyński. To, czego nie potrafili zrobić obaj jegomoście, kilka minut później zrobił Jacek Podgórski. Po niezłej kontrze Korony, dobrej akcji na prawym skrzydle, gdzie 24-latek najpierw załatał obrońcę Chrobrego, a później załadował z ostrego kąta po długim słupku. Nic dodać, nic ująć. Kielczanie wyciągnęli z tej sytuacji absolutne maksimum, choć pojawiła się tutaj pewna kontrowersja.
W momencie, gdy Korona rozpoczynała budowę akcji od własnego pola karnego, Podgórski zagrał piłkę ręką, zatrzymując ją w taki sposób, że spadła mu pod nogi. Co prawda swój nieodzowny udział miał przypadek, ale niewątpliwie ten szczegół wywarł wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. Później wszystko poszło jak po sznurku.
Długo na odpowiedź Chrobrego nie trzeba było czekać. W pewnym momencie do piłki na połowie Korony dobrał się Banaszewski. Porwał się na samodzielny atak, trochę zamieszał, trochę podryblował. Nie szedł jednak w zaparte, tylko cofnął piłkę do Ziemanna. Ten, niczym klasowy boczny obrońca, posłał piłkę za plecy obrońców, gdzie czyhał Lebedyński wchodzący na wślizgu. Czasami narzekamy na poziom meczów 1. ligi, lecz akurat dzisiaj to była już kolejna warta uwagi akcja bramkowa. Było na co patrzeć.
Ale żeby nie było tak kolorowo, takie obrazki jak ten poniżej również występowały.
Gdzie wylądował strzał Podgórskiego? Na poprzeczce, słupku, a może linii autu? Sami znajdźcie rozsądną odpowiedź. Niech podpowie wam serce, niekoniecznie rozum.
Z biegiem czasu do głosu coraz mocniej zaczęła dochodzić Korona. Ekipa trenera Bartoszka zdominowała mecz, tworzyła kolejne sytuacje. Makuchowski w bramce głogowian musiał się trochę napocić, aż w końcu skapitulował po raz drugi. Na jego nieszczęście gol padł po błędzie w wyprowadzeniu piłki. Polski golkiper po prostu zrobił babola, podał trochę na oślep, co wykorzystał Thiakane do pary z Szymusikiem. Niby niewymuszona pomyłka, ale jednak biorąca się z faktu, że gospodarze potrafili założyć całkiem udany pressing. Zamykali opcje do podań swoim rywalom, szczególnie w drugiej połowie, gdy Chrobry dopiero w końcówce odzyskał inicjatywę. Stał na własnej połowie, niezbyt dobrze funkcjonował w defensywie.
Tak naprawdę „Scyzory” mogły ukarać ferajnę z Dolnego Śląska więcej niż raz, ale zabrakło im trochę skuteczności. W każdym razie była to Korona, którą chce się oglądać. Pewna siebie, potrafiąca zdobywać przestrzeń za pomocą mądrych podań, a nie lagi na aferę. Szkoda tylko, że ten mecz przykryją dyskusje o pomyłkach sędziowskich, bo tak jak można było mieć wątpliwości przy pierwszym golu Korony, tak trafienie Szymusika nie powinno zostać uznane.
Kiedy Thiakane podawał do 22-latka, ten znajdował się na pozycji spalonej. I to naprawdę wyraźnej.
To jest kryminał. pic.twitter.com/yc3jnd4LHA
— Maciej Gałat (@GalatMaciej) February 28, 2021
Nie chcemy mówić, że Chrobry wygrałby ten mecz, gdyby nie błędy sędziowskie. Na pewno jednak arbitrzy dzisiejszego spotkania nie ułatwiali sprawy ekipie gości. Warto dodać, że w ich szeregach meczu nie dokończyli Lebedyński i jeden z asystentów trenera Djurdevicia. Pierwszy z nich otrzymał drugą żółtą kartkę za faul w pojedynku powietrznym, wobec czego mamy spore wątpliwości. Napastnik głogowian nie zrobił bowiem na tyle złego, żeby ukarać go ponownie. Co do asystenta, oczywiście zadecydowały emocje przy linii bocznej.
Kiedy kartki sypały się na lewo i prawo, Chrobry pokazał, że mimo kłód pod nogami warto walczyć do końca. Dopiął swego. Grał od 70. minuty w dziesiątkę, ale właśnie od tej chwili piłkarze wykazali się największym zaangażowaniem, strzelając gola w niezwykle wykwintny sposób. Daleki rzut z autu, małe zamieszanie w polu karnym, bramka. Trzeba zauważyć, że już siódma w tym sezonie w wykonaniu Banaszewskiego. Jest chłop w gazie. Dziś asysta drugiego stopnia i trafienie na wagę remisu.
Korona natomiast może pluć sobie w brodę, bo powinna była zrobić zdecydowanie więcej, żeby zamknąć wynik spotkania. A tak wychodzi z tego pojedynku z tylko jednym punktem, źle zaczynając wiosnę. W przypadku kieleckiej drużyny nie ma co jednak bić na alarm, bo jej gra raczej napawa optymizmem. Jeśli uda się stawiać kropkę nad „i”, Korona śmiało może myśleć o nawiązaniu walki z czołówką.
Korona Kielce – Chrobry Głogów 2:2 (1:1)
Podgórski 16′, Szymusik 59′ – Lebedyński 27′, Banaszewski 90′
Fot. FotoPyk
W końcówce sędzia popełnił błąd na korzyść Chrobrego, mianowicie pozostawił Szywacza na boisku
Stary, dobry Korupter.
Ciekawe skąd pajacu jesteś i czy Tfuj klub (celowo z dużej i z błędem) jest/był bez skazy? Nie odpisuj. Metr mułu.
Dużą literą, cielaku.
Sędziowanie w I lidze to absolutny kryminał. W Głogowie skręcono Koronę, a w Kielcach Chrobrego. A mówię tu tylko o meczach pomiędzy tymi drużynami. Takich wałów jest dużo, dużo więcej. Nie ma VAR-u i wtedy jak na dłoni wychodzi cała ta amatorka. Najważniejsze jednak, że złotousty Przesmycki jest z siebie i ze swoich podopiecznych wiecznie zadowolony, więc pewnie pan Wajda w nagrodę niedługo posędziuje w Ekstraklasie. Podobnie jak niejaki Sylwestrzak, który po babolach popełnianych na drugim froncie awansował momentalnie.
Mylą się bo są słabi, taka prawda..podobnie jak słabi są piłkarze. Żadnego spisku w tym nie ma moim zdaniem
Sylwestrzak sędziował tydzień temu mecz w ekstraklasie i robił to bardzo dobrze. Nawet zwróciłem na forum uwagę o jego sędziowaniu, że był najlepiej dysponowanym aktorem tamtego widowiska.
W pierwszym meczu tych drużyn sędzia ukradł Koronie 2p. nie uznając prawidłowo strzelonej bramki w ostatniej akcji meczu. Najwyraźniej postanowiono, że te punkty im oddadza, ale Korona nie chciała mimo wysiłków sędziów.
Do autora . Dominik Dziabek grał w Hutniku Szczecin a nie Kraków. Wystarczy sprawdzić na 90 minut a nie pisać bzdury. Takie babole podają w wątpliwość cały tekst. Niestety amatorka dziennikarska.
Co ta Korona ma w sobie, że nawet swoją audycję ma na Weszło, a śląskie kluby z ekstraklasy nie?.
Mają fanboja w redakcji.
Dlatego jest tu każdy news o meczach: Korony, Radomiaka, ŁKS, Widzewa czy ogólnie masa artykułów z I-ligowej kopanki.
Jakoś tym razem Bartoszek o sędziach nie wspominał…tym razem było ok sędziowane?
Sędziowie chcieli zdaje się zrehabilitować się za jesienny mecz w Głogowie, który Korona powinna wygrać ale wygraną odebrał jej pan z gwizdkiem.
Patrząc po tym tweecie z kontrowersją – w pierwszej chwili myśl „no spalony metrowy jak nic”, ale po przyjrzeniu się… Zobaczcie na obrońcę najdalej od kamery – jego lewa noga jest wysunięta o krok (pół metra? metr?) za linią trawy w stronę bramki. Napastnik również stoi krok za tą samą linią (jego lewa noga jest jeszcze przed!). Jeśli pasy trawy są wykoszone poprawnie i całkowicie prostopadle do linii bocznych, to spalony jeśli jest, to minimalny. W dynamice akcji nie ma raczej sensu mieć większych pretensji do bocznego, że to puścił, a w I lidze nie ma VARu. Więc pisanie „kryminał” jest moim zdaniem nie na miejscu, nie zawsze kamera dobrze pokazuje sytuacje, nie jest ona ustawione dokładnie prostopadle do tej akcji.
Zgadzam się, to zdjęcie z ekranu TV nic nie wyjaśnia a wręcz komplikuje. Kamera przesyłająca obraz tv z pewnością nie była ustawiona idealnie prostopadle do boiska o czym świadczy zwężenie poszczególnych pasów trawy im dalej w głąb ekranu. Jeżeliby użyć idealnie prostopadłej linii do tej akcji to spalonego absolutnie nie było. Wrócę jeszcze do sytuacji z ręką w polu karnym Korony po której to Korona wyprowadziła akcję bramkową. Piłka kopnięta została z odległości kilku metrów i najpierw trafiła w ciało a potem w rękę zawodnika Korony.Nie był to ani strzał ani zagranie w kierunku ustawionego na dobrej pozycji zawodnika Chrobrego. Przepisy i ich interpretacja wyraźnie mówią, że w takiej sytuacji przewinienia nie ma tym bardziej, że ręka zawodnika Korony nie była na wysokości barku. Sądzę, że komentatorzy każdego nie tylko tego meczu powinni mieć podstawową wiedzę na temat przepisów i sędziowania a nie rzucać w eter swoje subiektywne opinie jak na meczu drużyn osiedlowych.