
weszlo.com / Anglia
Opublikowane 23.02.2021 21:23 przez
redakcja
Przedziwnie się ten mecz oglądało z polskiej perspektywy. Dla nas nierozerwalność Jana Bednarka i pozycji stopera jest dość oczywista, a jeśli już widzimy go bliżej flanki, to jako prawego stopera w bloku z trzech defensorów. Tymczasem dzisiaj Bednarek nie tylko został ustawiony jako prawy obrońca, ale jeszcze dorzucono mu całkiem sporo zadań ofensywnych. I tak widzieliśmy m.in. jak Bednarek próbuje założyć popularne „sombrero” jednemu z rywali czy rzuca dośrodkowania spod linii końcowej.
Jan Bednarek. Dośrodkowania. Spod linii końcowej.
Efekt był dokładnie taki, jak się spodziewacie. Bednarek nie nadążył m.in. za Bamfordem przy pierwszym golu, gdy zresztą nie popisał się cały blok defensywny „Świętych”. Parę razy objeżdżał go Raphinha, brakowało mu zrozumienia i ze stoperami (którzy dzisiaj zresztą nie łapali też kontaktu pomiędzy sobą), i z drugą linią. Najgorsza wiadomość dla kibiców „Świętych” jest jednak taka, że Bednarek… wcale nie wyróżniał się na minus.
Cała drużyna zagrała bowiem solidarnie taką kaszanę, że wynik 3:0 dla Leeds United jest najniższym wymiarem kary.
KOMPROMITACJE BOX TO BOX
Jedną z najgroźniejszych akcji Southamptonu było bowiem widowiskowe kopnięcie Nathana Tella w nogę Llorente, po którym upadł domagając się rzutu karnego. Tak, tak ohydnego łapania jedenastki nie widzieliśmy od czasu przed-VAR-owych i całe szczęście, że dzisiaj nikt na to się nie nabrał. Poza tym „Święci” byli bezzębni. Vestergaard głową uderzył obok słupka, ze dwie kolejne centry nawet do niego nie doszły, raz czy dwa solidne uderzenia bez trudu wyłapał Meslier. Taką naprawdę klarowną okazję miał Bertrand, ale:
- zmarnował sytuację sam na sam
- nawet gdyby jej nie zmarnował, przyjmował piłkę ręką i gola unieważniłby VAR
Jak sami widzicie – nie był to najlepszy występ w historii Southamptonu. I o ile w pierwszej połowie Leeds też niczego wielkiego nie pokazało, o tyle po przerwie podopieczni Bielsy po prostu rozjechali rywala. Duża w tym zasługa pojawienia się na murawie Heldera Costy. Przed przerwą pomoc Leeds była kompletnie bezproduktywna i niestety – dotyczy to również Klicha, który wydawał się niespecjalnie zainteresowany meczem. Ot, pobiegał, poszarpał się, ale nie widać było przekonania ani w jego wyjściach po piłkę, ani w działaniach defensywnych. Szczytem było zresztą „odprowadzenie” rywala przy jednym z nielicznych celnych strzałów sprzed przerwy.
Co innego, gdy na murawie był już Helder Costa, a potem jeszcze – w miejsce Klicha – pojawił się Iloski. Gra przede wszystkim przyspieszyła, a zdecydowanie lepsza była też skuteczność.
RAPHINHA ZACZĄŁ, RAPHINHA SKOŃCZYŁ
Pierwsza klarowna sytuacja Leeds to bowiem jeszcze okres przed przerwą. Wówczas jednak Raphinha… No właśnie. Naszym zdaniem chyba jednak był faulowany, wślizg niemal od tyłu, fakt, wybita piłka, ale druga noga ewidentnie zahaczająca o ścinającego do środka Brazylijczyka. Sędzia jednak – w tym wideoasystent – uznali, że zagranie było czyste. A jeśli tak – to winić trzeba piłkarza Leeds, który zdecydowanie za długo holował piłkę w sytuacji właściwie sam na sam. Wystarczyło pomierzyć po długim rogu, albo nawet pacnąć ile fabryka dała w bliższy róg. On zamiast tego ścinał i sam został ścięty przez Romeu.
Jak do maksimum wykorzystywać szybkie piłki z własnej połowy – pokazał tuż po przerwie Bamford. Ile tam było dotknięć piłki, pięć? Llorente gdzieś 30 metrów od własnej bramki do Robertsa stojącego na połowie, ten do przodu, do Bamforda. Ostatni uprzedził stoperów i Bednarka, zrobiło się 1:0. Drugi gol? Znów, minimum widowiskowości, maksimum efektu. Dallas, jak to się ładnie na podwórku mówiło, trzasnął z kajora. I tym razem szybciej powinni się obok niego pojawić obrońcy, znów cała drużyna gości była zaskoczona, ale nie ujmujmy – takiego „kazika” nie powstydziłby się żaden osiedlowy cwaniak z futsalu.
No i wreszcie rzut wolny. Znów Raphinha. Chyba lepiej mógł tutaj się zachować McCarthy (zresztą tak jak i przy pierwszej bramce), ale to nie ujmuje urody uderzeniu Brazylijczyka. Stempel na koniec meczu, podwyższenie na 3:0 i pozbawienie „Świętych” jakichkolwiek złudzeń.
***
Co smutne z polskiej perspektywy? Oglądaliśmy ten mecz po to, by oklaskiwać zagrania dwóch Polaków. Tymczasem Bednarek zagrał na nieswojej pozycji, w dodatku słabo, a Klich wprawdzie na swojej, ale nie pokazując przez godzinę niczego ciekawego. Z drugiej strony – dla tych akcji bramkowych było warto, zwłaszcza, że pomiędzy nimi próbował też choćby Roberts, więc na nudę po przerwie trudno narzekać.
Zresztą, to już wskazówka dla trenera Sousy – z Bednarkiem na prawej obronie chyba nie da się nudzić.
LEEDS – SOUTHAMPTON 3:0 (0:0)
Bamford 47′, Dallas 78′, Raphinha 84′
Fot. Newspix
Opublikowane 23.02.2021 21:23 przez
Oni się oboje jedynie nadają do 4 ligi w Mongolii. Piłkarzyki z nich takie, ze ja nie pierdole. Dla nich to max sprzedawanie pomidorów na targu w Tunezji.
Dlaczego tyle nienawiści w tobie?
Jan Drewniak znowu pokazał swoją niebotyczną zwrotność. Jak czytam żale kibiców ŁKSu nt równie drewnianych Dąbrowskiego i Tosika, to ze śmichu mam zajady. Do nich nie dociera, że drewniak + karykatura tiki – taki(rozgrywanie od tyłu) lansowana przez Stawowego = katastrofa.
Bednarek wyssał z Lecha wszystkie typowe cechy – chwilowe przebłyski, napinkę, medialną otoczkę, a potem dziesięć gongów na prawą stronę murem dziesięć na lewą stronę. Gość nigdy nie będzie poważnym piłkarzem. Ja rozumiem mijające lata, ten skill, doświadczenie z Premier League, liczone minuty, pojedynki, mental, twardą banię, ale to taki nasz defensywny Zieliński – coś tam umie, ale wyżej nie podskoczy.
Porównanie kompletnie z dupy. Zielu ma mega umiejętności ale nie potrafi ich sprzedać na boisku, bo jest mentalnie takim strusiem z głową w ziemi. Bednarek, to wrobnik. Solidny wrobnik i nic więcej. Daje radę w meczach przeciwko innym wyrobnikom, jednak gdy trafia na kogoś szybkiego czy technicznie ogarniętego, to zaczyna się dramat w jego wykonaniu. Po prostu młodsza wersja Glika.
Zieliński od lat gra w Napoli i daje radę na praktycznie każdej pozycji, w reprze natomiast piach – jaki z tego wniosek?
a) Zieliński to dobry plejer, natomiast dziady z półamatorskiej ekstraklasy, które od lat prowadzą reprę, nie są w stanie wykorzystać jego potencjału.
b) Zieliński to tak na prawdę kawał drewniaka, tylko mimo upływu lat w serie A się jeszcze na nim nie poznali.
Mlody jest, moze sie jeszcze wyrobi. Van Dyjkiem w meczu Legia – Celtic krecil Radovic z Koseckim, a teraz to najlepszy obronca na swiecie.
Nie ma co wylewać wiadra pomyj eksperci, bo to solidny gracz, a weszlo nie róbcie krzywdy czytelnikom i nie wkręcajcie im, nie naprowadzajcie że to gracz na wyżej niz Southampton, bo już był jakiś artykuł o ile pamięć nie myli. Obudźcie się dookoła, tylko to.
Ale to jest mimo ostatnio gorszej formy zawodnik na więcej niż Święci. Nie na żadną topkę, ale na solidne granie w poważniejszym klubie jak najbardziej zasługuje. Nikt mi nie wmówi, że taki dajmy na to Lindelof jest lepszym obrońcą. To tylko kwestia tego, żeby się dobrze zakręcić. Wszak sądzę, że gdyby wylądował w Championship w jakimś tam Barnsley i grał to co gra, to też gadalibyśmy, że Southampton to dla niego za wysokie progi.
Janek musi się odkręcić i odzyskać stabilność, bo słabe miesiące za nim. Niemniej to dobry obrońca i nadal bardzo młody jak na ŚO, a już tak doświadczony. Zresztą po co się produkuję, skoro i tak jeśli ominą go kontuzje, to mając 30 lat będzie pewniakiem w jakimś klubie z top6.
top6 ekstraklasy
Top6 Championship najwyżej. Dziwi mnie to zaklinanie rzeczywistości. Pompowanie gościa po kilku udanych meczach w rundzie. Bednarek jest cienki jak skóra na kaszance. I przereklamowany jak A. Głowacki.
Bednarek to bardzo solidny obrońca , nie będzie wśród najlepszych na świecie ,ale to , że gra w najlepszej lidze świata o czymś świadczy ( ostatnio czytałem o różnicy między la liga a angielską i wychodzi jasno w którą stronę po meczu atletico – Chelsea ,lider hiszpańskiej ŻADNEGO celnego strzału na bramkę.Przyobinie ma szansę na lepszy klub niż Southampton ( które w zasadzie nie ma ławki rezerwowych,wæski skład to ich największą bolączka). Southampton za długo było w górnej połówce porównajcie ich skład a nawet takiego crystal palace gdzie ostatnio na ławce Benteke i kilka innych gwiazdeczek. W Southampton do przodu to gra głównie Ings i teraz Minamino plus Ward- Prowse.
Iloski?
litosci…
Właśnie miałem pytać co tam u żółwia w Southampton
Konczy się czas Klicha i Bednarka w PL. Za sezon ławka albo Championship. Bereszyński Glik, Linetty, Zieliński grają piach, Walukiewicz już się skończył w Serie A, zaraz skończy jak Jach. Reca? Jakim cudem ten gość utrzymuje się na poziomie Serie A!
To tylko kilka przykładów. Skończy się Lewy i powrócą mroczne lata 90′ naszej reprezentacji. Nie załapiemy się nawet na Euro 2024, trenerem będzie Artur Skowronek bo nikt poważny się nie podejmie prowadzenia kadry.
O ile dobrze pamiętam przy pierwszym golu jakiś inny ziomek złamał linię spalonego? I to o dobry metr albo i lepiej. Jak ktoś z drużyny dał dupy, to nawet Ramos by z tym nic nie podzialal.
Jeszcze miesiąc temu eksperci widzieli problem bogactwa w obronie. Bednarek, Walukiewicz Dawidowicz może nawet na tej pozycji Bielik. Na dziś jak zwykle zostaje tylko solidny, niezawodny i niestety wiekowy już Glik. Reszty nie ma !
badnarek to techniczne zero ..potrafi tylko przeszkadzać wybijac ewentualnie skakać do główki. ja się wcale nie zdziwię jak sousa do glika dokoptuje walukiewicza na środek obrony chyba ze przejdzie na grę wahadłami i wtedy w 3 obrońców ten drewniak się zalapie
Oglądałem mecz z komentarzem SkySports – dla nich najsłabszym zawodnikiem na boisku był Bednarek, uznali jego grę na flance za prezent dla Raphinii. Poza tym – nie było faulu na Raphinii, przeciwnie, komentatorzy uznali interwencję za „tackle of the season”. Miło by było też wspomnieć o nieco kontrowersyjnej sytuacji i nieuznanym golu dla Świętych, Macedońsczyk w Leeds, który zastąpił Klicha to „Alioski” a nie IIloski”, Tella faktycznie wymusił karnego, którego sędzia odwołał dopiero po spacerku do monitorka VAR, a Święci powinni spokojnie prowadzić do przerwy 2-0 i pierwsze 45 minut zagrali całkiem przyzwoicie. Zaczynam się zastanawiać, czy oglądaliśmy ten sam mecz?