Filmik, który obiegł pół świata. Drugiego dnia świąt AS Roma podzieliła się na Twitterze nagraniem, na którym mały David opakowuje swój prezent. Dzieciak rozdziera papier i szybko orientuje się, że to koszulka jego idola. “Dżeko, Dżeko, Dżeko!” – krzyczy, a potem błyskawicznie zrzuca świąteczny sweter i zakłada niebieski t-shirt. Głośno płacząc, rzuca się w ramiona ojca, bo właśnie spełniło się jego marzenie. Ma nazwisko idola na plecach.
Giallorossi szybko podchwycili temat. Klub zorganizował mu spotkanie z napastnikiem, a chłopiec zaniemówił z wrażenia. Nagrania w sieci obejrzało już kilka milionów osób.
Te piękne sceny najlepiej pokazują, kim jest w stolicy Włoch Edin Dżeko. Jest 2021 rok. W kadrze Romy nie ma już ikon, obywateli “Wiecznego Miasta”, którzy zakładali opaskę kapitańską. Francesco Totti dawno zakończył karierę, Daniele De Rossi także – i to na wygnaniu, bo James Palotta i spółka nie szanowali legend Rzymu. Alessandro Florenzi, który miał zostać ich następcą, jest w Paryżu. Paru rzymian znajdziemy: Lorenzo Pellegrini, Riccardo Calafiori, jednak to melodia przyszłości. Liderem i idolem jest dziś bośniacki napastnik. Weteran, który zapracował sobie na ten status tym, co napastnicy potrafią najlepiej.
Bramkami.
Kochają, więc wybaczają
Edin Dżeko zebrał ich już 114. To trzeci najlepszy wynik w historii stołecznego klubu. W tym sezonie wyprzedził Rodolfo Volka i Amadeo Amadei. Jest jedynym obcokrajowcem w czołowej piątce snajperów Romy. Bośniak to jedyny zagraniczny piłkarz, który został królem strzelców Serie A w barwach Giallorossich (zdarzały się przypadki zawodników z podwójnym obywatelstwem), to także jeden z najlepszych asystentów trzykrotnych mistrzów Włoch w ostatnich latach. Bez dwóch zdań na Stadio Olimpico nie było lepszego piłkarza. Dżeko przejął niejako rolę boiskową Tottiego: decyduje o wynikach meczów, rozgrywa, kreuje. Fani mają go za co wielbić, choć przecież jego romans z Juventusem nie był jedynym. Tak naprawdę rok w rok Bośniak jest o krok od wyprowadzki ze stolicy Włoch.
- 2018 – był bardzo blisko Chelsea
- 2019 – niewiele brakowało, a trafiłby do Interu
- 2020 – był już dogadany z Juve, jednak wysypał się transfer Milika do Romy
ROMA WYGRA Z INTEREM? KURS 2.88 W TOTOLOTKU!
– Dżeko był już w zasadzie spakowany. Pożegnał się ze znajomymi, z Hellasem nie zagrał ani minuty. Można powiedzieć, że zgasił już światło i oddał klucze do swojego luksusowego apartamentu – komentowała sprawę “Gazzetta”.
Do tego dochodził konflikt z Paolo Fonseką, w którego kapitan uderzył po porażce z Sevillą. – Wszystko poszło nie tak, wszystko. Nie było nas na boisku od początku do końca. Zjedli nas w każdym fragmencie boiska. Byli lepiej przygotowani i lepiej zagrali. Musimy odpowiedzieć sobie na kilka poważnych pytań. Jestem bardzo rozczarowany, wręcz załamany – mówił na antenie “Sky Italia”.
Trener odpowiedział krótko. – Gdybym miał drugą szansę, zrobiłbym to samo. Oni są po prostu lepsi.
Roma zmarnowała szansę na tytuł i to właśnie bolało Dżeko. Przez pięć lat w Rzymie nie wygrał nic, poza indywidualnymi nagrodami. Wcześniej regularnie sięgał po puchary. Zawodnikowi strasznie to uwierało. – Mamy tu wszystko, naprawdę. Brakuje jednak ostatniego kroku: zdobywania trofeów – mówił dziennikarzom „The Athletic”.
„Opaska kapitana? Wszystko zależy od głowy. Jeśli Edin będzie przekonany co do Romy i skupiony dla niej, powinien ją nosić”. – Roberto Pruzzo po tym, jak kibice kwestionowali Dżeko w roli kapitana.
W Juventusie zapewne powiększyłby gablotę o kilka kolejnych. Idealne zwieńczenie kariery. Ale deal się wysypał, więc Bośniak znów założył koszulkę Giallorossich. Przeprosił się z trenerem, który stwierdził, że wyjaśnili nieporozumienia i Edin jest w stu procentach zmotywowany, żeby grać dla Romy. Kibiców udobruchał w ciągu tygodnia, kiedy przyczynił się do wygranej z Young Boys, odwracając wynik spotkania, a potem strzelił trzy gole Benevento i Milanowi.
Może i kwiatów na przeprosiny nie było, ale dla kibica miejsce na podium jest ważniejsze niż bukiet chwastów. A Roma dzięki bramkom Dżeko znów walczy o najwyższe cele.
Snajper, który nie jest snajperem
Czy to może dziwić? Nie za bardzo. Bośniacki snajper to jeden z najbardziej produktywnych zawodników na tej pozycji na świecie. Tak, to prawda – zalicza efektowne wpadki. Przecież jego początki w Rzymie były bolesne, pudłował na potęgę, dorobił się przezwiska Edin Cieco. Cieco czyli „ślepy”. W pierwszym półroczu miał w lidze trzy bramki na koncie. Ironia losu, że dwie z nich to gole z Juventusem oraz Lazio. Ale lista pomyłek była dłuższa i bardziej bolesna. Według xGoals powinien mieć o pięć i pół gola więcej na koncie. Krótki wykaz zmarnowanych sytuacji według tego współczynnika:
- 0,77
- 0,75
- 0,64
- 2x 0,57
Dla porównania xG dla rzutu karnego to 0,75. Czyli każda z tych sytuacji może być rozpatrywana w kategorii “zmarnowanej setki”. Gdyby chociaż wyrównał stan bramek i przewidywanych trafień, miałby na koncie o 24 gole więcej. Wracając jednak do produktywności Dżeko. Świetnie opisał to analityczny portal “L’ Ultimo Uomo”, który udowadnia, że zawodnik, który ma na koncie blisko 300 goli w karierze, tak naprawdę nie jest prawdziwym killerem.
– To nie jest strzelec w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie ma takiego instynktu. Jego xGoals potwierdzają, że Dżeko nie jest dobrym “finiszerem”, bo zwykle powinien strzelać więcej bramek. To zresztą nie tylko kwestia liczb. Jego ruchy na boisku wskazują, że nie żyje dla bramek, jest bardziej racjonalny. Dlatego często dośrodkowania piłkarzy Romy nie osiągają celu, bo Dżeko, zamiast szukać po nich bramki, czeka na pomyłkę rywala i w tym szuka okazji do zdobycia gola. Krótko mówiąc: potrzebuje naprawdę wielu okazji, żeby strzelić, a to dla kibica często bywa irytujące – tłumaczy Emiliano Battazzi.
GOL DŻEKO Z INTEREM? KURS 2.91 W EWINNER!
Z drugiej strony ten sam portal zaznacza, że Bośniak łączy w sobie profile trzech różnych zawodników, co czyni go napastnikiem niemal idealnym. Chodzi o to, że mimo wszystko Dżeko strzela sporo. Na dziewięć tytułów Capocannoniere wywalczonych przez piłkarzy Romy, to on wykręcił najlepszy wynik – 29 trafień. Ale w tym samym sezonie dorzucił także dziewięć asyst i w tym właśnie poszukajmy doskonałości byłego gracza City. Dane napastnika jeśli chodzi o stwarzane sytuacje do oddania strzału w trzech poprzednich sezonach:
- 19/20 – 2. miejsce wśród snajperów; 112 okazji (3,53 na 90 minut)
- 18/19 – 2. miejsce wśród snajperów, 107 okazji (3,73 na 90 minut)
- 17/18 – 1. miejsce wśród snajperów, 112 okazji (3,34 na 90 minut)
Czarno na białym widać, ile sytuacji Dżeko stwarza kolegom z zespołu. Flavio Fusi udowadniał, że zaledwie 5% napastników na świecie jest w stanie w takim stopniu pomagać drużynie. Bośniak rzecz jasna się do nich zalicza. Kolejny plus? Gra głową. W tym Edin nie ma sobie równych.
- 19/20 – 3. miejsce wśród napastników procentowo (64,3%, 135 wygranych główek – najwięcej w lidze)
- 18/19 – 2. miejsce wśród napastników procentowo (61,5%)
- 17/18 – 1. miejsce wśród napastników procentowo (60,7%)
„Śledziłem mecze Romy, od kiedy trafił tu Pjanić. To on przekonał mnie, żebym przeniósł się do Włoch”. – Edin Dżeko po transferze do Romy.
I na potwierdzenie jeden fakt – 20 bramek, czyli blisko ⅕ wszystkich trafień Dżeko dla Romy, to gole zdobyte głową. Na przestrzeni lat wychowanek Żeljeznicara był w ścisłej czołówce piłkarzy Giallorossich pod względem kluczowych podań. W sezonie 2017/2018, gdy jeszcze starczało mu sił, by także jednym z najczęściej naciskających rywali napastników we Włoszech. – Zwykle dziewiątka po prostu czeka na piłkę. Ja zamiast stać i czekać wolę się poruszać. Wyjść po piłkę. Lubię zaliczać wiele kontaktów z nią, jeśli tego nie robię, tracę wyczucie na boisku – objaśniał piłkarz na łamach “The Athletic”.
To wszystko składało się na obraz zawodnika, którego rola zdecydowanie wykraczała poza strzelanie bramek.
Zawsze na posterunku
Ale trzeba też przyznać, że parę bramek tych bramek strzelił. I to ważnych. W historycznym sezonie, gdy Roma odwróciła dwumecz z Barceloną i była o krok od tego samego wyczynu przeciwko Liverpoolowi, trafiał w pięciu meczach Ligi Mistrzów z rzędu, aż do rewanżowego półfinału. Dwukrotnie zaliczał hattricka w Lidze Europy. Trzy bramki w derbach Rzymu. Pięć goli przeciwko Milanowi. Cztery z Napoli. Po dwa z Juventusem oraz Interem. Warto rzucić okiem na to, jak sam zainteresowany wspomina swoje najlepsze trafienia.
Przez pięć lat w stolicy Italii wiele się zmieniało. Sam zainteresowany wspomina, że zespół był w ciągłej budowie. Jedni odchodzili, inni przychodzili. Nic dziwnego, że Bośniak przy bramkach współpracował z aż 32 piłkarzami. Piłki dogrywali sobie nawzajem zarówno z Tottim, jak i Zaniolo. Jest w tej grupie kilku gości, z którymi Edin rozumiał się bez słów. Przykłady?
- Diego Perotti – 18 wspólnych bramek (9 asyst do Dżeko; 9 asyst do Perottiego)
- Stephan El Shaarawy – 17 bramek (10-7)
- Mohamed Salah – 15 bramek (10-5)
- Radja Nainggolan – 14 bramek (10-4)
ROMA WYGRA PUCHAR WŁOCH? KURS 11.00 W TOTALBET!
W “The Athletic” napastnik wspominał, jak rodziła się boiskowa nic między nim, Salahem a Radją.
– Łatwo było z nimi grać. Mieli na tyle dużą jakość, żeby dostarczać klasowe podania i otwierać mi przestrzenie. Mieliśmy naprawdę dobrą relację, świetnie się rozumieliśmy. Wszystko było kwestią treningu, to nie urodziło się od razu. Dużo rozmawialiśmy przed i po meczach o tym, jak się poruszamy, jak lubimy grać. Im szybciej zrozumiesz się z zawodnikami, tym lepiej dla drużyny.
Teraz podobną nić Dżeko łapie z tercetem Pellegrini, Mchitarjan, Zaniolo. Z nikim nie rozumie się tak dobrze.
- Lorenzo Pellegrini – 12 wspólnych bramek (9-3)
- Henrikh Mchitarjan – 9 wspólnych bramek (5-3)
- Nicolo Zaniolo – 6 wspólnych bramek (3-3)
Cel przed Bośniakiem jest prosty. Tottiego już nie dogoni, jednak wciąż może zostać drugim najlepszym strzelcem w historii Romy. 24 bramki nie są wynikiem nieosiągalnym. Średnia Dżeko z sześciu sezonów w rzymskim klubie to 19 trafień na rok. Jeśli ją utrzyma – a już ma siedem goli na koncie – to mniej więcej w tym momencie w 2022 roku będzie mógł sukces. Prześcignie Roberto Pruzzo i na wiele kolejnych lat zostanie numerem dwa.
A w Rzymie z numerem dwa po Tottim jest tak, jak w kawałku Tede: ze mną przegrać, to jak wygrać.
Wierny aż do końca?
Tylko czy Dżeko, który co chwilę rozważał odejście z “Wiecznego Miasta” i tym razem nie pomyśli o przeprowadzce? Według “Corriere dello Sport” – nie. Gazeta informowała niedawno o tym, że Roma ma zaoferować kapitanowi nową umowę. Przyzwoita pensja i dwuletni kontrakt mają przekonać Edina do zakończenia kariery w Rzymie i ukończenia budowy swojego pomnika w barwach Giallorossich. W końcu to dopiero trzeci w historii kapitan zespołu, który nie jest Włochem.
W połowie grudnia na oficjalnej stronie klubu ukazał się długi tekst opisujący miłość kibica trzykrotnych mistrzów Włoch do bośniackiego snajpera. To, jak gorąco był witany na lotnisku, gdy przyjechał podpisać kontrakt. Jak napędzał drużynę w wielkich meczach. Jak wielkie znaczenie ma dla kogoś, kto nie pamięta wszystkich wyczynów Tottiego, bo reprezentuje młodsze pokolenie.
– Oglądanie go, gdy wyprzedzał wielkie legendy i zostawał najlepszym zagranicznym strzelcem wszech czasów, tylko udowadnia, jak wielki był w barwach Romy. To przykre, że nie udało mu się wygrać żadnego trofeum. Ale przez wiele lat nie zapomnę tego, co zrobił dla tego klubu. I mam nadzieję, że wiele jeszcze zrobi – czytamy w tekście.
REMIS ROMY Z INTEREM – KURS 3.55 W SUPERBET!
Owszem, sporo łzawych słów. Wzorowa, PR-owa historia. Natomiast nie ma co ukrywać, że wszystkie te akcje: wyciek informacji o nowym kontrakcie, wzruszający film z prezentem dla młodego kibica, artykuł – wyglądają jak jasny sygnał ze strony klubu. – Stary, gdzie ci będzie lepiej? Wybaczyliśmy ci trzy romanse, nawet z Juve i Interem. Daj sobie spokój i zostań z nami – szepczą “ściany” w Trigorii.
Edinowi w Rzymie też się chyba podoba. Jeszcze parę lat temu w „Guardianie” chwalił sobie wszystko, co tu zastał. – Nic nie może się równać z Rzymem. Ludzie tu są pozytywnie szaleni na punkcie futbolu. Oczekiwania sa kosmiczne. Nie da się nawet chodzić normalnie po mieście, bo zaraz dopadną cię kibice. Kochają swój klub i poświęcają mu mnóstwo uwagi. Kocham to, jak działa Rzym.
W tej samej rozmowie Bośniak opowiadał, że chce cieszyć się piłką tak długo, jak to możliwe. Dlatego Dżeko powinien z propozycji przedłużenia umowy skorzystać. Pieprzyć trofea. Swoje w życiu wygrał. A legendą zostaje się tylko raz.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Calcio w pigułce – inne teksty o włoskim futbolu:
Paolo Rossi. Od dwuletniego zawieszenia do Złotej Piłki i mistrzostwa świata
Życie w stylu „Rock & Gol”. Wszystkie szaleństwa Pablo Osvaldo
Złodzieje z Juve i transfery z albumu Panini – jedyne mistrzostwo Hellasu
„Spójrzcie na mapę, a dowiecie się, co myślą o nas Włosi” – historia Scudetto Cagliari
Własne piwo, korupcja i objawienie Serie A. Pokrętna historia Francesco Caputo