
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 16.12.2020 13:10 przez
redakcja
– Odkąd zaczęliśmy grać w pucharach, graliśmy praktycznie co trzy-cztery dni. A żeby poprawić mankamenty potrzebny jest trening. Dużo rozmawiamy z zawodnikami, analizujemy, ale jak się pewnych rzeczy nie wytrenuje, to w meczu to nie wychodzi – powiedział na konferencji prasowej przed meczem Lecha Poznań z Pogonią Szczecin Dariusz Żuraw. I wiele wskazuje na to, że w zalewie różnych teorii na temat niemocy ligowej Kolejorza, ta teza ma jakiś sens.
Do tej pory grę na trzech frontach, połączoną z niespecjalnie szeroką kadrą, obwiniano przede wszystkim o zmęczenie zawodników. Wskazywano, że Lechowi ewidentnie zabrakło pary w drugiej części rundy – Moder grał więcej minut niż Lewandowski, część piłkarzy właściwie bez urlopu przejechała morderczy finisz ubiegłego sezonu oraz dziesięć meczów w Lidze Europy – cztery w eliminacjach i sześć w grupie. Nawet jeśli Żuraw rotował składem – to przecież trzeba było wsiąść w samolot i przelecieć pół kontynentu, by trzy dni później biegać po murawie w Mielcu.
To miało odbijać się na formie piłkarzy, zwłaszcza, że doświadczenie pucharowe cała ekipa ma nikłe.
Tymczasem Żuraw dorzuca tutaj kolejny kamyczek – kompletne zaburzenie cyklu treningowego. Nie jest wielką tajemnicą, że przy takich obciążeniach połowa treningów to albo rozbieganie po meczu, albo rozbieganie przed meczem. Na jakieś wyrafinowane jednostki czasu brakuje, analizy i odprawy niemal nakładają się na siebie w kalendarzu. Czy to główna przyczyna bezsilności lechitów? Pewnie nie. Ale widzimy przynajmniej cztery aspekty, które faktycznie mogą wynikać z ograniczonego czasu na spokojną pracę treningową.
STAŁE FRAGMENTY (I SZERZEJ: OBRONA DOŚRODKOWAŃ)
Nie ma tutaj żadnego pola do dyskusji, obrona Lecha Poznań przy stałych fragmentach to jest jakiś nieśmieszny mem. Ponad połowa bramek straconych przez Kolejorza w lidze to właśnie kopnięcia ze stojącej piłki. Jeśli chodzi o rzuty rożne – gorzej przygotowana na nie w całej lidze jest tylko Stal Mielec. Według Ekstrastats mielczanie stracili po kornerach sześć goli, Lech jest tutaj o jedną bramkę „lepszy”. Ale przecież znamy to doskonale również z europejskiej przygody Lecha Poznań.
Jej najbardziej bolesny moment? 36. minuta meczu z Benficą w Lizbonie. Rany julek, ależ to było bolesne. Wychodzi rezerwowy skład na murowanego faworyta i nawet jakoś tam sobie radzi. Mijają kolejne minuty, a meczyk układa się na typowe zabicie widza – dzieje się tyle, co w polskiej kinematografii, a to zawsze zadowalający scenariusz dla underdoga. I co? Na dziesięć minut przed przerwą fatalnie wykonany rzut rożny – balonikowate zagranie z narożnika, w dodatku chyba trochę przeciągnięte. Ale nie ma tak złego dośrodkowania, żeby Lech nie był w stanie z tego stracić gola. Vertonghen uderza, robi się 1:0.
W takim meczu. W takiej chwili. Balonik i uderzenie głowa, po prostu makabra. Ale równie bolesne dla kibiców Lecha musiały być sytuacje z ostatniego meczu przeciw Stali Mielec. Krystian Getinger powinien tak naprawdę mieć dwie asysty (okradli go Zjawiński i Prokić), a przecież i przy tym jedynym trafieniu Prokić pokonał Bednarka głową. Sposób na Lecha? Wstrzelić mu piłkę w szesnastkę i poczekać, aż sam się skaleczy.
Zdaje się, że to właśnie stałe fragmenty były bezpośrednią przyczyną wypowiedzi Dariusza Żurawia o mocy treningów. Bo to element, który spokojnie da się wytrenować, wyszlifować, którego da się nauczyć. I to najpilniejsze zadanie na zimę.
WYCHODZENIE SPOD PRESSINGU
Kolejny element, który u lechitów kuleje – i niestety, kuleje u całej ekipy, włącznie z Filipem Bednarkiem. Oj, jak bolesną półkę ze wspomnieniami otworzyliśmy – to jego wybicie w Lizbonie… Ale pal licho, tak naprawdę w ostatnim okresie Lech nie radzi sobie niezależnie od zestawu personalnego. Wystarczy trochę wyższy, momentami nawet średni pressing i poznaniacy się gubią. A gdy jeszcze brakuje Pedro Tiby, zaczyna się panika.
Co ciekawe – zdaje się, że zauważył to Leszek Ojrzyński w ostatnim starciu obu ekip. Zwróćcie uwagę na skład Stali Mielec: tak naprawdę w wyjściowej jedenastce znalazła się piątka klasycznych obrońców. Można sobie tłumaczyć, że „wahadła”, że Getinger potrafi pociągnąć do przodu, ale nie oszukujmy się – cel był taki, żeby nie pójść śladem Podbeskidzia, które z Lechem przyjęło czwórkę. I co? W pierwszych minutach Stal zauważa, że Lech jest spokojnie do skaleczenia, podchodzi coraz wyżej, notuje odbiory na połowie lechitów. Lech w starciach z oboma beniaminkami nie potrafił zejść poniżej 15 strat na własnej połowie, te wyniki to kolejno 17 i 16 strat. Czasem wynika to zresztą z czystej nonszalancji poszczególnych zawodników.
Element z pewnością do poprawy i do wyuczenia. Choć jednocześnie przypominamy – Kazimierz Moskal to trenował z ŁKS-em 3/4 sezonu, a i tak do końca nie wytrenował.
ROZWÓJ MŁODYCH ZAWODNIKÓW
I tu pojawia się chyba największe wyzwanie. Cała młoda generacja lechitów bowiem zwyczajnie rozczarowuje w ostatnich tygodniach. Jasne, Filip Marchwiński zagrał bajeczną piłkę do Ishaka w Mielcu, ale takie zagrania miały być dla tej całej gromadki czymś absolutnie naturalnym, a nie odświętnym. Idziemy nazwisko po nazwisku.
- Tymoteusz Puchacz? Pod formą i to grubo, w lidze bez goli i bez asyst, średnia not 4,00.
- Jakub Moder? W teorii grający najrówniej, ale pamiętajmy – gość startował z poziomu wygrywania meczów właściwie w pojedynkę. W ostatnich siedmiu meczach ligowych dostał od nas cztery czwórki i trójkę. Przystosował się do bylejakości całego zespołu.
- Filip Marchwiński? Od dawna właściwie stoi w miejscu.
- Jakub Kamiński? Doskonałe wejście w sezon, ale w lidze na razie ma jednego gola i jedną asystę. Policzyliśmy: udział w akcji bramkowej co 325 minut.
Skóraś kontuzjowany, więc go oszczędzimy, Sobol i Szymczak mimo wszystko jeszcze nie nadają się do oceniania, za mało ich widzieliśmy w akcji. Rozumiemy, że zmęczenie, rozumiemy, że specyficzne czasy. Ale kurczę, oczekiwaliśmy od wszystkich tych zawodników systematycznego podnoszenia sobie poprzeczki, jak choćby u Kamila Jóźwiaka. Tymczasem mamy wrażenie, że im dalej w ligę, tym większe zniechęcenie, tym mniej energii, takiej zwyczajnej frajdy z grania.
Zdecydowanie do nadrobienia zimą, zwłaszcza że będzie też okazja nabrać mitycznej „świeżości”. Bardzo byśmy sobie życzyli, by wiosną zastały nas twarze Modera z Finlandii, Puchacza z Liege, Kamińskiego z meczu przeciw Wiśle Płock. To dobre dla nich, dla Lecha, ale też po prostu dla ligi.
SKUTECZNOŚĆ I INNE
Oczywiście można tutaj wymieniać problemy dalej. Lech nie jest specjalnie skuteczny, zdecydowanie słabiej, niż w na początku sezonu wygląda współpraca na bokach boiska, czego efektem mizerne liczby bocznych obrońców. Jeśli poruszyliśmy stałe fragmenty z tyłu, to trzeba dodać, że Lech jako jedna z pięciu drużyn Ekstraklasy nadal ma zero z przodu po rzutach wolnych (wg Ekstrastats). A przecież – z całym szacunkiem dla Wisły Płock – ma jednak odrobinę lepszych wykonawców, z lewą nogą Ramireza na czele. Problemów do rozwiązania jest więcej, moglibyśmy wymieniać właściwie tak długo, jak długo zajęłaby analiza wszystkich przegranych i zremisowanych przez Lecha spotkań w Ekstraklasie.
Pytanie tylko, czy te pięć remisów i trzy porażki w 12 meczach ligowych to tylko efekt zaniechań treningowych, które da się szybko odrobić na bocznym boisku w środku tygodnia, czy jednak głębsze problemy. O ile przyznajemy rację trenerowi Lecha, że faktycznie przydałoby mu się trochę czasu na placu ze swoimi piłkarzami, o tyle pamiętajmy – litania zaniechań w Poznaniu jest długa. Zaczyna się na boisku treningowym, ale kończy na wszystkich gabinetach w klubie, łącznie z tymi, w których rezyduje zarząd.
Fot. FotoPyK
Opublikowane 16.12.2020 13:10 przez
Fajnie. Zapowiedź meczu, a ani słowa o Pogoni. Mam nadzieję, że pyry dostanę trójkę do zera i skończy się forowanie tej zbieraniny wśród tfu dziennikarzy.
o pogoni można napisać, że robi laskę
a potem wytrysk po skroni
Coś chciałeś kurwo powiedzieć?
I kto komu robi laske?? Hahaha
Zazwyczaj w zapowiedziach na Weszło jest traktowane o jednej z drużyn grającej w danym spotkaniu, a o drugiej jest co najwyżej drobna wzmianka. Poprzednie zapowiedzi meczów Pogoni były na przykład tylko o Pogoni. Sprawdź.
Czytasz weszło od wczoraj? Przecież prawie zawsze w tych artykułach przedmeczowych prześwietla się tylko jeden zespół, zazwyczaj gospodarza.
ale żeś koleżko trafił jebać amikorza jak jesteś kibicem Pogoni to gratuluje
Jest w Lechu ewidentny problem przy obronie dośrodkowań i duża w tym „zasługa” bramkarzy. Bednarek i Hart są niscy jak na tę pozycję. Ja jestem kibicem Realu i pamietam, że tam przez lat był taki sam problem. Casillas i Navas to kocury na linii, Iker świetnie bronił także sam na sam, ale i ten i ten mieli problem przy wrzutkach. A to minięcie się z piłką, a to odbili się od napastników, a to wypiąstkowali na kilka metrów. Dopiero teraz przy Courtoisie jest gigantyczny spokój. Bramkarz prawie 2 metry wzrostu, duży zasięg ramion, a do tego przez lata grający w lidze angielskiej. Czasem aż się zastanawiam po co on wychodzi do dośrodkowania z połowy boiska na 11-13 metę pola karnego, a Czibo na spokoju sobie taką piłeczkę łapie, a przeciwnicy rozstępują się przed nim, żeby nie zostać staranowanymi. To samo jest niestety w Lechu. Bednarek i Hart nie są pewni w powietrzu, widać po nich, że czasem się zatrzymują i nie wychodzą do piłki, mimo że już ruszyli z bramki.
Chłopie co ty bierzesz?
Obaj bramkarze Lecha mają po 188cm, a taki Stipica z Pogoni ma, aż o… JEDEN centymetr więcej, a bramek puścił DZIEWIĘĆ mniej.
kto myśli, że Podbeskidzie zatrudni Moinza?
Liczę na europejski poziom Lecha i w związku z tym wygrana Pogoni
Trochę takie pokrętne tłumaczenie, że czasu nie było. Był. Dwie przerwy reprezentacyjne, i jedna na początku września.
Wychodzić spod pressingu, to LEch potrafi całkiem nieźle, co pokazał w pierwszej połowie pierwszego meczu z Rangers. Tam sobie solidnie bardzo radzili. Tyle tylko że wtedy jeszcze druga linia Lecha miała chęć na bieganie, więc było do kogo dogrywać.
Inną sprawą jest że Lech tenże pressing na wiosnę i jeszcze na początku jesieni znakomicie omijał poprzez błyskawiczne wznawianie gry przez bednarka wyrzutem z ręki. Lech od pewnego momentu zaś zaczął bawić się w celebrowanie rozpoczynania gry. Od formacji obronnej, co pozwala rywalom szybko się cofnąć za linię piłki, i pressing założyć.
Bednarek musi skończyć w wykopywaniem do nikogo.
Jednocześnie Lech w sytuacji odwrotnej nie robi tego co rywale. Ale pozwala na dość swobodne rozgrywanie. No i problemy w zasadzie gotowe.
O młodzieżowcach, to też już wielokrotnie pisałem.
Marchwiński wypożyczenie jak najszybciej, albo niech idzie grać do drugiej drużyny, to nie jest w tym momencie absolutnie człowiek na granie w pierwszej drużynie w ekstraklasie, ani żadnych innych rozgrywkach. Przede wszystkim nie biega. Co jak na zawodnika z jego dorobkiem minutowym na boisku, jest zwyczajną tragedią.
Moder zjazd formy potężny zaliczył. I Lech zrobił interes życia że opchnął go jeszcze na koniec okienka transferowego za tą kasę. Bo teraz nie dostałby nawet połowy tego.
Jeśli zostanie w Lechu na wiosnę, a chyba na to się zapowiada bo wczoraj mijał termin tego pisma które miało z Brighton przyjść, to jak odpocznie może znów być silnym ogniwem.
W meczu ze Stalą pokazał jakim wspaniałym uderzeniem dysponuje. Mniej holowania, więcej strzałów i podań, i uwagi w dogrywaniu, i sytuacja wróci do normy.
Kamiński po kontuzji widać że nie ma formy. Szymczak po swojej nie wrócił nawet do pierwszego składu a przecież tam zaczynał. Może na wiosnę. Oczywiście zakładając że Lech nie zakontraktuje napastnika. Bo przy kontuzji Kaczarawy wyłączającego go z przygotowań zdaje się, Lech z jednym napastnikiem na wiosnę będzie wyglądał biednie.
A propo zadań ofensywnych. Należy przestać cofać Ishaka tak głęboko, albo jak już się go cofa, ktoś powinien go zastępować.
Po takim meczu Wisły z Legią, było widać, ile miejsca może dać fakt, że Perkharta przy grze pilnowało dwóch zawodników, i Legia potrafiła z tego stworzyć groźne sytuacje.
Sprawa druga to po prostu Lech musi częściej na Ishaka grać. Nie można liczyć na to że zawodnik mając jedną sytuację w meczu nie zawsze czystą będzie z niej w stanie strzelić gola za każym razem.
Kolejna kwestia to, to że druga linia nie umie z Ishakiem grać. klepki. Facet praktycznie gra krótkie odegranie na ściankę, i cała runda to za mało żeby się nauczyli że tak mają z nim grać?
Ciężko popracować z zespołem podczas przerw reprezentacyjnych, gdy połowa kadry wyjeżdża ci na zgrupowania. A Szymczak to nie miał jak wrócić do pierwszego składu po tym jak złapał kolejną kontuzję.
Ech Murphy, po tobie spodziewałbym się większej rzetelności i nieprzeinaczania faktów.
@Acemont
Za każdym razem połowa kadry wyjeżdżała? Satka pojechał raz? Rogne, Crnomarkowić, Buthko, Kravets? Też pojechali? Trenowanie to owszem jedno. Ale może choć jakaś analiza taktyczna zachowań pod bramką. Z boku przecież to inaczej widać, i nawet oglądanie tego jak się gole traci może rozumnemu piłkarzowi poprawić swoje zachowanie.
O Szymczaku napisałem tyle że nie wrócił, jeśli powodem jest druga kontuzja to tym gorzej. Niech wraca zdrowy jak najszybciej.
Fajny komentarz z wyjątkiem końcówki, bo akurat Pekhart pokazuje, że jednak mając 1, czy też 2 sytuacje w meczu i to, jak z Wisłą dość trudną można ją zakończyć skutecznie.
A o samym meczu.
Spotkanie za 6 punktów. Lech jeśli chce złapać bezpośredni kontakt do 3 miejsca musi wygrać. Pogoni wystarczy i remis, bo wtedy zrównuje się z Górnikiem i ma ostatni mecz z Zagłębiem u siebie, też rywalem do miejsca w czołówce.
Wcale nie zdziwi mnie, jeśli się okaże, że będzie to taki typowy mecz, jakich wiele było przy Bułgarskiej. I Lech niby będzie próbował, przeważał. A później obcinka w obronie, strata gola. I gonienie wyniku. Zakończone lub nie zakończone sukcesem.
Tak się zastanawiam czy jeśli Lech dziś nie wygra, a później jeszcze zaliczy jakąś wtopę z Wisłą. To czy władze Lech wytrzymają i utrzymają Żurawia na stołku, czy nie. Niestety tym co robił, albo czego nie robił (głownie zmian kiedy trzeba) Żuraw przyczynił się do wyników Lecha, choć głównie w lidze.
Nie no,ku.wa,bo w LE to Leszek zrobił TAAAKIEEE wyniki,że w święta będziecie oglądać te mecze z odtworzenia na przemian z Kevinem. Chyba tylko po to,żeby goście już wyszli…
Sklej tę pizdę Sebolku, bo oprócz Lecha, Legii i kiedyś Wisły, to żaden z obecnych klubów Ekstraklasy w fazie grupowej pucharów nigdy nie zagrał i pewnie nie zagra.
Twoją pizdę ojciec z wujkiem ci sklejają co wieczór, więc nie oceniaj ludzi swoją miarą przecwelony pedale. Mój klub grał 2 razy w Lidze Mistrzów, ty grałeś tylko na flecie – bocznym i prostym.
,,Nawet jeśli Żuraw rotował składem – to przecież trzeba było wsiąść w samolot i przelecieć pół kontynentu, by trzy dni później biegać po murawie w Mielcu.” – przepraszam, a co to za (tu wstawić obelżywe określenie) to pisał? Żeby zagrać w Mielcu trzy dni później,to najpierw trzeba było zagrać z Rangers w…Poznaniu. Więc jeśli Poznań i Mielec dzieli pól kontynentu drogi,i to samolotem,to piszący jest idiotą tak po prostu, do wyrzucenia z roboty…
W artykule o meczu nie napisano ani razu „Pogoń Szczecin”…żałosne. Chcecie popisać o Lechu, to zróbcie osobny materiał o nim, a nie robicie z niego artykuł przedmeczowy.
No ale niestety dokładnie tak wyglądają artykuły przedmeczowe tutaj. Tak samo innym razem Lech grający na wyjeździe będzie zupełnie pominięty, a artykuł będzie tylko i wyłącznie o Pogoni, dotyczy to wszystkich klubów.
Taka forma, co zrobisz, jako kibic Lecha też wolałbym poczytać przed dzisiejszym meczem o Pogoni niż poraz kolejny o problemach mojego zespołu. Jakieś porównanie drużyn, ich obecna forma, cokolwiek.
Czy na Bułgarskiej kontrakt Modera za 15 baniek wisi już oprawiony w antyramę? Coś trzeba dołożyć do gabloty żeby kurz się nie zbierał
Jeżeli Pan piłkarz nie jest w stanie rozegrać meczu co 3 dni(90 minut wysiłku) to co maja powiedzieć wszyscy piłkarze na zachodzie??? Skończmy z tym jebanym mitem! Nie ma pomyłki w tym ze tylko najlepsi wyjada za granice i będą grać.Ekstraklasa 30 kolejek plus 5-6 meczy PP i ewentualnie Europejskie Puchary(przeważnie do września) czym tu się kurwa zmęczyć???W La Liga czy Anglii to więcej kolejek w lidze grają…
@Siwy
Tylko teraz pytanie. Czy sprowadzany jest taki szrot, z którego nie da się więcej, nawet fizycznie wycisnąć, czy po prostu nasi fachowcy nie są w stanie przygotować piłkarzy do grania co trzy dni.
Nie porównuj też do końca tego co się gra w Anglii, tam kadry są naprawdę szerokie, i poza najważniejszymi rozgrywkami nie uświadczysz pierwszego składu. Albo co najwyżej składy na wpół rezerwowe.
W Anglii kadry są szerokie? Wolves, Southampton, AV, Burnley, Brighton, Crystal Palace, Leeds – w tych klubach trenerzy korzystają z wąskiej grupy zawodników. Niektórzy nawet 14-15 max
Co za pierdolenie, największy populizm głoszony przez piłkarskich januszy. Taki Moder czy Puchacz zagrali w tym sezonie ~2100 minut, podczas gdy przykładowo najbardziej eksploatowany zawodnik Brighton mniej niż 1000. Kolosalna różnica. I te nieliczne zespoły z topu zachodnich lig, które grają w pucharach, raz, że nie muszą brnąć przez eliminacje, a dwa, to kadry mają tak szerokie, że na słabszych przeciwników mogą wystawić nawet drugą jedenastkę nie tracąc zbytnio na jakości. Już nie wspominając o tym jak gigantyczna jest przepaść finansowa między nimi a nami.
Więc przestańcie bredzić, bo nawet ci najwięksi mają w tym sezonie ogromne problemy z kontuzjami i brakiem świeżości (patrz choćby Liverpool czy Bayern).
Jak to jest, że w innych państwach nie mają takich problemów?
Mam pytanie do kibiców z Wielkopolski. Na serio, bez złośliwości i bez napinki.
Czy uważacie, że Żuraw jest dobrym trenerem. I drugie pytanie – na ile ma władzy (autonomii) w podejmowaniu decyzji.
Lech wyglądał lepiej na wiosnę. Kiedy w składzie sztabu byli jeszcze inni ludzie. Ale to też pytanie, czy nie wyglądał też lepiej bo grał tylko ligę i puchar Polski.
Czy Żuraw jest teraz dobrym trenerem? Nie. Popełnił niestety sporo błędów, głównie dotyczących zmian.
Czy może być dobrym – oczywiście biorąc pod uwagę polskie warunki. Tego nie wie nikt.
Siłowe wpychanie Marchwińskiego do składu wskazuje że w tej sprawie nie ma tak dużo autonomii.
Z jednej strony ofensywnie poustawiał zespół, nadał Lechowi styl czyli coś czego brakowało od dawna. Aż chciało się oglądać Lecha w tym roku. A najbardziej chyba zapadł mi w pamięć wygrany w dziesiątkę wyjazdowy mecz z Piastem, chociaż to akurat zupełnie nie był „Żurawball”. Do tego Moder, Puchacz i Kamiński wznieśli się przy nim na nowy poziom.
Z drugiej strony pewnie pasuje Rutkom bo kładzie uszy po sobie gdy jest jakiś problem. Jest ich produktem i zawdzięcza im, było nie było, bardzo dobre stanowisko. Wystawianie na siłę Marchwińskiego bez formy to raczej nie jest jego wymysł, a efekt wąskiej kadry czyli nieudolnego zarządzania jego szefostwa. W kilku meczach przeprowadzał absurdalne zmiany. Nie potrafi nauczyć zespołu przejścia z fazy ataku do obrony. No i te koszmarne końcówki meczów.
Jest niezłym trenerem ale z dużymi brakami – nie potrafi wpoić zawodnikom konsekwencji w obronie, a przecież sam był obrońcą. Ten sezon to dla niego prawdziwa szkoła życia.
Dobra, jeśli chodzi o te końcówki spotkań to nie tylko tracili od początku kadencji Żurawia ale też sporo strzelili, po prostu ostatnio była czarna seria.
Sam się zastanawiam jak by to wszystko wyglądało gdyby na ławce zamiast Żurawia siedział jakiś stary wyga co zjadł zęby na trenerce. Ale nie Nawałka 😉
@Papaj
Ale tego ofensywnego stylu w lidze to już dawno nie doświadczyliśmy tak naprawdę. Po drugie wygląda na to że ten ofensywny styl, to jedyne co Lech potrafi. A jak ofensywny styl nie domaga, bo niedomagają jego kreatorzy, to okazuje się że z tyłu to jest tak do dupy.
I Lech kompletnie nie potrafi nie tylko bronić w sytuacjach typowych takich jak wolne, czy rożne, ale też generalnie przestawić się na jakieś obronne granie przez jakiś czas. Co w kilku przypadkach mogłoby uratować Lechowi w lidze choćby 5-6 punktów. Z meczów z Zagłębiem, Płockiem, Legią, czy Rakowem.
„wygląda na to że ten ofensywny styl, to jedyne co Lech potrafi” – i tu jest pies pogrzebany. Lech stał się do bólu przewidywalny, ligowcy się go „nauczyli”. Każdy wie jak będzie konstruował akcje.
Straszliwie brakuje takich akcji jak przy bramce Kamińskiego przeciwko Wiśle P. Zamiast jakiejś nieudolnej tiki-taki szybki przerzut ze środka od razu w pole karne i jebs. Albo dalekiego wyprowadzenia przez Bednarka zamiast podania na kilka metrów do obrońcy i wymiany stu podań podczas których przeciwnik dawno zdążył ustawić zasieki.
@Papaj
Nie do końca tak. Atak pozycyjny też może mieć swoje plusy, ale niestety nie w tym tempie, w którym ostatnio Lech gra. Bo to jest o dwa tempa za wolno. Albo nawet trzy.
Dobry, ten styl którym Lech zachwycał to jego dzieło, a więc coś potrafi. Jednak jak widać nie ma za dużej władzy decyzyjnej w klubie, bo kto by się decydował z własnej woli na sprzedaż takiego kopacza jak Jóźwiak przed pucharami..
Nie, jest trenerem słabiutkim. Przyszedł z fajną koncepcją, ale praktycznie wcale jej nie rozwinął, większość ligi już wie jak się przeciwko temu bronić, a także jak atakować, co wynika z braku jakiejkolwiek elastyczności i dostosowania się do rywala. Nie ma pojęcia o SFG po obu stronach boiska, co jest widoczne jak na dłoni. No i ostatni, największy zarzut, tragiczne reakcje na wydarzenia boiskowe – zmiany zwykle bardzo przeszkadzają, choć tu wina rozkłada się też na Piothka, Klimczaka i Rzonsę. Autonomia? Promowanie żenującego Marchewy mówi samo za siebie. Podsumowując, mam nadzieję że zostanie zwolniony.
Ok, to mam jeszcze tylko jedno pytanie dotyczące trenera, czy i kiedy uważacie, że powinno się go zmienić a jeśli tak to na kogo – i w tym wypadku nie chodzi mi o nazwisko a raczej o to czy miałby to byc trener z Polski czy z zagranicy. Z mojego, subiektywnego punktu widzenia chcę, żeby trener Żuraw był jak najdłużej trenerem, bo: promuje młodzież polską czyli bedzie miał kto grać za jakiś czas w reprezentacji jak Jóżwiak czy Moder a druga sprawa – nie będzie konkurencyjny dla mojej drużyny czyli Legii – i proszę nie ma tu zadnej złośliwości, ja tak uważam.” Dla mnie groźnym trenerem, który mógł zmienić oblicze Waszej drużyny w sposób groźny dla Legii był Nenad Bjelica. Ale to moje i byc może błędne osoby patrzącej z zewnątrz i przez pryzmat Legii.
I – dzięki, za wszystkie odpowiedzi merytorycznie i bez złośliwości.
To tak jak na wojnie – podczas Świąt Bożego Narodzenia nawet wrogowie przestawali strzelać do siebie i przełamywali sie opłatkiem 🙂
Niech tylko Żuraw nie zapomni w lutym wystawić rezerw w Radomiu i odpaść z PP, bo inaczej będzie musiał znowu grać te niepotrzebne dodatkowe mecze.