Reklama

22 zaległe mecze na poziomie centralnym – i dużo, i mało

redakcja

Autor:redakcja

26 października 2020, 14:27 • 6 min czytania 3 komentarze

Wisła Kraków z Lechią Gdańsk o 18.00, Radomiak Radom z GKS-em Tychy o 13.00. A wieczorem Liga Mistrzów. Okres pandemii sprawia, że terminarz w niektóre dni przypomina sen wariata, ale paradoksalnie – to bardzo, bardzo dobrze. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i w środę faktycznie zostaną rozegrane oba mecze, nadrobimy kolejne zaległości. Kolejne, bo część meczów przełożonych z uwagi na epidemię koronawirusa już udało się rozegrać. No właśnie – jaką część? 

22 zaległe mecze na poziomie centralnym – i dużo, i mało

Odpowiedź na to pytanie wydaje się dość ważna w kwestii prognozy na przyszłość. Co i rusz słychać o kolejnych drużynach lądujących pod kwarantanną, o przypadkach zakażeń, które wyłączają nie tylko kilku zawodników ze składu, ale czasem i cały zespół wraz ze sztabem – zwłaszcza, jeśli sanepid usłyszy, że dzień przed wykryciem zakażonych cała ekipa podróżowała przez pół Polski ciasnym autokarem. W I lidze ubiegły weekend trwał 180 minut – z dziewięciu zaplanowanych spotkań rozegrano dwa.

Zapleczu Ekstraklasy poświęciliśmy zresztą długi tekst już w piątek, prognozy nie były przesadnie optymistyczne.

Zacytujmy jego istotną część:

Z 18 odwołanych w tym sezonie spotkań odbyło się dotychczas tylko pięć. Oczywiście spora w tym wina tego, że 10 z nich dotyczy ostatniego tygodnia. Natomiast zdarzyły się też dwa przypadki, w których mecze trzeba było przekładać dwukrotnie.

  • Chrobry – Bruk-Bet, najpierw odwołany z powodu powołania do reprezentacji, potem z powodu koronawirusa
  • Puszcza – Górnik, najpierw odwołany z powodu powołania do reprezentacji, potem z powodu zmiany terminu

Do rozegrania pozostają więc następujące spotkania:

Reklama
  • Górnik Łęczna – GKS Jastrzębie (11.11)
  • Radomiak – GKS Tychy (29.10)
  • Puszcza – Górnik (30.10)
  • Chrobry – Odra (30.10)
  • ŁKS – Korona (brak daty, podobnie jak pozostałe)
  • Chrobry – Bruk-Bet
  • Zagłębie – Resovia
  • Widzew – GKS Bełchatów
  • Resovia – Sandecja
  • Arka – Zagłębie
  • Korona – Stomil
  • Radomiak – ŁKS
  • Puszcza – Bruk-Bet

Tak naprawdę ten zestaw trzeba będzie jakoś upchnąć na pięć pozostałych środowych „okienek” – bo jedno należy poświęcić na Puchar Polski, a drugie wypada w tę środę – czyli obejmuje wyłącznie mecz Radomiaka z GKS-em Tychy. Na razie to dziewięć meczów na pięć terminów, czyli nic strasznego. Ale pamiętajmy, że zakażeń w piłce przybywa mniej więcej proporcjonalnie do zakażeń w całej Polsce, a większość odwołanych meczów to właśnie ostatni weekend. Czyli na razie jest średnio, ale z perspektywami na szybki zjazd do kategorii „bardzo źle”.

Inna sprawa, że wiele zależy tutaj od podejścia sanepidów i samych klubów.

Ciekawe zestawienia mogą mieć miejsce w nadchodzącym Pucharze Polski. Jak wiadomo, Ekstraklasa wypracowała sobie dość skuteczny system izolowania, a nie ma też co ukrywać – sanepidy patrzą nieco przychylniejszym okiem na kluby w krajowej elicie. O ile ma to plusy – i na przykład Legia regularnie atakowana przez wirus ma tylko jeden mecz zaległy, to ma też minusy. Na przykład – jak wyjaśnić, że w przypadku wykrycia w sobotę dwóch zakażeń właśnie w Legii Warszawa i dwóch w ŁKS-ie Łódź, legioniści w niedzielę swój mecz normalnie rozegrali, a ełkaesiacy co do jednego wylądowali pod kluczem we własnych czterech ścianach?

Marcin Janicki, prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej tłumaczył w rozmowie z Weszło: to kwestia podejścia sanepidów, ale i stosowania się klubów do protokołów medycznych, którymi można „przekonać” sanepid, że do transmisji wirusa wewnątrz drużyny nie miało kiedy dojść.

No dobra, mamy mniej więcej jasność, skąd wynikają różnice. Sprawdźmy więc, jakie tempo ma liga w stosunku do tego, jakie tempo zakładano na początku.

EKSTRAKLASA LIDEREM, I LIGA NA KOŃCU

Jak zwykle wzięliśmy pod uwagę cały szczebel centralny, a więc Ekstraklasę, jej zaplecze oraz II ligę.

  • Ekstraklasa powinna mieć za sobą rozegranych 8 pełnych kolejek, czyli 64 spotkania – we środę rozegrane zostanie spotkanie numer 61, w piątek numer 62, w niedzielę numer 63. Jeśli chodzi o zaległości – będziemy tylko czekać na mecz Lecha z Pogonią, przełożony na połowę grudnia. Biorąc pod uwagę, że za moment będziemy mieć za sobą 1/3 sezonu – to kapitalny wynik. Zwłaszcza, że „zaległości” wyprodukował też starcia w eliminacjach Ligi Europy oraz przełożony Superpuchar.
  • I liga ma za sobą 10. kolejkę, więc w teorii powinno się odbyć 90 spotkań. Oczywiście tutaj od początku były zakładane obsuwy, choćby przez fakt powołań do reprezentacji, zawsze urywających kilka meczów w przerwach kadrowych. Na ten moment mamy za sobą 77 meczów.
  • II liga też zakończyła właśnie 10. serię spotkań, też celowała w 90 meczów. Udało się zagrać aż 85 razy, co stanowi wynik świetny. I nie chcemy strzelać, czy to nie jest czasem efekt nieco mniej uważnego testowania zawodników, niż w dwóch wyższych ligach.

Dramatu nie ma nigdzie, szczególnie, że poza Ekstraklasą jest jeszcze sporo szans na łatanie dziur po nowym roku.

Można zacząć ligę trochę wcześniej, można użyć terminów środowych, których w normalnych okolicznościach liga stara się unikać. Zresztą, sporo mówi sama tabela, a konkretnie liczba meczów rozegranych przez te najbardziej pechowe zespoły. W II lidze „najgorsze” są rezerwy Lecha Poznań z 7 meczami na 10 kolejek, ALE w jednej serii spotkań i tak mieli zaplanowaną pauzę. W I lidze swoje ósme spotkanie rozegrał wczoraj Górnik Łęczna i na ten  moment nie ma już żadnej ekipy, która miałaby trzy mecze mniej od zakładanej początkowo liczby.

Reklama

Co może martwić? Mimo wszystko – samo odrabianie zaległości. Jak już wspomnieliśmy – I liga rozegrała 5 z 18 odwołanych do tej pory spotkań. W II lidze odwołano tylko pięć spotkań, ale jak dotąd nie rozegrano żadnego z nich, odrabianki zaczną się od dwóch meczów w środku obecnego tygodnia. Ekstraklasa wypada najlepiej, albo raczej: wypadnie, jeśli jej plany do 2 listopada się nie wysypią. 3 z 4 zaległych spotkań zaplanowano na najbliższe 7 dni.

CO DALEJ? BYĆ MOŻE BĘDZIE TROCHĘ LEPIEJ

Na razie nie ma powodów do paniki, choć na pewno 7 odwołanych meczów I ligi w jeden weekend musiało zapalić czerwoną lampkę. Pewna nadzieja w tym, że bliski wydaje się scenariusz, w którym spora część drużyny przez jakiś czas będzie nie do zdarcia. Jasne, epidemiolodzy i lekarze alarmują, że odporność nie jest dana raz na zawsze, że można się zakazić powtórnie. Zdaje się jednak, że większość osób, która już przechorowała COVID, czy po prostu była zakażona koronawirusem, przez pewien czas może się czuć bezpiecznie. A jeśli tak – to za moment będziemy mieć kilka drużyn grających już cały czas zgodnie z terminarzem.

Na ten moment to na pewno Pogoń Szczecin, gdzie zostało już tylko kilku piłkarzy nietkniętych przez wirus. Do tego Zagłębie Sosnowiec, gdzie liczba zakażeń też sięgnęła trzydziestu. Za sobą chorobę będzie miała za moment spora część Legii Warszawa, Korony Kielce, Widzewa, Wisły Kraków, Warty Poznań. To ciekawe zwłaszcza w kwestii podejścia Głównego Inspektoratu Sanitarnego do tzw. „ozdrowieńców”. Czy jeśli w Zagłębiu Sosnowiec COVID przechorowało prawie 30 piłkarzy, to czy kolejne zakażenie znów zakończy się kwarantanną dla ponad dwudziestu „ozdrowieńców”? A jeśli nie, to czy czasem nie jest w zasięgu ta chwila, gdy w każdej drużynie znajdzie się ok. 13-15 „ozdrowieńców”, a więc mniej więcej tyle, ile jest potrzebne, by komfortowo dograć ligę?

Jedno jest pewne – przy pierwszej fali towarzyszyła nam ogromna niepewność. Wydawało się wówczas, że liga nie ma szans na to, by mogła zostać dograna do końca, a taka abstrakcja jak powrót kibiców na trybuny pozostawał w sferze marzeń. Przy drugiej fali zastanawiamy się raczej, czy i jeśli tak to ile meczów jesiennych będzie musiało zostać przełożonych na wiosnę.

Scenariusza, w którym pojawiają się problemy z dograniem sezonu do końca nikt już nie rozpatruje. I nie wydaje się to nieuzasadniony optymizm. Całe szczęście.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

3 komentarze

Loading...