Widmo drugiej fali koronawirusa uderzającej w futbolu nabiera niestety coraz bardziej realnych kształtów. Dzisiaj wynik pozytywny swojego testu zobaczył Cristiano Ronaldo. Opuścił już zgrupowanie reprezentacji Portugalii i udaje się na izolację.
Dwa dni temu Cristiano rozegrał dziewięćdziesiąt minut przeciwko Francji w Lidze Narodów, następny mecz, ze Szwecją, czekał go jutro. Oczywiście jak to w przypadku takiego piłkarza, ani chwili oddechu:
– 17 października Crotone
– 20 października Dynamo Kijów
– 25 października Hellas
– 28 października Barcelona.
I tak dalej, i tak dalej. Teraz – trudno powiedzieć jak to będzie wyglądać. Cristiano oczywiście życzymy zdrowia i jesteśmy głęboko przekonani, że szybko pokona wirusa. Natomiast pojawiają się palące pytania, które mają dalekosiężne konsekwencje.
Zakażeń będzie coraz więcej, wszędzie. I w pomniejszych ligach, drużynach regionalnych, i na szczytach piłki. Liczyć, że nagle zakażenia ustaną całkowicie, to liczyć na cud. Teraz tak naprawdę będzie sprawdzian tego, czy świat futbolu jest przygotowany. Czy przygotowane procedury – jak choćby ta, by grać, dopóki jest do dyspozycji kilkunastu zawodników – zdają egzamin. Czy też, mimo już wiosną realnego widma drugiej fali pandemicznej, UEFA i inne rządzące piłką podmioty uznały, że jakoś to będzie.
Oby nie, ale może nadchodzić odpływ. Jak okaże się, że futbol pływa bez majtek, to może zaboleć dużo, dużo bardziej niż wiosenna przerwa.
Fot. FotoPyK
